Ludlum Robert - Manuskrypt Chancellora.txt

(913 KB) Pobierz
ROBERT LUDLUM

"Manuskrypt Chancellora"

tytu� orygina�u: "THE CHANCELLOR MANUSCRIPT"
Prze�o�y�: JULIUSZ GORZTECKI
tekst wklepa�: Krecik
AMBER
Opracowanie graficzne: DARIUSZ CHOJNACKI
Redaktor: JADWIGA PUZI�SKA
Redaktor techniczny: JANUSZ FE�TUR
Copyright (c) 1977 by ROBERT LUDLUM
All rights reserved
For the Polish edition
Copyright (c) by Wydawnictwo AMBER Sp z o o
Pozna� 1990
Wydawnictwo Amber Sp z o o
Pozna� 1990 Wydanie I
Druk i oprawa
��dzka Drukarnia Dzie�owa
Zam 450/1100/90
* * *

Prolog
3 czerwca 1968 r.
Ciemnow�osy m�czyzna wpatrywa� si� w �cian�. Fotel, w kt�rym siedzia�, podobnie 
zreszt� jak ca�e umeblowanie pomieszczenia, by� mi�y dla oka, ale niewygodny. 
Poczekalnia bowiem, utrzymana w surowym, sparta�skim stylu wczesnoameryka�skim, 
urz�dzona by�a w taki spos�b, by oczekuj�cy na audiencj� w skrytym za ni� 
gabinecie u�wiadamiali sobie, jak niebywa�y zaszczyt ich spotyka.
Czekaj�cy m�czyzna mia� ju� blisko trzydziestk�. Jego kanciasta twarz o ostrych 
rysach wygl�da�a, jakby wyrze�bi� j� rzemie�lnik bardziej dba�y o szczeg�y ni� 
harmoni� ca�o�ci. Zdradza�a przy tym, �e jej w�a�ciciel prze�ywa ostry konflikt 
wewn�trzny. W tej twarzy uwag� zwraca�y przede wszystkim oczy, bardzo jasne, 
niebieskie, g��boko osadzone. Patrzy�y badawczo i ujmowa�y sw� otwarto�ci�. 
Odnosi�o si� wra�enie, �e ich w�a�ciciel jest b��kitnookim zwierz�ciem, w ka�dej 
chwili gotowym do skoku, spi�tym, pe�nym obawy.
M�ody cz�owiek nazywa� si� Peter Chancellor. Siedzia� w fotelu sztywno, z 
kamienn� twarz�. Mia� z�e i gniewne oczy.
W pokoju znajdowa�a si� jeszcze jedna osoba: siedz�ca za biurkiem podstarza�a 
sekretarka z mocno zaci�ni�tymi, bezbarwnymi wargami i siwiej�cymi w�osami, 
starannie zaczesanymi i �ci�gni�tymi w w�ze� na kszta�t he�mu koloru sp�owia�ej 
s�omy By�a jednoosobow� gwardi� pretoria�sk�, psem bojowym strzeg�cym d�bowych 
drzwi, za kt�rymi mie�ci�o si� sanktuarium wielkiego m�a.
Chancellor popatrzy� na zegarek, sekretarka za� rzuci�a mu spojrzenie pe�ne 
dezaprobaty. Najmniejszy objaw zniecierpliwienia w tym pomieszczeniu by� wielkim 
nietaktem; sam fakt udzielenia audiencji nale�a� do wiekopomnych wydarze�.
By�a za kwadrans sz�sta, wszystkie inne biura ju� zamkni�to. Jak zawsze p�n� 
wiosn� Kampus Uniwersytetu Park Forest na �rodkowym zachodzie Stan�w 
Zjednoczonych przygotowywa� si� do dyskretnej wieczornej zabawy, z powodu 
zbli�aj�cego si� terminu promocji absolwent�w mo�e nieco �ywszej ni� zwykle.
Park Forest dok�ada� wszelkich stara�, by pozosta� poza zasi�giem niepokoj�w, 
przetaczaj�cych si� przez inne kampusy. W �wczesnym burzliwym oceanie �ycia 
uniwersyteckiego stanowi� nie ska�on� �adnym wirem piaszczyst� mielizn�. 
Izolowany, bogaty, zadowolony z siebie, dzia�a� wprawdzie bez przerw, ale i bez 
blasku.
Uwa�ano, �e w�a�nie ten brak jakichkolwiek zewn�trznych zak��ce� stanowi� 
przyczyn�, kt�ra przywiod�a do Park Forest cz�owieka, siedz�cego teraz za 
d�bowymi drzwiami. A poniewa� nie m�g� pozosta� anonimowy, stara� si� 
przynajmniej by� niedost�pny. Munro St. Claire by� podsekretarzem w 
Departamencie Stanu za Roosevelta i Trumana i ambasadorem nadzwyczajnym 
Eisenhowera, Kennedy'ego i Johnsona. Kr��y� po �wiecie wyposa�ony w szerokie 
pe�nomocnictwa, wspierany autorytetem swych prezydent�w i w�asnym g��bokim 
do�wiadczeniem. W ten spos�b odwiedza� wszystkie punkty globu, w kt�rych 
wybucha�y niepokoje. To, �e zdecydowa� si� sp�dzi� semestr wiosenny w Park 
Forest jako osobisto�� rz�dowa z go�cinnymi wyk�adami, r�wnocze�nie porz�dkuj�c 
notatki do swych przysz�ych pami�tnik�w, sta�o si� dla rady zarz�dzaj�cej tym 
zamo�nym, lecz drugorz�dnym uniwersytetem wr�cz osza�amiaj�cym wydarzeniem. Jej 
cz�onkowie uwierzyli wreszcie, �e St. Claire nie �artuje i zapewnili mu w zamian 
mo�liwo�� pracy w takim odosobnieniu, na jakie nigdy nie m�g�by liczy� w 
Cambridge, New Haven czy Berkeley. Tak przynajmniej opowiadano.
Peter Chancellor za�, aby nie my�le� o w�asnej sprawie, pr�bowa� sobie 
przypomina� najwa�niejsze wydarzenia z �ycia St. Claire'a. Ostatnie wydarzenia z 
jego w�asnego �ycia by�y bowiem tak zniech�caj�ce, �e trudno sobie wyobrazi�. 
Dwadzie�cia cztery miesi�ce stracone, rzucone w otch�a� uniwersyteckiego 
zapomnienia. Dwa lata �ycia!
Rada naukowa Uniwersytetu Park Forest odrzuci�a jego dysertacj� doktorsk� 
o�mioma g�osami przeciw jednemu. Jedyny g�os "za" nale�a� oczywi�cie do jego 
promotora i dlatego nie mia� najmniejszego wp�ywu na ocen� pozosta�ych. 
Chancellora oskar�ono o lekkomy�lno��, o z�o�liwe lekcewa�enie fakt�w 
historycznych, niechlujne badania �r�d�owe i na koniec o nieodpowiedzialne 
wprowadzenie do tekstu fikcji literackiej zamiast sprawdzalnych danych. Ocena 
by�a jednoznaczna. Chancellor poni�s� pora�k� i to nieodwo�aln�.
Z wy�yn euforii spad� w otch�a� depresji. Sze�� tygodni wcze�niej wydawany przez 
Uniwersytet Georgetown Foreign Service Journal zgodzi� si� opublikowa� 
czterna�cie fragment�w pracy, w sumie jakie� trzydzie�ci stron. Za�atwi� to jego 
promotor, przesy�aj�c egzemplarz opracowania swym uniwersyteckim kolegom w 
Georgetown. Uznali oni, �e praca jest r�wnie nowatorska, jak przera�aj�ca. 
Journal by� pismem o takim samym znaczeniu jak Foreign Afairs, czytywanym przez 
najbardziej wp�ywowe osobisto�ci kraju. Z takiej publikacji co� musia�o 
wynikn��, kto� powinien przedstawi� autorowi jak�� ciekaw� propozycj�.
Ale wydawcy Journala postawili jeden warunek: bior�c pod uwag� temat dysertacji, 
zanim zostanie ona opublikowana przez ich pismo, musi zosta� przyj�ta jako praca 
doktorska. Bez tego nie wydrukuj�. Rzecz prosta w obecnej sytuacji opublikowanie 
jakiejkolwiek cz�ci nie wchodzi�o w rachub�.
Tytu� pracy brzmia�: "Geneza konfliktu globalnego", konfliktem by�a druga wojna 
�wiatowa, geneza za� wynika�a z oryginalnej interpretacji os�b i si�, kt�re 
star�y si� w nieszcz�snych latach 1926-1939. T�umaczenie, �e koncepcj� pracy 
jest analiza interpretacyjna, a nie tworzenie dokumentu prawnego, nie zda�o si� 
na nic. Zdaniem komisji historycznej dzia�aj�cej przy radzie naukowej Chancellor 
pope�ni� �miertelny grzech: historycznym osobisto�ciom przypisa� wymy�lone 
dialogi. Tego rodzaju nonsensy by�y nie do przyj�cia w gaju Akademosa Park 
Forest.
Ponadto Chancellor wiedzia�, �e w ocenie rady jego praca mia�a jeszcze jedn�, o 
wiele wi�ksz� skaz�. Pisa� sw� dysertacj� w �wi�tym oburzeniu. A �wi�te 
oburzenie jest niedopuszczalne w pracy doktorskiej. Za�o�enie, �e giganci �wiata 
finansowego biernie przygl�dali si� temu, jak banda psychopat�w przemodelowuje 
poweimarskie Niemcy, by�o absurdalne. R�wnie nonsensowne, jak fa�szywe. 
Wielonarodowe korporacje nie by�y w stanie dostatecznie szybko dokarmia� 
nazistowskiej watahy wilk�w; im silniejsza wataha, tym wi�ksza by�a zach�anno�� 
rynku. Cele i metody niemieckiego stada wilk�w zosta�y z wyrachowaniem ukryte w 
celu ekspansji gospodarczej. Diab�a tam ukryte! By�y tolerowane, wreszcie 
akceptowane w miar� tego, jak w bilansach ros�a strona dochod�w. Finansi�ci 
wystawili chorym nazistowskim Niemcom �wiadectwo ca�kowitego zdrowia. A w�r�d 
kolos�w mi�dzynarodowej finansjery, karmi�cej wermachtowskiego or�a, znajdowa�y 
si� najbardziej szanowane nazwiska Ameryki.
I w tym by� ca�y problem. Chancellor nie m�g� otwarcie, po imieniu, wyliczy� 
owych korporacji finansowych, poniewa� nie dysponowa� niepodwa�alnymi 
dokumentami. Ludzie, kt�rzy udzielili mu tych informacji i wskazali dalsze 
�r�d�a, nie zgadzali si� na ujawnienie swych nazwisk. Byli to przera�eni, 
zm�czeni starcy, �yj�cy z emerytur wyp�acanych przez rz�d lub sp�ki akcyjne. Co 
si� zdarzy�o w przesz�o�ci, odesz�o w przesz�o��, a informatorzy nie mogli 
ryzykowa� nag�ego odci�cia si� od hojnych dobroczy�c�w. Zagrozili, �e je�li 
Chancellor poda do publicznej wiadomo�ci prywatne z nimi rozmowy, to wypr� si� 
ich. Po prostu. Ale sprawa nie by�a taka prosta. To wszystko wydarzy�o si� 
naprawd�. Nigdy tego nie m�wiono, a Peter bardzo pragn�� o tym opowiedzie�. Z 
pewno�ci� nie zamierza� niszczy� tych starych ludzi, zaledwie wykonawc�w 
polityki, kt�rej sami w�wczas nie rozumieli; polityki zaprogramowanej przez 
innych, stoj�cych tak wysoko na drabinie interes�w finansowych, �e wykonawcy 
rzadko si� z nimi stykali. Ale Chancellor by� przekonany, �e zamykanie oczu na 
nie ujawnione fakty historyczne by�oby r�wnoznaczne z czynieniem z�a.
Wybra� wi�c jedyne dost�pne mu rozwi�zanie: pozmienia� nazwy gigantycznych 
korporacji, ale w taki spos�b, �e nie by�o najmniejszych w�tpliwo�ci, o kt�re 
chodzi. Ka�dy, kto czytywa� gazety, wiedzia�by, o kim mowa.
To by� niewybaczalny b��d. Peter postawi� prowokacyjne pytania, a nieliczni 
tylko uznaliby je za uzasadnione. Uniwersytet Park Forest by� dobrze widziany 
przez wielkie korporacje i korporacyjne fundacje, kt�re udziela�y mu finansowego 
wsparcia; tutejszy kampus by� do�� spokojnym miejscem. Czy ten status mia�by w 
najmniejszym cho�by stopniu zosta� zagro�ony przez opracowanie jednego jedynego 
doktoranta?
Chryste! Dwa lata! Oczywi�cie istnia�a alternatywa. M�g�by na przyk�ad przenie�� 
si� na inny uniwersytet i tam przedstawi� sw� "Genez�". I co wtedy? Czy to 
warto? Warto nara�a� si� na ponowne odrzucenie pracy, tyle �e z innych wzgl�d�w? 
Takich, kt�re potwierdza�yby dr�cz�ce go w�tpliwo�ci. Bo Peter by� uczciwy wobec 
samego siebie: dysertacja nie by�a ani prac� wybitn�, ani szczeg�lnie 
b�yskotliw�. Po prostu natrafi� na okres w historii najnowszej, kt�ry swoim 
podobie�stwem do wsp�czesno�ci doprowadzi� go do sza�u. Nic si� nie zmieni�o, 
k�amstwa sprzed czterdziestu lat nadal uwa�ano za prawdy. Pomimo wi�c wszelkich 
w�tpliwo�ci nie chcia� zamkn�� sprawy. Nie c h c e jej zamyka�. Musi o niej 
opowiedzie�. W jakikolwiek spos�b.
Jednak prawd� powiedziawszy oburzenie nie mog�o zast�powa� solidnych bada�. 
Korzystanie z ustnych relacji o faktach nie ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin