Spisane[Z].doc

(220 KB) Pobierz
Spisane… [karty]

Spisane… [karty]

 

gatunek: Romance/Angst
długość: 14
status: zakończony
zgoda na tłumaczenie: jest
tłumaczenie: Jeanne i Lana4444
Beta: Carreen
paring: HP/LV

Ostrzezenia: wulgarny język, sceny erotyczne [eee, nie, to ostrzeżenia, a nie zachęcenia:P]


UWAGA: KANON W TYM OPOWIADANIU POSZEDŁ SPAĆ! Jeżeli nie jesteś w stanie tego znieść, nie zdzierżysz, dostaniesz ataku złość, coś Ci się poprzewraca w żołądku, będziesz się krzywił czytająć opowiadanie, poszę daj spokój już teraz i przeczytaj coś innego.

 

15 lipca 1996

Harry Potter, nazywany w Czarodziejskim świecie Chłopcem-Który-Przeżył, a od niedawna znany także pod nieco innym przydomkiem, mianowicie „Wybraniec”, był wyczerpany. Nie, to było coś znacznie więcej niż wyczerpanie - był okaleczony psychicznie. Właśnie miał kolejną wizję, podobną do tych, które zadręczały go od początku roku, chociaż ta posiadała jedną znaczącą różnicę.
Marszcząc brwi, młody Gryfon usiadł przy biurku i wziął w dłoń pióro. Nadszedł czas, by położyć temu kres…


Drogi Voldemorcie,

cześć. Cóż, pewnie jestem ostatnią osobą, od której spodziewałeś się listu, co? Ale musimy porozmawiać o… Twojej działalności, ehm, że tak to nazwę, dotyczącej ostatniej nocy. Ja rozumiem, że nadrabiasz stracony czas, naprawdę rozumiem, ale nie uważasz, że mógłbyś się nieco mocniej przyłożyć do Oklumencji? Szczególnie, gdy pieprzysz mojego profesora od Eliksirów? Poważnie, nigdy nie miałem potrzeby oglądać takiej, ehm, sceny. Nigdy. Chociaż, kto by przypuszczał, że ten tłustowłosy dupek jest taki elastyczny?

Z poważaniem,
Harry Potter


16 lipca


Drogi Potterze,

myślę, że jesteś po prostu zazdrosny, iż moje życie erotyczne jest o wiele bardziej interesujące niż Twoje. Taaak, widziałem. Właściwie po tym, co zaobserwowałem z Twojego życia erotycznego (lub ściślej - jego braku) sądzę, że powinienem się z Tobą podzielić moimi spostrzeżeniami. Jestem pewien, że będzie to bardziej kształcące, niż te Twoje magazyny zgromadzone pod materacem. Swoją drogą, wiesz, że to wszystko jest zmyślone? Och, i sądząc po ilości razy, na których przyłapałem Cię, jak się masturbowałeś, śmiem twierdzić, że warto byłoby zainwestować w elastyczną opaskę na nadgarstek.

Z poważaniem,
Czarny Pan.


17 lipca


Drogi Voldemorcie,

skoro widziałeś tę katastrofę, czyli randkę z Cho, jestem przekonany, że rozumiesz dlaczego nie chcę powtarzać tego doświadczenia… I nie, nie jestem zazdrosny. Jednakże, to trochę zniechęcające, że ktoś, kto wygląda jak gad, ma więcej seksualnych przyjemności niż ja. Och, i proszę, na miłość boską, nie dziel się już ze mną swoimi doświadczeniami! Nie wiem nawet, jak spojrzę Snape’owi w oczy po tym, co już zobaczyłem…

Och, weź no przestań! Poważnie myślisz, że uwierzę, iż nie masturbowałeś się w latach szkolnych? Taaaa, mów do mnie jeszcze.

I tak, wiem, że te magazyny są postrzelone, ale kogo to obchodzi? To tylko fantazja, tak? A każdy wie, że fantazje to gówno.

Pozdro,
Harry Potter.


18 lipca


Drogi Potterze,

z całą przykrością muszę Cię uświadomić, że, cóż, nawet Stan Shunpike ma więcej doświadczeń seksualnych niż Ty. Może zabierasz się do tego od złej strony, co? Jestem przekonany (mimo wszystko), że jest cała masa ludzi chętnych przelecieć Chłopca-Który-Przeżył. I cóż, kiedy tylko Severus skończy swoją „trującą” miksturkę, cała ta wężowa maska, czyli moja twarz, powinna zniknąć. Zatem zakładam, iż sprawi, że będę wyglądał jak normalny człowiek. Z nosem…

Poza tym, myślę, że już zawsze będę się z Tobą dzielił swoimi doznaniami. Poza tym jestem pewien, że Severusa zachwyci wizja odbierania punktów Gryffindorowi.

Ach, i oczywiście, wcale nie twierdzę, że nie robiłem tego podczas szkoły! Jednak zdecydowanie się ograniczałem do jednego razu każdego dnia, czy jakoś tak. Poważnie, zbyt wiele masturbacji, z pewnością, nie może być zdrowe! Więc, jeżeli zamierzasz za każdym razem patrzeć na pornole, to równie dobrze możesz sobie pobiegać dla zdrowia.

Z wyrazami szacunku,
Czarny Pan.


19 lipca


Drogi Voldemorcie,

wow. Jest coś niepokojącego w tym, że największy wróg przysyła Ci pornola! Ach, gejowskiego pornola, jakby nie patrzeć! Swoją drogą, czy to oznacza, że chcesz mi coś powiedzieć? A może masz po prostu nadzieję, że zobaczy to ktoś z mojej rodziny i dokończy za Ciebie “zadanie”?
Jeżeli chodzi o sex, to cóż, możesz być zaskoczony, ale wolę nie sypiać z kimś tylko dlatego, że jestem Chłopcem-Który-Nie-Chciał-Umrzeć, czy jakkolwiek mnie tam, kurwa, nazywają.
Poważnie. W tym miejscu chcę to zaznaczyć, i to bez żadnej złośliwości. A może sądzisz, że dam się ponieść tylko dlatego, że pieprzony Prorok Codzienny wydrukował parę (zupełnie nieprawdziwych) historii?

Och, więc pozbywasz się swojej wężowatej twarzy? Hmm, świetnie, więc będę musiał wymyślić cały arsenał nowych wyzwisk…

I ciekawe, jak Snape zareaguje na szantaż?

I wcale nie robię tego aż tak często! Cóż, robiłem, owszem, jakiś czas temu, ale były wtedy… Okoliczności łagodzące.

Pozdrawiam,
Chłopiec-Który-Nie-Chce-Umrzeć.


20 lipca


Drogi CKNCU,

właściwie nie brałem pod uwagę Twoich krewnych, kiedy wysyłałem Ci „prezent”. To mugole, prawda?

Nie żartuj, to raczej oczywiste, że pociągają Cię mężczyźni. A może to tylko zbieg okoliczności, że te „okoliczności łagodzące” pojawiają się zawsze wtedy, kiedy bierzesz prysznic po każdym meczu Quidditcha?

I czyżbym wyczuwał wrogie nastawianie wobec czarodziejskiego świata? Cóż, dla mnie to codzienność. Nawet, jeśli czarodziejski świat z lubością mnie piętnuje, to przynajmniej nie zmienia o mnie zdania… Jeśli chodzi o Proroka, to owszem, jest to raczej szmatławiec, ale użyteczny. O wiele bardziej niż ten… Żongler. Chociaż rozumiem, dlaczego wolisz akurat tę drugą gazetę. To coś w stylu nieoficjalnego magazynu Armii Dumbledore’a. Zabawna nazwa, przyznaję, jakkolwiek bym tego nie lubił.

Ach, Snape byłby raczej zadowolony z szantażu. Jesteś pewien, że nie powinieneś być w Slytherinie?

Z poważaniem,
Czarny Pan.


21 lipca


Drogi Voldemorcie,

taak, mugole. Wiesz, Dumbledore wybitnie mąci mi, kurwa, w głowie. Chce, bym walczył dla mugoli i tak dalej. Jednak, gdy przychodzi co do czego, umieszcza mnie w gronie największych świętoszków, jakich kiedykolwiek spotkałem. Homofobiczny, rasistowski, ksenofobiczny, i… Um… Magiofobiczny! (o ile jest takie słowo…) starzec! Innymi słowy, w takim świetle nawet Lucjusz brzmi akceptowalnie. A to niezwykle frustrujące, serio…

I tak, jestem raczej wrogo nastawiony do czarodziejskiego świata. Właściwie, to jestem nawet bliski wykrzyczenia, żeby się wszyscy ode mnie odpieprzyli i zostawili w spokoju! Może mógłbym po prostu uciec na jakąś opuszczoną, tropikalną wyspę?

I czy moglibyśmy udawać, że nie wiem, o czym mówisz, jeśli chodzi o temat Quidditcha?
Jeżeli mówimy o Żonglerze, to jest on „filtrowany” z bzdur. Może jestem stronniczy, ale Luna (córka redaktora) jest absolutnie najukochańszą osobą, jaką znam. Chociaż przyznaje, nieźle zakręconą. To powiedziałem ja. Och, czy to nie zabrzmiało zbyt dziewczęco?

Jeżeli wiedziałbym to, co wiem teraz, nigdy nie wymyśliłbym nazwy „Armia Dumbledore’a”. Szczerze - zaczyna mnie to już wszystko wkurzać! Ma przede mną zbyt wiele tajemnic. Nigdy nie wiem, czy mogę mu ufać. Mam bardzo mocne podejrzenia, że „święta prawda”, której nie omieszkał mi przedstawić, jest niczym więcej niż pierdołami. Podsumowując: bardziej prawdopodobne jest to, że wysłałbyś mi armię śmierciożerców z kasetą porno, niż to, że wielki Drops mówi prawdę. Oczywiście, mogę się mylić, może to wszystko jest jakimś podstępnym scenariuszem, ale obecnie nie mam pojęcia, jak można to wyjaśnić inaczej.

Ach, uważaj, teraz Cię zaskoczę - Tiara chciała umieścić mnie w Slytherinie, twierdząc, że pasuję tam idealnie. Ale właśnie poznałem Malfoya i sama myśl, że mógłbym być w tym samym domu, co on, przyprawiała mnie o mdłości…

Pozdro,
Chłopiec-Który-Nie-Chce-Umrzeć-I-W-Najbliższym-Czasie-Wcale-Tego-Nie-Planuje!


22 lipca

Drogi CKNCUiWNCWTNP,

nie uważasz, że prościej byłoby po prostu napisać swoje imię? Doprawdy…
Perspektywa opuszczonej wyspy wydaje się całkiem przyjemna, żeby nie powiedzieć - zabawna, jak na moment obecny.

Ok, do rzeczy. Drops, kurwa, miesza w głowach wszystkim! Kiedyś opowiem Ci o moim dzieciństwie, jak to dyrektor odsyłał mnie każdego roku, oczekując, że wrócę jako dobrze przystosowany członek społeczeństwa! Doprawdy, to ponad moje siły…

A teraz, przysięgam!, zamierzam przekląć Crutiatusem każdą następną osobę, która zapyta mnie, co zamierzam zrobić! Można by pomyśleć, że wiedzą lepiej, ale nie. Jestem otoczony ludźmi, którzy albo podważają każdy mój ruch, albo idą za mną lojalnie, jednak są kompletnie nienormalni... Cóż, ale kto spodziewałby się zdrowych psychicznie ludzi, podążających, bez słowa sprzeciwu, za psychicznym megalomanem?

I nie, nie jest to jakiś nikczemny scenariusz. Co bym zyskał, mówiąc o Twoich nawykach związanych z masturbacją?

Rozumiem Cię, Malfoy jest dupkiem. Myślę, że naznaczę go tylko po to, by mieć na kogo rzucać Crucio, kiedy Glizdogon jest zajęty…


Z poważaniem,
Psychiczny Megaloman!


23 lipca


Drogi Psychiczny Megalomanie!

Może i byłoby łatwiej, ale poważnie, nie mam nic innego do roboty.
Wiesz, takie rozmowy z Tobą sprawiają, że łatwiej zapomnieć, kim naprawdę jesteś. Jakaś część mnie krzyczy, żebym przestał z Tobą pisać, ponieważ… Cóż, jestem pewien, że nie muszę wypisywać listy powodów, prawda?

No i jest jeszcze ta druga część mnie, która postrzega Cię zupełnie inaczej. Jako kogoś, kto potrafi normalnie rozmawiać. Ach, swoją drogą, to takie dziwaczne…

Czasami myślę, że mam więcej problemów z Twoimi zwolennikami, niż z samym Tobą. Spójrz: Glizdogon zdradził moich rodziców i zabił Cedrika, Bellatrix zabiła mojego ojca chrzestnego, Lucjusz dał Ginny ten stary pamiętnik. No a cała reszta zawsze jest w pobliżu i stara się skrzywdzić mnie i moich przyjaciół tak bardzo, jak to tylko możliwe...

Zastanawiałeś się kiedyś czy istnieje Bóg? A jeśli tak, to czy po prostu przygląda się ludzkiemu cierpieniu? Cóż, idę powalić sobie głową w ścianę, tak kilka razy, a nuż rozjaśni mi się wtedy parę spraw?

Pozdrówki,
Chłopiec-Który-Jest-Całkowicie-Kompletnie-Totalnie-Zagubiony.


24 lipca


Drogi Potterze,

wierz mi albo i nie, ale jest mi przykro z powodu Twoich rodziców. Właściwie, czuję się jeszcze gorzej wiedząc, że spaprałem Ci życie zabijając ich - jeżeli rozumiesz, co mam na myśli. I tak, czuję się strasznie z powodu wydarzeń w Ministerstwie. Nigdy nie chciałem Cię skrzywdzić. Potrzebowałem tylko tej przeklętej przepowiedni. Miałem nadzieję, że moi Śmierciożercy odbiorą Ci ją, używając co najwyżej Petrificus Totalus lub Drętwoty. Plan był taki, że zabierają "kulkę", po czym wynoszą się czym prędzej, a ja w końcu dowiaduję się, co miał na myśli Drops, wciąż ze mnie szydząc. Oczywiście, nie doceniłem Twojej zaradności i głupoty moich cholernych sług (w przypadku Bellatrix – obłędu).

Oddany,
Bardzo zły dupek


25 lipca


Drogi zły dupku,

dzięki. Właściwie, to bardzo wiele dla mnie znaczy. Nie sądziłem, że nastąpi taki dzień, kiedy sam Wielki Czarny Pan mnie przeprosi… Myślę również, że wiem, co miałeś na myśli. Cóż, jednak zabicia czyichś rodziców nie da się raczej wynagrodzić mówiąc: sorry. Mam rację?

I co miałeś na myśli, mówiąc, że Dumbledore z Ciebie szydził? Cóż, nie trudził się nawet, by wspomnieć mi o istnieniu przepowiedni aż do dnia, kiedy zjawiłem się w Ministerstwie.
Wybacz, że piszę tak krótko, ale nie mogę się skupić na myśleniu o niczym innym.

Pozdro,
Harry.


25 lipca - nieco później

Harry,

co, do kurwy nędzy, właśnie się wydarzyło? Kim, kurwa, był ten człowiek? Wszystko w porządku? Potrzebujesz pomocy?
Jeżeli nie usłyszę od Ciebie żadnych wieści przez najbliższą godzinę, idę po Ciebie. I tak, oddziały będą wysłane.

Czarny Pan.

***

Voldemorcie,

nic mi nie będzie, wyjaśnię Ci wszystko jutro. Teraz potrzebuję jedynie eliksiru przeciwbólowego i trochę snu... Dzięki Bogu, Madam Pomfrey wysłała mnie na wakacje z odpowiednim zaopatrzeniem leków.

Harry

***

26 lipca

Drogi Voldemorcie,

to był mój wuj. Najprawdopodobniej stracił jakiegoś klienta w pracy i uznał, że winę za to ponoszę ja. Nic mi nie będzie, to zdarza się raz na jakiś czas. Poza tym, teraz nie było aż tak źle. Wkrótce mnie tu nie będzie, więc przestanę się w ogóle nim martwić.

Pozdro,
Harry.


26 lipca – nieco później


Drogi Harry,

Nie.Tak.Źle? Harry, widziałem ludzi przejechanych przez Błędnego Rycerza i wierz mi, wyglądali lepiej niż Ty! Jak często się to zdarza?

Z poważaniem,
Czarny Pan.

***

Voldemorcie,

jest ok. Nie tak często - może raz na miesiąc? Ostatnio przynajmniej…
Możemy zmienić temat?

Harry

***

Drogi Harry,

dobrze więc, skoro tego sobie życzysz...

Ok, powróćmy do tematu wczorajszego listu. Widzisz, Dumbledore każdego dnia przypominał Severusowi o tej cholernej przepowiedni! Zawsze twierdził, że zawiera ona wiedzę, decydującą o wygraniu wojny. I oczywiście wspominał, że jedynym sposobem na jej zdobycie jest przekonanie Ciebie, byś się po nią wybrał. Cóż, był niezwykle wytrwały w tej kwestii.

Ach, wkrótce Twoje urodziny, nieprawdaż? 31 lipca, tak?
Odpisz wkrótce.

Z poważaniem,
Czarny Pan.


27 lipca


Drogi Voldemorcie,

wiesz, Twoje imię jest raczej… Eee… niezgrabne. Nie ma jakiejś alternatywnej opcji, która mogłaby zastąpić tego Czarnego Pana? No wiesz, jak mógłbym zwracać się do Ciebie inaczej? „Tom”? Albo jeśli naprawdę go nie lubisz, to może Twoje drugie imię, albo coś?
Ach, mówiąc o Twoim imieniu, nie chciałbym przekraczać granicy, ale czy ta cała kampania o zwierzchnictwo nad czarodziejami półkrwi, nie jest raczej hipokryzją?

Yhmmm, moje urodziny są 31 lipca, yeeeaahhhooo, czy coś tam…
Cóż, nie przejmuj się, mam spieprzony humor.

Harry



28 lipca


Drogi Harry,

cóż, i ja powinienem Cię nie lubić, prawda? Ale chwilowo mija się to z celem.
Śmiało, możesz nazywać mnie Tom, jeżeli takie jest Twoje życzenie.

Po prawdzie, to nigdy nie było żadnej kampanii pt. Zwierzchnictwo nad czarodziejami półkrwi. Jednakże, jestem pewien, że Drops sądzi inaczej, a właściwie stwarza takie pozory. Myślę, że potrzebujesz trochę historii, by to wszystko zrozumieć.

Wychowałem się w mugolskim sierocińcu. Dobra, nazwijmy to miejsce po imieniu - na zadupiu. W każdym bądź razie, podczas mojego pobytu tam, byłem nikim innym niż dziwakiem, obrzydliwym odmieńcem, gejem, a nawet, według opiekunki, posłańcem szatana! Dorastając, nie miałem pojęcia, że inne mugolskie dzieci traktowane są inaczej, lepiej niż ja. Właściwie, to uważałem, że głodzenie, bicie i ogólne molestowanie jest normą. Kiedy poszedłem do Hogwartu, jak wiesz, Tiara przydzieliła mnie do Slytherinu. No i wtedy miałem okazję przekonać się na własne oczy, jak traktowani są inni. Ściślej mówiąc: dzieciaki półkrwi. Były traktowane wspaniale. To właśnie wtedy zacząłem łączyć moje przesrane życie z mugolami. Początkowo sprzeciwiałem się czarodziejom, którzy poślubili mugoli, tym samym (w myśl moich ówczesnych przekonań) twierdząc, że narażają w ten sposób swoje dzieci na wielką niesprawiedliwość. Oczywiście, Dumbledore zupełnie inaczej zinterpretował moje myśli, mianowicie uznał, że jestem zwolennikiem supremacji. Innymi słowy - iż jestem przeciwko dzieciakom półkrwi. Poszedł nawet o krok dalej, nazywając mnie rasistą. Ksenofobicznym rasistą! Doprawdy...

Wiesz, miałem kiedyś wiele pomysłów na poprawę sytuacji w czarodziejskim świecie. Na przykład tworzenie sierocińców dla magicznych dzieci. Tym sposobem, każde dziecko, które miałoby dorastać w mugolskim sierocińcu, dostałoby szansę, na chociaż namiastkę CZARODZIEJSKIEJ rodziny. Poza tym, nie byłyby narażone na traktowanie jak dziwadła. Przecież każde dziecko nieświadomie używa swojej magii, dlatego czarodziejskie sierocińce rozwiązałyby ten problem i nigdy taki dzieciak nie zostałby posądzony o jakieś nadużycie! Miałem również pomysł na wcześniejsze rozpoczęcie edukacji dla dzieci mugoli. Jestem pewien, że Granger byłaby tym zachwycona. Oczywiście, niektóre z tych projektów odeszły w niepamięć, kiedy zrozumiałem, że nie wszyscy mugole są okrutni, ale czy mimo to, można mnie winić?

W każdym bądź razie, zawsze po powrocie do szkoły starałem się rozgryźć, co tak naprawdę dzieje się w tych dwóch różnych światach, zamiast wierzyć w to, co mi powiedziano. Mam nadzieję, że wszyscy, którzy karmili mnie kłamstwami, teraz nieźle bawią się w piekle.

Innymi słowy, chyba wyjaśniłem Ci w klarowny sposób istotę moich problemów, o których chciałbym, żebyś wiedział.
(O ile, oczywiście, zdarza Ci się lubić długie, jakże pouczające i zapierające dech w piersi, przemowy.)

A teraz coś zupełnie niezwiązanego z tematem. Jakoś nie wydajesz mi się podekscytowany swoimi urodzinami. Chcesz o tym pogadać?

Z poważaniem,
Tom.


29 lipca


Drogi Tomie,

cóż, chyba rozumiem do czego zmierzasz, a właściwie, o co dokładnie Ci chodzi. Co zresztą, nie ukrywam, trochę mnie przeraża.
I nie, niestety nie zwykłem ekscytować się przemowami, szczególnie, gdy doświadczam ich tak regularnie od moich przyjaciół.

Moje urodziny... Cóż, ten dzień wzbudza we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony, przypominają mi moje jedenaste urodziny... To właśnie wtedy Hagrid uwolnił mnie od mugoli. Powiedział mi, że jestem czarodziejem, zabrał mnie na ulice Pokątną, gdzie dowiedziałem się o fortunie odziedziczonej po rodzicach... I właśnie wtedy dostałem swój pierwszy prezent. Jednak z drugiej strony, ten dzień daje możliwość mojej ciotce i wujowi przypomnienia mi tego, czego to dla mnie niby nie zrobili. Ech, czytaj: dostałem ubrania po Dudleyu, mało istotne, że o kilkanaście rozmiarów za duże, karmili mnie resztkami, och, to takie wspaniałomyślne, no i oczywiście – uwaga - to jest powalający powód do wdzięczności: dostałem od nich łóżko polowe, które w sam raz mieściło się w schowku pod schodami! A ostatnio ten dzień był również powodem, dla którego wuj zmienił mnie w worek treningowy, ot tak, na jeden wieczór. Pomysłowo, nie? Cóż, chociaż mój kuzyn Dudley nigdy nie potrzebuje wymówki, by zrobić coś w tym stylu.

To chyba wystarczające powody, by popaść w depresję, więc idę wysłać ten list, nim się w niej pogrążę.

Pozdrówki,
Harry.


30 lipca


Drogi Harry,

eee, cóż, to... Raczej dupna sytuacja, że tak powiem. Raczej nie jestem dobry w pocieszaniu, wiesz? Nigdy zresztą nie miałem takiej potrzeby ani wymagań, rozumiesz. To znaczy, cóż, mogę zawsze powiedzieć: Popatrz na to z jasnej strony! Co brzmi raczej protekcjonalnie, albo: Przykro mi? To znów brzmi żałośnie, a wydaje mi się, że ostatnią rzeczą, której potrzebujesz, jest litość.

Może więc coś z serca: Wiem, co czujesz.

Cholera, złapałeś mnie na tym, że nie wiem, co powiedzieć. No cóż, bywa. Ale pamiętaj, to jednorazowe zdarzenie, może jaśniej: jeden, jedyny raz na całe życie się zdarzyło, więc, mam nadzieję, że jesteś z siebie dumny!

Z wyrazami szacunku,
Tom.


31 lipca


Drogi Tomie,

wow, dziękuję! Wiesz, nie oczekiwałem od Ciebie żadnego prezentu! Oczywiście, nie twierdzę, że nie było to mile widziane, ale tak czy inaczej, jestem w szoku! Szczególnie, że ta rzecz mnie… Pocałowała!

Swoją drogą, co to właściwie jest?
Myślę, że będę prenumerował tę gazetę, ale, cóż, chyba nie do końca wiem, jak ona działa.

Ok, muszę lecieć, ciotka chce bym zajął się ogrodem.

Jeszcze raz dziękuję!

Harry


31 lipca – później


Drogi Harry,

jeden z moich Śmierciożerców znalazł ją w sklepie Weasleyów. Nazywa się "Cmokasek" i jak sądzę, chwilowo możesz błagać te parę ust o coś więcej, na przykład pocałunek. Pomyślałem, że może Ci się przydać. No i wyglądała trochę mniej przerażająco niż ta druga, zwana "Pocałuuunek" (nie uważasz?).
Pewnie już zauważyłeś, że gazeta podzielona jest na dwanaście części, tak? Więc, każdego miesiąca magazyn ukaże następny rozdział. Myślę, że docenisz jej dyskretność...
Skoro masz plany, to chwilowo dam Ci spokój.

Napisz, gdy będziesz miał okazję.

I ponownie, wszystkiego najlepszego,
Tom.

***

Harry,

zabiję tego kutasa! Gówno mnie obchodzi Zakon, Twoja ochrona, czy magiczna osłona! Nic mnie to nie interesuje!
Możesz wyjść na zewnątrz? Jakoś Cię stamtąd wyciągnę, zaufaj mi! I zabiję, kurwa, Dropsa za to, że Cię umieścił z tymi ludźmi!

Tom

***

Tom,

nie, zostań tam, gdzie jesteś! Jestem... Nic mi nie będzie... Ale jeśli się pojawisz, natychmiast zjawi się Zakon, a wtedy rozpęta się piekło! Napiszę do Ciebie jutro, dobrze?

Harry

***

Harry,

nie ma mowy, żebym Cię, do cholery, zostawił z tym potworem! Ta kupa gówna już jest martwa!
Och, Merlinie, czy on Ci to już kiedyś zrobił?
Kurwa! To wszystko moja wina! Jeżeli nie poszedłbym po Ciebie, kiedy byłeś dzieckiem, nadal miałbyś rodziców i nie musiałbyś mieszkać z tym kurewskim gwałcicielem! Nie pozwolę, by to się powtórzyło! Przykro mi, muszę Cię stamtąd zabrać!

Tom

***

Tom,

nie! Musisz się trzymać z daleka! Jeżeli przyjdziesz po mnie, natychmiast zjawi się Zakon! I co wtedy? Rozpocznie się walka i ucierpią ludzie! A wtedy już na pewno do Ciebie nie napiszę! Nic mi nie będzie. Zawsze sobie radziłem, więc i teraz sobie poradzę. Za dwa dni zostanę przeniesiony do kwatery Zakonu, a do tego czasu już nic mi nie będzie.

Harry

***

Harry,

jeżeli będziesz dziś czegoś potrzebował, czegokolwiek, przekaż swojej sowie, by mnie znalazła. Nie wysyłaj nawet notki. Tak szybko jak zobaczę Twoją sowę, zjawię się u Ciebie. Napisz jutro. Konieczne!

Tom

 

Rozdział drugi
Beta: Aribeth :* wspaniała i niezastąpiona:)

Odkrycie





Drugi sierpnia


Harry uśmiechnął się, przypominając sobie ostatni list Toma. Cóż, wygląda na to, że eliksir Snape’a będzie gotowy już za parę dni, a sam zainteresowany niezmiernie się z tego cieszył. Nie, żeby Czarny Pan w ogóle się czymś ekscytował czy cieszył, jak to zwykł wmawiać wszystkim Tom, ale Harry wiedział lepiej…
Nagle rozległo się głośne pukanie do drzwi sypialni. Harry w pośpiechu schował list do kufra i rzucił się, by je otworzyć. Od rana siedział jak na szpilkach w nadziei, że już dziś odbierze go Zakon. Niestety, gdy tylko uchylił drzwi, całkowicie się rozczarował, widząc postać po drugiej stronie.
- Ty!

***

Severus Snape miał zły dzień. Jego śniadanie było zimne, skaleczył się podczas krojenia korzenia mandragory, a na dodatek musiał siedzieć i słuchać jakiegoś głupiego przemówienia. Ale, to była tylko wisienka na torcie w porównaniu do tego, co miało zaraz nastąpić. Zdziadziały idiota, Albus Dumbledore rzecz jasna, zdecydował, że najlepszą osobą do zabrania bachora z Privet Drive będzie nie kto inny, jak on sam... Cholera!

Gdy tylko aportował się na końcu alei Privet Drive, uderzyła go myśl: Och, jak w ogóle można mieszkać w takim miejscu?
Jednak przywołując się do porządku, Mistrz Eliksirów podszedł do domu z numerem czwartym i zapukał do drzwi. Drzwi otworzył niewiarygodnie tłusty dzieciak, który, widząc Severusa, natychmiast zaczął krzyczeć: - Mamo! Tato! To jeden z tych dziwaków! – Już po chwili w progu ukazały się dwie sylwetki - równie obrzydliwie grubego mężczyzny oraz chudej kobiety o końskich rysach twarzy. Grubas, którego twarz przybrała odcień dziwnego fioletu, odezwał się jako pierwszy.
- Czego chcesz?
Severus zadrwił w myślach i spokojnie odpowiedział.
- Jestem tu, by odebrać Pottera. Zakładam, że gdzieś tu jest? - Mężczyzna spojrzał na niego uważnie i zmarszczył brwi.
- Jesteś tutaj, żeby zabrać tego dziwaka z naszego domu? Hm, w takim razie w porządku. Dudley, zaprowadź tego… pana na górę, do pokoju Pottera.

***

Harry poczuł rosnące rumieńce na twarzy, gdy tylko jego wzrok napotkał spojrzenie Mistrza Eliksirów. Tego samego Mistrza Eliksirów, którego “przyłapał” na szybkim numerku z Czarnym Panem zaledwie miesiąc wcześniej. W odpowiedzi Severus uniósł brew, zupełnie nie rozumiejąc, co spowodowało ten odcień czerwieni na policzkach chłopaka.
- Jesteś gotowy? Nie życzę sobie spędzać więcej czasu, niż to definitywnie konieczne w tym… miejscu zamieszkania, jak mniemam.
- Jeszcze chwilkę… - odpowiedział chłopak. Rzucił jeszcze jedno spojrzenie w stronę drzwi, by chwilę później podnieść jedną z luźniejszych desek i wyciągnąć swoją różdżkę, album ze zdjęciami i pelerynę niewidkę. Pośpiesznie wrzucił przedmioty do kufra, a różdżkę schował do tylniej kieszeni spodni. Na końcu otworzył klatkę Hedwigi, pozwalając jej odlecieć.
- Już? – spytał Severus, a widząc skinienie głowy Harry’ego, wyciągnął swoją różdżkę i rzucił szybkie zaklęcie kurczące na kufer i klatkę. Następnie w szybkim tempie udał się na dół, nie czekając na Gryfona.

Stojąc już przed Grimmauld Place 12, Harry wyjęczał:
- Jak ja nienawidzę tych cholernych świstoklików! – Mistrz Eliksirów zignorował go całkowicie i wszedł szybkim krokiem do środka. Potter już w momencie, gdy przekroczył próg domu, wiedział, że był to błąd. Wszędzie, gdzie nie spojrzał, widział swojego ojca chrzestnego, a to zdecydowanie nie było coś, czego akurat teraz potrzebował. Zanim jednak mógł cokolwiek z tym zrobić, został dosłownie ściśnięty przez Rona i Hermionę, którzy wybiegli, by go przywitać.
- Harry! Nareszcie! Gdzieś ty się podziewał? Czy ci mugole dobrze cię traktowali? A może ten obślizgły dupek czegoś próbował? Jeśli tak… - kontynuował Weasley, patrząc złowrogo na Snape'a.
- Harry, kochanie, tak dobrze cię widzieć! Na pewno jesteś głodny, prawda? - rozległ się nagle przyjazny, kobiecy głos.
Harry posłał wdzięczne spojrzenie w kierunku nadchodzącej pani Weasley i skinął głową.
- Świetnie! Ron, zaprowadź Harry’ego do jego pokoju, a ty, Hermiono, byłabyś tak uprzejma i pomogła mi w kuchni? Harry, idź się odśwież w tym czasie.
Ron złapał przyjaciela za ramię i przepchnął przez tłum.
- No chodź, stary! Tym razem mamy własne pokoje.
Idąc na górę, Harry zauważył, że rudzielec jest nadzwyczajnie cichy, dlatego postanowił coś z tym zrobić i zapytał wprost:
- ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin