Mężczyzną i kobietą stworzył ich.pdf

(232 KB) Pobierz
79548 UNPDF
MĘŻCZYZNĄ I NIEWIASTĄ STWORZYŁ ICH, T.4: SAKRAMENT, O JANA
PAWŁA II TEOLOGII CIAŁA, LUBLIN 1998
Rozdz. 3 Prawo życia dał im Bóg w dziedzictwo
Wstrzemięźliwość - pomiędzy “podnieceniem”
1. Problematyka etyczna
Norma moralności a prawda “mowy ciała ludzkiego”
W encyklice Humanae vitae czytamy: “Kościół... naucza, że konieczną jest rzeczą, aby
każdy akt małżeński zachował swoje wewnętrzne przeznaczenie do przekazywania życia
(HV 11). “Nauka ta, wielokrotnie przez Nauczycielski Urząd Kościoła podana wiernym,
ma swoją podstawę w ustanowionym przez Boga nierozerwalnym związku - którego
79548.001.png
człowiekowi nie wolno samowolnie zrywać - między dwojakim znaczeniem tkwiącym w
stosunku małżeńskim: między oznaczaniem jedności i oznaczaniem rodzicielstwa” (HV 12).
Rozważania zawarte w niniejszym tekście pragniemy związać z tym przede wszystkim
fragmentem encykliki Humanae vitae , który mówi o “podwójnej funkcji znaku w zbliżeniu
małżeńskim” oraz o “nierozerwalności” tej dwojakiej funkcji. Nie będzie to więc komentarz
do całej encykliki, ale raczej interpretacja wybranego fragmentu. Z punktu widzenia nauki
moralności, zawartej w dokumencie, fragment ten ma znaczenie centralne. Równocześnie zaś
jest to fragment, który wydaje się pozostawać w szczególnie bliskim kontakcie z
dotychczasowymi rozważaniami na temat małżeństwa w wymiarze znaku (sakramentalnego).
Ponieważ, jak powiedziano, jest to fragment centralny encykliki, zatem należy przewidywać,
że tkwi on bardzo głęboko w całej jej strukturze - i stąd jego analiza musi nas skierować w
stronę różnych członów tejże struktury, nawet poza intencją podejmowania komentarza
całości.
W rozważaniach na temat znaku sakramentalnego powiedziano wielokrotnie, że znak
ten opiera się na odczytanej w prawdzie “mowie ciała”. Chodzi o prawdę odczytaną raz, na
początku, wówczas, gdy nowożeńcy, ślubując sobie “miłość, wierność i uczciwość
małżeńską... aż do śmierci”, stają się szafarzami małżeństwa jako sakramentu Kościoła.
Chodzi z kolei o prawdę odczytywaną niejako stale na nowo. Mężczyzna i kobieta bowiem,
żyjąc w małżeństwie “aż do śmierci”, trwale poniekąd stanowią ów znak, jaki ustanowili
poprzez liturgię sakramentu w dniu swojego ślubu. Słowa z encykliki Papieża Pawła VI,
przytoczone powyżej, dotyczą tego momentu we wspólnym życiu małżonków, w którym oni
oboje, jednocząc się w stosunku małżeńskim, stają się wedle wyrażenia biblijnego “jednym
ciałem” (Rdz 2,24). Właśnie w tym szczególnie ważnym momencie odczytanie w prawdzie
“mowy ciała” jest też szczególnie doniosłe. Staje się ono podstawą działania w prawdzie,
czyli postępowania zgodnego z normą moralności.
Autor encykliki nie tylko przypomina tę normę, ale stara się również podać właściwe jej
uzasadnienie (a przynajmniej: uzasadniające wyjaśnienie). Ażeby gruntowniej wyjaśnić ów
“ustanowiony przez Boga nierozerwalny związek między dwojakim znaczeniem tkwiącym w
stosunku małżeńskim” - Paweł VI zaraz w następnym zdaniu tak pisze: “Albowiem stosunek
małżeński z najgłębszej swojej istoty, łącząc najściślejszą więzią męża i żonę, jednocześnie
czyni ich zdolnymi do zrodzenia nowego życia, zgodnie z prawami zawartymi w samej
naturze mężczyzny i kobiety” (HV 12).
Zauważamy, że w poprzednim zdaniu tekst mówi przede wszystkim o “znaczeniu”, w
zdaniu kolejnym - “o naturze”: o naturze (czyli “istocie”) stosunku małżeńskiego. Określając
tę istotę, tekst odwołuje się do “praw zawartych w samej naturze mężczyzny i kobiety”.
Przejście od zdania wyrażającego odnośną normę moralności do zdania wyjaśniającego i
uzasadniającego tę normę jest bardzo znamienne. Autor encykliki każe szukać uzasadnienia
dla normy określającej moralność działań mężczyzny i kobiety w akcie małżeńskim w naturze
tychże działań, a jeszcze głębiej: w naturze samych działających podmiotów.
W ten sposób istota (czyli natura) aktu małżeńskiego stanowi podstawę do
prawidłowego odczytania znaczeń, jakie aktowi małżeńskiemu winny odpowiadać w
świadomości i decyzjach działających osób, oraz dla ustalenia właściwego związku tychże
znaczeń. Ponieważ “stosunek małżeński...” równocześnie: “łączy najściślejszą więzią męża i
żonę” - i równocześnie: “czyni ich zdolnymi do zrodzenia nowego życia” - jedno zaś i drugie:
pochodzi “z najgłębszej jego istoty” - zatem świadomość ludzka “musi” (jest to konieczność
rozumu, konieczność logiczna) odczytać równocześnie “dwojakie znaczenie tkwiące w
stosunku małżeńskim” i zarazem “nierozerwalny związek pomiędzy tym dwojakim
znaczeniem”.
Nie chodzi tu o nic innego, jak właśnie o “odczytanie w prawdzie «mowy ciała»”, jak to
wielokrotnie już nazwano w dawniejszych analizach biblijnych. Norma moralności, jakiej w
tej dziedzinie stale nauczał Kościół, a którą Paweł VI przypomina i potwierdza w swej
encyklice, polega na odczytaniu w prawdzie “mowy ciała”.
Chodzi tutaj o prawdę obiektywną naprzód w wymiarze ontologicznym (“natura”), z
kolei zaś w wymiarze również podmiotowym i psychologicznym (“znaczenie”). Tekst
encykliki podkreśla, że chodzi w tym wypadku o normę prawa naturalnego. Czytamy:
“Kościół, wzywając ludzi do przestrzegania naturalnego prawa, które objaśnia swoją stałą
doktryną, naucza, że konieczną jest rzeczą, aby każdy akt małżeński zachowywał wewnętrzne
przeznaczenie do przekazywania życia ludzkiego” (HV 11). Równocześnie zaś tenże sam
tekst uwzględnia, a nawet uwydatnia, wymiar podmiotowy i psychologiczny, kiedy mówi o
“znaczeniu”: o “dwojakim znaczeniu tkwiącym w stosunku małżeńskim”. “Znaczenie”
powstaje w świadomości wraz z odczytaniem prawdy przedmiotu (ontologicznej). Jest ono
poniekąd przeniesieniem tej prawdy w wymiar poznawczy: podmiotowy i psychologiczny.
Autor Humanae vitae zdaje się w stronę tego ostatniego wymiaru skierowywać naszą
szczególną uwagę. Świadczy o tym pośrednio również i takie zdanie: “Sądzimy, że ludzie
naszej epoki są szczególnie przygotowani do zrozumienia, jak bardzo nauka ta jest zgodna z
ludzkim rozumem” (HV 12).
Owa “zgodność z rozumem” dotyczy nie tylko prawdy obiektywnej w wymiarze
ontologicznym, czyli tego, co odpowiada samej rzeczywistej strukturze aktu małżeńskiego.
Dotyczy ona równocześnie tejże samej prawdy obiektywnej w wymiarze podmiotowym i
psychologicznym, czyli prawidłowego zrozumienia wewnętrznej struktury aktu
małżeńskiego: właściwego odczytania znaczeń tej strukturze odpowiadających oraz ich
nierozerwalnego związku - po to, aby z kolei takie znaczenie nadać ludzkiemu postępowaniu,
ludzkim czynom. Na tym właśnie polega norma moralności i opierające się na niej
normowanie ludzkich działań. W tym też sensie mówimy, że norma moralności utożsamia się
z odczytaniem w prawdzie “mowy ciała”.
Słuszność normy - a jej “wykonalność”
Tak więc encyklika Humanae vitae zawiera normę moralności oraz jej uzasadnienie, a
przynajmniej uzasadniające wyjaśnienie. Norma moralności jest zasadą, w oparciu o którą
kształtuje się wartość moralna czynów ludzkich: czyny zgodne z normą są moralnie dobre,
czyny jej przeciwne, niezgodne z nią - moralnie złe. Autor encykliki podkreśla, że norma ta
należy do “prawa naturalnego”, czyli że odpowiada samemu rozumowi (nieuprzedzonemu).
Kościół naucza tej normy, choć nie zawiera się ona formalnie (czyli w znaczeniu dosłownym)
w samym Piśmie świętym - naucza jej więc, kierując się przekonaniem, że objaśnianie
nakazów prawa naturalnego należy do kompetencji nauczycielskiej Kościoła. Możemy
jednakże powiedzieć jeszcze więcej. Chociaż norma moralności w ten sposób sformułowana,
jak to czytamy w encyklice Humanae vitae, nie zawiera się w Piśmie świętym w sensie
dosłownym - to jednakże fakt, że jest ona zawarta w Tradycji oraz, jak pisze Papież,
“wielokrotnie przez Nauczycielski Urząd Kościoła podana wiernym” (HV 12), wynika
również i stąd, że norma ta odpowiada całokształtowi nauki objawionej zawartej w źródłach
biblijnych (por. HV 4).
Chodzi tutaj nie tylko o zawarty w Piśmie świętym całokształt nauki moralności, o jej
zasadnicze przesłanki i ogólny charakter treściowy, ale o ten pełniejszy całokształt, któremu
poświęciliśmy wiele poprzednich analiz “teologii ciała”. Właśnie na tle tego szerszego
całokształtu widać, że odnośna norma moralności nie tylko należy do prawa natury
(moralnego prawa natury), ale także z punktu widzenia porządku moralnego objawionego
przez Boga nie może być inna, tylko taka, jak przekazuje Tradycja i Magisterium, ostatnio zaś
encyklika Humanae vitae jako współczesny dokument tegoż Magisterium. Paweł VI pisze:
“Sądzimy, że ludzie naszej epoki są szczególnie przygotowani do zrozumienia, jak bardzo ta
nauka zgodna jest z ludzkim rozumem”. Można by dodać: jak bardzo jest zgodna również z
całym przekazem Tradycji zawartej w źródłach biblijnych. Podstawy tej zgodności zdają się
tkwić szczególnie w całej biblijnej antropologii. Wiadomo zaś, jakie znaczenie posiada
antropologia dla etyki, a więc zarazem dla nauki moralności. Wydaje się przy tym rzeczą w
pełni uzasadnioną, ażeby słuszności norm dotyczących tak podstawowej problematyki
człowieka jako “ciała”: “stają się jednym ciałem” (Rdz 2,24) szukać właśnie w “teologii
ciała”.
Norma encykliki Humanae vitae - o ile jest zasadą moralnego prawa natury, o ile opiera
się na zgodności z ludzkim rozumem (oczywiście: nie-uprzedzonym) - dotyczy wszystkich
ludzi. Z tego samego tytułu dotyczy też wszystkich wierzących członków Kościoła, tym
bardziej że rozumowy charakter tej normy znajduje pośrednie potwierdzenie oraz gruntowne
wzmocnienie w całokształcie “teologii ciała”. Pod tym kątem widzenia mówiliśmy w
dawniejszych analizach o “etosie odkupienia (ciała)”.
Na gruncie tego “etosu” norma prawa naturalnego znajduje nie tylko nowy wyraz, ale
pełniejsze ugruntowanie antropologiczne i etyczne, zarówno w słowie Ewangelii, jak też w
oczyszczającym i umacniającym działaniu mocy Ducha Świętego. (Łaska sakramentalna,
dary Ducha Świętego).
Istnieją wszelkie racje po temu, ażeby zarówno każdy człowiek wierzący, jak zwłaszcza
każdy teolog odczytywał naukę moralną encykliki w tym integralnym kontekście.
Autor Humanae vitae nie ogranicza się do przypomnienia samej normy moralnej
odnośnie do współżycia małżeńskiego i ponownego jej potwierdzenia wobec nowych
okoliczności. Wypowiadając się w sposób autorytatywny za pomocą encykliki (w r. 1968),
Paweł VI ma przed oczyma również autorytatywną wypowiedź Soboru Watykańskiego II,
zawartą w Konstytucji Gaudium et spes (z r. 1965).
Encyklika nie tylko znajduje się na przedłużeniu Konstytucji soborowej, ale stanowi
także rozwinięcie i dopowiedzenie zawartych w niej problemów, zwłaszcza zaś najbardziej
szczegółowego problemu “uzgadniania miłości małżeńskiej z poszanowaniem życia
ludzkiego”. W tym punkcie czytamy w Gaudium et spes następujące słowa: “Kościół jednak
przypomina, że nie może być rzeczywistej sprzeczności między Boskimi prawami
dotyczącymi z jednej strony przekazywania życia, a z drugiej pielęgnowania prawdziwej
miłości małżeńskiej” (KDK 51).
Konstytucja pastoralna Vaticanum II wyklucza jakąkolwiek “rzeczywistą sprzeczność”
w porządku normatywnym, co Paweł VI ze swej strony potwierdza, starając się równocześnie
wyjaśnić ową “niesprzeczność”, i w ten
sposób uzasadnić odnośną normę moralności, wykazując jej zgodność z rozumem.
Autor Humanae vitae mówi jednak nie tyle o “niesprzeczności” w porządku normatywnym,
ile o “nierozerwalności” przekazywania życia i prawdziwej miłości małżeńskiej z punktu
widzenia “podwójnej funkcji znaku”, jaka zachodzi “w zbliżeniu małżeńskim”, na co już
zwróciliśmy uwagę.
Można by zatrzymać się jeszcze przy analizie normy samej w sobie, jednakże charakter
jednego i drugiego dokumentu skłania raczej do rozważań przynajmniej pośrednio
pastoralnych - zarówno bowiem Gaudium et spes jest Konstytucją pastoralną, jak też
encyklika Pawła VI stara się iść w tym samym kierunku. Jest wszakże odpowiedzią na
pytania stawiane przez ludzi współczesnych z wielorakich punktów widzenia. Są to pytania o
charakterze demograficznym, a w konsekwencji społeczno-ekonomicznym i politycznym, w
związku z gwałtownym przyrostem ludności na globie ziemskim. Są to pytania z dziedziny
nauk szczegółowych, a w parze z tym także pytania współczesnych moralistów (teologów -
moralistów). Są to przede wszystkim pytania samych małżonków, które znajdują się już w
centrum uwagi Konstytucji soborowej, encyklika zaś podejmuje je ponownie i to w całej
ostrości konturów. Czytamy więc: “...czy biorąc pod uwagę zarówno warunki współczesnego
życia, jak znaczenie stosunków małżeńskich dla harmonii i wzajemnej wierności między
małżonkami, nie należałoby poddać rewizji obowiązujących dotąd zasad moralnych,
szczególnie jeżeli się zważy, że można je zachować tylko za cenę wielkich, niekiedy
heroicznych poświęceń?” (HV 3).
W powyższym sformułowaniu widać, jak bardzo Autor encykliki starał się podjąć
pytania współczesnych ludzi w całej ich radykalnej ostrości. Waga odpowiedzi udzielonej
musi być proporcjonalna do wymowy tych pytań. Jeśli więc z jednej strony należało się
spodziewać wnikliwego potraktowania normy samej w sobie, nie mniejsze jest znaczenie
argumentów pastoralnych, zwróconych bardziej ku życiu konkretnych ludzi - tych właśnie,
którzy stawiają wymienione na początku pytania.
Paweł VI ma tych ludzi stale przed oczyma, czego wyraz może stanowić m. in.
następujący fragment tekstu: “Nauka Kościoła o należytej regulacji poczęć, będąca
promulgacją samego prawa Bożego, wyda się niewątpliwie dla wielu trudna; więcej nawet -
zupełnie niemożliwa do zachowania. Bo rzeczywiście, jak wszystkie rzeczy szlachetne i
pożyteczne, tak i to prawo wymaga mocnych decyzji i wielu wysiłków od poszczególnych
ludzi, od rodzin i społeczności ludzkiej. Co więcej, zachować je można tylko z pomocą łaski
Bożej, która wspiera i umacnia dobrą wolę ludzi. Kto jednak uważniej się nad tym zastanowi,
dostrzeże, że owe wysiłki naprawdę podnoszą godność człowieka i przysparzają dobra całej
ludzkości” (HV 20).
W tym miejscu już nie ma mowy o samej “niesprzeczności” normatywnej - mówi się
natomiast o “możliwości zachowania prawa Bożego”, czyli o argumencie przynajmniej
pośrednio pastoralnym. To, że prawo (czyli norma) winno być “możliwe” do wykonania,
należy bezpośrednio do natury samego prawa, mieści się więc w ramach “niesprzeczności
normatywnej”. Jednakże “możliwość” jako “wykonalność” normy należy już do dziedziny
praktycznej i pastoralnej. W przytoczonym tekście Papież przemawia z tego właśnie punktu
widzenia.
Można dodać w tym miejscu, że o ile całe zaplecze biblijne, obejmowane nazwą
“teologii ciała”, daje nam również bodaj pośrednie potwierdzenie słuszności samej normy
moralnej zawartej w Humanae vitae , to daleko bardziej jeszcze przygotowuje nas do
Zgłoś jeśli naruszono regulamin