witajcie w naszej bajce.doc

(89 KB) Pobierz
Scenariusz inscenizacji "Witajcie w naszej bajce"

Scenariusz inscenizacji "Witajcie w naszej bajce"

Osoby: Dziecko, Dzieci, Chłopiec, Hermiona, Harry, Kaczka-dziwaczka, Hipopotam, Żaba, Kokoszka-smakoszka I, Kokoszka-smakoszka II, Dziewczynka I, Chłopiec II, Samochwała, Kłamczucha, Skarżypyta, Michałek, Pytalski, Dyzio, Grześ, Ciocia, Zosia, Dziewczynka II, Sroka, Słowikowa, Słowik, Koziołeczek.
W przedstawieniu zostały wykorzystane jako podkład muzyczny melodie z filmu "Akademia pana Kleksa".
Przedstawienie wystawione może być na sali gimnastycznej.
Scenografia: materac przykryty kocem, porozrzucane wokół zabawki, na stoliku książki w nieładzie, w tle zawieszone dekoracje imitujące pokój (okna, obrazy, regał z książkami).
Na tapczanie (materacu) siedzi znudzony chłopiec. Wchodzi dziecko.

Dziecko:
Na tapczanie siedzi leń,
Nic nie robi cały dzień.

Chłopiec:
O, wypraszam to sobie!
Jak to? Ja nic nie robię?
A kto siedzi na tapczanie?
A kto zjadł pierwsze śniadanie?
A kto dzisiaj pluł i łapał?
A kto się w głowę podrapał?
A kto dziś zgubił kalosze?
O - o! Proszę!

Dziecko:
Na tapczanie siedzi leń,
Nic nie robi cały dzień.

Chłopiec:
Przepraszam! A tranu nie piłem?
A uszu dzisiaj nie myłem?
A nie urwałem guzika?
A nie pokazałem języka?
A nie chodziłem się strzyc?
To wszystko nazywa się nic?

Dziecko:
Na tapczanie siedzi leń,
Nic nie robi cały dzień.
Nie poszedł do szkoły, bo mu się nie chciało,
Nie odrobił lekcji, bo czasu miał za mało,
Nie zasznurował trzewików, bo nie miał ochoty,
Nie powiedział "dzień dobry", bo z tym za dużo roboty,
Nie napoił Azorka, bo za daleko jest woda,
Nie nakarmił kanarka, bo czasu mu było szkoda.
Miał zjeść kolację - tylko ustami mlasnął,
Miał położyć się - nie zdążył - zasnął.
Śniło mu się, że nad czymś ogromnie się trudził.
Tak zmęczył się tym snem, że się obudził.

Chłopiec:
Strasznie nudno, nie ma co robić, elektrownia wyłączyła prąd. Nic nie działa ani telewizor, ani komputer.
(słychać pukanie do drzwi)
Kto tam?

Dzieci:
To my, twoi przyjaciele, bohaterowie książek dla dzieci.

Chłopiec:
Ale ktoś sobie ze mnie żartuje!

Chłopiec idzie otworzyć drzwi, a za nim wchodzi grupka dzieci poprzebierana za bohaterów różnych książek.

Dzieci:
Spróbujemy ci pokazać, jak można ciekawie spędzać czas bez komputera i telewizora.

Chłopiec:
To niemożliwe! Co można robić? W telewizji tyle kanałów z bajkami dla dzieci, a moje gry - strzelanki, przygodówki?

Hermiona (dziewczynka z rozpuszczonymi włosami, z plikiem książek, różdżką):
Kiedy ostatni raz czytałeś książkę?

Chłopiec:
Książkę?! Chyba "Anaruka".

Hermiona i Harry (chłopiec przebrany za Harry'ego Pottera):
Zapraszamy cię w podróż do świata bajek i wierszy dla dzieci.

Wszystkie dzieci śpiewają piosenkę "Witajcie w naszej bajce" z filmu "Akademia pana Kleksa".

Chłopiec:
Ale ładna melodia, szkoda, że się skończyła.

Wchodzi grupa dzieci przebrana za zwierzęta z wierszy.

Chłopiec:
Ale tu dużo zwierzaków!



Dzieci:
Nad rzeczką opodal krzaczka
Mieszkała kaczka-dziwaczka,
Lecz zamiast trzymać się rzeczki
Robiła piesze wycieczki.
Raz poszła więc do fryzjera:

Kaczka-dziwaczka:
Poproszę o kilo sera!

Dzieci:
Tuż obok była apteka:

Kaczka-dziwaczka:
Poproszę mleka pięć deka.

Dzieci:
Z apteki poszła do praczki
Kupować pocztowe znaczki.
Gryzły się kaczki okropnie:
"A niech tę kaczkę gęś kopnie!"
Znosiła jaja na twardo
I miała czubek z kokardą,
A przy tym, na przekór kaczkom,
Czesała się wykałaczką.
Kupiła raz maczku paczkę,
By pisać list drobnym maczkiem.
Zjadając tasiemkę starą
Mówiła, że to makaron,
A gdy połknęła dwa złote,
Mówiła, że odda potem.
Martwiły się inne kaczki:
"Co będzie z takiej dziwaczki?"
Aż wreszcie znalazł się kupiec:
"Na obiad można ją upiec!"
Pan kucharz kaczkę starannie
Piekł, jak należy, w brytfannie,
Lecz zdębiał obiad podając,
Bo z kaczki zrobił się zając,
W dodatku cały w buraczkach.
Taka to była dziwaczka!

Dzieci śpiewają piosenkę "Na wyspach Bergamutach".

Dzieci:
Na wyspach Bergamutach
Podobno jest kot w butach,
Widziano także osła,
Którego mrówka niosła,
Jest kura samograjka
Znosząca złote jajka,
Na dębach rosną jabłka
W gronostajowych czapkach,
Jest i wieloryb stary,
Co nosi okulary,
Uczone są łososie
W pomidorowym sosie
I tresowane szczury
Na szczycie szklanej góry,
Jest słoń z trąbami dwiema
I tylko... wysp tych nie ma.

Hermiona:
Poznajesz?

Chłopiec:
Jasne, był taki film "Akademia pana Kleksa".

Harry:
Czytałeś może tę książkę?

Chłopiec:
Nie, nawet nie wiem, kto ją napisał.

Hermiona:
Wstydź się, przecież to Jan Brzechwa. Jest autorem wielu ciekawych wierszy o dzieciach i zwierzętach dla dzieci.
Posłuchaj!
Zachwycony jej powabem
Hipopotam błagał żabę:



Hipopotam:
Zostań żoną moją, co tam,
Jestem wprawdzie hipopotam,
Kilogramów ważę z tysiąc,
Ale za to mógłbym przysiąc,
Że wzór męża znajdziesz we mnie
I że ze mną żyć przyjemnie.
Czuję w sobie wielki zapał,
Będę ci motylki łapał
I na grzbiecie, jak w karecie,
Będę woził cię po świecie,
A gdy jazda już cię znuży,
Wrócisz znowu do kałuży.
Krótko mówiąc - twoją wolę
Zawsze chętnie zadowolę,
Każdy rozkaz spełnię ściśle.
Co ty na to?

Żaba:
Właśnie myślę...
Dobre chęci twoje cenię,
A więc - owszem. Mam życzenie...

Hipopotam:
Jakie, powiedz? Powiedz szybko,
Moja żabko, moja rybko,
I nie krępuj się zupełnie,
Twe życzenie każde spełnię,
Nawet całkiem niedościgłe...

Żaba:
Dobrze, proszę: nawlecz igłę!

Dzieci:
Szła z targu kokoszka-smakoszka,
Spotkała ją pewna kumoszka.



Kokoszka-smakoszka I:
Co widzę? Wątróbka, ozorek?
Ja do ust tych rzeczy nie biorę!

Dzieci:
Kura na to:

Kokoszka-smakoszka II:
Kud-ku-dak,
A ja - owszem! A ja - tak!

Kokoszka-smakoszka I:
No, co też paniusia powiada!
A taka, na przykład, rolada?
Toż nie ma w niej nic oprócz sadła,
Już ja bym rolady nie jadła!

Dzieci:
Kura na to:

Kokoszka-smakoszka II:
Kud-ku-dak,
A ja - owszem! A ja - tak!

Kokoszka-smakoszka I:
Lub weźmy, powiedzmy, makaron
Czy gulasz, czy rybę na szaro,
Czy jakieś tam flaki z olejem...
O, nie! Takich potraw ja nie jem!

Dzieci:
Kura na to:

Kokoszka-smakoszka II:
Kud-ku-dak,
A ja - owszem! A ja - tak!

Kokoszka-smakoszka I:
Są ludzie, paniusiu kochana,
Co jajka już jedzą od rana.
Nie dla mnie są takie rozkosze,
Bo jajek po prostu nie znoszę!

Dzieci:
Kura na to:

Kokoszka-smakoszka II:
Kud-ku-dak,
A ja - owszem! A ja - tak!

Dziewczynka siedzi z pluszowym psem i śpiewa piosenkę "Psie smutki".

Dziewczynka:
Na brzegu błękitnej rzeczki
Mieszkają małe smuteczki.
Ten pierwszy jest z tego powodu,
Że nie wolno wchodzić do ogrodu,
Drugi - że woda nie chce być sucha,
Trzeci - że mucha wleciała do ucha,
A jeszcze, że kot musi drapać,
Że kura nie daje się złapać,
Że nie można gryźć w nogę sąsiada
I że z nieba kiełbasa nie spada,
A ostatni smuteczek jest o to,
Że człowiek jedzie, a piesek musi biec piechotą.
Lecz wystarczy pieskowi dać mleczko
I już nie ma smuteczków nad rzeczką.

Podbiega chłopiec może recytować wiersz lub zaśpiewać piosenkę "Jak rozmawiać trzeba z psem".



Chłopiec II:
Wy nie wiecie, a ja wiem,
Jak rozmawiać trzeba z psem,
Bo poznałem język psi,
Gdy mieszkałem w pewnej wsi.
A więc wołam: - Do mnie, psie!
I już pies odzywa się.
Potem wołam: - Hop-sa-sa!
I już mam przy sobie psa.
A gdy powiem: - Cicho leż!
Leżę ja i pies mój też.
Kiedy dłoń wyciągam doń,
Grzecznie liże moją dłoń.
I zabawnie szczerzy kły,
Choć nie bywa nigdy zły.
Gdy psu kość dam - pies ją ssie,
Bo to są zwyczaje psie.
Gdy pisałem wierszyk ten,
Pies u nóg mych zapadł w sen,
Potem wstał, wyprężył grzbiet,
Żebym z nim na spacer szedł.
Szliśmy razem - ja i on,
Pies postraszył stado wron,
Potem biegł zwyczajem psim,
A ja biegłem razem z nim.
On ujadał. A ja nie.
Pies i tak rozumie mnie,
Pies rozumie, bo ja wiem,
Jak rozmawiać trzeba z psem.

Chłopiec:
Ale fajne zwierzaki!

Harry:
Możesz o nich przeczytać w książeczce "Sto bajek". Pamiętasz imię i nazwisko autora?

Chłopiec:
Jasne, Jan Brzechwa. Wiesz, przypomniałem sobie, że mamy taką książkę w klasowej biblioteczce.

Wchodzi grupa dzieci poprzebierana do następnych wierszy, ubrana kolorowo, dziewczynki mają śmiesznie upięte włosy.
Zapala się światło - może to być lampka stojąca na stoliku.

Hermiona:
Samochwała w kącie stała
I wciąż tak opowiadała:

Samochwała:
Zdolna jestem niesłychanie,
Najpiękniejsze mam ubranie,
Moja buzia tryska zdrowiem,
Jak coś powiem, to już powiem,
Jak odpowiem, to roztropnie,
W szkole mam najlepsze stopnie,
Śpiewam lepiej niż w operze,
Świetnie jeżdżę na rowerze,
Znakomicie muchy łapię,
Wiem, gdzie Wisła jest na mapie,
Jestem mądra, jestem zgrabna,
Wiotka, słodka i powabna,
A w dodatku, daję słowo,
Mam rodzinę wyjątkową:
Tato mój do pieca sięga,
Moja mama - taka tęga
Moja siostra - taka mała,
A ja jestem - samochwała!

Kłamczucha (mówi zwracając się do chłopca):
Proszę pana, proszę pana,
Zaszła u nas wielka zmiana:
Moja starsza siostra Bronka
Zamieniła się w skowronka,
Siedzi cały dzień na buku
I powtarza: kuku, kuku!

Dzieci:
Pomyśl tylko, co ty pleciesz!
To zwyczajne kłamstwa przecież.

Kłamczucha:
Proszę pana, proszę pana,
Rzecz się stała niesłychana:
Zamiast deszczu u sąsiada
Dziś padała oranżada,
I w dodatku całkiem sucha.

Dzieci:
Fe, nieładnie! Fe, kłamczucha!

Kłamczucha:
To nie wszystko, proszę pana!
U stryjenki wczoraj z rana
Abecadło z pieca spadło,
Całą pieczeń z rondla zjadło,
A tymczasem na obiedzie
Miał być lew i dwa niedźwiedzie.

Dzieci:
To dopiero jest kłamczucha!

Kłamczucha:
Proszę pana, niech pan słucha!
Po południu na zabawie
Utonęła kaczka w stawie.
Pan nie wierzy? Daję słowo!
Sprowadzono straż ogniową,
Przecedzono wodę sitem,
A co ryb złowiono przy tym!

Dzieci:
Fe, nieładnie! Któż tak kłamie?
Zaraz poskarżymy mamie!

Skarżypyta:
Piotruś nie był dzisiaj w szkole,
Antek zrobił dziurę w stole,
Wanda obrus poplamiła,
Zosia szyi nie umyła,
Jurek zgubił klucz, a Wacek
Zjadł ze stołu cały placek.

Dzieci:
Któż się ciebie o to pyta?

Skarżypyta:
Nikt. Ja jestem skarżypyta.

Michałek:
Był leń, co zwał się Michałek.
Nie robił nic w poniedziałek,
Spać poszedł, a wstał we wtorek
Dopiero na podwieczorek.
Zaczekał, aż przyszła środa,
Lecz czasu było mu szkoda.
Do książki zabrał się w czwartek,
Lecz nawet nie rozciął kartek.
Pomyślał: "Jutro jest piątek,
Więc w piątek zrobię początek."
A w piątek rzekł: "Na sobotę
Odłożę raczej robotę."
Przyszła sobota. "W niedzielę
Odpocznę wpierw mało-wiele,
A za to już w poniedziałek
Odrobię cały kawałek."
We wtorek rzekł: "Źle się czuję..."
A w środę dostał dwie dwóje.
Do domu wrócił Michałek,
Przygładził smętnie przedziałek,
I w ojca wlepiwszy ślepia,
Rzekł: "Nauczyciel się czepia."

Pytalski:
Na ulicy Trybunalskiej
Mieszka sobie Staś Pytalski,
Co gdy tylko się obudzi,
Pytaniami dręczy ludzi.
W którym miejscu zaczyna się kula?
Co na deser gotują dla króla?
Ile kroków jest stąd do Powiśla?
O czym myślałby stół, gdyby myślał?
Czy lenistwo na łokcie się mierzy?
Skąd wiadomo, że Jurek to Jerzy?
Kto powiedział, że kury są głupie?
Ile much może zmieścić się w zupie?
Na co łysym potrzebna łysina?
Kto indykom guziki zapina?
Skąd się biorą bruneci na świecie?
Ile ważą dwa kleksy w kajecie?
Czy się wierzy niemowie na słowo?
Czy jaskółka potrafi być krową?
Dziadek już od roku siedzi
I obmyśla odpowiedzi,
Babka jakiś czas myślała,
Ale wkrótce osiwiała.
Matka wpadła w stan nerwowy
I musiała zażyć bromu,
Ojciec zaś poszedł po rozum do głowy
I kiedy powróci - nie wiadomo.

Dyzio:
Położył się Dyzio na łące,
Przygląda się niebu błękitnemu
I marzy:
"Jaka szkoda, że te obłoczki płynące
Nie są z waniliowego kremu...
A te różowe -
Że to nie lody malinowe...
A te złociste, pierzaste -
Że to nie stosy ciastek...
I szkoda, że całe niebo
Nie jest z tortu czekoladowego...
Jaki piękny byłby wtedy świat!
Leżałbym sobie, jak leżę,
Na tej murawie świeżej,
Wyciągnąłbym tylko rękę
I jadł... i jadł... i jadł...".

Grześ:
Idzie Grześ
Przez wieś,
Worek piasku niesie,
A przez dziurkę
Piasek ciurkiem
Sypie się za Grzesiem.
"Piasku mniej -
Nosić lżej!"
Cieszy się głuptasek.
Do dom wrócił,
Worek zrzucił;
Ale gdzie ten piasek?
Wraca Grześ
Przez wieś,
Zbiera piasku ziarnka.
Pomaluśku
Zebrała się miarka.
Idzie Grześ
Przez wieś,
Worek piasku niesie,
A przez dziurkę
Piasek ciurkiem
Sypie się za Grzesiem...
I tak dalej... i tak dalej...



Ciocia:
Wrzuciłeś, Grzesiu, list do skrzynki, jak prosiłam?

Grześ:
List, proszę cioci? List? Wrzuciłem, ciociu miła!

Ciocia:
Nie kłamiesz, Grzesiu? Lepiej przyznaj się, kochanie!

Grześ:
Jak ciocię kocham, proszę cioci, że nie kłamię!

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin