Być dumnym poganinem.pdf

(44 KB) Pobierz
705106531 UNPDF
BYĆ DUMNYM POGANINEM
"Bycie Poganinem" w dzisiejszych czasach jest zagrożeniem dla „status quo” stanowi również
alternatywę dla hedonistycznej i personalistycznej cywilizacji Zachodu. Czym jest Pogaństwo,
najlepiej poznać po słowie, które je oznacza. Znaczy ono po łacinie 'okrąg wiejski'; a człowiek
stamtąd (Poganin), to poprostu 'wieśniak'. To, że słowo paganus-wieśniak zaczęło oznaczać nie-
chrześcijanina, tłumaczy się zwykle tym, że w Imperium Rzymskim nowa religia najpierw przyjęła
się w miastach, a przy starych wierzeniach Przodków najdłużej pozostali mieszkańcy, jak zwykle
zapóźnionej w rozwoju, wsi, poza tym na prowincji chronili się uciekinierzy z miast. Inaczej i
bardziej dramatycznie tłumaczy to Andrzej Bańkowski w swoim "Słowniku Etymologicznym". Wg
niego słowo paganus oznaczało w pierwszym rzędzie 'górala', mieszkańca górskiej gminy
pasterskiej. Bańkowski napisał: "Odkąd chrześcijaństwo stało się religią państwową imperium
rzymskiego, obowiązującą wszystkich obywateli, wszyscy odmawiający przyjęcia chrztu i płacenia
danin na utrzymanie kleru byli obiektem zaciekłych prześladowań; jako banici pozbawieni
majątków i wszelkich praw cywilnych dla ocalenia życia kryli się w górach. Stąd rozwój
semantyczny [łacińskiego słowa]paganus od 'góral' do 'szukający w górach azylu niechrześcijanin'.
(...) Dobrowolnie przyjęli [chrześcijaństwo] wszyscy mówiący po grecku; znacznie mniej licznych
w państwie rzymskim łacinników trzeba było schrystianizować ogniem i mieczem; chrześcijańskim
"szwadronom śmierci" najdłużej i najdzielniej opierali się mieszkańcy gór wysokich .Tak czy
inaczej, słowo "Poganin, Poganie" każe patrzeć na swój przedmiot - na "Pogan" - z perspektywy
chrześcijańskiej, i to chrześcijaństwa wojującego. Inaczej jest w języku rosyjskim, gdzie
'Pogaństwo' to „Jazyczestwo”, a 'Poganin' - Jazycznik, czyli ktoś, kto w sprawach religii mówi we
własnym języku, posługuje się własnym pojęciowym kodem. Właśnie w Rosji usłyszałem
wyznanie: "ja jazycznica" ('jestem poganką) - powiedziała tak w rozmowie ze mną Walentina
Wanuito, doktorantka historii z syberyjskiego narodu Nieńców. Dlatego lepiej byłoby nie o
pogaństwie mówić, tylko o religii/religiach etnicznych. Nie są to religie ani założone przez
proroków, ani takie, których można się wyuczyć, ani takie, na które można się nawrócić. Nie są to
religie sztuczne - stanowią dziedzictwo, obyczaj, tradycję i własny, oryginalny głos swojego
narodu/plemienia/etnosu, i tym się różnią od religii powszechnych, światowych i uniwersalnych. W
świecie jest ich już niewiele. Najbliżej nas przechowały się u autochtonicznych ludów Syberii. Są u
Indian obu Ameryk, w Afryce, w Australii. W niektórych krajach Azji rodzime religie etniczne
rozwinęły się w religie obsługujące wysoko rozwinięte cywilizacyjnie społeczeństwa, religie
pisane, miejskie i państwowe; tak stało się z hinduizmem w Indiach i z religią szinto (droga bogów)
w Japonii. Zwykle jednak religie etniczne zanikały pod naporem chrześcijaństwa i islamu, rzadziej
wypierane były przez buddyzm. W Tybecie etniczna religia bön upodobniła się do buddyzmu i w
końcu już w naszych czasach została uznana przez Dalajlemę za piąte skrzydło tybetańskiego
buddyzmu mahajany. chrześcijaństwo było dla etnicznych religii bezlitosne; w Europie
przechowały się tylko ich przeżytki w postaci ludowych obyczajów i zabobonów. Ciekawe, że
najwięcej tych przechrześcijańskich śladów zachowało się w krajach celtyckich, które ochrzcić dały
się najwcześniej, lecz długo zachowywały swoją odrębność od Rzymu: w Irlandii i w Szkocji; oraz
w kraju, który ochrzcił się najpóźniej: na Litwie. Słowianie utracili swoją etniczną religię niemal
doszczętnie. Kiedy się czyta Łowmiańskiego, widać, jakie kłopoty mają historycy z ustaleniem, na
czym w ogóle ta religia polegała; nawet imiona bogów zostały zapomniane lub przekręcone. Pewne
jest, że ta religia dalece nie przypominała ani chrześcijaństwa, ani nawet starych religii
śródziemnomorskich i wszystkie analogie z nimi myliły średniowiecznych kronikarzy, tak samo jak
mylą wielu obecnie. Religia ta na pewno nie miała swoich świętych ksiąg. Etniczna religia Słowian
była po prostu częścią obyczaju ludu, podobnie jak jego język, prawo, baśnie, pieśni, muzyka,
świętowanie, stroje, stosunki pokrewieństwa i magiczne rytuały. Nikt się jej specjalnie nie uczył -
żyła wśród swojego ludu. Tak zresztą było wszędzie - wszędzie w świecie religie etniczne nie
tworzą specjalnych wydumanych kościołów, lecz są po prostu bardziej częścią sposobu życia
pewnego ludu. Neopogaństwo byłoby próbą odbudowania etnicznej religijnej świadomości. Sprawa
jest ciężka, bo etnicznej religii nie można zapożyczyć od kogoś innego (np. od Indian lub, jak
wikkę, od Brytyjczyków), ani wymyślić, ani - co byłoby już kompletnym nieporozumieniem -
stworzyć na wzór chrześcijaństwa jako jego zaprzeczenie lub udoskonalenie.Ze Słowianami jest też
tak, że - inaczej niż Celtowie, Brytyjczycy, Skandynawowie lub Finowie - nie mamy historycznych
zapisków ani dawnej literatury, z której dałoby się starą religie odbudować. Słowianie nie mają
swojej "Eddy" ani "Kalewali". Sprawa jest trudna i jak wszystkie pierwsze początki wymaga
wielkiej ostrożności. Być może naszemu pokoleniu nie uda się reinkarnować słowiańskiej etnicznej
świadomości religijnej, podobnie jak nie udało się "Zadrudze" i innym Neopoganom
Międzywojnia. Być może jednak kiedyś ten proces zaskoczy. Religia jest związkiem dwóch stron:
ludzi i Bogów/Duchów. Co możemy zrobić sami, bez tej drugiej strony, to tylko nastawić swoje
anteny tak, aby ewentualnie usłyszeć ich głos. Dopóki oni się nie odezwą i nie włączą, to ludzkie
przedsięwzięcie będzie sztuczne lub niepełne. Czy warto to robić, starać się o zaistnienie na nowo
etnicznej religijnej świadomości? - tak, bo wyobrażam sobie, że wtedy nasze życie stałoby się
pełniejsze, bogatsze i nabrałoby sensu. Przestrzegałbym też przed popełnianiem kilku błędów.
Poganinem się jest-a staje się nim: tym bardziej podczas brania udziału w pewnych obrzędach czy
działaniach o charakterze magicznym lub artystycznym i przestrzegając pewnych zasad. Dlatego
Poganie powinni się skupiać na zasadzie przynależności do pewnych rygorystycznie
zdefiniowanych organizacji, bo to wzmaga Pogańskiego Ducha. Orientacja na naród, etniczną
kulturę i rodzimą ziemię musi oznaczać iż jesteśmy nacjonalistami. Czy Neopogaństwo stanowi
alternatywę dla "hedonistycznej cywilizacji Zachodu"? - Mnie się wydaje, że główną przykrością
cywilizacji, która już jest nie tyle „zachodnia”, co raczej globalna, jest jej obrzydliwa jednakowość,
upodobnianie się całego świata do siebie. Więc: tak! Odnalezienie swoich korzeni i znalezienie
oparcia we własnej ziemi, historii, przodkach, języku i tradycjach, także w naszych własnych
sprzyjających nam Duchach, na pewno pomoże nam być sobą. Jest to przefiltrowana prze ze mnie
wypowiedź Wojciecha Jóźwiaka, którą można przeczytać w internecie.
przy. Sław Kruk Swarzyc
Zgłoś jeśli naruszono regulamin