BUDDYJSKI MNICH POWSTAŁ Z MARTWYCH PODCZAS SWOJEGO POGRZEBU.pdf

(613 KB) Pobierz
31221005 UNPDF
HISTORIA Z MYANMAR
BUDDYJSKI MNICH POWSTAŁ Z MARTWYCH
PODCZAS SWOJEGO POGRZEBU
1
31221005.012.png 31221005.013.png 31221005.014.png 31221005.015.png 31221005.001.png 31221005.002.png 31221005.003.png
SPIS TREŚCI
Historia zmartwychwstania w dniu w ł łasnego pogrzebu . ......................................................... 2
Nazywam się Athet Pyan Shintaw Paulul. ................................................................................... 3
Odkry ł łem, że umar ł łem i by ł łem martwy przez trzy dni. ........................................................... 3
W piekle spotka ł łem swojego nauczyciela oraz Buddę. ............................................................. 4
W piekle widzia ł łem wielu innych ludzi......................................................................................... 4
Widzia ł łem szeroką i wąską drogę................................................................................................ 5
Moja rozmowa z ś św. Piotrem. ....................................................................................................... 5
Czas by ł ło wracać na ziemię . ........................................................................................................ 6
Historia zmartwychwstania w dniuwłasnegopogrzebu
Latem 2000 roku pośród chrześcijan na świecie zaczęła krążyć
niesamowita opowieść o pewnym mnichu buddyjskim z Myanmar, który
zmartwychwstał podczas swojego własnego pogrzebu, trzy dni po swojej śmierci.
Opowieść ta była szeroko komentowana na świecie oraz rozpowszechniana na
kasetach. Na początku usłyszeliśmy o tych wydarzeniach od wielu birmańskich
przywódców kościelnych, którzy zbadali te doniesienia i nie mają cienia
wątpliwości co do ich autentyczności. My również zdecydowaliśmy się
rozpowszechnić tę historię.
2
31221005.004.png 31221005.005.png 31221005.006.png 31221005.007.png 31221005.008.png 31221005.009.png 31221005.010.png 31221005.011.png
Życie mnicha Athet Pyan Shintaw Paulu zmieniło się o sto osiemdziesiąt
stopni. Przyprowadził już setki innych mnichów do Chrystusa, był więziony,
odrzucony przez swych krewnych i przyjaciół. Grożono mu śmiercią jeśli nie
przestanie szerzyć swych nauk. Jego obecne miejsce pobytu jest nieznane.
Niektóre źródła birmańskie utrzymują, że został uwięziony i prawdopodobnie
zamordowany, gdy jeszcze inne donoszą, że jest na wolności i głosi Ewangelię.
Athet wiele wycierpiał i ryzykował opowiadając o tych wydarzeniach. Co
motywowało go, że ryzykował tak wiele? Nikt przecież nie mógłby znieść tych
wszystkich prześladowań tylko dla jakiejś idei. Bez względu na to, czy mu
wierzymy czy też nie historia ta warta jest tego, aby ją wysłuchać i rozważyć. Nie
możemy oczywiście zagwarantować, bez cienia wątpliwości, że wszystkie te
rzeczy wydarzyły się naprawdę, lecz myślimy, że warto by było pozwolić temu
człowiekowi opowiedzieć tę historię jego własnymi słowami. Niech czytelnicy sami
to osądzą.
NazywamsięAthetPyanShintawPaulu
Urodziłem się w 1958 roku w Bogale w południowym Myanmar (Birma) .
Moi rodzice, którzy jak wszyscy w Myanmar byli zagorzałymi wyznawcami
buddyzmu dali mi na imię Thitpin (drzewo) . Gdy skończyłem 18 lat rodzice
posłali mnie do klasztoru. Tam przeszedłem nowicjat. Większość rodziców w
Myanmar próbuje wysłać swojego syna do klasztory buddyjskiego, nawet na jakiś
krótki czas, ponieważ postrzega się to jako wielki honor, gdy ich syn służył w taki
sposób. Zwyczaj taki panuje w tym miejscu od wielu setek lat.
W 1977 w wieku lat 19 zostałem mnichem w klasztorze Mandalay Kyaikasan
Kyaing , gdzie zacząłem terminować u prawdopodobnie najsłynniejszego
buddyjskiego nauczyciela tamtych czasów - U Zadila Kyar Ni Kań Sayadaw, który
zginął w następstwie wypadku samochodowego w 1983 roku.
Wstępując do klasztoru Mandalay Kyaikasan Kyaing dostałem nowe imię.
Służyłem tu sześć lat. Z całych sił starałem się być najlepszym mnichem,
podążać za wszystkimi wskazówkami buddyzmu.
Usiłowałem zaprzeć się samego siebie, swoich pragnień, wiec gdy na przykład
usiadł na mnie komar, pozwalałem mu się ugryźć zamiast go po prostu zgnieść.
Z tego też powodu bardzo poważnie zachorowałem. Lekarze orzekli, że była to
kombinacja malarii i żółtej febry. Po miesiącu spędzonym w szpitalu zostałem z
niego wypisany. Powiedzieli mi, że nic już się nie da dla mnie zrobić i żebym
przygotował się na śmierć. Wróciwszy do klasztoru stawałem się coraz słabszy i
słabszy a w końcu straciłem przytomność. To tyle o mojej przeszłości. Teraz
chciałbym powiedzieć wam, co działo się dalej...
Odkryłem,żeumarłemibyłemmartwyprzeztrzydni
Moje serce przestało bić, ciało zaczęło się rozkładać i czuć było z niego
fetor śmierci. Moje zwłoki poddano buddyjskiemu rytuałowi oczyszczenia.
3
Pomimo tego wszystkiego mój duch żył. Znalazłem się pośród szalejącej burzy,
która wszystko zdmuchnęła. Nic się nie ostało, nawet pojedyncze drzewo.
Zacząłem iść pustą doliną. Po jakimś czasie przekroczyłem rzekę i ujrzałem
przerażające jezioro ognia. Byłem zmieszany, ponieważ nauki buddyjskie nić nie
mówią o takich rzeczach. Nie wiedziałem, że znalazłem się w piekle do chwili,
gdy spotkałem Yamę - króla piekła (Yama -taką nazwą opisuje się króla piekła w
wielu kultach w całej Azji) . Jego twarz i ciało przypominała lwa, jego stopy węże
a na głowie miał wiele rogów. Jego wygląd mnie przerażał, strasznie się bałem.
Trzęsąc się zapytałem, jak się nazywa? Usłyszałem: "Jestem Król Piekła,
Niszczyciel".
WpieklespotkałemswojegonauczycielaorazBuddę.
Władca Piekła - Yama wskazał na jezioro. Ujrzałem wtedy w ogniu
szafranowe szaty mnichów Myanmar. Gdy podszedłem bliżej dostrzegłem
ogoloną głowę słynnego buddyjskiego nauczyciela U Zadila Kyar Ni Kań
Sayadaw. "Dlaczego on znalazł się w jeziorze ognia"? - zapytałem. "Przecież był
bardzo dobrym nauczycielem. Jego kaseta; 'Czy jesteś psem czy istotą ludzką'
pomogła tysiącom ludzi zrozumieć, że są o wiele więcej warci niż psy". "
Tak, to prawda, że był dobrym nauczycielem" - odpowiedział Yama, "lecz nie
uwierzył w Jezusa Chrystusa. Dlatego właśnie się tu znalazł". Po tym pokazano
mi innego człowieka, którego długie włosy spięte były w duży kok po lewej
stronie głowy. On również ubrany był w szaty mnicha. Gdy zapytałem o jego imię
usłyszałem: „ Gautama , którego czcisz (Budda)". Byłem zdruzgotany - Budda w
piekle , z całą swą etyką i moralnością?!. "Nie ma znaczenia, jak dobrym był
człowiekiem. Nie uwierzył w wiecznego Boga i dlatego znalazł się w piekle"
powiedział król piekła.
Wpieklewidziałemwieluinnychludzi
Widziałem tam również przywódcę rewolucyjnego Aung San . "Za życia na
ziemi prześladował i mordował chrześcijan. Jednak w piekle znalazł się głównie
dlatego, że nie uwierzył w Jezusa Chrystusa"- powiedział Yama. W Myanmar
istnieje takie powiedzenie: „Żołnierze nigdy nie umierają, żyją dalej”.
Usłyszałem, że zastępy piekielne mają swoją własną wersję tego powiedzenia:
„Żołnierze nigdy nie umierają, lecz na wieki idą do piekła”.
Po chwili dostrzegłem ogromnego mężczyznę, ubranego w zbroję, który trzymał
tarczę i miecz. Na czole miał straszną ranę. Był wyższy od wszystkich ludzi,
których kiedykolwiek widziałem. Miał około dwadzieścia dwie stopy wzrostu. Król
piekła powiedział: "To Goliat , który wyśmiewał się z wiecznego Boga i jego sługi
Dawida". Nie wiedziałem o czym on mówi, ponieważ nigdy nie słyszałem kim był
Dawid ani Goliat!. Usłyszałem, że "Goliat jest postacią z Biblii chrześcijan. Nie
znasz go, lecz kiedy staniesz się chrześcijaninem, będziesz wiedział, kim on był".
Zabrano mnie do miejsca, gdzie widziałem biednych i bogatych, którzy
przygotowywali się do zjedzenia kolacji. Zapytałem się: "Kto przygotował dla nich
4
posiłek"?. Usłyszałem, że "Biedni muszą przygotować go sami, gdy bogaci mają
od tego innych ludzi"- usłyszałem. Kiedy bogacze zasiedli do stołu nadciągnął
gęsty dym. Bogacze jedli tak szybko jak tylko mogli, aby uspokoić swoje
sumienie. Bardzo ciężko oddychali z powodu dymu. Jedli szybko ponieważ
obawiali się, że stracą swoje pieniądze. Pieniądze są ich bogiem .
Widziałemszerokąiwąskądrogę
Podszedł do mnie inny 'król piekła'. Zobaczyłem istotę, która była
odpowiedzialna za utrzymywanie ognia pod płonącym jeziorem. Stworzenie to
zapytało mnie: "Czy ty również idziesz do jeziora ognia"? „Nie” - odpowiedziałem.
"Znalazłem się tutaj, aby tylko popatrzeć". Stworzenie miało przeraźliwy wygląd.
Z głowy wychodziły mu rogi, w ręku dzierżył włócznię o siedmiu ostrzach. "Masz
rację" - odpowiedziało. "Przyszedłeś tylko popatrzeć, gdyż nigdzie nie widzę
zapisanego twego imienia. Musisz wrócić tam, skąd przyszedłeś".
Wracając doszedłem do rozwidlenia dróg i ujrzałem dwie ścieżki, jedną wąską a
drugą szeroką. Nad szeroką widniał napis: 'Dla niewierzących w Chrystusa', nad
wąską zaś: 'Dla wierzących w Chrystusa'. Ciekawiło mnie, gdzie prowadzi
szeroka drogą, więc nią poszedłem. Przede mną, około 300 metrów, szło dwóch
ludzi. Chciałem ich dogonić, lecz chociaż starałem się, nie mogłem tego dokonać.
Zawróciłem wiec i wybrałem wąską ścieżkę. Idąc nią w dalszym ciągu
obserwowałem tych dwóch ludzi, którzy wybrali szeroką drogę. Gdy osiągnęli oni
jej kres zostali nagle zasztyletowani. Płakałem patrząc, jak krzyczeli w wielkim
bólu. Zrozumiałem, że wybierając szeroką drogę narażasz się na jej końcu na
straszne niebezpieczeństwo.
Idąc dalej wąską ścieżką odkryłem, że była ona wykonana ze złota tak czystego,
że mogłem się w nim przejrzeć! Spotkałem człowieka odzianego w białą szatę.
Słyszałem również cudowny śpiew. Człowiek poprosił, aby z nim poszedł. Gdy
zapytałem się, jak się nazywa, nie dostałem odpowiedzi. Gdy powtórzyłem moje
pytanie sześć razy usłyszałem: „Jestem tym, który trzyma klucze do nieba. Niebo
jest pięknym miejscem. Nie możesz tu teraz wejść, lecz jeśli podążysz za
Jezusem Chrystusem, to przyjdziesz tu, gdy twoje życie na ziemi dobiegnie
końca". Człowiek ten na imię miał Piotr .
Moja rozmowa z św.Piotrem
Wtedy święty Piotr poprosił mnie, abym spojrzał na północ. "Zobacz" -
powiedział: "Jak Bóg stwarzał człowieka." Zobaczyłem wiecznego Boga z
oddalenia . Powiedział On do anioła: "Uczyńmy człowieka". Anioł na to: "Nie czyń
tego, ponieważ on źle postąpi i Cię zasmuci" (w birmańskim dosłownie; 'sprawi,
że stracisz twarz'). Jednakże Bóg stworzył człowieka, po czym tchnął w niego i
człowiek ożył. Dostał na imię „Adam”. (Buddyści nie wierzą w stworzenie świata
ani człowieka, więc to doświadczenie wywarło znaczne wrażenie na mnichu).
Święty Piotr powiedział mi: " Idź powiedz ludziom, którzy czczą Buddę i inne
bóstwa, że skończą w piekle, jeśli się nie zmienią. Ci, którzy wznoszą świątynie
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin