UMARŁ STASZEK
Osoby:Staszek - postać o zdecydowanych poglądach na życie Ona - osoba rodzaju żeńskiego Kolega - przyjaciel w niepełnym wymiarze Burza Łzy
Staszek: - Obudziłem się dziś rano i stwierdziłem, że życie nie ma najmniejszego sensu. (robi sobie dziurę w głowie za pomocą nabitego pistoletu) - O! (upada na ziemię lekko nieżywy)
Ona: (nadchodzi wraz z kolegą) - O Staszek nie żyje. Szkoda.
Kolega: - To był dobry chłopak. Miał złote serce i dwa srebrne zęby.
Ona: - To smutna chwila. Straciliśmy przyjaciela, fachowca, sąsiada, kolegę, brata i obywatela. Jeden strzał, a sześciu nie żyje. Dlaczego?
Kolega: - O-to jest pytanie. Być, albo nie być?
Staszek: (wyraĽnie wcina się do rozmowy) - Nie być! Nie być! (ponownie robi sobie dziurę w głowie za pomocą nabitego pistoletu)
Ona: (zwraca uwagę na hałas w formie huku) - Grzmi... Idzie burza.
Burza: (idzie)
Kolega: - Lepiej żeby nie padało.
Burza: (wraca)
Ona: - Niech już pada.
Burza: (wkurzona oddala się w nieznanym kierunku)
Kolega: - Przeszło bokiem... Z deszczem jest jak z życiem: kiedyś się zaczyna, kiedyś się kończy, a czasem przechodzi bokiem.
Ona: - Nie filozuj! Prawda jest bardziej prozaiczna: Staszek nam stygnie.
Kolega: - O tak. Straszna jest ostateczność śmierci. Staszek jeszcze wczoraj był wysoki, a dziś jest tylko długi. Czy można w to uwierzyć? Można?!?
Ona: - Można. Spójrz: Mgła zasnuła jego oczy, chłód ogarnął jego ciało, a serce bić przestało. Strona sto trzydzieści podręcznika medycyny: zgon.
Kolega: - A więc jednak! Niech łzy się poleją nad losem Staszka.
Łzy: (się leją)
Ona: - Łzy tu nic nie pomogą.
Łzy: (wkurzone oddalają się w nieznanym kierunku)
Kolega: - Tyle możliwości miał przed sobą! Dlaczego wybrał postać nieboszczyka?
Ona: - Wydaje mi się, że upraszczasz. Przecież on nie jest postać, tylko poleżeć...
Kolega: - Tak wiele się zmieniło. Jak dalej żyć?
Staszek: (ponownie wcina się do rozmowy) - Nie żyć! Nie żyć! (robi sobie dziurę w głowie za pomocą nienabitego pistoletu)
Kolega: - Co w takiej chwili znaczą nasze codzienne sprawy? Wszystko staje się nieważne... Bilet miesięczny stał się nieważny: odkleił się znaczek.
Ona: - Lecz żyć trzeba dalej. Kiedyś wszyscy znajdziemy się tam gdzie jest Staszek, Kochanowski z Urszulką, ojciec Hamleta i dobry indianin. Wszyscy spotkamy się tam - w niebie, i powiemy: "O kurde, ale wysoko zaszliśmy".
KONIEC
Autor: Władysław Sikora
JANEKKRAKUS1