Fantastyka 1997 - Myśleć jak Dinozaury.TXT

(53 KB) Pobierz
Autor: JAMES PATRICK KELLY
Tytul: MY�LE� JAK DINOZAURY

(Think Like A Dinosaur)

Z "NF" 5/97
   
   Kamala Shastri wr�ci�a na ten �wiat tak, jak go 
opu�ci�a - naga. Na chwiejnych nogach wytoczy�a si� z 
asemblera staraj�c si� utrzyma� r�wnowag� w warunkach 
niewielkiego ci��enia panuj�cego na Stacji Tuulen. Jednym 
ruchem z�apa�em j� w ramiona i opatuli�em w szlafrok, a 
nast�pnie opu�ci�em na platform�. Trzy lata na innej 
planecie zmieni�y Kamal�. By�a teraz szczuplejsza i 
bardziej muskularna. Jej paznokcie by�y d�ugie na kilka 
centymetr�w, a na lewym policzku mia�a cztery r�wnoleg�e 
naci�cia. By� mo�e Gendianie w ten spos�b upi�kszali swoje 
twarze. Lecz najbardziej uderzy� mnie widoczny w jej 
oczach wyraz niebotycznego zdumienia. To miejsce, tak 
dobrze mi znane, zdawa�o si� j� szokowa�. Wygl�da�o na to, 
�e  nie da�aby g�owy, czy �ciany wzd�u� kt�rych si� 
posuwali�my, a nawet otaczaj�ce nas powietrze, istniej� 
naprawd�. Nauczy�a si� my�le� jak mieszka�cy planety, z 
kt�rej wraca�a.
   - Mi�o ci� znowu widzie�. - Szum ruchomej platformy 
wzr�s� do cichego buczenia, w miar� jak przesuwali�my si� w 
d� korytarza.
   G�o�no prze�kn�a �lin� i pomy�la�em, �e zaraz si� 
rozp�acze. Trzy lata temu na pewno by tak zrobi�a. 
Wi�kszo�� migrant�w po wyj�ciu z asemblera d�ugo nie mo�e 
przyj�� do siebie. Wszystko przez to, �e nie ma 
fazy przej�ciowej. Kilka sekund temu Kamala opu�ci�a Gend, 
czwart� planet� gwiazdy, kt�r� nazywamy epsilon Leo, a 
obecnie znajdowa�a si� ju� na orbicie oko�oksi�ycowej, 
prawie w domu. Najwi�ksza przygoda jej �ycia dobieg�a 
ko�ca.
   - Matthew? - spyta�a.
   - Michael - poprawi�em. Mimo wszystko cieszy�em si�, 
�e mnie pami�ta. W ko�cu spotkanie z ni� odmieni�o moje 
�ycie.

   Od czasu, kiedy przyby�em na Stacj� Tuulen, aby bada� 
�ycie dinozaur�w, asystowa�em przy niemal trzystu 
migracjach - zar�wno wyjazdach, jak i powrotach. 
Kamala Shastri by�a moim jedynym pirackim skanem 
kwantowym. W�tpi�, �eby dinozaury pami�ta�y o tym 
incydencie. Podejrzewam, �e same od czasu do czasu 
pozwalaj� sobie na takie drobne wykroczenie. Wiem o niej 
wi�cej - przynajmniej o takiej, jak� by�a trzy lata temu - 
ni� o sobie samym. Kiedy dinozaury wys�a�y j� na Gend, 
wa�y�a 50391,72 gramy i na jeden milimetr sze�cienny jej 
cia�a przypada�o 4,81 miliona czerwonych krwinek. Umia�a 
gra� na nagasvaram - bambusowym instrumencie podobnym do 
fletu. Jej ojciec pochodzi� z miejscowo�ci Thana niedaleko 
Bombaju, jej ulubionym smakiem by� arbuzowy, w swym 
�yciu mia�a pi�ciu kochank�w. Jako jedenastolatka
marzy�a o karierze gimnastyczki, lecz zamiast tego zosta�a 
in�ynierem-biomateria�oznawc�, a w wieku dwudziestu 
dziewi�ciu lat zg�osi�a si� jako ochotniczka na wypraw� w 
kosmos, gdzie mia�a nauczy� si� hodowli sztucznych oczu. 
Dwa lata sp�dzi�a na szkoleniu migracyjnym wiedz�c, �e w 
ka�dym momencie mog� wycofa� j� z programu, nawet na 
chwil� przed tym, jak Silloin przekszta�ci�a jej cia�o w 
sygna� poruszaj�cy si� z pr�dko�ci� wi�ksz� od pr�dko�ci 
�wiat�a. Wielokrotnie t�umaczono jej, co to znaczy 
zbilansowa� strony r�wnania.
   Pozna�em j� 22 czerwca 2069 roku.  Przylecia�a 
wahad�owcem z portu L1 na Lunexie i wysz�a ze �luzy 
powietrznej dok�adnie o 10.15; ma�a, okr�g�a kobietka o 
czarnych w�osach rozdzielonych przedzia�kiem na �rodku g�owy 
i upi�tych z ty�u w taki spos�b, �eby �ci�le przylega�y do 
czaszki. Jej sk�ra zosta�a sztucznie przyciemniona, co mia�o 
stanowi� ochron� przed ultrafioletowym promieniowaniem 
epsilon Leo i osi�gn�a czarnogranatowy odcie� p�nego 
wieczoru. Ubrana by�a w obcis�y, pasiasty kombinezon i 
kapcie na rzepach.  
   - Witamy na Stacji Tuulen - u�miechn��em si� 
wyci�gaj�c do niej r�k�. - Mam na imi� Michael. - Poczu�em 
u�cisk jej d�oni. - Jestem sapientologiem, ale dorabiam tu 
tak�e jako przewodnik.
   - Przewodnik? - kiwn�a g�ow� z roztargnieniem. - Aha. 
- Patrzy�a na mnie niewidz�cym wzrokiem tak, jakby 
spodziewa�a si� spotka� kogo� innego.
   - Prosz� si� nie niepokoi� - powiedzia�em. - 
Dinozaury siedz� w swoich klatkach.
   Otworzy�a szeroko oczy ze zdziwienia, podczas gdy jej 
d�o� wy�lizn�a si� z mojej.
   - Nazywasz Hanen�w dinozaurami?
   - A czemu by nie - za�mia�em si�. - Oni m�wi� na nas 
"dzieciaki". Albo "beksy".
   Pokr�ci�a g�ow� ze zdziwienia. Ludzie, kt�rzy nigdy 
wcze�niej nie mieli kontaktu z dinozaurami, nosili w 
wyobra�ni romantyczny obraz tych stwor�w. Przedstawiali je 
sobie jako szlachetne gady, kt�rym uda�o si� opanowa� 
fizyk� pr�dko�ci �wiat�a, i kt�re wprowadzi�y Ziemian w 
cudowny �wiat galaktycznej cywilizacji. W�tpi�, �eby Kamala 
kiedykolwiek widzia�a dinozaura, jak r�nie w pokera albo z 
lubo�ci� po�era przera�onego kr�lika. Nigdy te� nie 
toczy�a spor�w z Linn�, kt�ra wci�� nie by�a przekonana co 
do tego, czy ludzie s� odpowiednio psychicznie 
przygotowani do wypraw w kosmos.
   - Jad�a� co�? - spyta�em wskazuj�c gestem d�oni rz�d 
otwartych poczekalni po obu stronach korytarza.
   - Tak... to znaczy, nie. - Nie rusza�a si� z miejsca. 
- Nie jestem g�odna.
   - Niech zgadn�. Jeste� zbyt zdenerwowana, �eby je��. 
Jeste� zbyt zdenerwowana, �eby rozmawia�. Najbardziej 
chcia�aby�, �ebym si� wreszcie zamkn��, wepchn�� ci� do 
kuli i wys�a� w kosmos. Wola�aby�, �eby�my sobie darowali 
ca�� t� gadk�, co?
   - Nie mam nic przeciwko chwili rozmowy.
   - No prosz�. Pos�uchaj, Kamala, moim obowi�zkiem jest 
poinformowanie ci�, �e na planecie Gend nie b�d� na ciebie 
czeka�y kanapki z mas�em fistaszkowym i d�emem. Nie m�wi�c 
ju� o vindaloo z kurczaka. Pami�tasz, jak mam na imi�?
   - Michael?
   - O, widz�, �e nie jeste� a� tak bardzo zdenerwowana. 
M�wi� ci, nie ma co marzy� o taco albo pizzy 
wegetaria�skiej. Masz ostatni� okazj�, �eby zje�� jak 
cz�owiek.
   - W porz�dku. - Nie zdoby�a si� na pe�en u�miech,
zbyt zaj�ta sprawianiem pozor�w odwa�nej, ale k�cik 
jej ust uni�s� si� lekko w g�r�. - Nie odm�wi�abym 
fili�anki herbaty.
   - Herbat� akurat maj� tam, gdzie si� udajesz. - 
Pozwoli�a mi zaprowadzi� si� do poczekalni D. Podeszwy jej 
kapci chrz�ci�y odrywaj�c si� od dywanu. - Rzecz jasna, 
gdy Gendianie chc� sobie zaparzy� herbatk�, �cinaj� par� 
listk�w z przydomowego trawnika.
   - Gendianie nie maj� trawnik�w. �yj� pod powierzchni� 
planety.
   - Chyba musisz od�wie�y� moj� pami�� - po�o�y�em d�o� 
na jej ramieniu. Pod obcis�ym kostiumem czu�em napi�te 
mi�nie. - Czy oni wygl�daj� jak ma�e �asice, czy te� s� 
pokryci pomara�czowymi guzami?
   - Nie s� ani troch� podobni do �asic.
   Przeszli�my przez wypuk�e, przezroczyste drzwi i 
weszli�my do poczekalni D - ma�ego, prostok�tnego 
pomieszczenia wyposa�onego w niskie, przyjazne cz�owiekowi 
meble. Po jednej stronie znajdowa�a si� ma�a kuchenka, po 
drugiej pr�niowa toaleta. Sufit by� koloru b��kitnego 
nieba, a na jednej z d�u�szych �cian wida� by�o panoram� 
Bostonu z widokiem na Charles River, kt�rej wody l�ni�y w 
ostrym �wietle czerwcowego s�o�ca. Kamala w�a�nie 
uko�czy�a studia doktoranckie na Massachussets Institute of 
Technology w Bostonie.  
   Przyciemni�em drzwi. Przysiad�a na skraju kanapy 
niczym ma�y ptaszek na ga��zi, gotowy, by w ka�dej chwili 
szybko odfrun��.
   Gdy parzy�em jej herbat�, ekran wmontowany w jeden z 
moich paznokci zacz�� pulsowa�. Odpowiedzia�em na wezwanie 
i po chwili dyskretnie pojawi�a si� ma�a sylwetka Silloin. 
Nie patrzy�a na mnie, zbyt zaj�ta �ledzeniem swoich 
monitor�w i wska�nik�w w kontrolce.
   = Mamy problem = jej g�os zabrz�cza� w aparaciku, 
kt�ry mia�em w uchu. = Drobna awaria, ale b�dziemy musieli 
prze�o�y� na jutro ostatnich dw�ch z dzisiejszego 
rozk�adu. Przeka� im, �eby zostali na Lunexie do jutra. 
Za�atwimy ich na pierwszej zmianie. Czy t� ma�� da si� 
jako� zaj�� przez godzink�?
    - Jasne - powiedzia�em. - Kamala, czy chcia�aby� 
pozna� Hanena? - Przekszta�ci�em obraz Silloin w okno 
odpowiadaj�ce rozmiarom dinozaura i przenios�em je na 
�cian� pokoju. - Silloin, przedstawiam ci Kamal� Shastri. 
To w�a�nie Silloin dowodzi tutaj wszystkim. Ja jestem 
tylko od�wiernym.
   Z wysoko�ci okna Silloin spojrza�a na dziewczyn� 
swym przednim okiem, a nast�pnie obr�ci�a si� dooko�a 
w�asnej osi, aby przyjrze� si� jej tak�e okiem tylnym. Jak 
na dinozaura by�a bardzo ma�a, ale mia�a olbrzymi� g�ow�, 
kt�ra chwia�a si� jej na szyi niczym arbuz ustawiony na 
grejpfrucie. Musia�a si� przed chwil� nasmarowa� olejem, 
bo jej srebrne �uski b�yszcza�y o�lepiaj�co. 
   = Kamala, czy przyjmiesz moje najlepsze oznaki dobrej 
woli wzgl�dem ciebie? = odezwa�a si� tym ich specyficznym 
sposobem wys�awiania si� i podnios�a w g�r� lew� r�k� z 
rozczapierzonymi, sk�rzastymi palcami, pomi�dzy kt�rymi 
wida� by�o ciemne p�kola b�ony p�awnej.
   - Oczywi�cie, ja...
   = I pozwolisz nam zaj�� si� twoj� translacj�? =
   Dziewczyna wyprostowa�a si�.
   - Tak.
   = Masz jakie� pytania? =
   Jestem pewien, �e mia�a ich kilkaset, ale by�a zbyt 
przera�ona, by pyta� o cokolwiek. Gdy tak siedzia�a 
niezdecydowana, wtr�ci�em si� do rozmowy.
   - Co by�o pierwsze, jaszczurka czy jajo?
   Silloin nie zwr�ci�a na mnie najmniejszej uwagi.
   = Kiedy b�dzie dla ciebie najlepszy czas, by zacz��? =
   - W�a�nie wyrazi�a ochot� na ma�� herbatk� - 
powiedzia�em podaj�c dziewczynie fili�ank�. - Przyprowadz� 
j�, jak sko�czy. Mo�e za jak�� godzink�?
   S�ysz�c to, Kamala omal nie zerwa�a si� z kanapy. 
   - Ale� nie, to na pewno nie zajmie mi a�...
   Silloin wyszczerzy�a w u�miechu z�by, z kt�rych kilka 
by�o d�ugo�ci fortepianowych klawiszy.
   = To by�by najodpowiedniejszy termin, Michael. =  
   Wy��czy�a si�, a w miejscu, gdzie zgas�o okno z jej 
obrazem, pojawi�a si� mewa lec�ca nad sk�panym w s�o�cu 
Bostonem.
   - Dlaczego to zrobi�e�? - w g�osie Kamali s�ycha� 
by�o uraz�.
   - Poniewa� zgodnie z rozk�adem musisz poczeka� na 
swoj� k...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin