Kirst Hans Hellmut - Blyskawiczne dziewczyny.pdf

(1108 KB) Pobierz
Microsoft Word - Kirst Hans Hellmut - Blyskawiczne dziewczyny
HANS HELLMUT KIRST
BŁYSKAWICZNE DZIEWCZYNY
Hermann Göring, ju Ň jako marszałek Rzeszy, stan Ģ ł kiedy Ļ przed gromad Ģ wpatrzonych we ı
z uwielbieniem młodych ludzi i zapytał ich, kim chcieliby zosta ę . Niczym strzał z pistoletu
zabrzmiał okrzyk: Ň ołnierzami! Lecz pomi ħ dzy tymi, niew Ģ tpliwie bardzo niemieckimi,
młodzie ı cami znajdowało si ħ te Ň jedno stworzenie rodzaju Ň e ı skiego. Spostrzegłszy je,
marszałek Rzeszy najpierw zaj Ģ kn Ģ ł si ħ , a nast ħ pnie tonem lekcewa ŇĢ cym, z odcieniem ludzkiej
serdeczno Ļ ci zawołał:
- Ach, ty - ty przecie Ň jeste Ļ tylko dziewcz ħ ciem!
Nie przeczuwał wówczas jeszcze, Ň e niemieckie dziewcz ħ ta, nazywane „dziewczynami” lub
„dziewojami”, ju Ň wkrótce oka ŇĢ si ħ niezb ħ dne, gdy Ň nastanie czas, kiedy zabraknie m ħŇ czyzn.
Zatem około pół miliona stawiło si ħ na apel ojczyzny. Niektóre dostały si ħ nawet na obszar
dotychczas Ļ ci Ļ le zastrze Ň ony dla m ħŇ czyzn: zostały bowiem zobowi Ģ zane do „słu Ň by pod
broni Ģ ”. Je Ļ li wierzy ę historykom, zawodowo zajmuj Ģ cym si ħ badaniem tamtego okresu, to
dziewcz ħ tom w Ň ołnierskich mundurach okazywano niezmiernie mało szacunku. Ówczesne
konserwatywnie usposobione otoczenie traktowało je nieufnie i unikało ich, nierzadko
okazuj Ģ c im wprost pogard ħ .
W rzeczywisto Ļ ci „błyskawiczne dziewczyny” zasługiwały na to, by traktowano je jako
szczere idealistki. Niektóre z nich uwa Ň ały swoj Ģ prac ħ za wa Ň n Ģ patriotyczn Ģ powinno Ļę i
starały si ħ wykonywa ę swoje zadania jak najlepiej, w miar ħ własnej wiedzy i mo Ň liwo Ļ ci, a
nawet z pewn Ģ doz Ģ zapału. O tym, jakie sposoby wykorzystania ich w walce miano na my Ļ li
„na górze” wtedy, kiedy szło ju Ň o „ostateczne zwyci ħ stwo”, mo Ň na przeczyta ę we
wspomnieniach ministra Rzeszy do spraw o Ļ wiaty i propagandy oraz pełnomocnika Rzeszy do
spraw wojny totalnej, doktora Josepha Goebbelsa:
Mnóstwo kobiet zgłasza si ħ teraz do słu Ň by na froncie. Nale Ň ałoby je wprowadzi ę do
walki na drugiej linii. Wtedy m ħŇ czyznom odechciałoby si ħ my Ļ le ę przede wszystkim o
wymiganiu si ħ .
W ksi ĢŇ ce tej opowiem o losach kilku takich „błyskawicznych dziewczyn” zmuszonych do
uczestniczenia w ko ı cowych wydarzeniach wojny. Postaram si ħ uczyni ę to w sposób mo Ň liwie
realistyczny i w miar ħ konieczno Ļ ci wnikliwy. Pewne szczegóły, budz Ģ ce odraz ħ b Ģ d Ņ
nasuwaj Ģ ce w Ģ tpliwo Ļ ci, nie s Ģ wcale wytworem mojej wybujałej fantazji, gdy Ň maj Ģ pokrycie
w faktach. Wynikaj Ģ one, Ň e si ħ tak wyra Ňħ , z natury rzeczy.
Wobec tego trudno Ň yczy ę Czytelnikowi przyjemnej lektury.
H.H.K.
2
Prolog
Scen Ģ wydarze ı jest pewne przemysłowe miasto w Zagł ħ biu Ruhry. Kiedy Ļ było to
rzeczywi Ļ cie miasto przemysłowe, lecz pozostało po nim ju Ň tylko wielkie gruzowisko,
podobnie jak po innych takich samych pobliskich miastach, stłoczonych jedno przy
drugim jak komórki w plastrze miodu.
W huku i powtarzaj Ģ cych si ħ trzaskach wysoko buchały płomienie. Pot ħŇ ne chmury
dymu unosiły si ħ w powietrze, jak gdyby chciały ukry ę obraz piekła, lecz daremnie.
Wsz ħ dzie wciskał si ħ ostry sw Ģ d spalenizny, dławi Ģ c przed Ļ miertne krzyki ludzkie;
pomimo to słyszało si ħ dochodz Ģ ce jak gdyby z niezmiernej oddali wołania o pomoc, z
trudem wydobywane resztkami sił.
W Ļ ród siarkowych oparów po nocnym bombardowaniu zamajaczyła ludzka posta ę .
Była to dziewczyna. Zataczaj Ģ c si ħ , szukała r ħ kami jakiego Ļ oparcia i nie znajdowała
go; potem przystan ħ ła. Ubrana była w nadpalon Ģ miejscami odzie Ň - przypominaj Ģ c Ģ
mundur. Włosy miała pozlepiane potem, twarz brudn Ģ . Drobna z wygl Ģ du istota
podniosła r ħ ce i wyci Ģ gn ħ ła je przed siebie. Zatrzepotała nimi jak Ļ miertelnie raniony
ptak skrzydłami. Był to wymowny gest bezradno Ļ ci.
Potykaj Ģ c si ħ , zbli Ň ył si ħ kto Ļ do niej. Po jego podobnie prezentuj Ģ cym si ħ mundurze
zna ę było jeszcze, Ň e jest to starszy szeregowy.
- Tylko bez paniki, dziewczyno! - zawołał; zabrzmiało to zupełnie jak „nie rób ze
strachu pod siebie!” Widok rozdygotanego szcz Ģ tka kobiecego wojska w Ļ ród
zbombardowanych domów budził w nim chyba poczucie m ħ skiej wy Ň szo Ļ ci.
- Gdzie jest reszta? - zapytał.
Dr ŇĢ c, wskazała za siebie.
- Ta mała nie mo Ň e mówi ę - stwierdził starszy szeregowy - musiało ni Ģ mocn Ģ
wstrz Ģ sn Ģę !
Jej gest, wyra Ň aj Ģ cy niezmierny ból, dawał do zrozumienia: tam... tam, pod spodem!
- Wszyscy? - zapytał.
Zdołała przytakn Ģę tylko głow Ģ . Starszy szeregowy wzruszył ramionami.
- Tak to wygl Ģ da - stwierdził. - Trzeba teraz zacisn Ģę z ħ by i nic, tylko brn Ģę przez...
Chciał powiedzie ę „tylko brn Ģę przez ten gówniany dół”, a potem warkn Ģę co Ļ
jeszcze o tyłku, jednak pohamował si ħ . Wydało mu si ħ , Ň e wobec tego dygoc Ģ cego
dziecka jest w tej chwili jak ojciec i musi j Ģ jako Ļ pocieszy ę . Sam miał zreszt Ģ zaledwie
trzydzie Ļ ci lat.
Wzi Ģ ł dziewczyn ħ za rami ħ i poci Ģ gn Ģ ł za sob Ģ . Najwidoczniej zupełnie bezwolna,
pozwalała si ħ prowadzi ę niby lalka z porcelany. Wydawało si ħ , Ň e wystarczy j Ģ lekko
pchn Ģę , a stłucze si ħ .
Podobne „fajerwerki współczesnej historii”, których ofiar Ģ bezlito Ļ nie padały nie
tylko wielkie, ale tak Ň e ju Ň Ļ rednie miasta, stały si ħ dla tego starszego szeregowego
chlebem powszednim. Czasy, w których robił on normalnie w spodnie, ju Ň dawno
min ħ ły. Nie sposób zreszt Ģ fajda ę za ka Ň dym razem, kiedy ma si ħ stracha. Pomimo
wszystko rzecz ta wydaje si ħ mie ę pewn Ģ zalet ħ - człowiek odkrywa co Ļ , co mo Ň na
nazwa ę poczuciem godno Ļ ci ludzkiej.
Starszy szeregowy zaprowadził wystraszon Ģ dziewczyn ħ do gł ħ bokiego schronu, do
swego kapitana, który dowodził st Ģ d resztkami odwodów. Z twarzy był on podobny ni
to do papugi, ni to do sowy. Mo Ň na si ħ było w nim te Ň dopatrzy ę podobie ı stwa do
3
nastroszonego czarodziejskiego ptaka z egzotycznej ba Ļ ni. Jego oczy zdradzały
niew Ģ tpliw Ģ m Ģ dro Ļę , a przy tym zrozumienie i współczucie.
- Patrzcie, panna Monika Hofer! -wykrzykn Ģ ł na widok dziewczyny. - Wygl Ģ da pani
na wyczerpan Ģ . Niech pani najpierw odetchnie, prosz ħ usi ĢĻę tu, przy mnie... A teraz
prosz ħ opowiedzie ę , co si ħ stało.
Monika nie była w stanie zda ę mu relacji z tego, o czym chciał wiedzie ę . Spogl Ģ dała
tylko na kapitana wzrokiem Ļ miertelnie zranionej sarny. Po tym, co prze Ň yła, nie
potrafiła nic powiedzie ę ; po prostu nie mogła z siebie wydoby ę słowa.
Starszy szeregowy wyr ħ czył j Ģ , okazuj Ģ c naturalne współczucie i posługuj Ģ c si ħ przy
tym trafnie dobranymi, po Ň ołniersku zwi ħ złymi zwrotami.
- Nasza druga stacja po Ļ rednia, panie kapitanie, całkiem rozwalona! Trafili w ni Ģ bez
pudła. Z pi ħ ciu dziewcz Ģ t, które lam były na słu Ň bie, cztery wykitowały. Tylko Monika
Hofer wy Ň yła, bo wyszła na chwil ħ ; musiała akurat pilnie...
- Niech to diabli! - Zm ħ czony człowiek o ptasiej twarzy w stopniu kapitana zd ĢŇ
ju Ň przywykn Ģę do tego, Ň e raz po raz wyskubuj Ģ mu pióra. - Niestety, podobne rzeczy
zdarzaj Ģ si ħ ostatnio coraz cz ħĻ ciej. Ale có Ň mo Ň na poradzi ę ? Ostatecznie jest wojna.
Starszy szeregowy przytakn Ģ ł ze zrozumieniem. Monika jednak nadal milczała.
Siedziała blada, cicha, była naprawd ħ przera Ň ona. Wydawało si ħ , Ň e jej sarnie oczy,
wyra Ň aj Ģ ce nieme zapytanie, s Ģ jeszcze wi ħ ksze ni Ň zazwyczaj.
- Najlepiej b ħ dzie, je Ļ li ode Ļ pimy wszystko - zaproponował kapitan ze
współczuciem. Nast ħ pnie zwrócił si ħ do starszego szeregowego:
- Odprowad Ņ cie nasz Ģ pann ħ z ł Ģ czno Ļ ci do kwatery. Ale po drodze wst Ģ pcie do izby
chorych - mo Ň na by w tym wypadku zastosowa ę jaki Ļ Ļ rodek uspokajaj Ģ cy.
Człowiek o ptasiej twarzy, chc Ģ c zapewne doda ę Monice otuchy, skin Ģ ł jej r ħ k Ģ jak
złamanym skrzydłem.
- Tylko bez zdenerwowania, moja droga - trzeba zachowa ę spokój! Ju Ň jutro, mówi ħ
to z do Ļ wiadczenia, Ļ wiat b ħ dzie wygl Ģ dał zupełnie inaczej. Zobaczymy wtedy, co
robi ę dalej.
Dwana Ļ cie godzin pó Ņ niej „ Ļ wiat” wygl Ģ dał rzeczywi Ļ cie inaczej; w ka Ň dym razie
tak si ħ wydawało. Po Ň ary ju Ň ugaszono, rannych opatrzono, poległych zabrano z ulic,
wiatr przep ħ dził chmury dymu. Nie wyczuwało si ħ ju Ň prawie przenikliwego odoru
rozkładaj Ģ cych si ħ ciał.
Melduj Ģ c si ħ ponownie kapitanowi, Monika Hofer nie robiła ju Ň wra Ň enia tak
przera Ň onej i wyczerpanej, nie była te Ň tak brudna, jak ostatniej nocy. Jej twarzyczka,
przed kilkoma zaledwie godzinami trupio blada, teraz zaró Ň owiła si ħ , prawdopodobnie
po przemyciu zimn Ģ wod Ģ . Mimo wszystko odzyskała wewn ħ trzne opanowanie,
wła Ļ ciwe jej usposobieniu.
Kapitan stwierdził to z wyra Ņ n Ģ ulg Ģ . Przecie Ň dopiero co powa Ň nie niepokoił si ħ o
Monik ħ , któr Ģ znał jako stworzenie delikatne, wra Ň liwe jak mimoza. Trzeba si ħ było z
ni Ģ obchodzi ę jak z jajkiem. Wstrz Ģ s po ostatnich prze Ň yciach mógł u niej łatwo
wywoła ę katastrofalne nast ħ pstwa. Kapitan ucieszył si ħ wi ħ c niezmiernie, Ň e nadarza
mu si ħ pomy Ļ lna okazja pozbycia si ħ odpowiedzialno Ļ ci za to przedziwne, samowolne
dziewcz ħ , i to w sposób całkiem niezauwa Ň alny.
Dobrotliwie, niemal po ojcowsku wyja Ļ nił jej:
4
- Po nocnym ataku bombowym placówka stała si ħ niezdolna do wykonywania zada ı .
Dlatego i nasza rola jest tu sko ı czona.
Nie oznaczało to nic innego, jak tylko to, Ň e jednostka zostanie rozwi Ģ zana. Ta kolej
losów wcale go nie zmartwiła, było to po nim zna ę , jakkolwiek usiłował pohamowa ę
mimowolne odruchy.
- A wi ħ c zostan ħ przeniesiona do innej jednostki - stwierdziła Monika. - W porz Ģ dku,
panie kapitanie. Jestem gotowa pełni ę ka Ň d Ģ funkcj ħ zgodnie z poleceniem. Kiedy
dostan ħ rozkaz wyjazdu?
- Powoli, dziewczyno. Nie Ļ pieszmy si ħ niepotrzebnie! - upominał j Ģ ze
zrozumieniem oficer. - Z moich dokumentów wynika, Ň e ju Ň od dwóch lat nie miała
pani urlopu. Zatem teraz mo Ň emy go pani udzieli ę , mo Ň e nawet na jakie Ļ trzy lub
cztery tygodnie.
- Dzi ħ kuj ħ , panie kapitanie. - Powiedziała bardzo cicho, ale zdecydowanie, niemal
szorstko. - Nie ma takiej potrzeby.
- Mogłaby pani dzi ħ ki temu z pewno Ļ ci Ģ sprawi ę rado Ļę swemu ojcu - stwierdził
prostodusznie, niczego nie przeczuwaj Ģ c, kapitan. Jej ojciec był bowiem wysoko
postawion Ģ , ustosunkowan Ģ i wpływow Ģ osobisto Ļ ci Ģ . - On bardzo troszczy si ħ o pani Ģ .
Kilkakrotnie telefonował i dowiadywał si ħ , jak si ħ pani miewa.
- Dlatego te Ň prosz ħ , panie kapitanie - odparła Monika - Ň eby w sprawach
słu Ň bowych stanowisko mego ojca nie wchodziło w gr ħ .
Kapitan zaczerpn Ģ ł troch ħ powietrza, zanim zdecydował si ħ , jakie ma wobec takiego
ŇĢ dania zaj Ģę stanowisko. Po chwili odezwał si ħ :
- Rozumiem pani motywy. Nie Ň yczy sobie pani korzysta ę z Ň adnych przywilejów, a
przynajmniej nie z racji pozycji pani ojca. Przynosi to pani zaszczyt; najzupełniej!
- W takim razie oczekuj ħ przeniesienia i niczego wi ħ cej.
Kapitan spojrzał z zaciekawieniem na stoj Ģ c Ģ przed nim Monik ħ Hofer. Nie mógł
wła Ļ ciwie zrozumie ę tej dziewczyny. Co w rzeczywisto Ļ ci miała na my Ļ li i co czuła?
Co kryło si ħ za jej ładnym buziakiem? Czy była serdeczna i wyrozumiała, czy tylko
uprzejma, a w istocie zimna jak lód? Czy Ň by gdzie Ļ w dalszym planie istniał powa Ň ny
konflikt mi ħ dzy ojcem a córk Ģ ? Do tych spraw nie wolno si ħ jednak miesza ę ;
zwłaszcza gdy ma si ħ do czynienia z takim ojcem! Nie ma wi ħ c sensu wypytywa ę o
cokolwiek wi ħ cej.
- Mam przed sob Ģ „zapotrzebowanie” - powiedział wreszcie - z centralnego
stanowiska dowodzenia na obszar południowych Niemiec. Potrzebuj Ģ tam dobrze
wyszkolonych dziewcz Ģ t z ł Ģ czno Ļ ci. Odpowiadałoby to pani?
- Ka Ň da propozycja mi odpowiada - odparła. Nie sposób było odgadn Ģę , czy jest to
rzetelna zgoda, czy zwyczajna uległo Ļę , czy wreszcie zdumiewaj Ģ ca oboj ħ tno Ļę .
- W ka Ň dym razie w tej chwili nie mog ħ wła Ļ ciwie zaproponowa ę pani nic lepszego -
mówił dalej kapitan nie bez szczypty ukrytej ironii.
- Chodzi w tym wypadku o prawdziw Ģ sielank ħ . Niedu Ň y zamek na skraju lasu,
otoczony winnicami, poło Ň ony w pobli Ň u małego miasta ze Ļ redniowiecznymi
budynkami z pruskiego muru. Miejscowo Ļę nazywa si ħ Friedrichsruh. Pobliska stacja
kolejowa nosi nazw ħ Friedrichswalde. Ale „zapotrzebowanie”, które stamt Ģ d nadeszło,
jest pilne. Musiałaby si ħ pani zdecydowa ę natychmiast.
Monika Hofer skin ħ ła głow Ģ . Wyraziła zgod ħ .
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin