Verne Juliusz - Cezar Kaskabel (Tom 1 i 2.txt

(617 KB) Pobierz
Juliusz Verne

CEZAR KASKABEL

Przet��maczy� specyalnie dla Dziennika Chicagoskiego
S.S.
85 ilustracji George'a Rouxa
12 du�ych rycin chromotypograficznych
2 du�ych map chromolitograficznych
CHICAGO. ILI.
Drukiem Sp�ki Nak�adowej Wydawnictwa Polskiego
1910 
� Andrzej Zydorczak
SPIS TRE�CI
Tom I 
I. Maj�tek zebrany.
II. Rodzina Kaskabel.
III. Sierra Nevada.
IV. Wa�ne postanowienie.
V. W drodze.
VI. Dalszy ci�g podr�y.
VII. Przez Cariboo.
VIII. �Miasto Szelm�w�.
IX. Nie wolno przej��!
X. Kajeta.
XI. Sitka.
XII. Ze Sitki do Fortu Yukonu.
XIII. Pomys� Kornelii Kaskabel.
XIV. Od Fortu Yukon do Portu Clarence.
XV. Port Clarence.
XV. Po�egnanie Nowego �wiata.
Tom II
I. Cie�nina Berynga.
II. Pomi�dzy dwoma pr�dami. 
III. Na �asce morskich ba�wan�w.
IV. Od 16 listopada do 5 grudnia.
V. Wyspy Lajchoskie.
VI. W zimowych le�ach.
VII. Doskona�y figiel p. Kaskabela.
VIII. Kraj Jakut�w.
IX. Wprost ku rzece Ob.
X. Od rzeki Ob do Uralu.
XI. G�ry Uralskie.
XII. Koniec podr�y, kt�ry nie jest ko�cem.
XIII. Dzie� bez ko�ca.
XIV. Rozwi�zywanie wielce przez widz�w oklaskiwane.
XV. Zako�czenie.
TOM I
ROZDZIA� I
Maj�tek zebrany.
zy nie ma kto jeszcze miedziak�w? Chod�cie no, dzieci, przeszukajcie 
kieszenie! 
� Mam to jeszcze, ojczulku! � odrzek�a dziewczynka. 
I wyj�a z kieszonki kwadratowy zielonkowaty papierek, pomi�ty i pot�uszczony. 
Na papierze tym by� prawie nieczytelny napis: �United States Fractional 
Currency� 
otaczaj�cy wielce powa�n� twarz m�czyzny we fraku i liczba to powt�rzona sze�� 
razy; papierek ten mia� warto�� dziesi�ciu cent�w, czyli oko�o dziesi�ciu 
francuskich 
sous. 
� Sk�d to dosta�a�? � zapyta�a si� matka. 
� To reszta dochodu z ostatniego przedstawienia, � odrzek�a Napoleona. 
� Czy da�e� mi wszystko, Sander? 
� Tak, ojcze. 
� Nie masz nic wi�cej, Janie? 
� Nie. 
� Ile� ci jeszcze potrzeba, Cezarze? � zapyta�a si� m�a Kornelia. 
� Brakuje nam jeszcze dw�ch cent�w do zaokr�glenia sumy, � odrzek� Kaskabel. 
� Oto s�, panie, rzek� Clovy, podaj�c miedzian� monet� w�a�nie dobyt� z g��bin 
kieszonki u kamizelki. 
� Brawo, Clovy! � zawo�a�a dziewczynka. 
� Doskonale! Teraz jeste�my w porz�dku! � zawo�a� pan Kaskabel. 
I byli istotnie �w porz�dku� wedle s��w tego znakomitego artysty. Ca�a suma 
wynosi�a dwa tysi�ce dolar�w, to jest dziesi�� tysi�cy frank�w. Dziesi�� tysi�cy 
frank�w! Czy� to nie maj�tek, skoro go si� pozyska�o od publiczno�ci dzi�ki 
w�asnemu tylko talentowi? 
Kornelia obj�a ramieniem szyj� m�a i dzieci go po kolei u�cisn�y. 
� A zaraz � rzek� p. Kaskabel, � chodzi o zakupienie kasy ogniotrwa�ej, pi�knej 
�elaznej szafy, z tajemnemi skrytkami, aby w nich pomie�ci� ten maj�tek. 
� Czy nie mogliby�my si� bez niej obej��? � zapyta�a si� pani Kaskabel, 
cokolwiek 
zaniepokojona tym wydatkiem. 
� Nie mo�emy, Kornelio! 
� Mo�e wystarczy�aby Kasetka? 
� Co tej kobiecie si� roi! � drwi� p. Kaskabel. � Kasetka jest na klejnoty! 
Kasa, 
albo raczej szafa ogniotrwa�� kupuje si� na pieni�dze! A �e mamy do odbycia 
d�ug� 
podr� z naszymi dziesi�ciu tysi�cami frank�w�. 
� A zatem id� kup t� szaf�, ale staraj si� dosta� j� tanio, � przerwa�a 
Kornelia. 
�Boss� widowiska otworzy� drzwi �przepysznego i konsekwentnego� rydwanu, 
swego podr�nego domu mieszkalnego; zeszed� po stopniu �elaznym zawieszonym 
na hakach i wszed� na ulice schodz�ce si� w �rodkowym placu miasta Sacramento. 
Luty jest zimnym miesi�cem w Kalifornii, chocia� stan ten po�o�ony jest w 
szeroko�ci geograficznej Hiszpanii. Ubrany jednakowo� w p�aszcz podszyty 
imitacy� 
tumak�w i w futrzan� czapk� na uszy zaci�gni�t�, p. Kaskabel nie wiele sobie 
robi� 
ze zimna i szed� swobodnie. Szafa ogniotrwa�a! By� w�a�cicielem szafy 
ogniotrwa�ej 
od dawna by�o jego marzeniem, a to marzenie teraz mia�o si� wype�ni�! 
Przed dziewi�tnastu laty obszar zajmowany obecnie przez miasto Sacramento by� 
pust� p�aszczyzn�. W �rodku sta� ma�y fort, rodzaj blokhauzu wystawionego przez 
pierwszych osadnik�w, pierwszych przemys�owc�w, kt�rzy chcieli ubezpieczy� swe 
obozowiska przed napa�ciami Indyan z dalekiego Zachodu. 
Ale od owego czasu, kiedy Amerykanie zabrali Kaliforni� od Meksykan�w, kt�rzy 
nie byli w stanie jej broni�, widok kraju zmieni� si� w spos�b szczeg�lny. Ma�y 
fort 
ust�pi� miejsca miastu, jednemu z najpowa�niejszych w Stanach Zjednoczonych, 
chocia� po�ar i potop par� razy niszczy�y wzrastaj�c� stolic� stanu. 
Obecnie za�, w roku 1867, p. Kaskabel ju� nie mia� powodu obawia� si� naj�cia 
szczep�w indyjskich, lub cho�by napa�ci owych bez�adnych kup bandyt�w 
kosmopolitycznych, kt�re grasowa�y w prowincyi w r. 1849 kiedy odkryto kopalnie 
z�ota po�o�one cokolwiek dalej na p�nocny wsch�d, na p�aszczy�nie Grass Valley 
i 
w s�awnych Allisona obszarach, kt�rych rudy dawa�y na ka�de dwa funty czystego 
metalu warto�ci dwudziestu cent�w. 
Tak, owe czasy nies�ychanych kaprys�w fortuny, niewymownych nieszcz�� i 
niezmiernych rozczarowa� ju� min�y. Nie by�o ju� poszukiwaczy z�ota nawet w 
owej cz�ci 
Kolumbii brytyjskiej, do kt�rej tysi�ce awanturnik�w przybywa�y w r. 1863. Pan 
Kaskabel 
nie nara�a� si� w swych podr�ach na obrabowanie maj�teczku zarobionego w ca�em 
tego 
s�owa znaczeniu w pocie czo�a, kt�ry teraz mia� w swojej kieszeni. Co prawda, to 
nabycie 
szafy bezpiecze�stwa nie by�o tak niezb�dnem jak on to przedstawia�, je�li za� 
chcia� j� 
posiada�, to wi�cej ze wzgl�du na d�ug� podr� przez pewne terytorya Dalekiego 
Zachodu, 
mniej bezpieczne od Kalifornii, � podr� ku ojczy�nie, ku Europie.
Z umys�em swobodnym tedy p. Kaskabel przechodzi� przez szerokie schludne ulice 
miasta. Tu i �wdzie znajdowa�y si� wspania�e place obsadzone pi�knemi cho� 
jeszcze bezlistnemi drzewami, hotele i prywatne rezydencye elegancko i z 
komfortem budowane publiczne budynki w stylu architektury anglosaskim, i kilka 
przepysznych ko�cio��w kt�re podnosi�y wspania�o�� tej okolicy Kalifornii. 
Wsz�dzie snu�y si� gromady �piesz�cych za interesami ludzi, kupc�w, w�a�cicieli 
okr�towych, fabrykant�w, z kt�rych jedni oczekiwali nadej�cia okr�t�w p�yn�cych 
po rzece d���cej do Oceanu Spokojnego, a inni gromadzili si� w oko�o dworca 
Tolsom, z kt�rego liczne poci�gi kolejowe wyrusza�y do wn�trza kraju. 
Pan Kaskabel kierowa� swe kroki ku ulicy High i id�c pogwizdywa� marsza 
francuzkiego. Przy tej ulicy bowiem, dawniej ju� zauwa�y� by� sk�ad pewnego 
rywala firmy Fichet et Haret, s�awnych paryskich fabrykant�w szaf 
bezpiecze�stwa. 
Tam William J. Morlan sprzedawa� sw�j towar �dobry i tani�, � przynajmniej o 
tyle, 
o ile, zwa�ywszy wyg�rowane ceny na�o�one na wszystko w Stanach Zjednoczonych. 
William J. Morlan by� w swoim sk�adzie wszed� pan Kaskabel. 
� Panie Morlan, � rzek� wchodz�cy, � s�uga pa�ski uni�ony. Radbym kupi� kas� 
ogniotrwa��. 
William J. Morlan zna� Cezara Kaskabela; w Sacramento nie by�o nikogo, kt�ryby 
go nie zna�. Przecie� od trzech tygodni zachwyca� wszystkich mieszka�c�w. A 
zatem 
fabrykant odpowiedzia�: 
� Kas� ogniotrwa��, panie Kaskabel ? Winszuj� panu z ca�ego serca. 
� A czego? 
� Bo je�li kto kupuje kas�, to wida� �e ma worki pieni�dzy, kt�re radby w niej 
z�o�y�. 
� Masz pan s�uszno��, panie Morlan. 
� Wi�c pan we� t�, � i kupiec wskaza� palcem na olbrzymia szaf�, godn� stan�� w 
biurze Braci Rotszyld�w lub innych takich bankier�w, posiadaj�cych i dosy� i za 
du�o. 
� No, no, to za wiele, � rzek� p. Kaskabel. � M�g�bym tam zamieszka� z ca�� moja 
rodzin�. �liczne cacko, to prawda, ale na razie mam inne pomieszkanie�. 
Powiedzno mi pan, panie Morland, ile te� pieni�dzy mog�oby si� pomie�ci� w tym 
potworze? 
� Kilka milion�w w z�ocie. 
� Kilka milion�w?� HM� To zg�osz� si� kiedy indziej, gdy je b�d� posiada�!� 
Widzisz pan, mnie chodzi o mocn� ma�� skrzynk�, kt�r� m�g�bym wzi�� pod pach� i 
ukry� w moim wozie, kiedy b�d� w podr�y. 
� Mam co� zupe�nie dla pana stosownego, panie Kaskabel. 
Fabrykant si�gn�� po ma�y kuferek �elazny, zaopatrzony w zamek bezpiecze�stwa. 
Nie wa�y� on wi�cej ni� dwadzie�cia funt�w, a wewn�trz mia� przedzia�ki podobne 
do tych, jakie znajduj� si� w szufladkach na got�wk� w domach bankowych. 
� Skrzynka ta te� jest ogniotrwa�a � doda�, � i dam na to gwarancy� w kwicie, 
kt�ry panu wystawi�. 
� Doskonale! Lepszej nie znajd�! � odrzek� p. Kaskabel. � Najzupe�niej dla mnie 
stosowna, je�eli pan gwarantujesz, �e zamek jest dobry. 
� Zamek to kombinacyjny, � rzek� William J. Morlan. � Cztery litery; wyraz 
z�o�ony z czterech liter uk�ada si� z czterech ca�ych alfabet�w, co panu dozwoli 
zrobi� oko�o czterech kro� sto tysi�cy kombinacyj. Nimby z�odziej odgad� taki 
wyraz, to m�g�by� pan kaza� go powiesi� milion razy! 
� Milion razy, panie Morlan? To doprawdy cudowne! A jaka� cena tego? Pojmie 
pan, �e kasa jest za droga, je�eli kosztuje wi�cej, ani�eli si� posiada, a�eby w 
ni� 
z�o�y�. 
� Naturalnie, panie Kaskabel. Ta skrzynka kosztuje sze�� i p� dolara. 
� Sze�� i p� dolara? � odrzek� Kaskabel. � Nie podoba mi si� liczba sze�� i 
p�. 
Mo�eby�my obci�li rogi tej liczby? Okr�g�o pi�� dolar�w: co pan na to? 
� Przystan�, panie Kaskabel, cho� dla nikogo innego tegobym nie uczyni�. 
Targ zako�czono, pieni�dze zap�acono, a W. J. Morlan ofiarowa� si� pos�a� 
nabywcy do domu skrzynk�, a�eby nie potrzebowa� sam d�wiga� ci�ara. 
� Co pan sobie my�lisz, panie Morlan! Cz�owiek, jak uni�ony pa�ski s�uga, kt�ry 
przerzuca jak pi�k� czterdziestofuntowemi kulami! 
� Powiedz no pan, ile w�a�ciwie wa�� pa�skie czterdziestofuntowe kule? � zapyta� 
si� �miej�c p. Morlan. 
� Dok�adnie po pi�tna�cie funt�w; ale sza! 
I p. Morland i jego odbiorca po�egnali si�, zachwyceni sob� wzajemnie. 
P� godziny p�niej szcz�liwy w�a�ciciel kasy dosta� si� do placu cyrkowego 
gdzie sta� jego rydwan i z�o�y� nie bez wewn�trznego zadowolenia �kas� 
ogniotrwa�� 
firmy Kaskabel�. 
O, jak�e podziwiano w tym ma�ym �wiatku t� kas�! jak�� dum� i rado�ci� ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin