KLASA PROLETARIUSZY I PARTIA PROLETARIUSZY.doc

(60 KB) Pobierz

82

2

J. W. Stalin

Klasa proletariuszy i partia proletariuszy

KLASA PROLETARIUSZY I PARTIA PROLETARIUSZY

(W sprawie pierwszego punktu statutu partii)

 

 

 

 

 

 

Minęły czasy, kiedy butnie głoszono: „jednolita i nie­podzielna Rosja". Dziś nawet dziecko wie, że „jednolitej i niepodzielnej" Rosji nie ma, że od dawna podzieliła się ona na dwie przeciwstawne sobie klasy: burżuazję i proletariat. Dziś dla nikogo nie jest tajemnicą, że wal­ka pomiędzy tymi klasami stała się osią, wokół której obraca się nasze życie współczesne.

Dotychczas jednak trudno było to wszystko, zauwa­żyć — a to dlatego, że na arenie walki widzieliśmy do­tąd tylko pojedyncze grupy, gdyż zmagały się tylko po­jedyncze grupy w pojedynczych miastach i zakątkach, proletariatu zaś i burżuazji jako klas nie było widać, trudno było je zauważyć. Ale oto zjednoczyły się miasta i rejony, rozmaite grupy proletariatu podały sobie dło­nie, wybuchły wspólne strajki i demonstracje — i przed naszymi oczyma roztoczył się imponujący widok walki między dwiema Rosjami: Rosją burżuazyjną i Rosją proletariacką. Na arenę walki wkroczyły dwie wielkie armie: armia proletariuszy i armia burżuazji, i walka tych dwóch armii ogarnęła całe nasze życie społeczne.

Ponieważ armia nie może działać bez przywódców, ponieważ każda armia posiada swój oddział czołowy kroczący na przedzie i oświetlający jej drogę — to oczy­wista, że wraz z tymi armiami musiały również wystą­pić odpowiednie grupy przywódców, czyli, jak się to zwykle mówi, odpowiednie partie.

Zarysował się tedy następujący obraz: po jednej stro­nie armia burżuazji z partią liberalną na czele, po drugiej zaś — armia proletariuszy z partią socjaldemokratycz­ną na czele; każdą armią w jej walce klasowej dowodzi własna partia *.

Wspomnieliśmy o tym wszystkim po to, aby porów­nać partię proletariuszy z klasą proletariuszy i tym sa­mym krótko scharakteryzować jej ogólne oblicze.

Z tego, co powiedzieliśmy, wynika z dostateczną jas­nością, że partia proletariuszy jako bojowa grupa przy­wódców winna, po pierwsze, pod względem liczby swych członków być znacznie mniejsza aniżeli klasa proleta­riuszy; po drugie, winna swoim doświadczeniem i uświa­domieniem przewyższać klasę proletariuszy i, po trzecie, winna stanowić zwartą organizację.

* Nie wspominamy o innych partiach działających w Rosji, jako że mówienie o nich nie jest konieczne dla wyjaśnienia roz­trząsanych przez nas zagadnień.

To, co powiedzieliśmy, nie wymaga, naszym zdaniem, dowodów, gdyż jest rzeczą samo przez się zrozumiałą, że dopóki istnieje ustrój kapitalistyczny, któremu stale to­warzyszy nędza i zacofanie mas ludowych — cały pro­letariat nie zdoła się wznieść do pożądanego poziomu świadomości, że przeto niezbędna jest grupa uświado­mionych przywódców, która oświeca w duchu socjali­stycznym armię proletariuszy, jednoczy ją i dowodzi nią w czasie walki. Jasne jest również i to, że partia, która wytknęła sobie jako cel dowodzenie walczącym proletariatem, winna być nie przypadkowym zbiorowi­skiem jednostek, lecz zwartą, scentralizowaną organizacja


(i J. W. Stalin, t. 1


aby można było kierować całą jej działalnością we­dług jednolitego planu.

Takie jest pokrótce ogólne oblicze naszej partii.

Zapamiętajmy to wszystko i przejdźmy do naszego głównego zagadnienia:, kogo możemy nazwać członkiem partii? Pierwszy punkt statutu partyjnego, któremu po­święcony jest niniejszy artykuł, dotyczy tego właśnie za­gadnienia.

Rozpatrzmy, więc to zagadnienie.

Kogóż tedy możemy nazwać członkiem Socjaldemo­kratycznej Partii Robotniczej Rosji, czyli jakie są obo­wiązki członka partii?

Nasza partia jest socjaldemokratyczna. Znaczy to, że posiada własny program (bliższe i ostateczne cele, ru­chu), własną taktykę (sposoby walki) oraz własną za­sadę organizacyjną (formę zjednoczenia). Jedność po­glądów programowych, taktycznych i organizacyjnych stanowi grunt, na którym zbudowana jest nasza partia. Tylko jedność tych poglądów może zespolić członków partii w jedną scentralizowaną partię. Jeśli runie jedność poglądów, to runie i partia. A więc człon­kiem partii można nazwać tylko tego, kto całkowicie uznaje program partyjny, jej taktykę i zasadę organi­zacyjną. Jedynie ten, kto w dostatecznej mierze poznał i w pełni uznał programowe, taktyczne i organizacyj­ne poglądy naszej partii, może stanąć w jej szeregach, a tym samym w szeregach przywódców armii proleta­riuszy.

Czy wystarczy jednak dla członka partii samo tylko uznanie programu partyjnego, taktyki i poglądów or­ganizacyjnych? Czy można takiego człowieka nazywać prawdziwym przywódcą armii proletariuszy? Oczywiście, że nie! Po pierwsze, wiadomo wszystkim, że na świecie nie brak gadułów, którzy z przyjemnością „uznają" pro­gram partii, taktykę i poglądy organizacyjne, ale do ni­czego poza gadulstwem nie są zdolni. Nazwanie takiego gaduły członkiem partii (tzn. przywódcą armii prole­tariuszy) byłoby skalaniem najwyższych świętości na­szej partii! Poza tym nasza partia nie jest przecież szko­łą filozoficzną lub sektą religijną. Czyżby nasza partia nie była partią walki? A skoro tak, to czyż nie jest zro­zumiałe samo przez się, że naszej partii nie zadowoli platoniczne uznanie jej programu, taktyki i poglądów organizacyjnych, że bez wątpienia zażąda od swego członka urzeczywistnienia przyjętych poglądów? Zna­czy to, że kto chce być członkiem naszej partii, nie mo­że poprzestać na uznaniu jej poglądów programowych, taktycznych i organizacyjnych i musi przystąpić do urzeczywistnienia tych poglądów, do wcielenia ich w życie.

Ale cóż oznacza dla członka partii urzeczywistnienie poglądów partyjnych? Kiedy może on je urzeczywistnić? Jedynie wówczas, gdy walczy, gdy razem z całą partią kroczy na czele armii proletariatu. Czy możliwa jest walka w pojedynkę, w rozsypkę? Oczywiście, że nie! Przeciwnie, ludzie wpierw się jednoczą, wpierw się or­ganizują, a potem dopiero idą do boju. Inaczej daremna jest wszelka walka. Jasne, że również członkowie partii tylko wówczas będą mogli walczyć, a więc urzeczywist­niać poglądy partyjne, gdy się zjednoczą w zwartą or­ganizację. Jasne jest również, że im bardziej zwarta bę­dzie organizacja, w jaką się zjednoczą członkowie par­tii, tym lepiej będą walczyć, tym pełniej urzeczywistnią program partii, jej taktykę i poglądy organizacyjne. Nie na próżno mówi się, że nasza partia jest organizacją przywódców, a nie zbiorowiskiem jednostek.  Skoro zaś

nasza partia jest organizacją przywódców, to jasne jest, że za członka tej partii, tej organizacji można uważać tylko tego, kto pracuje w tej organizacji, kto więc uwa­ża za swój obowiązek zespolić swoje dążenia z dążeniami partii i działać wespół z partią.

Znaczy to, że nieodzownym wymogiem członkostwa partii jest urzeczywistnianie programu, taktyki i orga­nizacyjnych poglądów partii, dla urzeczywistnienia tych poglądów konieczna jest walka o te poglądy, dla walki o te poglądy niezbędna jest praca w organizacji partyj­nej i praca wespół z partią. Jasne, że niezbędnym wa­runkiem członkostwa partii jest wstąpienie do jednej z organizacji partyjnych [1]. Dopiero wówczas, gdy wstą­pimy do jednej z organizacji partyjnych i w ten sposób zespolimy nasze interesy osobiste z interesami partii — dopiero wówczas możemy się stać członkami partii, a za­razem rzeczywistymi przywódcami armii proletariuszy.

Skoro nasza partia nie jest zbiorowiskiem gadułów, lecz organizacją przywódców, która za pośrednictwem Komitetu Centralnego godnie prowadzi naprzód armię proletariuszy — wówczas to, co wyłuszczyliśmy, staje się jasne samo przez się.

Winniśmy zaznaczyć jeszcze, co następuje.

Dotychczas partia nasza była podobna do gościnnej patriarchalnej rodziny, która gotowa jest przyjąć wszyst­kich sympatyzujących z nią. Ale potem, gdy partia nasza przekształciła się w scentralizowaną organizację, zrzu­ciła z siebie patriarchalne szaty i całkowicie upodobni­ła się do twierdzy, której bramy otwierają się tylko dla godnych. A to ma dla nas doniosłe znaczenie. W czasie, gdy samowładztwo usiłuje zdeprawować świadomość klasową proletariatu „trade-unionizmem", nacjonaliz­mem, klerykalizmem itp., gdy, z drugiej strony, liberalna inteligencja czyni uporczywe wysiłki, by unicestwić po­lityczną samodzielność proletariatu i uzyskać nad nim kuratelę — w takiej chwili winniśmy być niezmiernie czujni i nie zapominać, że nasza partia jest twierdzą, której bramy otwierają się tylko dla wypróbowanych.

Naświetliliśmy dwa niezbędne warunki (uznanie pro­gramu i praca w organizacji partyjnej) członkostwa partii. Jeżeli dodamy do tego warunek trzeci, który zo­bowiązuje członka partii do udzielania jej materialnej pomocy — będziemy mieli wszystkie warunki, które da­ją prawo do noszenia miana członka partii.

A więc członkiem Socjaldemokratycznej Partii Ro­botniczej Rosji można nazwać tego, kto uznaje program tej partii, udziela jej materialnej pomocy i bierze udział w jednej z organizacji partyjnych.

Tak brzmi pierwszy punkt statutu partyjnego w sfor­mułowaniu tow. Lenina.

Sformułowanie to, jak widzimy, całkowicie wypływa z poglądu, zgodnie, z którym nasza partia jest scentra­lizowaną organizacją, a nie zbiorowiskiem jednostek.

Na tym polega największa zaleta tego sformułowa­nia.

 

Lecz oto znaleźli się pewni towarzysze, którzy odrzu­cają leninowskie sformułowanie jako „ciasne" i „niedo­godne" i proponują swoje sformułowanie, które, należy przypuszczać, nie będzie ani „ciasne", ani „niedogodne". Mówimy o sformułowaniu Martowa [2], do analizy któ­rego to sformułowania zaraz przystąpimy.

Według sformułowania Martowa — „za członka SDPRR uważa się każdego, kto uznaje jej program, za­sila partię środkami materialnymi i regularnie osobiście współdziała z nią pod kierownictwem jednej z jej orga­nizacji". Jak widzimy, w sformułowaniu tym brak trze­ciego niezbędnego warunku członkostwa partii, według którego członkowie partii są zobowiązani do brania udziału w jednej z organizacji partyjnych. Ten właśnie jasny i niezbędny warunek uznał — okazuje się — Martow za zbyteczny i zastąpił go w swym sformułowaniu mglistym i budzącym wątpliwość „osobistym współdzia­łaniem pod kierownictwem jednej z partyjnych organi­zacji". Okazuje się, że można być członkiem tej partii nie wchodząc w skład żadnej organizacji partyjnej (to ci dopiero „partia"!) i nie poczuwając się do obowiązku podporządkowania się woli partii (to ci dopiero „dyscy­plina partyjna"!). No, a w jaki sposób partia może „re­gularnie" kierować działalnością osób, które nie wcho­dzą w skład żadnej organizacji partyjnej, a więc nie uważają podporządkowania się dyscyplinie partyjnej za swój bezwzględny obowiązek?

Oto problem, o który rozbija się martowowskie sfor­mułowanie pierwszego punktu statutu partyjnego, pro­blem mistrzowsko rozwiązany w sformułowaniu Lenina, gdyż wyraźnie uznaje ono udział w jednej z organizacji partyjnych jako trzeci niezbędny warunek członkostwa partii.

Pozostaje nam jedynie wyrzucić ze sformułowania Martowa jego mgliste i pozbawione sensu „osobiste współdziałanie pod kierownictwem jednej z organizacji partyjnych". Bez tego zaś pozostają w sformułowaniu Martowa tylko dwa warunki (uznanie programu i po­moc materialna), które w oderwaniu od innych nie ma­ją żadnej wartości, gdyż każdy gaduła może „uznać" program partii i udzielać jej materialnej pomocy, co by­najmniej nie uprawnia go do tego, by był członkiem partii.

Oto macie „dogodne" sformułowanie!

My twierdzimy, że prawdziwi członkowie partii w żadnym wypadku nie powinni poprzestać na uznaniu programu partyjnego, że bezwzględnie powinni dążyć do urzeczywistnienia przyjętego programu. Martow od­powiada: zbyt ostro poczynacie sobie, nie jest, bowiem rzeczą aż tak niezbędną dla członka partii urzeczywist­nianie przyjętego programu, jeżeli nie odmawia partii pomocy materialnej i tym podobne. Martow jak gdyby lituje się nad niektórymi gadułami — „socjaldemokra­tami" i nie chce zamknąć przed nimi drzwi do partii.

Mówimy następnie, że skoro dla urzeczywistnienia programu konieczna jest walka, dla walki zaś — zjed­noczenie, przeto obowiązkiem przyszłego członka partii jest wstąpić do jednej z organizacji, zespolić swoje dąże­nia z dążeniami partii i razem z całą partią kierować bojową armią proletariuszy, tzn. organizować się w zwar­te oddziały scentralizowanej partii. Martow odpowiada: nie jest rzeczą aż tak niezbędną dla, członków partii or­ganizowanie się w zwarte szeregi, jednoczenie się w or­ganizacje; można poprzestać na walce w pojedynkę.

Czym więc, pytamy, jest nasza partia? Przypadko­wym zbiorowiskiem jednostek czy zwartą organizacją przywódców? Jeżeli zaś jest organizacją przywódców, to czy można uważać za jej członka tego, kto nie wchodzi w jej skład, a więc nie uważa podporządkowania się jej dyscyplinie za swój bezwzględny obowiązek? Martow odpowiada, że partia nie jest organizacją albo, ściślej, że partia jest to niezorganizowana organizacja (oto ma­cie i „centralizm"!).

Widzimy, więc, że zdaniem Martowa partia nasza nie jest scentralizowaną organizacją, lecz zbiorem terenowych organizacji oraz „socjaldemokratycznych" jednostek, które uznały nasz program partyjny itd. Jeżeli jednak nasza partia nie jest scentralizowaną organizacją, to nie będzie też twierdzą, której wrota mogą być otwierane wyłącznie dla wypróbowanych. I istotnie, jak to widać z tego sformułowania, partia dla Martowa to nie twierdza, lecz bankiet, na który mają wolny wstęp wszyscy sympatycy. Odrobina wie­dzy, tyleż sympatii, trochę materialnej pomocy i spra­wa załatwiona — macie pełne prawo uważać się za członka partii. Nie słuchajcie — dodaje Martow otuchy przestraszonym „członkom partii" — nie słuchajcie ja­kichś tam ludzi, których zdaniem każdy członek partii musi wstąpić do jednej z organizacji partyjnych i w ten sposób podporządkować swoje dążenia dążeniom partii. Po pierwsze, trudno, by człowiek zgodził się na te warun­ki. Przecież to nie żart podporządkować swoje dążenia dą­żeniom partii! Po wtóre zaś, zaznaczyłem już w swoim komentarzu, że zdanie tych jakichś tam ludzi jest błęd­ne. A więc prosimy uprzejmie, panowie, bądźcie łaska­wi... na bankiet!

Martow jak gdyby lituje się nad niektórymi profe­sorami i gimnazjalistami, którzy nie decydują się na podporządkowanie swoich dążeń dążeniom partii, i w ten sposób dokonuje wyłomu w twierdzy naszej partii, wy­łomu, przez który mogą przemycić się do naszej partii ci szanowni panowie. Otwiera on drzwi oportunizmowi i to w chwili, gdy tysiące wrogów wywiera nacisk na samowiedzę klasową proletariatu!

Na tym jednak nie koniec. Chodzi o to, że wskutek wątpliwej wartości sformułowania Martowa powstaje możliwość oportunizmu w naszej partii również z innej strony.

Jak wiemy, w sformułowaniu Martowa mowa jest jedynie o uznaniu programu, o taktyce natomiast i or­ganizacji — ani słowa, aczkolwiek jedność poglądów w kwestiach organizacji i taktyki jest dla jedności partii taką samą koniecznością jak jedność poglądów w kwe­stiach programowych. Powie ktoś, że nie ma o tym mo­wy również w sformułowaniu tow. Lenina. Słusznie! Ale przecież w sformułowaniu tow. Lenina nie ma też po­trzeby mówienia o tym! Czyż nie jest rzeczą jasną samo przez się, że kto pracuje w jednej z organizacji partyj­nych, a więc walczy razem z całą partią i podporządko­wuje się dyscyplinie partyjnej, nie może uznawać, jakiej­kolwiek innej taktyki, innych zasad organizacyjnych jak tylko taktyki partii i zasady organizacyjnej partii. Cóż jednak powiecie o takim „członku partii", który uznał program partii, lecz nie wchodzi w skład żadnej, organi­zacji partyjnej? Gdzie rękojmia, że poglądy tego „człon­ka" na zagadnienia taktyki i organizacji będą partyjne, a nie inne! Oto, czego nie potrafi nam wyjaśnić sformu­łowanie Martowa! W rezultacie zaś tego sformułowania musielibyśmy otrzymać dziwną „partię", której członko­wie mają program jednakowy (i to jeszcze kwestia), poglądy zaś na zagadnienia taktyczne i organizacyjne — różne! Idealne urozmaicenie! Czym więc będzie róż­nić się nasza partia od bankietu?

Pozostaje nam tylko zadać jedno pytanie:, dokąd ma­my wyrzucić ten centralizm ideowy i praktyczny, który nakazał nam drugi zjazd partyjny i któremu zasadniczo przeczy sformułowanie Martowa? Nie ulega wątpliwości, że jeśli dojdzie do wyboru — słuszniej będzie odrzucić precz sformułowanie Martowa.

Oto jakim niedorzecznym sformułowaniem uraczył nas Martow w przeciwieństwie do sformułowania tow. Lenina!

Uważamy, że uchwała drugiego zjazdu partii, który przyjął sformułowanie Martowa, została powzięta wsku­tek nieprzemyślenia sprawy i wyrażamy nadzieję, że trzeci zjazd partyjny niewątpliwie naprawi błąd drugie­go zjazdu i przyjmie sformułowanie tow. Lenina.

Powtórzmy krótko to, co powiedzieliśmy: Na arenę walki wkroczyła armia proletariuszy. Skoro każda armia musi mieć swój oddział czołowy, to potrzeba takiego od­działu musiała powstać również w tej armii. Stąd poja­wienie się grupy przywódców proletariackich — Socjal­demokratycznej Partii Robotniczej Rosji. Jako czołowy oddział określonej armii, partia ta musi, po pierwsze, być uzbrojona we własny program, własną taktykę i za­sadę organizacyjną i, po wtóre, winna stanowić zwartą organizację. Jeżeli zadamy pytanie:, kogo...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin