BAJKA „ Kto silniejszy?”
Autor S. Aleksandrzak „Kto silniejszy”; „Płomyczek” 1973, nr 15
Wtulony w błękit nieba, śpiewał skowronek pieśń na cześć słońca. Płynęły pogodne tony i jak słoneczne promienie spadały łagodnie na pola. Radośniej było na świecie od śpiewu skowronka i ciepła słonecznego.
– Dlaczego chwalisz tylko słońce? – świsnął zazdrośnie wiatr.
– Ono rozsiewa radość po świecie, rozprasza ludziom smutki, łagodzi zmartwienia, jest dobre i potężne...
– Co tam słońce – zachichotał wiatr i poleciał w górę. – To nieprawda że jesteś silniejsze ode mnie – szumiał buńczucznie do słońca. – Ja mącę największe oceany, gnam po morzach statki i jeśli tylko zechcę, topię je jak łupiny, niszczę domy i miasta.
Słońce milcząc uśmiechało się do świata.
– Widzisz te potężne drzewa rosnące przy drodze? Kto zdoła je wyłamać, ten jest mocniejszy ...
– Szkoda drzew – ciepło uśmiechnęło się słońce – niech rosną na pożytek ludziom.
– Dobrze, zostawmy je w spokoju, ale niedaleko jest wioska. Kto szybciej zerwie dachy z domów?
– W domach mieszkają ludzie, po co niszczyć im dobytek?
– Więc wybieraj ty – szarpał się rozgniewany wiatr.
– Spojrzyj na drogę, przy której rosną stare drzewa.
– Widzę – ucieszył się wiatr. – Idzie tam człowiek ... – Uniosę go jak piórko, przerzucę za rzekę... A ty?
– Poczekaj, chodzi o co innego. Kto prędzej zdejmie temu człowiekowi palto – będzie zwycięzcą. Zgoda?
– Zgoda ... Dopadł wiatr przechodnia. Dmuchnął porywiście, szarpnął, ale człowiek otulił się szczelniej i poszedł dalej. Wiatr ponowił natarcie. Człowiek pochylił się nisko, a kiedy wiatr uderzył szczególnie gwałtownie, przytulił się do najbliższego pnia i przeczekawszy uderzenie otulał się szczelniej i ruszał dalej.
– Spróbuj teraz ty! – zwrócił się do słońca.
– Dobrze – z najmilszym uśmiechem zgodziło się słońce. Od tego uśmiechu poweselał świat.
–Dlaczego nie zdejmujesz człowiekowi palta? – niecierpliwił się wiatr.
A słońce śmiało się coraz serdeczniej, a od tego uśmiechu robiło się coraz cieplej. Przystanął wędrowiec. Spojrzał na bezchmurne niebo i, ocierając pot z czoła, zdjął palto.
A skowronek, zawieszony między niebem a ziemią, kończył swoją piosenkę.
thorba