Spotkanie [NZ].doc

(307 KB) Pobierz
Spotkanie

Spotkanie

 

-ę...Potter!

Zatrzymałem się słysząc swoje imię. Nie odwracając się, znudzonym głosem rzuciłem przez

ramie:

- Czego chcesz Malfoy?- spodziewałem się, że w końcu musi dojść do konfrontacji. Malfoy na

pewno coś planował. Od początku naszego 7 roku, 3 miesiące temu, najgorsza obelga jaka padła

z jego ust to ‘ Uważaj gdzie chodzisz kretynie.’ Coś się działo, i Merlin mi świadkiem, że

wreszcie dowiem się co.

Malfoy rozejrzał się wokół i upewniwszy się, że jesteśmy sami w korytarzu, podszedł do mnie

szybkim krokiem. Tak szybkim, że zaplatał się w swoje szaty, potknał i byłby upadł. Odruchowo

złapałem go za łokieć, pomagajac utrzymać równowagę - ja i moje bohaterskie odruchy. Owionął

mnie zapach mięty i wanili. Na pewno jego szampon - wart tryliony galeonow. Na końcu języka

miałem już złośliwą uwagę, jednak zapomniałem o nim, jak tylko spojrzałem w twarz Malfoya.

Miał zamknietę oczy i zdawał się... smakować chwilę?! Że co?! Co jest z tym człowiekiem.

Odsunałem się trochę i przez twarz Malfoya przemknął jakby smutek. Aż mrugnąłem powiekami

z zaskoczenia. Co to było przed chwilą? Smutek..? Co tu się, do jasnej cholery, dzieje?!

- Malfoy co ty..?

- Zamknij się Potter!- bardziej z ciekawości, niż ze strachu, zastosowałem się do jego rozkazu.

Przez chwilę stał cicho, wpatrzony w czubki swoich butow. Widziałem, że jest zdenerwowany.

Przestepował z nogi na noge, zastanawiając się jak zaczać. Muszę się przyznać, że uwielbiałem

go w takim stanie - niepewny w mojej obecności, jakby obawiał się mojej reakcji i tego co

zrobię. Właściwie... zdałem sobie sprawię, że przez ostatnie parę miesięcy, był taki strasznie

często... Ooook co się dzieje?! Już otwierałem usta żeby coś powiedzieć, kiedy Malfoy mnie

ubiegł:

- Spotkajsiezemnawwiezyodziewiatej...

Aż mrugnałem z zaskoczenia. Co on powiedział?

- Malfoy, co ty powiedziałeś? Nic nie zrozumiałem…

Znów zamruczał coś do siebie niezrozumiale. To się zaczynało robić irytujące. Poza tym, teraz na

pewno spóźnimy się na Eliksiry. Co się dzieje z tym człowiekiem? Gadaj!

- Malfoy, nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo, baaardzo chciałbym wiedzieć o czym ty

mówisz, jednak jako że upierasz się na używaniu mowy znanej chyba tylko sobie, nic z tego nie

będzie. Spadam...

Jezu jak ten facet mnie irytuje, to sobie nie zdaje nawet sprawy. Mam ochotę go złapać i

potrząsnąć i rozczochrać mu te jego blond włosy i…

- Potter!!

Znów przystanąłem. A gdybym się tak teraz odrwrócił i uderzył go w te jego irytującą gębę?

Hmm... nie ma nikogo w okolicy, nikt by się nie dowiedział. Mógłbym powiedzieć, że Malfoy

wpadł na ścianę. Ślepota ruska…

- Spotkaj się ze mną w wiezy. O 21.

No teraz to on chyba żartuje.

- No teraz to ty chyba żartujesz Malfoy! Co to jest - ukryta kamera?! Nigdy z życiu!- Ruszyłem

dalej korytarzem, kiedy jedno słowo - zatrzymało mnie w miejscu. Jakby ktoś posmarował

podłogę klejem i ja akurat musiałem w to wdepnąć. Typowe...

- Proszę.

Potrząsnąłem głowa. On mnie prosi?

- Prosisz mnie Malfoy?

Oooo słodki dzień! Czemu wcześniej tego nie zauważyłem? Słońce świeci tak wysoko i jasno.

Czy to skowronek śpiewa w oddali, czyżbym słyszał jakieś dźwięki.. jakby piszczałki. O

ornitolodzy.. O! Spokojnie Potter.

- Hmm zastanówmy się więc... Chcesz - błagasz mnie nawet, co jest niesamowcie zabawne -

żebym spotkał się z tobą sam na sam, po zmroku w wieży astronomicznej? A czemu, jeśli mogę

zapytać, mam się zgodzić? Najprawdopodobniej jest to pułapka, w która chcesz mnie zwabić i

znów to ja oberwę, a ty będziesz się śmiał za moimi plecami. Albo twój wspaniały ojciec będzie

czekał na nas, gotów oddać mnie w ręce Voldemorta i nagrodzić cię za sumienne wykonanie

swojego zadania - może jakiś tatuaż w nagrodę, co Malfoy? Czekaj pozwól, że się zastanowię

nad twoją prośbą...- nie parzyłem na drugiego mężczyznę, ale wydawało mi się, że coś jakby

szloch dobiegł moich uszu. Mało prawdopodobne nieprawdaż? Nie zwróciłem na to uwagi.-... o

juz wiem. NIE! Naprawdę sądziłeś, że się zgodzę? Jezu Malfoy, czasem uda ci się mnie

zadziwić.. twoja głupota nadal mnie zaskakuje - po tylu latach Malfoy... Wreszcie na niego

spojrzałem. Obserwowałem jak powoli jego twarz się zmienia. Jakby ktoś właśnie zdeptał coś dla

niego ważnego. I oczywiscie żadnych łez. Na twarzy jakby wilgoć, ale to chyba pot. Strasznie tu

gorąco - to słońce tak świeci mocno dzisiaj… Gotowy odejść, odwróciłem się do niego plecami.

Dziwnie się czułem prawdę powiedziawszy. Chyba coś mi siedziało na żołądku - ostatnio jadłem

jak świnia. Prawda, że urosłem i całe te treningi wyczerpywały mnie fizycznie, ale muszę uważać

na linię. I na dobre samopoczucie... Może jakaś dieta...

- Zaczekaj Potter.

Nawet się nie odwróciłem. Mam już dosyć tej rozmowy - zaszkodziło mi nawet. Nie będę słuchał

więcej, nie będę, nie będę.. Zostaw mnie w spokoju, proszę..

- Harry!!

Po raz drugi tego dnia wdepnąłem w klej. Czy ktoś mógły być bardziej ostrożny w tej cholernej

szkole?! Co za chlew…

- Ty wyznacz miejsce, godzinę, datę.. a ja przyjdę.

O co mu chodzi? I dlaczego ma taki głos.. taki złamany głos. Denerwuje mnie to. Nie wiem co

mam zrobić z takim Malfoyem. Wiec zrobiłem coś, co zrobił bym ze zwykłym. Odwróciłem się i

i złapałem go za szatę. Podniosłem do góry - czy on zawsze był taki lekki - i pchnąłem na ścianę.

Malfoy zaskomlał cicho, ale nie bronił się. Prawda, że gdyby dane nam bylo się szarpać, on nie

miałby żadnych szans. Już w 6 roku przerosłem go o głowę i byłem zdecydowanie bardziej

umięśniony. Malfoy czasem przypominał mi kobietę z tym jego mlecznym ciałem, całym

gładkim i miękkim. Trzymawszy go teraz tak blisko siebie - poczułem, że coś poruszyło siś lekko

w moich spodniach. No jeszcze tego mi brakowało. Wiedziałem, że Malfoy jest w moim typie,

ale nigdy wcześniej nie czułem nic na jego widok. Ani ja, ani mój mały przyjaciel. Na pewno

chodzi o tą nagłą bliskość teraz. Mam w końcu 17 lat i jest zupełnie naturalne, że będąc blisko

atrakcyjnej osoby odczuwam podniecenie. I Malfoy patrzy na mnie spod wpół- zamkniętych

powiek. Usta ma otwarte i… dlaczego on oddycha tak ciężko? I policzki ma zarumienione, jakby

dopiero skończył biec. Widziałem, że chce coś powiedzieć. Nie mogłem przestać na niego

patrzeć i nie odzywałem się, pozwalając mu dojść do głosu. Różowy język wysunął się

spomiędzy jego warg i zwilżył spierzchnięte usta. Przełknął ślinę ciężko i zdławionym głosem

wyszeptał:

- Prosze Harry..

Nie będę miał teraz orgazmu! Nie będę, nie będę, nie będę.. Mówię że NIEEEEEEEEE! Ok już

troszkę lepiej. Muszę się od niego odsunąć. Puściłem poły jego szaty i Malfoy zsunął się na

podłogę jak szmaciana lalka. Nawet nie próbował wstać. Siedział pod ścianą wpatrzony we

własne buty i zupełnie nieświadomy stanu do jakiego właśnie mnie doprowadził. Nadal nic nie

mówiłem i on odebrłl to chyba jak pozwolenie na kontynuację.

- Powiedz gdzie i kiedy i jak przyjdę. Będę sam i nie musisz się niczego obawiać. Muszę z tobą

porozmawiać. Naprawdę muszę.- mówił tak szybko jakby obawiał się że mu przerwę. Bałem się,

że za chwilę skończy mu się powietrze i zemdleje.- Przysięgam że to nie jest żaden podstęp.

Wiem że mi nie ufasz i masz do tego pełne prawo. Ja wiem.. ja.. Proszę Harry- już trzeci raz

powiedział moje imię. Co tu się dzieje?- Weź moją rożdżkę! Weź ją teraz i kiedy się spotkamy,

musimy się spotkać Harry - czwarty raz - ja nie będę mógł nic ci zrobić. I bedziesz pewien...

bardziej niż teraz. Trochę mi zaufasz.. chociaż odrobinę – wyciągnął dłoń w moją stronę.

Spoczywała na niej jego rożdżka. Nawet nie zauważyłem kiedy zdążył wyjąć ją z kieszeni.

Spojrzał mi w oczy - po raz pierwszy od kiedy zaczęliśmy rozmawiać. I te oczy… jego oczy.

Chyba dawno w nie nie patrzyłem, ponieważ nie były takie jakie pamiętam. Nie były zimne i

wyrachowane. Nie były stalowo szare i nie było w nich ani cienia ironii czy arogancji. Były za to

puste. Jakby ktoś wymazał z nich wszystko i zapomniał zapełnić je na nowo. Czy ja to zrobiłem?

Czy to moja wina? Nie spuszczając wzroku przyjąłem ofiarowywaną mi różdżkę i momentalnie

jego oczy zapaliły się na nowo. I wiedziałem że to ja…

- Jutro o 22 w wieży obserwacyjnej. I nie spóźnij się.

Nie odezwał się tylko skinał głową i odwrócił się by odjeść.

- Malfoy.

Przystanął, czekajac na to co chciałem mu powiedzieć.

- Jeśli to jakaś twoja sztuczka, to przysięgam że pożałujesz. Rozumiesz mnie Malfoy?

Widziałem jak drgnął na ton mojego głosu. Zachowywałem się jak ostatni sukinsyn, ale nie

mogłem pozwolić żeby znów wygrał. Widziałem jak mocno zaciska pieści i wbija paznokcie w

miękkie mięso dłoni. Powoli skinął głową i nie odwracając się zaczął biec. Byle dalej ode mnie…

-Biegnij Draco. I tak nie uda ci się uciec..

Czy to ja powiedziałem?!

ęDługo zastanawiałem się jak i czy mu to powiedzieć. Na początku sam nie byłem pewien do

końca czy to, co czuje to naprawdę to, co wydaje mi się, że czuję. Jezu, ile ja nocy przeleżałem

zastanawiając się nad moimi uczuciami - i uwierzcie mi, że chrapanie Goyla nie pomagało - ten

człowiek wydaje więcej dźwięków śpiąc niż w ciągu dnia. Czy wiedzieliście na przykład, że

kiedy śpimy - zazwyczaj około drugiej czy trzeciej w nocy - skrzaty pojawiają się w naszych

pokojach i sprawdzają czy wszyscy jesteśmy ciepło okryci? Poprawiają zmięte kołdry,

wygładzają poduszki.. Z kolei Crabbe mówi przez sen - nikt tego nie wie – ja też nie wiedziałem–

że jest zmuszany do przyjęcia znaku w czasie przerwy świątecznej. Zawsze sądziłem, że wszyscy

z mojego domu są lojalni wobec Voldemorta.. Wychodzi na to, że nigdy nie można być niczego

pewnym. Chłopak trzy łóżka ode mnie ma częstego gościa - jakąś dziewczynę z - ni mniej ni

więcej - Gryffindoru! Byłem kompletnie zaskoczony, ale też przyniosło mi to ulgę - a wiec to nie

tylko ja.. Były też inne rzeczy, które, zważywszy na moją orientacją seksualną, powinny

sprawiać mi przyjemność, które powinny obudzić jakąś reakcje tam na dole.. Blaise masturbuje

się średnio 3 razy w ciągu nocy – niesamowite, że po tym wszystkim nadal może utrzymać w

ręku pióro. W każdym bądź razie, pewnej nocy Zabini jak zwykle zabrał się do rzeczy - facet nie

jest cichy to mogę wam powiedzieć - i szczytując wykrzyknął imię Pottera.. Postawmy sprawy

jasno - nie jestem typem rozrośniętego w barach małpoluda - wole używać mózgu niż siły

mięśni. Ale słysząc go wtedy, łkającego i błagającego Pottera żeby go wypieprzył...

Nigdy nie miałem nic do Blaise’a - żyliśmy obok siebie - spaliśmy w jednym pokoju, razem

braliśmy prysznic i rozmawialiśmy przy śniadaniu o najnowszym kawałku Timo Massa - utwór z

Brianem Moloko ‘ First day’ jest genialny! Pamiętam, jak na jednej z imprez obaj spiliśmy się

prawie do nieprzytomności i wylądowaliśmy razem w łóżku. Do niczego nie doszło - byliśmy

zbyt pijani, żeby poprawnie funkcjonować. Następnego dnia uzgodniliśmy, że nie chcemy seksu

w naszych wzajemnych kontaktach i życie toczyło się jak wcześniej. Rozmawialiśmy o

przyszłości - o tym, kiedy mamy przyjąć znak i jak bardzo nienawidzimy Mugoli. Nie wiem czy

on również kłamał.. Nie miałem powodów, żeby nienawidzić Blaise’a. Można powiedzieć, że

wręcz przeciwnie.. Jednak tamtej nocy chciałem go skrzywdzić. Nienawidziłem go tak mocno, że

czułem jak ta nienawiść mnie dusi, przytłacza i przysłania wzrok. Słysząc go, miałem ochotę

złapać ciężka, miedziana lampę z nocnego stolika i upuścić ją z całą siłą na jego czaszkę. I, kiedy

leżałby tak, jego mózg nadal by funkcjonował i uparcie odmawiał śmierci, jego oczy byłyby

zamglone, ale w pełni rozumiejące, co się dzieje - wtedy bym mu powiedział, powiedziałbym - ‘

Potter jest mój! A ja jestem jego! Odpieprz się!!! I zdychaj..’ Potrzebowałem całej siły woli, żeby

pozostać nieruchomo we własnym łóżku. Prawie się udusiłem wstrzymując oddech, zanim

zmusiłem się do zaczerpnięcia powietrza. Poczułem krew na wargach - zagryzłem je mocno,

żeby nie krzyczeć.

Od kiedy zaczęliśmy 7 rok nauki coś się zmieniło. W wakacje jak zawsze pojechaliśmy cala

rodzina do naszej letniej rezydencji w południowej Francji - pyszne jedzenie i doskonałe wino.

Uwielbiam ten kraj. Rezydencja sąsiadująca z naszą przeszła niedawno w nowe ręce i byłem

ciekaw, obok jakich ludzi przyjdzie mi spędzić całe dwa miesiące. Ostatni właściciel - malarz

mieszkający samotnie z córką - byli mi bardzo bliscy, ale oboje zdecydowali się na

przeprowadzkę do Czech - zdaje się, że mieli tam jakąś rodzinę. Byli czarodziejami i ojciec jak

najbardziej pochwalał moją przyjaźń z Agata - widział w niej być może moja przyszłą

narzeczoną, matkę jego wnuka.. Nie wyprowadzałem go z błędu, chociaż nigdy nie było między

nami niczego seksualnego. Ona zdaje się była odrobinę zawiedziona, ale wiedziała.. Wiedziała na

długo zanim ja zorientowałem się o co chodzi. W każdym bądź razie nasi nowi sąsiedzi

wprowadzili się dwa tygodnie po naszym przyjeździe. Zaraz pierwszego wieczoru, ojciec

zaprosił ich na kolacje. I kiedy zszedłem na dół do czekających już gości, i zobaczyłem Jessa,

wtedy wiedziałem. Boże, jaki on był piękny - stał trzymając w jednej ręce kieliszek z winem, a

drugą wsunął w kieszeń spodni. Śmiał się głośno z czegoś, co powiedziała moja matka i

widziałem, że była nim zauroczona. Później nauczyłem się, że każdy tak reagował. Miał czarne,

bardzo modnie ostrzyżone włosy i parę przepięknych bursztynowych oczu. Używał kredki i

chyba tuszu – niemożliwe, żeby kogoś rzęsy mogły być tak gęste i długie. Mocno zarysowana

szczeka i pełne, czerwone usta. Na pewno pomadka. Był wysoki i tak doskonale zbudowany, że

sam Adonis mógłby spłonąć rumieńcem ze wstydu. Nieczęsto spotyka się takich ludzi. Stałem w

drzwiach niezdolny się poruszyć, gdy moja matka zawołała żebym do nich dołączył. Jess spojrzał

na mnie i widziałem jak jego oczy zabłysły z zainteresowaniem. Zauważył moja reakcje - zbyt

wiele ludzi reagowało w ten sam sposób. Wiedział, ale ja już wtedy tez wiedziałem. Zostaliśmy

kochankami w niecały tydzień później. Mogę chyba śmiało powiedzieć, że były to najlepsze

wakacje mojego życia. Jess był starszy ode mnie kilka lat i zdecydowanie bardziej doświadczony

– zważywszy, że był moim pierwszym kochankiem - i niezliczona ilość godzin spędziliśmy w

łóżku eksperymentując i poznając własne ciała. Wieczorami wychodziliśmy do restauracji lub

klubów. Pływaliśmy w morzu i on nauczył mnie grać w siatkówkę - głupi sport Mugoli, w

którym, aby być dobrym, trzeba być wysokim i mieć silę niedźwiedzia, by dosięgnąć i odbić

piłkę. W skrócie - nie bardzo polubiłem tę grę. Kiedy pod koniec sierpnia Jess powiedział, że

chyba mnie kocha, spanikowałem. Nie zastanawiałem się do tej pory nad moimi uczuciami - było

mi dobrze tak jak było. Myślałem chyba, że są wakacje, jest słonce i jest Jess. Wakacje się

skończą, liście zmienią kolor i Jessa nie będzie. Taki wakacyjny romans. Czy jest w tym coś

złego?

Zawsze bałem się, że skończę jak mój ojciec. Obserwowałem go, odkąd nauczyłem się

samodzielnie myśleć. Podziwiałem go, a jednocześnie gardziłem nim. Widziałem jak oboje z

moją matką żyją obok siebie, jak uśmiechają się do siebie, kiedy są w towarzystwie i jak uśmiech

ten znika, kiedy zamkną się drzwi za ostatnią osobą. Jak coraz mniej odzywają się do siebie,

jakby kończyły im się rzeczy, które mają sobie do powiedzenia. Wiedziałem o ich kochankach -

nie ukrywali ich zbytnio, nawet przed sobą nawzajem. Ojciec sprowadzał do domu coraz to

młodsze dziewczyny - a może one pozostawały takie same, a to on się starzał.. Kiedy miałem

około czternastu lat przysiągłem sobie, że taki nie będę. Łaknąłem bliskości i drugiego człowieka

jak spragniony łaknie wody. Moi rodzice nigdy nie okazywali mi zbytniej czułości - Malfoy nie

nosi swojego serca na rękawie. Wiem, że pewnie teraz myślicie – biedny bogaty chłopczyk. Moje

dzieciństwo nie było złe, może tylko trochę samotne.. Oddałbym wszystkie moje zabawki za

kogoś, z kim mógłbym spędzać dnie. Matka nie chciała drugiego dziecka - zajęło jej prawie trzy

miesiące, żeby odzyskać figurę po porodzie. Dała ojcu dziedzica i to mu powinno wystarczyć.

Nie naciskał. Przysiągłem sobie, że będę inny. Że będę miał żonę, którą będę kochał - teraz

dopiero widzę, że to mało prawdopodobne - że będziemy mieli dzieci i że będziemy szczęśliwi.

Będziemy mieli psa i zamiast na wycieczki do muzeów będziemy jeździć do Disneylandu. I będę

gotował dla nich wszystkich - uwielbiam przygotowywać potrawy. Kiedy Jess powiedział, że

mnie kocha myślałem, że wszystko przepadło. Myślałem, że mi się nie udało i nie wiedząc nawet

kiedy, stałem się taki jak mój ojciec. Niezdolny do uczuć. Jak to możliwe, że spędziłem z jednym

mężczyzną cale lato i nawet nie zastanawiałem się nad moimi uczuciami wobec niego? I

dlaczego, kiedy już się zastanowiłem, niczego nie czułem? Co ze mną jest nie tak do cholery?!

Rozstaliśmy się nawet nie wymieniając adresów. Powiedział, że złamałem mu serce, ale byłem

pewien, że da sobie rade i że niedługo znajdzie kogoś, kto mu je złoży od nowa.

Wróciłem do szkoły kilka dni po rozpoczęciu roku. I, kiedy zobaczyłem Harry'ego po raz

pierwszy na kolacji, poczułem jakby ktoś wyssał mi z płuc cale powietrze. Zmienił się - to była

pierwsza rzecz, jaka mnie uderzyła. Był teraz dużo wyższy ode mnie - cholera jasna! - i chyba

ćwiczył przez te wakacje. Wydał na pewno masę pieniędzy na ciuchy – sposób, w jaki ten

podkoszulek uwydatniał jego mięsnie.. i nisko zawieszone na biodrach jeansy, luźne, a jednak

podkreślające jego jędrny tyłek. I włosy - nadal nieujarzmione i dzikie, i takie miękkie, że chciało

się w nich zanurzyć ręce, powąchać.. Nie nosił już okularów - spojrzał na mnie przelotnie, kiedy

wszedł do wielkiej sali i wtedy zacząłem oddychać. Dziwnie jakoś - przerywanie i szybko. Nie

mogłem złapać oddechu.. Nie mogłem.. Poczułem, że ktoś mną potrząsa. Pansy pyta, czy mogę

jej podać pieczone ziemniaki. Spojrzałem znów w jego kierunku mając nadzieję, że uda mi się

znów spojrzeć w te zielone oczy. To była tortura, ale jakże słodka. I wtedy to się zaczęło - moja

obsesja Potterem. Na początku myślałam, że to tylko pożądanie. Odkąd zmienił garderobę, zaczął

czesać włosy i używać wody po goleniu, prawie cala populacja kobiet i część mężczyzn wodziła

za nim oczami. Trybuny na meczach i treningach Gryffindoru zapełniały się całkowicie.

Niektórzy przychodzili dla gry, niektórzy licząc, że Harry ściągnie koszulkę.. Taaaak to kolejna

sprawa. Zacząłem mówić na niego Harry. Nie na głos, ale kiedy o nim myślałem, kiedy

masturbowałem się myśląc o nim, nie był już Potterem. Był Harrym. Ale nadal uparcie

odmawiałem przyznania, że czuję do niego coś więcej niż tylko pożądanie. On zauważył, że coś

jest nie tak. Zacząłem zostawiać go w spokoju, jego przyjaciół również. Nie chciałem walczyć -

nie z nim. Spędzałem coraz więcej czasu nie śpiąc, zastanawiając się, o co w tym wszystkim

może chodzić. A kiedy nie myślałem, kiedy udało mi się zasnąć, śniłem o nim. Kiedy

przebudzałem się zlany potem i z erekcją twardą jak skała, to moje palce we mnie wyobrażałem

sobie jako jego penisa. I kiedy dochodziłem, to krzyczałem jego imię. Aż do dnia, kiedy Blaise

zrobił to samo, nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. I wtedy uderzyło mnie to z siła pędzącego

pociągu - kochałem go! Ja Draco Malfoy byłem całkowicie, totalnie zakochany w Harrym

Potterze! I podczas kolejnych nieprzespanych nocy zrozumiałem, że byłem w nim zakochany już

od dawna.. To dlatego z Jessem nic nie wyszło. Podświadomie wiedziałem, że moje serce jest już

zajęte - niepodzielnie należy ono do Harry'ego. Mojego Harry'ego. Nie chciałem mu nic mówić.

Było aż nadto oczywiste, że nie podzielał moich uczuć. Nie chodziło o płeć. Wiedziałem, że jest

biseksualny. I kto jak kto, ale jego najgorszy wróg w szkole jest raczej na ostatnim miejscu listy

wymarzonych kochanków. Naprawdę nie mogłem mu się dziwić - po tym wszystkim, co mu

zrobiłem, co powiedziałem. Czy mogę się usprawiedliwić? Byłem zazdrosny, dostałem polecenia

od ojca i byłem zbyt słaby, aby mu się przeciwstawić.. Wymówki, wymówki, wymówki! Odkąd

doszedłem do ładu z własnymi uczuciami unikałem Harry'ego jak ognia. Balem się, że gdy będę

zbyt blisko nie będę się mógł kontrolować - chciałem go dotknąć, wtulić się w niego, a potem

rozebrać i kochać się z nim godzinami - w każdej pozycji i w każdym miejscu. I w końcu nie

wytrzymałem. Widząc go na korytarzu z jakimś chłopakiem z 6 roku, jak połykali się nawzajem,

tylko odrywając od siebie usta, by zaczerpnąć powietrza, wiedziałem, że nie dam rady sam.

Muszę mu powiedzieć i wtedy może będzie mi łatwiej. Może on zacznie mnie unikać i nie będzie

robił takich rzeczy w miejscu, w którym mógłbym go zobaczyć. Nie będzie robił rzeczy, przez

które płaczę godzinami i które łamią mi serce. Muszę mu powiedzieć. Poczekałem na niego po

zajęciach.

- Potter!

Harry zatrzymał się słysząc swoje imię. Nie odwracając się, nie patrząc na mnie nawet, rzucił

przez ramie:

-Czego chcesz Malfoy?

ę- Haaaaaaaarry, wstawaj! Jezu, człowieku, jaki ty potrafisz być denerwujący..

Poczułem, że Ron szarpie moim nakryciem i mocniej zacisnąłem powieki. Nie wstanę jeszcze -

absolutnie odmawiam!

- Ron, kocham cię jak brata i w ogóle, ale odpierdol się z łaski swojej..

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin