Pranie Harry czerpie przyjemno�� z prania. Widz� jak rozkoszuje si�, z g�upi� przyjemno�ci�, tym, �e ubrania Draco pachn� zupe�nie jak ich w�a�ciciel. Widz� jak zanurza g�ow� w jego koszulki gdy te s� w drodze do kosza na pranie � koszulki, kt�re pachn� Draco - i zaspokaja wszystko, co te zapachy przywodz� na my�l. Ma zamkni�te oczy, policzki lekko zarumienione z przyjemno�ci... I nagle Draco wychodzi zza rogu i go zauwa�a. Pusto - Harry? G�owa Harry�ego odrzucona do g�ry. - Och! - policzki natychmiast zaczerwienione. - Tak? O co chodzi? Zagadkowe przechylenie g�owy. - Czy ty w�a�nie... w�cha�e� moj� koszulk�? Niezr�czne przesuni�cie: - Nie! Przechylenie g�owy. Zmieszane. - Hmm. Tak. Ale... mia�e� troch� soku cytrynowego na ko�... - Harry. � m�wi �agodnie blondyn. Potulne spojrzenie ze strony Harry�ego. Niewypowiedziane pytanie. Draco, wchodz�c powoli do pralni. - Co wyw�cha�e�? - cie� kpiny. - Tylko ciebie, oczywi�cie. Tw�j... - lekki problem z oddechem, gdy Draco spokojnie obejmuje swojego kochanka w pasie. - ... tw�j zapach. - Jak pachn�? - szare oczy spokojnie utkwione w zielonych. - Sk�d mam wiedzie�? - przewraca oczami, pr�buj�c wygl�da� na nie przej�tego jego blisko�ci�. - Po prostu... pachniesz sob�. Cichy g�os, towarzysz�cy lekkiemu naciskowi palc�w na plecy Harry�ego: - Powiedz mi. Prostuje si�, nieumy�lnie przesuwa bli�ej cia�a Draco. - Pachniesz jak... - pochyla g�ow�, by wci�gn�� wo� ciep�ej, bawe�nianej koszulki blondyna, g�adkiej, czarnej pami�tki zza czas�w Quidditch�a, z napisem �Znicz, kt�rego Harry naprawd� chce z�apa�, nadal widocznym nawet po tych wszystkich latach �ycia i mi�o�ci, kt�re sp�dzili razem. - Pachniesz skrawkami drewna. - Mmm. Rozpala�em wcze�niej ogie� - jedna r�ka unosi si�, by przejecha� po czole Harry�ego. - Mmm, nie. To ty - cz�� twojego zapachu. Zawsze tak pachniesz - delikatny u�miech. - I... ga�ka muszkato�owa. Tylko troszk� - lekki poca�unek w doln� cz�� podbr�dka Draco, dok�adnie pomi�dzy jego jab�kiem Adama i ma�ym do�eczkiem, jego jedyn� asymetri�, doskona�� w swej niedoskona�o�ci. - Czasami czuj� j� na tobie. Kolejny problem z oddechem, tym razem ze strony Draco, kiedy przeczesuje palcami w�osy Harry�ego i przyci�ga go bli�ej, przyciskaj�c go do swojej klatki piersiowej, kt�ra faluje bardziej zauwa�alnie naprzeciw ciep�ego cia�a Harry�ego. Poca�unek na czole Harry�ego, pe�ny, z j�zykiem znacz�cym woln�, niepewn� �cie�k� nad zmarszczk� troski, uformowan� w zbyt m�odym wieku. - I... pot... - palce dotykaj�ce palc�w Draco, przesuwaj� si� w d�, by z�apa� jego nadgarstek, nie stanowczo czy w�adczo, ale z pragnieniem, przesuwaj�c si� po nim, jakby na nowo odkrywaj�c �uk ka�dej ko�ci w stosunku do cia�a. Ka�d� �y�� pulsuj�c� pod cienk� sk�r�. Westchnienie, gdy Draco opuszcza sw�j j�zyk na skraj czo�a Harry�ego, zataczaj�c kr�gi wok� jego powiek, do brwi, krzaczastych dopasowanych do w�os�w, i zniekszta�ca ich tward� lini� stanowczym naciskiem ust nad szorstkimi, czarnymi w�osami. Dotyk, kt�ry wywo�uje j�k z napi�tych, lekko dr��cych czerwonych ust, gdy Harry robi wdech i mruczy s�owo zbyt cicho, by m�g� us�ysze�. - Co? � Draco troch� gwa�townie zaplata r�ce wok� pasa czarnow�osego, tul�c jego plecy i przesuwa dwie lekko zbudowane nogi nad swoim tu�owiem. Podnosi Harry�ego na g�r� suszarki, by owin�� swoje uda wok� bioder Draco. Wszystko na czym mo�e si� skoncentrowa� to odnalezienie drogi do ciep�ego i wspania�ego poca�unku Harry�ego i pozostanie w nim tak d�ugo jak to tylko mo�liwe... Ochrypni�ty z po��dania: - I seksem. Najbardziej ze wszystkiego pachniesz seksem. Ognisty poca�unek na skraju ust Harry�ego, nie zamykaj�cy si� jeszcze na pulchnych, nieodpartych wargach. Podnosz�c starannie z�o�on�, �wie�o wypran� koszulk� Harry�ego i owijaj�c j� zwyczajnie wok� swojej szyi, pozwalaj�c tkaninie zebra� si� wko�o swojego gard�a i zaoferowa� mu mi�y zapach wiosennego wiatru, skoszonej trawy, owocowych napoj�w, �wie�ych �ez, i wszystkiego nieokre�lenie nale��cego do Harry�ego - u�miecha si� i odrzuca koszulk� na bok. - Nigdy nie przestaniesz mnie zdumiewa�. - Poca�unek jest zatrzymany ponownie - tym razem przez u�cisk. Zwyczajny u�cisk, pe�en serca, kt�ry rozgrzewa go w spos�b, w jaki nawet absolutne spe�nienie w Harrym nie potrafi. - I nigdy nie przestaniesz zaskakiwa� - Harry odsuwa si�, by powa�nie spojrze� w szczere oczy. Poca�unek nadchodzi i si� pog��bia. Kosz ze �wie�o z�o�onym praniem jest rozprzestrzeniony. Jest wygodn� poduszk�. ***KONIEC***
Krolicek018