Narrator – dziecko I:
Leśna dróżka już do rana jest ogromnie uczęszczana. Gdzie popatrzeć, z każdej strony ruch panuje ożywiony. Biegną sarny i wiewiórki, zając chyżo zbiega z górki, przelatują ptaków stada, lisek się ostrożnie skrada, nawet jeż i dwa ślimaki
powolutku suną w krzaki. Ten na tego z nagła wpada, poszturchuje ów sąsiada. Źle się dzieje -ani słowa! Trzeba ruch uregulować!
Więc policjant już na drodze na czerwonej stoi nodze: długie skrzydła
czarno – białe to wskazówki doskonałe. Gdy rozłoży je w tę stronę -
przejście dróżką dozwolone, gdy zaś w tamtą – to przechodzień
w poprzek ścieżki może chodzić. A wróbelek Elemelek do swej cioci szedł w niedzielę, skacząc sobie fiku miku leśną dróżką po chodniku. Zamyślony, zagapiony, w górę patrzy gdzieś na wrony, idzie prędko, nie uważa, nie wie, na co się naraża.
Bo gdy był w połowie drogi, rzekł policjant - bocian srogi.
Bocian:
Czyżby przestał już wróbelek leśnym być obywatelem?. Czy przepisy
i wskazówki wyleciały mu już z główki? Muszę zrobić ci wymówkę:
byłbyś oto zdeptał mrówkę, bo przez dróżkę, tę brzozową, szedłeś dziś
nieprawidłowo. Trzeba spisać tu protokół!
Narrator:
Elemelek spojrzał wokół czarnym okiem jak ze szkiełka i załamał swe skrzydełka.
Elemelek:
Już się złego cofnąć nie da. Ot i kłopot! Bieda, bieda!
A tymczasem bocian stary wsunął na dziób okulary, spojrzał bystro
i na listku zapisuje sobie wszystko.
- Imię pana?
- Elemelek.
- Jak zawód ?
- No ...wróbelek.
- Gdzie pan mieszka?
- Tam na lewo, trzecia dróżka , czwarte drzewo.
- Niech wróbelek więc pamięta, że w powszedni dzień czy w święta
muszą wszyscy, nawet ptaki, na drogowe zważać znaki. Każdy napis,
sygnał każdy jest potrzebny, a więc ważny, i nie można jak ta gapa po
ulicy sobie człapać. Ten bukowy listek czarny to dla pana mandat karny.
Leśna kara dziś wyniesie...
- Oj, czy dużo?
- ...groszy dziesięć.
Elemelek pod skrzydłami miał torebkę z grosikami. Więc zapłacił, schylił
główkę i przeprosił grzecznie mrówkę, mówiąc, przy tym do bociana.
- Będę odtąd, proszę pana, prawidłowo szedł przez drogę. Zapamiętam
tę przestrogę.
Zdaje mi się, że po lesie ta wiadomość się rozniesie. Elemelek aż się spocił i spocony szedł do cioci.
bciepielewska