Jezus w Indiach - Kaszmir.rtf

(30 KB) Pobierz

Jezus w Indiach - Kaszmir

 

 

Fragment: "Podróż do Kiribati" - EvD

 

... Esseńczycy - wspólnota znad Morza Martwego, zaprzysięgła prawu Mojżeszowemu - wiedzieli, że przynajmniej jedno plemię Izraela mieszkało w odległym Kaszmirze [3]. Wspólnota ta znała dawne pisma z okresu regencji Mojżesza i jego azjatyckie związki, być może w czasach Jezusa esseńczycy nawiązali kontakt z plemieniem, które było w Kaszmirze. A oto moje przypuszczenia, jak i dlaczego Jezus przybył do Kaszmiru:

- W pewne piątkowe południe Jezusa przybito do krzyża. W piątek o północy zaczyna się szabas, siódmy dzień tygodnia. Dzień wypoczynku od pracy, dzień święta i duchowej odnowy. Rzymscy okupanci byli na tyle mądrzy, że szanowali to religijne prawo. Dlatego w szabas żaden skazaniec nie mógł pozostać na krzyżu. Wbrew powszechnemu mniemaniu, jak twierdzą historycy, rzymska kara ukrzyżowania nie zawsze była równoznaczna z karą śmierci, były to raczej barbarzyńskie katusze. Ludzie silni i zdrowi, o silnej woli przetrwania, potrafili ją przeżyć.

- Biblia mówi, że legionista rzymski przebił bok Jezusa włócznią i że z rany płynęła krew i woda. Jezus nie był więc martwy. Józefowi i Nikodemowi, będącym w towarzystwie kilku kobiet, wśród których była matka Jezusa, pozwolono na zdjęcie mistrza z krzyża. Mężczyźni pozostawili żołdactwo w przekonaniu, że Pan nie żyje,

przykryli Jego umęczone ciało chustami, opatrzyli rany maściami i ziołami, ukrywszy je gdzieś, może w klasztorze esseńczyków, wśród których byli wyśmienici medycy. Tylko w tym kontekście zrozumiały staje się tekst Biblii. Dwaj mężowie w lśniących szatach pytają kobiety u grobu: „Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych?" (Łuk. 24, 5).

- Ewangelista Jan nic wie o wniebowzięciu, a wypowiedzi Mateusza, Marka i Łukasza są sprzeczne. W tekście Biblii przekazano, że po zdjęciu z krzyża Jezus ukazał się uczniom, a niewiernemu Tomaszowi pozwolił nawet dotykać swoich ran na rękach i nogach.

- Rzymianie zostali poinformowani, że Jezus żyje. Zaczęli go poszukiwać. Jezus, który był człowiekiem powszechnie znanym, nie mógł się pokazywać publicznie. Było to trudne, bo wszystkie terytoria wokół dzisiejszego Izraela znajdowały się pod okupacją Rzymu. Na południu był to Egipt, na północy Liban, Turcja, na zachodzie Europa. Istniała właściwie tylko jedna droga ucieczki: na wschód! Czyżby znów wkroczyła do akcji piąta kolumna esseńczyków? Czy esseńczycy doradzili Jezusowi ucieczkę w kierunku Kaszmiru i zapewnili go, że spotka tam swoich ziomków?

- Na siepacza Rzymianie wyznaczyli Saula (Szawła), o którym wiedzieli, że był oficerem i prześladował chrześcijan. Saul, chytry lis, zorientował się od razu, że Jezus na pewno ruszył przez Damaszek na wschód. Przed Damaszkiem Saul zastawił na Jezusa pułapkę: „Saulu, Saulu, czemu mnie prześladujesz?" (Dz. 9, 4). Jezusowi udało się przekonać obywatela rzymskiego, że jego osoba nie stanowi już dla cesarstwa niebezpieczeństwa i że można mu pozwolić pójść dalej swoją drogą.

- Po tym spotkaniu Saul (Szaweł) przybrał imię Pawła, nawrócił się i został misjonarzem wśród pogan. Był więc pierwszym innowiercą, którego udało się Jezusowi zdobyć dla chrześcijaństwa. Paweł był odtąd reprezentantem nauk Jezusa, wedle których wszyscy są równi przed Bogiem, był to więc - żeby tego źle nie zrozumieć - najbardziej przebojowy program polityczny. W podróżach misjonarskich Pawłowi towarzyszyli niewolnicy, co było dla pierwszych imperatorów rzymskich naszej ery powodem do krwiożerczego prześladowania młodej gminy chrześcijańskiej. Obywatela rzymskiego Szawła-Pawła ukrzyżowano wkrótce głową w dół. W oczach Rzymian miało to być dla niego karą za zdradę.

- Czy Matka Boska, Maria, nie wytrzymała trudów podróży? Czy zmarła kilka kilometrów na zachód od dzisiejszego Rawalpindi w Pakistanie? Do dziś wznosi się tam kaplica Mai Mań- „ostatni spoczynek Matki Marii".

- Jeśli uwierzymy przekazom indyjskim, to Jezus powędrował dalej do Kaszmiru, uciekł rzymskim siepaczom! Na pewno został przyjaźnie przyjęty przez esscńczyków, żyjących bezpiecznie na wygnaniu i postępujących wedle surowych reguł. Tam się ożenił i zmarł dopiero w podeszłym wieku, szanowany zarówno przez prosty lud jak i przez potężnych władców. Te kilka myśli wysnutych na podstawie lektur i poszlak, opatrzone

wieloma znakami zapytania, skłoniło mnie do wyruszenia istniejącymi

śladami....

 

... Zacząłem mówić o prawdopodobnym pobycie Jezusa w Kaszmirze i napomknąłem, że informacja o istnieniu grobu Jezusa w Kaszmirze nie wystarczy, abym był o tym naprawdę przekonany. Profesor Hassnain najwyraźniej uznał mój sceptycyzm za żądanie.

- Łańcuch dowodów nie ma żadnych luk. Uzna go każdy sąd!

- Proszę bardzo, panie profesorze, z ciekawością posłucham...

- Zakładam - rozpoczął swój wykład Hassnain - że podczas podróży samochodem po naszym kraju zauważył pan, jak bardzo ludność Kaszmiru przypomina mieszkańców dawnej Palestyny, Podobieństwa nie ograniczają się tylko do wyglądu zewnętrznego i języka, nie tylko do obrządków religijnych. Także oglądając dawne budowle świątynne odniesie pan wrażenie, że są to miniatury świątyń Jerozolimy. Widział pan górę zwaną Tron Salomona i odległy odeń o niespełna 15 km Ogród Salomona. Właśnie u nas, w Kaszmirze, są szczyty wymienione w Piątej Księdze Mojżeszowej, szczyty, których na próżno by szukać w Palestynie, a poza tym, szanowny panie, u nas jest też grób Mojżesza. Nie, proszę mi wierzyć, przybywając tutaj, Jezus nie dążył do jakiegoś nieokreślonego celu, chciał dotrzeć do kraju swoich ojców!

- Skąd Jezus wiedział o tym kraju?

Profesor Hassnain spojrzał na mnie, ze szklanki pociągnął łyk mrożonej herbaty z cytryną, i ciągnął:

- Możliwości jest wiele. Może dowiedział się o tym z dawnych pism przechowywanych w klasztorze esseńczyków. Gdyby istniały wskazówki pisane, gdyby istniały przekazy ustne, to wiedziano by dość dobrze o exodusie. Jest jeszcze jedna, nie doceniana, możliwość. Wie pan, że zachodni badacze życia Jezusa nie umieją wypełnić luki między jego dwunastym a trzydziestym rokiem życia. Jest to nie kwestionowana wyrwa w jego życiorysie. Należy zadać pytanie, czy może Jezus już jako chłopiec i młodzieniec był w naszym kraju?

A ponieważ profesor zawsze mawiał, że najważniejsza jest precyzja, spytałem:

- Jerozolimę i Śrinagar dzieli ogromna odległość 4000 kilometrów w linii prostej. W jaki sposób Jezus pokonał ten dystans? Profesor uśmiechnął się, zapalił ogromne cygaro i odparł:

- Mój drogi, niech pan pomyśli choćby o kanadyjskich osadnikach w naszym stuleciu! Bez kolei, bez samolotów i samochodów przebyli odległość dzielącą wschodnie wybrzeże od zachodniego: 7000 kilometrów! Na piechotę, z rodzinami i dobytkiem, w najprymitywniejszych wozach z plandekami! Przebywając dziennie tylko po 15 kilometrów, odległość Palestyna-Kaszmir można pokonać w ciągu roku, a w czasach biblijnych ludzie poruszali się na piechotę na pewno szybciej niż my dziś...

Zręczna jest ta profesorska argumentacja, pomyślałem sobie, ale atakowałem dalej:

- Czy jest jakiś przedmiot z tamtych czasów, który można wziąć do ręki, zmierzyć, sfotografować?

Pytanie to wyraźnie przyhamowało Hassnaina, który wyprostował się w fotelu.

- Mamy tu grób Jezusa, w dokumentach wymieniany od ponad 1900 lat! Można przeczytać inskrypcję nagrobną: „Tu spoczywa słynny prorok Yuz-Azaf, zwany Yusu, prorok dzieci Izraela". Musi pan wiedzieć, że imiona Yuz-Azafi Yusu są tożsame z imieniem Jezus, które w tamtych czasach miało taką formę graficzną. ...

 

... Dzień później profesor Hassnain prowadził mnie wąskim, zawsze nieco mrocznym zaułkiem. Zaułek ów zwie się Prorok nadejdzie. Naszym celem był Rauzabal Khanyar, budynek łączący architektoniczne elementy kościoła i meczetu. Nas, obcych, nie wpuszczono by do środka, gdybyśmy nie byli w towarzystwie profesora. Jest on tu znany, szanowany, ktoś, kto mu towarzyszy korzysta niejako z jego autorytetu.

Jak wszyscy zdjęliśmy buty i wraz ze strażnikiem grobu i jego rodziną odmówiliśmy modlitwę. Przyznaję, że czułem się niepewnie. Niesamowita była myśl, że człowiek znalazł się w pobliżu kości Jezusa.

W pomieszczeniu było dość ciemno. Na belce spoczywał krzyż l palącymi się świecami. W środku było miejsce święte, do którego dostępu broniła zdobiona drewniana krata. W miejscu świętym, w stojącej na ziemi misie, paliły się stożkowe kadzidełka.

Do tego miejsca pielgrzymują nie tylko chrześcijanie, grób ten czczą również hindusi i mahometanie. O ile Mahomet jest dla nich najwyższym prorokiem, o tyle Jezus znaczy dla nich też bardzo wiele jako prorok o ogromnym darze przekonywania i wzór dobroci.

W kamieniach podłogi, w miejscu, gdzie nie wolno wchodzić, ujrzałem odciski stóp.

- Co to jest? - szepnąłem.

- To ślady stóp Jezusa - odparł strażnik grobu, a następnie wymamrotał modlitwę, spuścił głowę i złożył ręce na piersi tak, jak robią to pielgrzymi w świętych miejscach wiary chrześcijańskiej.

- Mogę dotknąć tego kamienia? - spytałem. Nie przerywając modlitwy, strażnik grobu skinął głową z mnisią dobrocią. Rozcapierzonymi palcami oceniłem, że odciski mają numer 45, w śladach poczułem zagłębienia, miejsca szorstkie, nierówne. Czy to odbicia ran? Tak tu twierdzą.

Po cichu zapytałem profesora, czy mógłbym wejść do grobowca. Jego odpowiedź na moją prośbę byłaby zapewne przecząca, gdyby do naszej grupki nie podszedł właśnie umówiony z nami dr Aziz Kasch-miri, autor książki Jezus w Kaszmirze. On zgodził się na moją prośbę.

Święte miejsce otwarto, ku zadowoleniu wszystkich obecnych odmówiłem krótką modlitwę. Potem z gotowym aparatem fotograficznym wszedłem przez furtę do środka. Myśląc o tym z perspektywy czasu, nie zaprzeczę, że byłem dziwnie zdenerwowany. Jak sobie przypominam, ciasnota tego miejsca zmusiła mnie do skoncentrowania

się nad sposobem zrobienia zdjęć. Zajaśniała lampa błyskowa. Czy popełniłem bluźnierstwo? Przypomniał mi się Jezus z moich szkolnych czasów, który, jak nas uczono, miał zrozumienie dla wszystkich ludzkich postępków. Pomyślałem więc, że okazałby zrozumienie dla mojej ciekawości. Z kieszonki koszuli, wypuszczonej na spodnie, wyciągnąłem kompas. Płyty grobu były ułożone w kierunku wschód-zachód.

Robiłem zdjęcia, zakładając różne obiektywy, musiałem coś robić, aby ukryć rozczarowanie. Czy ten grobowiec, to przykryte kamieniami miejsce pochówku wyjaśni, co się w nim kryje? Czy wszystko, co się tu twierdzi, to tylko urojenia? Trzeba podnieść kamienne płyty, trzeba otworzyć prawdziwy grób. Szkielet z widocznymi ranami na rękach i nogach będzie stanowił dowód. Może uzyska się też dodatkowe informacje dzięki przedmiotom włożonym do grobu.

Można sobie nawet wyobrazić, że obok postaci tak słynnej jak Jezus położono w miejscu wiecznego spoczynku zwoje z zapisanymi na nich informacjami o jego życiu. Już na podstawie maleńkiego kawałka kości można by ustalić dokładną datę jego śmierci.

- Panie profesorze, dlaczego nie zbadano tego grobu? Przypuszczenia zmieniłyby się wówczas w pewność.

Hassnain wyjaśnił, że stara się o to bezskutecznie od lat. Najwyższe czynniki obawiają się zranić uczucia religijne chrześcijan, mahometan i hindusów. A potem, mrugnąwszy do mnie, powiedział:

- Niech pan o tym napisze! Pańskie książki czyta się wszędzie, wszędzie się nad nimi dyskutuje. Może to coś pomoże. Byłby to ogromny sukces, gdyby najwyższe władze Indii zezwoliłyby wreszcie uczonym otworzyć grób!

- Nawet prześwietlenie tego miejsca pochówku promieniami rentgenowskimi dostarczyłoby istotnych informacji - powiedziałem. - I to bez ruszania kości czy mumii, czy tego, co jest na dole.

- Możliwe - odparł Hassnain z rezygnacją.

Podczas jazdy powrotnej do hotelu wyjaśniłem ostrożnie profesorowi, że grób ten i tak nikogo nie przekona o prawdziwości hipotezy, że Jezus był w Kaszmirze, tu się zestarzał i pochowano go w Śrinagarze.

Hassnain spojrzał na ludzi kłębiących się na ulicy i powiedział:

- Zgadzam się, ale niech pan pamięta o dokumentach!

- Jakich dokumentach?

- Jutro na górze Tron Salomona pokażę panu dwie inskrypcje. Jedna brzmi: „W owych czasach kazał prorok Yusu". Data, przeliczona według kalendarza gregoriańskiego, to 54 rok po narodzinach Chrystusa. Druga inskrypcja brzmi: ,,On jest Jezusem, prorokiem dzieci Izraela".

- Czy w 54 roku nie mógł przybyć do Śrinagaru uczeń Chrystusa, który zlecił sporządzenie takiej inskrypcji?

- Niech pan przyjdzie jutro do biblioteki! Pokażę panu sanskrycką księgę Bhavishya Maha Purana. Napisano ją w 115 roku. Na stronach 465 i 466 w wierszach 17-32 opisano spotkanie Jezusa z ówczesnym władcą Kaszmiru. Goście z Zachodu tak często pytali mnie o ten fragment, że przepisałem go sobie i mam zawsze w kieszeni. Jak pan chce, mogę nagrać panu ten tekst na pański magnetofon...

Czy chciałem! Dzięki temu mam w swoim archiwum dźwiękowym tę taśmę. Oto co przeczytał mi profesor Hassnain:

W okresie rządów Raya Shalewahina - a było to w 78 roku po narodzinach Chrystusa! - władcę niesiono przez chłodne wzgórza Kaszmiru. Król ujrzał tam siedzącego ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin