Perez-Reverte A. - Terytorium Komanczów.pdf

(460 KB) Pobierz
Arturo Perez-Reverte - 'Terytorium Komanczów'
ARTUROPEREZREVERTE
TERYTORIUM
KOMANCZÓW
(PrzełoŜyła:JoannaKarasek)
DlaJoseLuisaMarqueza
Prawdziwaopowieśćowojniezawszejestniemoralna.
Nieuczy,niezachęcadocnotyaniniepodsuwawzorówdo
naśladowania,nieprzeszkadzaludziom,byrobilitosamo,
corobilizawsze.Jeślijakaśopowieśćwojennawydajesię
moralnaniewierzciewnią.
TimO’Brian,Orzeczachposiadanychprzezludzi,
którzywalczyli
2
I.MOSTWBIJELOPOLJE
Klęcząc w rowie, Marquez nastawił ostrość na nos zabitego, a
potem przeszedł do planu ogólnego. Prawe oko miał przylepione do
wizjera kamery, a lewe przymknięte, otaczały go kłęby dymu z
papierosa, którego trzymał w kąciku ust. Zawsze kiedy tylko było to
moŜliwe,Marquezzaczynałujęcieodczegośnieruchomegoiprzechodził
doplanuogólnegoatenzabitybyłzupełnienieruchomy.Naprawdęto
niemaniczegorównienieruchomegojakzabici.Kiedyfilmowałzabitego,
zawszenastawiałostrośćnanos.Takimiałzwyczaj,bokaŜdymajakiś
zwyczaj, tak samo jak charakteryzatorka w studiu zawsze zaczyna
makijaŜodtejsamejbrwi.WTorrespańa 1 słynnebyłyujęciaMarqueza
montaŜyści, znani z tego, Ŝe są milczący i cyniczni jak stare dziwki,
wołalisięnawzajem,ŜebyobejrzećjewkabiniemontaŜowej.Musiszto
zobaczyć, stary! Razem z nimi staŜyści wydający wiadomości bledli w
milczeniu.Zabiciniezawszemająnosy.
Ten miał nos i Barles przestał obserwować Marqueza, i znów
spojrzałnazabitego.LeŜałtwarządogórywprzydroŜnymrowie,jakieś
pięćdziesiątmetrówodmostu.Niewidzieli,jakzginął,kiedyprzyjechali,
juŜtamleŜał;oceniali,Ŝemogłosiętostaćjakieśtrzy,czterygodziny
wcześniej:pewniezabiłgopociskktóregośzmoździerzy,strzelających
odczasudoczasuzzarzeki,spozazakrętudrogiidrzew,wśródktórych
płonęło Bijelo Polje. Był to młody Chorwat z sił HVO, jasnowłosy,
wysoki, z oczami ani otwartymi, ani zamkniętymi, którego twarz i
mundur, pokryte białym pyłem, upodobniły się do otoczenia. Kiedy
spadabomba,zawszepodnosisiękurzijesteścałypokrytypyłem,bo
kiedyleŜyszzabity,niktjuŜsięnietroszczy,Ŝebycięzniegootrzepać.
1
3
SiedzibaTelewizjiHiszpańskiej(przyp.tłum.).
BombyunosząpyłiŜwir,iodłamki,zabijającię,apotemleŜyszjakten
chorwacki Ŝołnierz, opuszczony i samotny, w przydroŜnym rowie
niedalekomostuwBijeloPolje.Bozabicipozatym,Ŝesąnieruchomi,są
jeszczesamotni.Niemanicrówniesamotnegojakzabity.Otymwszy
stkimmyślałBarles,kiedyMarquezkończyłujęcie.
Przeszedłkilkakrokówdrogąwkierunkumostu.Krajobrazbyłby
przyjemny, gdyby nie płonące dachy pośród drzew po drugiej stronie
rzeki i czarny dym snujący się między niebem a ziemią. Z tej strony
rzekiskarpasięgałaaŜdobrzegulasu,polewejwidaćbyłopodtopione
polaidrogę,któraskręcałastometrówdalejprzyzagrodzie,gdziestał
ich nissan. Most miał starą metalową konstrukcję, cudem nietkniętą
przez trzy lata wojny wielkie stalowe łuki podtrzymywały kładkę.
Barlesowi przypominał podobny most, tyle Ŝe aluminiowy, który miał
jakodzieckowkompleciekolejkielektrycznej.
Całe rano przechodzili przez most uchodźcy uciekający przed
muzułmańską ofensywą na Bijelo Polje: najpierw jechały samochody
załadowaneludźmizwalizkamiitobołkami,potemwozykonne,wiozące
brudneiprzestraszonedzieci;nakońcu,zaostatnimicywilamiucieka
jącymi pieszo, szli zmęczeni Ŝołnierze, o nieobecnym zagubionym
spojrzeniu, którym było juŜ wszystko jedno, czy idą naprzód, czy się
cofają. Wreszcie ostatnia grupa: trzech czy czterech biegnących, z sił
HVO.Potemjeszczejeden,podtrzymującykulejącegorannego.Zanimi
samotnymęŜczyzna,zapewneoficer,którypoobrywałsobiedystynkcje,
trzymającykałasznikowaidwapustemagazynkiwlewejręce.Marquez
nakręciłichwszystkich,jakprzechodzili;kiedyoficerzobaczyłnalepkę
TVEnakamerze,zbluzgałgopochorwackaTiViEijebentimater,czyli
wluźnymtłumaczeniupieprzyćkurwętwojąmać.NapółnocyBośni
ŜołnierzeHVOjuŜniepodnosilipalcównaznakVaniniepoklepywalipo
4
plecachkamerzystówtelewizyjnych.Takbywałodawnotemu,wczasach
Vukovaru i Osijeka, kiedy Chorwaci jeszcze byli bohaterami
pozytywnymi, ofiarami napaści, a Serbowie jedynymi szwarc
charakterami.Terazwszyscyokazalisięmniejlubbardziejubłocenipo
obustronachodkopywanozbiorowegrobyiwszyscymielisporospraw
do ukrycia. Jebenti mater czy jebenti maiku obie wersje róŜniły się
tylkotym,ktowspominatwojąmatkę.WmiaręjakwojnyprzedłuŜają
się,aludziomzaczynajągnićdusze,dziennikarzestająsięcorazmniej
mile widziani. Z kogoś, kto pokazuje cię w telewizji dziewczynie i
znajomym,zmieniaszsięwniewygodnegoświadka.Jebentimater.
Barles zatrzymał się dwadzieścia metrów przed mostem:
bezpieczna odległość, z której mógł dostrzec skrzynki materiału
wybuchowego przylepione do filarów i butle z butanem, mające
wzmocnić siłę eksplozji. Kable detonacyjne opadały po skarpie aŜ do
granicylasu,wktórymukrylisięsaperzyHVOpoumieszczeniuładun
ków na moście. Nie widział ich, ale na pewno tam byli, oczekując
najlepszegomomentu,Ŝebygowysadzić."WsztabiegłównymwCerno
Polje,mimoniechęcidosłowa“wycofywanie",pewienkapitanwyjaśnił
Barlesowisprawępodstawową:
Przede wszystkim nie przechodźcie przez most. Ryzykujecie
pozostaniemnadrugimbrzegu.
Takiemiejscajaktowslanguzawodowymnazywanesąterytorium
Komanczów. Dla korespondenta wojennego to jest właśnietomiejsce,
gdzieinstynktkaŜezatrzymaćsamochódizawrócić.Drogisątampuste,
adomyobróconewosmaloneruiny,izawszewyglądatak,jakbyzaraz
miał zapaść zmrok; idziesz przyklejony do muru, w kierunku
padających w oddali strzałów i słyszysz chrzęst swoich kroków na
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin