expecto patronum.txt

(54 KB) Pobierz
Pi�ta opowie�� z cyklu "Slytherinada". SS wizytuje Azkaban i co z tego wynik�o.
.
.
.
�Expecto Patronum, czyli jasna strona duszy.�
(napisa�a Toroj w czasie terapii dla anonimowych netoholik�w)
Severus Snape zmierza� w kierunku zamku, wlok�c si� przez stref� antyaportacyjn� na mi�kkich nogach. Wiedzia� doskonale, �e zatacza si� jak pijany. Niestety, nie by� w stanie nic na to poradzi�. Po�owa jego mi�ni zrobi�a sobie urlop i udawa�a, �e nie istnieje, druga po�owa natomiast protestowa�a dziko przeciw takiemu wykorzystywaniu. Snape mia� bardzo niekomfortowe wra�enie, �e znajduje si� wewn�trz jakiej� zepsutej maszynerii.
Wreszcie dotar� do bocznej bramy Hogwartu. Klamka w kszta�cie dziczej g�owy spojrza�a na niego zbie�nym zezem i wychrz�ka�a:
- Pooowiii-kwiii-eec przyjacieeelu i wejd�. Chrrchromk.
Flitwick, ustalaj�cy has�a, by� wielbicielem mugolskiej literatury.
Severus opar� si� o wrota, walcz�c z migren�.
- Chochliki � mrukn��.
- Prrrooosi� � odrzek�a uprzejmie klamka, po czym drzwi otworzy�y si� gwa�townie. Snape omal nie wlecia� do �rodka g�ow� naprz�d. W ostatniej chwili uchwyci� si� futryny. Poltergeist Irytek, unosz�cy si� po�rodku korytarza, zani�s� si� diabelskim chichotem i za�piewa� fa�szywie:
- Ur�n�� si� Snappy, niebo��,
Na n�kach usta� nie mo�e.
W �wi�skim �bie si� pi�o,
A teraz mu niemi�o...!
- Zamknij si�, Iryt! � warkn�� s�abo Snape, przyciskaj�c palce do obola�ej skroni. �piew poltergeista przypomina� wycie szyszymory chorej na w�trob�. Na szcz�cie by�o ju� oko�o trzeciej w nocy, wi�c te popisy mog�y zwabi� co najwy�ej duchy, zab��kane skrzaty lub koty (sztuk jedna). Z pod�ogi wy�oni�a si� g�owa Krwawego Barona. Duch Slytherinu obrzuci� Mistrza Eliksir�w uwa�nym spojrzeniem, po czym majestatycznie wywindowa� si� do g�ry, znikaj�c w suficie. Irytek b�yskawicznie zredukowa� si� do postaci czerwonej pi�ki i zrejterowa�, odbijaj�c si� od pod�ogi, na kt�rej zostawa�y plamy ektoplazmy.
Kwatery nauczycielskie oczywi�cie posiada�y w�asne niewielkie �azienki, ale Severus potrzebowa� czego� wi�cej ni� prysznic, wi�c powl�k� si� na pierwsze pi�tro, przeklinaj�c w duchu rozk�ad zamku i brak windy.
�azienka dla m�skiej cz�ci cia�a pedagogicznego by�a elegancko urz�dzona w stylu pseudogreckim. Po �cianach pe�za�y mozaikowe o�miornice i rozgwiazdy. Krany mia�y kszta�t delfin�w, a spory basen wpuszczony w pod�og� pyszni� si� szafirowymi kafelkami. Nape�ni� si� do�� szybko. Severus �ci�gn�� z siebie przepocone ubranie, rozrzucaj�c je niedbale po pod�odze, po czym z g��bokim westchnieniem ulgi zanurzy� si� w gor�cej wodzie. A raczej niemal�e do niej wpad�. Jego obola�e mi�nie nareszcie zacz�y si� rozlu�nia�. Wstrzymuj�c oddech, zanurzy� tak�e sko�atan� g�ow�. Nad nim ko�ysa�a si� lekko lustrzana powierzchnia wody, o�wietlona �agodnym, ��tawym �wiat�em lamp. Unosi� si� bezw�adnie w wodzie, czuj�c jak cierpienie powoli odchodzi. Ogarnia� go spok�j, wr�cz b�ogostan... �wietlisty ob�ok bra� m�czyzn� w �agodne obj�cia. Przed oczami ta�czy�y mu srebrne p�cherzyki...
Zosta� wyrwany z tego stanu p�snu bardzo gwa�townie. Co� chwyci�o go za w�osy i mocno szarpn�o do g�ry. Mistrz Eliksir�w ockn�� si� nad powierzchni� wody, prychaj�c i pluj�c. Kto� mocno poklepa� go po policzku.
- Drogi ch�opcze, jak koniecznie chcesz si� utopi�, to zr�b to, jak mnie ju� nie b�dzie na �wiecie. Ogromnie nie lubi� znajomych pogrzeb�w. � G�os niew�tpliwie nale�a� do Albusa Dumbledore�a. (Nie wspominaj�c o tym, �e tylko on m�wi� do Snape�a �ch�opcze�.)
Stary czarodziej w purpurowym szlafroku kl�cza� na brzegu wielkiej wanny.
- Baron zawiadomi� mnie, �e wr�ci�e�. Ci�ko by�o..? � Ostatnie s�owa zabrzmia�y raczej jak stwierdzenie, ni� pytanie. Dumbledore wy��� zamoczon� brod�.
- Mhm � potwierdzi� Severus ponuro, opieraj�c g�ow� na kraw�dzi basenu. � Bydlak szala�, bo nie uda� si� ten atak na plac�wk� Ministerstwa w Lyonie. Rozdawa� Cruciatusy jak cukierki w Halloween.
Dumbledore parskn�� kr�ciutkim �mieszkiem, ale natychmiast spowa�nia�.
- Wybacz Sev, ale wci�� nie mog� zapomnie� o twoich ulepszonych krem�wkach. Ile dosta�e�?
- Trzy... �eb mi p�ka.
Dumbledore pokiwa� ze zrozumieniem siw� g�ow�, wyci�gn�� z kieszeni buteleczk� z eliksirem przeciwb�lowym oraz fili�ank�, po czym troskliwie napoi� m�odszego koleg� lekarstwem.
- Przys�a� Poppy? Mog�aby zrobi� ci masa�.
- Nie! � j�kn�� Severus. � Zobaczy mnie nagiego dopiero po mojej �mierci. A i tego nie gwarantuj�.
- Przynios�em ci pi�am� � przypomnia� sobie Dumbledore, si�gaj�c po zawini�tko, le��ce na �awce.
Snape spojrza� i z wra�enia nieco si� podtopi�. Pi�ama by�a z b��kitnej satyny, a na kieszeni mia�a naszytego bia�ego kr�liczka.
- To...nie...moja... � wykaszla�, odgarniaj�c mokre w�osy z oczu.
- W�a�nie mia�em wra�enie, �e to nie tw�j kolor � rzek� dyrektor ugodowo. � Ale naszywka z pralni si� zgadza: S. Snape. Z pewno�ci� to taki niewinny uczniowski dowcip. Ciekawe, czyj?
- Jak znam �ycie, to WW.
- Wuwu?
- Skr�t od Weasley & Weasley.
- Reducto! � rozkaza� Dumbledore, d�gaj�c r�d�k� kr�lika, kt�ry b�yskawicznie si� ulotni�; po czym tak d�ugo powtarza� zakl�cie Dunkel, a� ca�a pi�ama �ciemnia�a do barwy niebiesko-kobaltowej.
- Przedtem by�a popielata � mrukn�� Snape. � Ale mo�e by�. Po tych... innych problemach, te szkolne wydaj� si� mi�ym odpr�eniem.
Nie, Severus nie by� sentymentalny. By� natomiast pami�tliwy i wredny, a podejrzliwo�� piel�gnowa� w sobie jak cnot� (nie bez racji). Bynajmniej nie sentymentalizm zaprowadzi� go do dormitorium Slytherinu, w p�aszczu narzuconym na pi�am�.
W ch�opi�cych sypialniach jak zwykle panowa� nie�ad: na pod�odze pojedyncze skarpetki i opakowania po czekoladowych �abach. Severus ogl�da� swoich podopiecznych w widmowym �wietle r�d�ki. Malfoy przewraca� si� niespokojnie we �nie. Ciekawe, jak by zareagowa�, dowiedziawszy si�, �e U�miechni�ty Morderca zn�w zabi� tej nocy? Czy wiedzia�? Czy zdawa� sobie spraw�, czym tak naprawd� zajmuje si� jego ojciec?
W sypialni najstarszych Snape zdj�� podr�cznik transmutacji z twarzy Marcusa Flinta, kt�rego zmorzy� sen podczas wkuwania do egzaminu semestralnego.
U pierwszak�w pos�ysza� chlipanie w poduszk� � urwa�o si� natychmiast, gdy Severus stan�� w progu. Nieomylnie podszed� do w�a�ciwego ��ka i uchyli� ko�dry.
- Boli ci� co�? G�owa? Brzuch?
- Nnie... � wyszepta� ch�opiec, skr�caj�c si� jak robak, kt�rego wyci�gni�to spod kamienia.
- To si� przesta� mazgai� � mrukn�� nauczyciel, narzucaj�c mu z powrotem ko�dr� na g�ow�.
Severus nie mia� zamiaru roztkliwia� si� nad st�sknionymi za domem malcami. To by�a rola Poppy.
W sypialni dziewczynek cisza, spokojne oddechy. Lestrange zn�w odkryta. Czy to ca�e Fogbell le�a�o przy kole polarnym? Snape ostro�nie przykry� ma��, staraj�c si� przypadkiem jej nie dotkn��.
Do pi�toklasistek wetkn�� tylko g�ow� przez uchylone drzwi: aura wczesnej kobieco�ci, wsz�dzie pe�no ciuch�w i zapach kosmetyk�w, nic ponad norm�. Pr�cz mugolskiego plakatu na �cianie przy ��ku Alexy Toran. Spogl�da� z niego blondas o typie urody Malfoya seniora, w czarnym uniformie ze srebrnymi b�yskawicami na ko�nierzu. Pod spodem bieg� napis gotykiem: �SS schaut auf dich� . Snape nie wiedzia�, co ma ten mugol wsp�lnego z jego inicja�ami, ale nie podoba�o mu si� to i postanowi� powa�nie porozmawia� z w�a�cicielk�.
Klamki si�dmoklasistek nawet nie dotkn��, tylko przycisn�� ucho do drzwi. W �rodku s�ycha� by�o szepty i przyciszone chichoty. Zapuka� trzy razy, drewno zadudni�o echem niczym wieko trumny, a ha�asy wewn�trz umilk�y jak uci�te no�em.
�Mo�e nie zawsze schaut, ale h�rt na pewno� pomy�la� Severus, ko�cz�c obch�d i kieruj�c si� do w�asnej kwatery.
SS schaut auf dich (niem.) � SS patrzy na ciebie. H�rt - s�ucha
- Nie � powiedzia� Severus, a potem powt�rzy� kilkakrotnie, coraz bardziej stanowczo: - Nie, nie, nie! Nic z tego.
Dumbledore popatrzy� na niego ze spokojem ponad p�ksi�ycowatymi szk�ami okular�w.
- S�ysza�em ci� wystarczaj�co dobrze za pierwszym razem, Severusie.
- Czy pan uwa�a, �e ja jeszcze za ma�o si� udzielam? � denerwowa� si� m�odszy m�czyzna.
- Nie uwa�am, ale sam rozumiesz... s� pewne priorytety � odrzek� dyrektor. � Je�li jeste� niezadowolony z warunk�w umowy, mo�emy j� zmieni� w ka�dym momencie.
Snape przygarbi� si� nieznacznie.
- Jestem zadowolony, nie mam innego wyj�cia. Ale to nie fair. Dlaczego akurat ja? � mrukn��.
- W�a�ciwie m�g�bym wydelegowa� Minerv� � zastanowi� si� g�o�no Dumbledore. � Jest w �wietnej formie, z pewno�ci� sobie poradzi.
Snape wyrzuci� obie r�ce w g�r�, w ge�cie poddania.
- Wygra� pan! � rzek� z gorycz�. � Nikt nie b�dzie mnie wymienia� na aktywn� sze��dziesi�ciolatk�. Wypraszam sobie. Ale potem udusz� t� smarkul�! � Tu po raz kolejny skierowa� wzrok na trzymany w r�ku kawa�ek pergaminu, odczytuj�c dziecinne, kr�g�e pismo:
�Drogi panie ministrze, nazywam si� Sirith Herma Lestrange i chodz� do pierwszej klasy w Hogwarcie. M�j tata siedzi w Azkabanie i nie widzia�am go ju� rok. Bardzo za nim t�skni� a on nie pisze list�w i ci�gle o nim my�l�. Bardzo chc� zobaczy� mojego tat� bo mama nie �yje i mam tylko jego. Bardzo pana prosz� �eby si� pan zgodzi� �ebym go odwiedzi�a. Tata nazywa si� Bernard Lestrange i to nieprawda �e kogo� chcia� zabi�. Bardzo go kocham. Pozostaj� z szacunkiem Sirith Herma Lestrange.�
Pod spodem widnia� nabazgrany dopisek: �Akceptuj�. K.Knot�
Severus sapn�� z irytacj�.
- Jakim cudem ten sm�tny kretyn si� na to zgodzi�?
Dumbledore podsun�� mu �wie�utki numer �Proroka Codziennego�.
- Artyku� na drugiej stronie, pod tytu�em �Sieroty Azkabanu�. Wys�a�a list do ministerstwa, a jednocze�nie kopi� do Proroka. To dziecko jest kute na cztery nogi.
- Niech pan j� zwerbuje do Zakonu � zaproponowa� Severus zgry�liwie. � B�dzie cennym nabytkiem, pod warunkiem, �e pozb�dzie si� alergii na przecinki.
- Mam nadziej�, �e wojna nie potrwa a� tak d�ugo, bym musia� to robi� � odpar� Dumbledore.
Artyku� by� kr�tki, za to ocieka� �zaw� s�odycz�, a ko�czy� si� dramatycznym apelem, by poz...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin