Nova Swing.pdf

(1102 KB) Pobierz
507398281 UNPDF
M. JOHN HARRISON
NOVA SWING
Nova Swing
PRZEŁOŻYŁ MICHAŁ JAKUSZEWSKI
507398281.001.png
Dla Lary, Juliana i Dana
„Im dalej w Strefę, tym bliżej do nieba".
Arkadij i Borys Strugaccy, Piknik na skraju drogi
„Nostalgia i science fiction mają ze sobą niesamowicie wiele wspólnego".
A.A. Gill, Sunday Times
„Na życie każdego z nas składają się raczej urywki snów niż działania świadomej
jaźni".
John Gray, Straw Dogs
SPIS TREŚCI
JEDEN BAR NA STRAINT STREET.........................................................................5
DWA DŁUGI BAR W CAFÉ SURF ......................................................................... 20
TRZY PŁYNNA MODERNA ................................................................................... 36
CZTERY W SEMIRAMIDE CLUB .......................................................................... 57
PIĘĆ DZIEWIĘĆDZIESIĘCIOPROCENTOWY NEON........................................... 72
SZEŚĆ W TANKU NA C-STREET .......................................................................... 92
SIEDEM KOSMOS W STYLU NOIR .................................................................... 113
OSIEM FALE GRANICZNE .................................................................................. 137
DZIEWIĘĆ CZARNE I BIAŁE .............................................................................. 165
DZIESIĘĆ NOVA SWING ..................................................................................... 191
PODZIĘKOWANIA ............................................................................................... 216
JEDEN
BAR NA STRAINT STREET
Vic Serotonin siedział w barze na Straint Street, tuż poza aureolą strefy zdarzenia Saudade,
pogrążony w rozmowie z grubasem z innej planety, posługującym się imieniem Antoyne.
Całą noc spędzili na grze w kości. Zbliżał się już świt i lokal wypełniało wypełzające z
ulicznych latarń brązowe światło, jaskrawe, lecz zarazem dość słabe.
– Nigdy nie byłem wewnątrz – przyznał grubas, mając na myśli strefę zdarzenia – ale
sądzę...
– Antoyne, jeśli masz zamiar opowiadać bzdury, nawet nie zaczynaj – ostrzegł go
Serotonin.
Grubas zrobił urażoną minę.
– Kup sobie następną kolejkę – poradził mu Vic.
Bar był usytuowany mniej więcej w połowie długości Straint Street, wąskiej,
zatłoczonej ulicy pełnej jednopiętrowych budynków. Jakieś dwie trzecie z nich miało okna
zabite deskami. Jak na wszystkich ulicach w tej części Saudade, roiło się tu od kotów,
zwłaszcza o świcie i o zmierzchu, gdy przekraczały w obie strony granicę strefy zdarzenia.
Zapewne z tego właśnie powodu bar nosił nazwę Czarny Kot, Biały Kot. Był tu obity
cynkową blachą kontuar, trochę za wysoki, by można było przy nim wygodnie usiąść. Szereg
butelek zawierających płyny o nieprawdopodobnych kolorach. Kilka stolików. Długie okno
łatwo zachodziło parą, ale nie przeszkadzało to nikomu poza Antoyne'em. Rankiem bar
wypełniał smród czosnku, utrzymujący się po nocy. Niekiedy wyczuwało się też odór
stęchlizny, jakby po ciemku coś zakradło się tu z aureoli strefy zdarzenia i po kilku próbach
oddychania barowym powietrzem dokonało żywota pod stolikiem w rogu. Operatory-cienie
wisiały wysoko w spojeniach ścian z sufitem, jak pajęczyny. Nie miały tu zbyt wiele do
roboty.
Vic – to był skrót od Vico, imienia popularnego na Scienza Nuova, gdzie się urodził –
Zgłoś jeśli naruszono regulamin