Schulz Bruno.doc

(28 KB) Pobierz
Schulz Bruno

 

 

Schulz Bruno

 

• ur. 1892 • zm. 1942 •

 

Bruno Schulz (1892–1942), prozaik, krytyk, tłumacz, grafik. Urodzony i zmarły w Drohobyczu.Jego ojciec prowadził tam sklep bławatny, a on sam pracował jako nauczyciel rysunków w drohobyckim gimnazjum. Znany jest przede wszystkim jako autor dwóch zbiorów opowiadań: Sklepy cynamonowe (1934) oraz Sanatorium Pod Klepsydrą (1937). Podstawową zasadą kształtowania świata przedstawionego w prozie Schulza jest poczucie odmienności, wyrastające z głębokiego przeżycia okresu dzieciństwa i wczesnej młodości. Zginął z ręki gestapowca.

 

SKLEPY CYNAMONOWE, SANATORIUM POD KLEPSYDRĄ

 

Bruno Schulz traktował literaturę jako rzecz samą w sobie, jako byt niezależny i nie związany z rzeczywistością pozaliteracką. Pod żadnym pozorem nie pozwalał sobie na kopiowanie rzeczywistości. Stworzył świat całkowicie odrębny. Zasadnicze znaczenie przywiązywał do poszukiwań formalnych. Eksperymentował. Autor jako kreator stawał się równy Demiurgowi. Pochłonięty był bez reszty poszukiwaniem coraz to innej formy („Mniej treści, więcej formy. Ach, jak by ulżył światu ten ubytek treści”). Jednakże materia świata okazuje się wszechwładna. Twórczość to pokonywanie wszechwładzy materii – poszukiwanie form i sposobów uchwycenia rzeczywistości w stanie płynnym, przeciwstawianie się nieustannym metamorfozom. Wielokształtna materia świata przybiera „nieskończoną skalę form i odcieni”. Zadanie twórcy polega na dostrzeżeniu i utrwaleniu tych form za pomocą niekonwencjonalnego języka. W taki oto sposób rozpoczyna się proces poznawczy. Każdy dokonuje go na własny użytek. Proces poznawczy, jaki staje się udziałem podmiotu prozy Schulza, zdeterminowany został przez różne czynniki: środowisko rodzinne (Ojciec), płeć (klęski i uwikłania erotyczne), społeczeństwo (ludzie i manekiny). Manekin to człowiek zdegradowany, stający się przedmiotem („Chcemy stworzyć człowieka na obraz i podobieństwo manekina”). Bruno Schulz – samotnik z wyboru – oddał w Traktacie o manekinach sens totalitarnej manipulacji masami ludzkimi, w atmosferze fantastyki psychologicznej ukazał wynaturzenia „stulecia kolektywnych fantazmatów i kolektywnych katastrof” (tak wiek XX określił Elias Canetti). Tego rodzaju zjawiska niosą zapowiedź grozy, trudno je zrozumieć i wytłumaczyć. W ogóle rozpoznanie świata okazuje się zadaniem

niewykonalnym. Dlatego też w prozie Schulza odnajdujemy fundamentalne pojęcie Księgi – oznaczającej jednocześnie Biblię i cały świat. W niepoznawalnej rzeczywistości Księga staje się synonimem kreacji świata („Księga... Gdzieś w zaraniu dzieciństwa, o pierwszym świcie życia, jaśniał horyzont od jej łagodnego światła, ślepy papier odsłaniał rąbek pawiooki i urzęsiony, a wzrok schodził, mdlejąc, w dziewiczy świt bożych kolorów, w cudowną mokrość najczystszych lazurów. O, to przetarcie się bielma, o, ta inwazja blasku... ”). Wiara w rozjaśnienie świata za pomocą lektury Księgi tylko Ojcu wydaje się mitem, złudną nadzieją lat młodych. Podmiot prozy Schulza lekturę Księgi traktuje jako postulat, jako zadanie nie tyle nawet kreacji, co rekonstrukcji świata. Zdecydowanie przekracza to jednak jego siły. Raz jeszcze rację ma Ojciec („W gruncie rzeczy istnieją tylko książki”). Tak więc rzeczywista kreacja świata może być jedynie indywidualnym doznaniem.

Interesującym zabiegiem formalnym w opowiadaniu Sanatorium Pod Klepsydrą (1937) staje się niwelacja czasu. Zabieg ów wyzwala początkowo pewien dynamizm procesu poznawczego, kawałkując rzeczywistość na coraz mniejsze cząstki. W końcu jednak nie ułożą się one w spójną całość. Świat zatem jako całość pozostać musi nierozpoznany.

Popularność utworów Schulza w Polsce idzie w parze z sukcesem zagranicznym. W roku 1973 Wojciech Has przeniósł tę prozę na ekran filmowy.

 

„Czy dotarliśmy do sedna rzeczy, czy dalej już ta droga nie prowadzi? Jesteśmy u końca naszych słów, które już tu stają się majaczliwe, bredzące i niepoczytalne. A jednak dopiero za ich rubieżą zaczyna się to, co jest nieogarnięte i niewypowiedziane. Misterium zmierzchu! Dopiero poza naszymi słowami, gdzie moc naszej magii już nie sięga, szumi ten ciemny, nieobjęty żywioł. Słowo rozkłada się tu na elementy i rozwiązuje, wraca w swą etymologię, wchodzi z powrotem w głąb, w ciemny swój korzeń, tak rozgałęziamy się w głębi anamnezą,

wzdrygając się od podziemnych dreszczów, które nas przebiegają, roimy podskórnie... ” (B. Schulz).

 

„Jeśli słowa i nazwane rzeczy wchodzą w całość, w strukturę, którą czytelnik spontanicznie akceptuje – nabywają tym samym «sensu». Ale ta struktura odsyła zawsze do jakiejś «historii» (biblijnej, mitologicznej, literackiej), czyli do znanego już modelu... i tak bez końca. Bogactwo prozy Schulza rodzi się właśnie z nieustannego przenikania, przeplatania, nawarstwiania się, motywacji, narracji... ” (J. Błoński).

 

DTP: Michał Pyka

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin