21.docx

(15 KB) Pobierz

Grimmjow po raz kolejny wymykał się z Hueco Mundo by złożyć raport. Przychodził teraz tak regularnie, że Tessai i pozostali pracownicy Urahary pamiętali, by otwierać mu drzwi do ukrytego tunelu. Szósty zastanawiał się pewnego razu, czy w ogóle wiedzą, z kim tak naprawdę mają do czynienia, ale w gruncie rzeczy niewiele go to obchodziło.

W końcu i tak wszyscy się zorientują... błękitnowłosy ściągnął brwi. Nienawidził myśli, że Ichigo dowie się prawdy prędzej czy później. Oczywiście miał nadzieję, że nigdy nie będzie to mialo miejsca, ale wiedział, że to niemożliwe. Jakaś mała cząstka niego wyczekiwała jednak momentu, kiedy Shinigami zorientuje się że kociak, o którego tak się troszczył, jest nikim innym, jak Szóstym Espadą. Ale zdecydowanie większa jego część drżała na myśl, że Ichigo uświadomi sobie, że wyjawił wszystkie swoje nagłębsze lęki i sekrety własnemu wrogowi. W obu przypadkach był jednak pewien jednej rzeczy.

Truskaweczka się wścieknie, jak się dowie.

Grimmjow westchnął i wypchnął te myśli ze swojego umysłu, powracając do formy Arrancara. Chrząknął na powitanie blondwłosego ekskapitana.

- No i jak, Grimmjow? Znalazłeś ją?

Grimmjow zmrużył swe elektryzujące, szafirowe oczy, słysząc ten pełen zadowolenia głos, którego właściciel zasłaniał się wachlarzem. Espada rzucił Uraharze pewny siebie uśmieszek, po czym roześmiał się głośno.

- Się wie.

- Naprawdę? - Sklepikarz uniósł brwi. - I? Chce pomóc w naszej szlachetnej sprawie? - Grimmjow prychnął.

- Oczywiście. - Urahara gwizdnął, będąc pod wrażeniem.

- Wygląda na to, że wybrałem dobrego człowieka do tej roboty - zachichotał, gdy Grimmjow spojrzał na niego spode łba. - Wspaniale! Mamy kolejnego potężnego sprzymierzeńca po naszej stronie, sprawy przybierają dobry obrót - słysząc to, Grimmjow nieco oklapł. Chrząknął, by oczyścić gardło.

- Uh... tak. Z tym... może być mały problem.


Blondyn westchnął głęboko, gdy Espada wyjaśnił całą sytuację.

- Obawiałem się, że coś takiego może się stać. Ktoś tak silny nie trzymałby się z dala przez tak długi czas, gdyby nie bał się czegoś lub nie chciał czegoś ukryć.

- No dobra, ale patrz. Wiesz, cały czas jest niesamowicie silna. Po prostu nie może utrzymać tej siły przez długi czas - odparł Arrancar, broniąc Nelliel. - Poza tym, wygląda teraz tak, że nikt nie będzie ją o nic podejrzewał. Jest idealnym szpiegiem!

Urahara spojrzał na niego zamyślony. Kiwnął głową, zgadzając się z nim.

- Tak, to prawda. Masz rację... - Grimmjow uśmiechnął się znacząco.

- Co mogę powiedzieć? Wygląd i mózg, dostałem pełny pakiet. - Urahara roześmiał się.

- No tak, co byśmy bez ciebie zrobili?


Szeroko rozwarte oczy przyglądały się odzianemu w czarny mundur pomarańczowowłosemu, stojącemu nad pokonanym przeciwnikiem. Ichigo przyklęknął koło nieprzytomnego Arrancara, wyrównując swój oddech i sprawdzając jego rany.

Zielonowłosa dziewczynka musiała przyznać, że bała się, gdy zostali zaatakowani przez Dordoniego. Niejasno zdawała sobie sprawę, że gdyby nie opuściła Las Noches, byłaby Privaron, tak jak on. Dlatego wiedziała, że chociaż mężczyzna był znacznie słabszy niż którykolwiek z obecnych Espada, nadal był groźnym przeciwnikiem. Nie wspominając już o uporze Ichigo, który przedłużył walkę i najprawdopodobniej ściągnął na siebie uwagę wroga.

Gdy jednak Shinigami założył maskę Pustego, Nel odjęło mowę. Po pierwsze, nigdy nie słyszała, by Shinigami potrafił używać mocy Pustych. Po drugie, jeśli myślała, że reiatsu Ichigo wcześniej było imponujące, to teraz wszystko zmieniło. Była Trzecia czuła się, jak gdyby uderzyła w nią potężna fala nieposkromionej energii. Tonęła w odmętach czystej, brutalnej siły. Nagle ciepła, obronna aura owinęła się wokół niej w delikatnym uścisku i przytrzymała ją w miejscu, jak kotwica.

- Nel.

- Taa? - Mała Arrancarka wyrwała się z zamyślenia.

- Myślisz, że mogłabyś... wyleczyć go? - zapytał cicho Ichigo. Pomarańczowe kosmyki opadały na jego oczy, spojrzenie których utkwił w pokonanym przeciwniku. Nel uśmiechęła się.

- Jasne, Itsygo.

Nie miała wątpliwości, że Dordoni nie będzie tym zachwycony. Zaatakuje ich ponownie, kiedy tylko go uleczy. Shinigami był lekkomyślny i nierozważny, ale nie musiała się o niego martwić. Wszystko będzie dobrze.


- Rany, jeden z twoich podwładnych został pokonany, a z jakiegoś powodu jesteś niezmiernie zadowolony. - Głos mężczyzny używającego uśmiechu jako maski ociekał sarkazmem. Był zmuszony uśmiechać się w obecności Aizena, w przeciwnym razie mógł się zdekonspirować. Maska nie mogła opaść, by cały ostatni wiek ciągłej zdrady nie poszedł na marne. Wiedząc jak trudne było to zadanie nie mógł uwierzyć, że Grimmjow usiłował osiągnąć ten sam cel, co on, oryginalny szpieg.

Głos Gina dobiegł uszu byłego kapitana siedzącego przed dużym ekranem, wyświetlającym obrazy pomarańczowowłosego Shinigamiego i odtwarzającego jego walkę. Aizen odgarnął ułożone włosy i obrócił się, by spojrzeć na srebrnowłosego mężczyznę swym zimnym, pozbawionym emocji spojrzeniem.

- Naprawdę tak wyglądam?

- Mylę się? - Gin wygiął usta w zwyczajowym, szerokim uśmiechu. - Dzieciaki wygrywają i zbliżają się coraz bardziej, to całkiem zabawne. - Jego powieki rozchyliły się na krótką chwilę, odsłaniając przenikliwe, niebieskie tęczówki. Bardzo rzadko otwierał oczy, szczególnie przed Aizenem, bojąc się, że jego plan się wyda jeśli oczy rzeczywiście są zwierciadłem duszy. - Tak mi się wydaje.

- ,,Zabawne", powiadasz? Ciekawe, dlaczego. - Aizen ponownie odwrócił się do niego tyłem.

Kolejny obraz wyświetlił się w prawym rogu. Widać było na nim Grimmjowa wślizgującego się do Hueco Mundo i zamykającego Gargantę, obok pojawił się obraz Ichigo i Nel biegnących przez korytarze po pokonaniu Dordoniego. I, rzecz jasna, ktoś za nimi szedł... Na twarzy Aizena wykwitł sztuczny uśmiech, zimniejszy niż lodowiec, kiedy pomyślał o trzech postaciach zapewniających mu rozrywkę, tak różnych od siebie, a jednak tak podobnych w swojej głupocie. Byłego kapitana 5 dywizji szczególnie śmieszył fakt, że że ta trójka zdawała się wierzyć w swoje szanse na powstrzymanie go. Na myśl o bezmyślnym pomarańczowowłosym, zuchwałym Grimmjowie i niczego nieświadomym srebrnowłosym szpiegu z jego ust wydobył się złośliwy chichot. Tak długo, jak miał po swojej stronie Kyoukę Suigetsu, żaden szpieg czy buntownik nie był w stanie go zatrzymać.

- Rzeczywiście, odczuwam coś podobnego do tej emocji. - Jego brązowe oczy zalśniły złowrogo, gdy odwrócił się w stronę Gina z uśmiechem sadysty. - Uważasz, że to dziwne, Gin?

Jasnobłękitne oczy znów się zamknęły. Gin uśmiechnął się do Aizena.

- Ani trochę. Też mam takie odczucie.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin