10(40)2009 czerwiec.doc

(11460 KB) Pobierz

 

Strona dla Naszych Rodziców

 

                                Sezon na kleszcze

 

Jeżeli w samym środku lata, w czasie pięknej pogody, nagle zacznie nas łamać w kościach, pojawi się gorączka, odczujemy zmęczenie, będziemy mieć zawroty głowy - zastanówmy się, czy przypadkiem nie ukąsił nas kleszcz. Jeśli przebywaliśmy niedawno w lesie, czy choćby w parku, dokładnie skontrolujmy swoje ciało i ubranie, czy nigdzie nie ma na nim kleszczy.

Co zrobić gdy wczepi się nam kleszcz?
Usuwanie kleszczy z ciała nie jest zabiegiem trudnym. Najlepiej, przy pomocy pęsety, ująć kleszcza bezpośrednio przy skórze i delikatnie, ale zdecydowanym ruchem, wyciągnąć lub wykręcić go ze skóry. W aptekach dostępne są także specjalne urządzenia do wyjmowania kleszczy. Należy uważać, aby podczas usuwania nie uszkodzić kleszcza tak, aby w naszej skórze nie pozostała jego główka.
Nie należy kleszcza zgniatać, przypalać zapałką, smarować tłuszczem ani benzyną. Czynności te powodują, że kleszcz może zwrócić treść pokarmową, co znacznie zwiększa ryzyko przeniesienia chorób.
Po wyjęciu pasożyta, ranę należy przemyć środkiem dezynfekującym, a ręce umyć wodą z mydłem. Miejsce ukłucia należy obserwować przez okres kilku tygodni - gdy pojawi się zaczerwienie lub powiększający się rumień, trzeba niezwłocznie zgłosić się do lekarza!

 

                                                                                       red. Marzenna Zawisza



                                                                                      

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Nr 10 ( 40 ) 2009

 

 



   Już zaczęło się lato! A wraz z nim – taki obrazek:

   kosz pełen czerwonych malin, złote, słoneczne plaże.

   Pan Czerwiec w sadzie zielonym,

   z jabłkiem pachnącym, czerwonym.

   Pan Lipiec na kombajnie, z kropelką potu na nosie.

   Pan Sierpień na skraju lasu, z grzybów pełnym koszem.

   Takie właśnie jest lato! Ciepłe, złote pachnące!

 

 



                                                                                                                              

 

 



 

  

   Koniec roku szkolnego 2008/2009

                 19 czerwca 2009 

 

 

 

 

 

      W ciągu całego roku szkolnego 2008/2009 wiele się działo.  Bawiliśmy się, uczyliśmy, trochę rozrabialiśmy J, uczestniczyliśmy w comiesięcznych porankach muzycznych, podczas których mogliśmy zapoznać się z różnego rodzaju muzyką, instrumentami czy strojami ludowymi i nie tylko. Braliśmy udział w różnego rodzaju konkursach zaczynając od szczebla gminnego, a kończąc na szczeblu międzynarodowym.

Cały ten czas szybko nam minął i ...wkrótce wakacje, a potem niektórzy z nas zostaną uczniami pierwszej klasy.

 



 



                                                     



                                                                                                       

 

O wężu zaklętym

     Był jeden król i miał trzy córki. Król był chory na oczy. Niedaleko od dworu stała studzienka. Ale nikt z niej wody nie mógł brać, bo w niej siedział wąż zaklęty i powiedział, że nikomu wody nie wolno brać, tylko tej, która będzie jego żoną. Poszła najstarsza po wodę, on jej nie daje, tylko mówi:
- Jeśli będziesz ślubowała, z tego zdroju będziesz wodę brała. A ona odpowie, że nie, i ucieka. Poszła średnia po wodę, a on jej nie daje, tylko mówi:- Jeśli będziesz ślubowała, z tego zdroju będziesz wodę brała. A ona odpowie, że nie, i ucieka Dopiero poszła najmłodsza po wodę, a on jej nie daje, tylko mówi:- Jeśli będziesz ślubowała, z tego zdroju będziesz wodę brała. A ona odpowie: - Będę. I ślubowała mu, a on pozwolił jej wody wziąć. Przemył ojciec tą wodą oczy i przewidział. Aż tu na wieczór przychodzi wąż pode drzwi i woła: - Otwieraj mi żono, boś mi ślubowała. Najmłodsza królewna mu otworzyła. Wszedł wąż i mówi, żeby mu jeść dała. Ona wzięła skorupki i trochę mu klusek dała. Potem wąż powiada, żeby mu posłała, bo tu będzie spać. Ona mu za piecem trochę grochowin rzuciła i posłała. A wąż woła, że chce na łóżku spać. Więc w nogach swoich mu posłała.

W nocy przemienił się w pięknego chłopca, ale rano znów tę skórę wdział na siebie, bo musiał odpokutować, i do odpokutowania parę tygodni jeszcze mu brakło. Królewna zaś, chcąc go owej skóry wężowej pozbawić, kiedy ją zdjął w nocy, wrzuciła ją w piec i spaliła. A on załamał ręce i mówi: - Cóżeś najlepszego zrobiła! Żebyś teraz żelazne buty sprawiła i mnie szukała, to mnie nie znajdziesz. I poszedł. Ona sprawiła sobie żelazne buty i chodziła, a szukała go. Długo tak chodziła. Przyszła wreszcie do miasta, gdzie on był, ale już się z inną księżną ożenił. A miała trzy rzeczy z sobą: kolebeczkę złotą, warsztacik do płótna i grzebyczek srebrny. Kiedy przyszła przed pałac, stanęła na podwórzu i zaczęła: to kolebkę kołysać, to płótno taczać, to grzebyczkiem włosy czesać. A ta druga księżna zobaczyła to przez okno, i tak jej się ona kolebeczka i te drugie rzeczy spodobały, że wyszła i chciała, żeby tamta jej to wszystko dała. Ale ona mówi, że da, jeżeli ta księżna pozwoli pogadać z jej mężem. Księżna na to pozwoliła i gdy ją dopuścili do  króla, on ją zaraz poznał i przywitał. Przy obiedzie zapytuje wszystkich: do której żony ma pójść, czy do tej pierwszej, czy do tej drugiej? I gdy wszyscy mu odpowiedzieli, że do pierwszej, on wziął ją za rękę, stanął przy niej i powiada: - Oto jest.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin