Hobb Robin - Powrót do domu.doc

(381 KB) Pobierz

                     

 

 

 

 

Powrót Do Domu

 

 

 

Robin Hobb

 

 

 

 

 

 

 

 

Dzień 7 miesiąca ryby 14 rok panowania najszlachetniejszego i prześwietnego Satrapy Esklepiusa

 

Tego dnia skonfiskowano mi, bez dania racji niesprawiedliwie, pięć skrzyń i trzy kufry. Stało się to w czasie załadunku statku Venture, który wyruszał szlachetnym staraniem Satrapy Esklepiusa, by skolonizować Przeklęty Brzeg. Skrzynie zawierały co następuje: jeden blok doskonałego białego marmuru wielkości stosownej dla popiersia. Dwa bloki artyjskiego nefrytu wielkości stosownej dla popiersia. Jeden wielki, piękny steatyt wysokości człowieka i takiejże szerokości. Siedem wielkich sztab miedzi doskonałej jakości. Trzy sztaby srebrne jakości zadowalającej. I trzy baryłki wosku. Kufry zawierały co następuje: dwie suknie jedwabne, jedną niebieską, drugą różową, uszyte przez szwaczkę Wistę i noszące jej znak. Materiał na suknię, zielony. Dwie chusty, jedną z białej wełny, drugą z niebieskiego płótna. Kilka par pończoch grubości odpowiedniej na zimę i lato. Trzy pary pantofli, jedną jedwabną i haftowaną w pąki róży. Siedem halek, trzy jedwabne, jedną z płótna i trzy wełniane. Jeden gorset z lekkich fiszbinów i jedwabiu. Trzy tomy poezji spisane własnoręcznie. Miniaturę Soijiego przedstawiającą mnie, lady Carillion Carrock z domu Waljin, zamówioną przez moją matkę, lady Arston Waljin, z okazji moich czternastych urodzin. Zawierały również ubranka i pościel dla dziewczynki w wieku czterech lat i dwóch chłopców w wieku lat sześciu i dziesięciu, włącznie z zimowym oraz letnim strojem na uroczystości oficjalne.

Rejestruję tę konfiskatę, żeby po moim powrocie do Jamaillii można było złodziei oddać w ręce sprawiedliwości. Kradzieży dokonano w następujący sposób. Gdy nasz statek był załadowywany przed wyruszeniem w drogę, ładunek należący do znajdującej się na pokładzie arystokracji zatrzymano na nabrzeżu. Kapitan Triops poinformował nas, że nasze rzeczy będą bezterminowo powierzone opiece Satrapy. Nie mam zaufania do tego człowieka, ponieważ nie okazuje ani mojemu małżonkowi, ani mnie należytego szacunku. Sporządzam więc tę notatkę, a najbliższej wiosny, po moim powrocie do Jamaillii, mój ojciec, lord Crion Waljin, wniesie tę skargę do sądu Satrapy, jako że mój małżonek wydaje się mniej chętny to uczynić. Co uroczyście przyrzekam.

 

Lady Carillion Waljin Carrock

 

Dzień 10 miesiąca ryby 14 rok panowania najszlachetniejszego i prześwietnego Satrapy Esklepiusa

 

Warunki na pokładzie są nie do zniesienia. Robię kolejny wpis w swoim dzienniku, chcąc odnotować trudności i niesprawiedliwość, tak by pozostało świadectwo pozwalające ukarać tych, którzy ponoszą za to odpowiedzialność. Mimo że jestem szlachetnie urodzona, z domu Waljin, i mimo że mój małżonek jest nie tylko arystokratą, ale również dziedzicem tytułu lorda Carrock, kwatery nam przyznane nie są wcale lepsze od tych, które przydzielono prostym emigrantom i spekulantom, to znaczy jest to cuchnące miejsce w ładowni. Jedynie pospolici przestępcy, skuci łańcuchami w najgłębszych ładowniach, cierpią bardziej od nas.

Podłogę stanowi pełen drzazg pokład, ściany zaś to surowe deski kadłuba. Wiele wskazuje na to, że ostatnimi mieszkańcami tego miejsca były szczury. Jesteśmy traktowani nie lepiej niż bydło. Nie ma oddzielnej kwatery dla mojej służącej, więc jestem zmuszona znosić to, że śpi niemal obok nas! Pragnąc uchronić moje dzieci od kontaktu z bachorami emigrantów, poświęciłam trzy adamaszkowe zasłony, żeby się odgrodzić od reszty. Ci ludzie nie okazują mi żadnego szacunku. Jestem przekonana, że ukradkiem plądrują nasze zapasy żywności. Gdy ze mnie kpią, mąż każe mi nie zwracać na to uwagi. Ma to okropny wpływ na zachowanie mojej służącej. Dziś rano służąca, która w naszym okrojonym teraz gospodarstwie domowym pełni również funkcję niani, niemal szorstko zwróciła się do małego Petrusa, każąc mu być cicho i przestać ciągle zadawać pytania. Gdy ją za to zganiłam, ośmieliła się zmarszczyć czoło.

Moja wizyta na otwartym pokładzie była stratą czasu. Pełno na nim lin, płótna oraz nieokrzesanych mężczyzn i nie ma warunków, żeby damy i dzieci mogły zażyć świeżego powietrza. Morze było nudne, a jedyny widok stanowiły odległe, zamglone wyspy. Nie znajdowałam nic, co poprawiłoby mi nastrój, podczas gdy ten obrzydliwy statek unosił mnie coraz dalej od strzelistych białych iglic poświęconego Sa błogosławionego miasta Jamaillia.

W tej ciężkiej dla mnie sytuacji nie mam na pokładzie żadnych przyjaciół, którzy by mnie rozbawili czy pocieszyli. Lady Duparge zaprosiła mnie raz, a ja zachowywałam się uprzejmie, ale różnica pozycji utrudniała rozmowę. Lord Duparge jest dziedzicem niemal wyłącznie swojego tytułu, dwóch statków i jednej posiadłości, która graniczy z moczarami Gerfen. Lady Crifton i lady Anxory wydają się zadowolone z własnego towarzystwa i w ogóle nie wystosowały do mnie zaproszenia. Obie są zbyt młode, aby mieć osiągnięcia, którymi mogłyby się podzielić, mimo to ich matki powinny były pouczyć je o obowiązkach towarzyskich, jakie mają wobec ludzi wyższego stanu. Obie mogłyby skorzystać na mojej przyjaźni po powrocie do Jamaillii. To, że postanowiły nie zabiegać o moje względy, niezbyt dobrze świadczy o ich intelekcie. Bez wątpienia byłabym nimi znudzona.

W tym okropnym otoczeniu czuję się nieszczęśliwa. Dlaczego mój małżonek postanowił zainwestować swój czas i środki w to przedsięwzięcie, przekracza możliwości mojego pojmowania. Z pewnością ludzie bardziej przedsiębiorczej natury lepiej przysłużyliby się tej sprawie naszego Znamienitego Satrapy. Nie potrafię też zrozumieć, dlaczego nasze dzieci i ja sama musimy mu towarzyszyć, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę mój stan. Nie wydaje mi się, żeby mój małżonek choć przez chwilę zastanowił się nad problemami, jakie podróż ta może stwarzać ciężarnej kobiecie. Jak zwykle nie uznał za stosowne przedyskutować ze mną swoich decyzji, tak samo zresztą jak ja nie radziłabym się go w sprawie moich artystycznych pasji. Mimo to moja ambicja musi ucierpieć, by on mógł oddać się swoim pasjom! Ma nieobecność poważnie opóźni ukończenie Kurantów w kamieniu i metalu.

Brat Satrapy będzie bardzo rozczarowany, ponieważ instalacja ta miała uświetnić jego trzydzieste urodziny.

 

Dzień 15 miesiąca ryby 14 rok panowania najszlachetniejszego i prześwietnego Satrapy Esklepiusa

 

Byłam głupia. Nie. Zostałam oszukana. Nie jest głupotą zaufać, gdy ma się wszelkie podstawy oczekiwać solidności. Gdy ojciec powierzył moją rękę i los lordowi Jathanowi Carrockowi, był przekonany, że jest to człowiek zamożny, solidny i poważany. Ojciec błogosławił Sa za to, że moje artystyczne osiągnięcia przyciągnęły zalotnika o tak wysokiej pozycji. Gdy płakałam nad losem, który zmusił mnie do poślubienia mężczyzny o tyle ode mnie starszego, matka doradziła mi, żebym się z tym pogodziła oraz zajęła się swoją sztuką i zdobyła sławę dzięki jego wpływom. Zastosowałam się do jej mądrej rady. Przez ostatnie dziesięć lat, gdy moja młodość i uroda zblakły u jego boku, urodziłam mu troje dzieci, a pod moim sercem rośnie kolejne. Byłam jego ozdobą i błogosławieństwem, a mimo to oszukał mnie. Gdy myślę o tych godzinach, które poświęciłam na zarządzanie jego domem, godzinach, które mogłam poświęcić mojej sztuce, krew ścina mi się w żyłach z goryczy.

Dzisiaj po raz pierwszy poprosiłam, a później, z poczucia obowiązku wobec moich dzieci, zażądałam, żeby zmusił kapitana do przydzielenia nam lepszej kwatery. Wysławszy trójkę naszych dzieci z nianią na górny pokład, wyznał, że w planie kolonizacyjnym Satrapy nie jesteśmy inwestorami z własnej woli, lecz wygnańcami, którym dano szansę uniknięcia hańby. Wszystko, co zostawiliśmy: posiadłości, domy, wartościowe przedmioty, konie, bydło... wszystko to zostało skonfiskowane przez Satrapę, podobnie jak rzeczy, które nam zajęto, gdy wchodziliśmy na pokład. Mój szacowny, poważany małżonek zdradził naszego szlachetnego i ukochanego Satrapę i spiskował przeciwko tronowi błogosławionemu przez Sa.

Wyciągałam z niego to wyznanie po kawałku. Stale mówił mi, żebym nie zawracała sobie głowy polityką, że to jest wyłącznie jego zmartwienie. Mówił, że żona powinna ufać mężowi, iż ten właściwie pokieruje ich życiem. Mówił, że do następnej wiosny, gdy statki przypłyną z uzupełnieniem zapasów dla naszej osady, odzyska nasz majątek i powrócimy na łono społeczeństwa Jamaillii. Ja jednak w dalszym ciągu zadawałam mu te niemądre kobiece pytania. „Cały nasz majątek zajęty?” – spytałam go. – „Cały?” A on powiedział, że zrobiono to, żeby ocalić dobre imię Carrocków, tak aby jego rodzice i młodszy brat mogli żyć z godnością, nie uwikłani w skandal. Pozostała mała posiadłość, którą odziedziczy jego brat. Dwór Satrapy będzie przekonany, że Jathan Carrock postanowił zainwestować cały swój majątek w przedsięwzięcie władcy. Jedynie ludzie z najbliższego otoczenia Satrapy wiedzą, że to była konfiskata. Aby uzyskać to ustępstwo, Jathan przez wiele godzin błagał na kolanach, poniżając się i prosząc o wybaczenie.

Bardzo długo się nad tym rozwodził, tak jakby miało to zrobić na mnie wrażenie. Ale co mnie obchodziły jego kolana. „A co z Thistlebend?” – zapytałam. – „Co z tamtejszym domkiem przy brodzie i pieniędzmi, które przynosił?” Wniosłam mu go w posagu i chociaż jest skromny, myślałam, że zostanie przekazany Narissie, gdy będzie wychodzić za mąż. „Przepadł – powiedział – przepadł na amen”. „Ale dlaczego?” – naciskałam. – „Ja nie spiskowałam przeciwko Satrapie. Dlaczego mnie się karze?”

Rozzłoszczony powiedział, że jestem jego żoną i oczywiście będę dzielić jego los. Nie rozumiałam dlaczego, a nie wyjaśnił mi, w końcu zaś powiedział, że taka głupia kobieta nigdy tego nie zrozumie, i kazał mi zamknąć buzię na kłódkę, zamiast mleć ozorem i dawać dowody ignorancji. Gdy zaprotestowałam, że nie jestem głupia, że jestem słynną artystką, oświadczył mi, że teraz jestem żoną kolonizatora i że mam wybić sobie z głowy swoje artystyczne pretensje.

Ugryzłam się w język, żeby na niego nie wrzasnąć. W środku jednak aż się gotowałam z wściekłości na tę niesprawiedliwość. Thistlebend, w którym z moimi siostrzyczkami brodziłyśmy w wodzie i zrywałyśmy lilie, udając boginie z tymi naszymi białozłotymi berłami... przepadło z powodu głupoty i zdrady Jathana Carrocka.

Słyszałam plotki o wykryciu spisku przeciwko Satrapie. Nie zwracałam na nie uwagi. Myślałam, że to mnie nie dotyczy. Powiedziałabym, że kara jest sprawiedliwa, gdybyśmy ja i moje niewinne dzieci nie wpadły w te same sidła, w których znaleźli się spiskowcy. Tę ekspedycję sfinansowano ze skonfiskowanych bogactw. Arystokraci, którzy popadli w niełaskę, zostali zmuszeni do przyłączenia się do Towarzystwa złożonego ze spekulantów i eksploratorów. Co gorsza, trzymani w ładowniach wygnani przestępcy – złodzieje, prostytutki i zbiry – zostaną uwolnieni i dołączą do naszego Towarzystwa, gdy dobijemy do brzegu. W takim to otoczeniu będą przebywać moje kochane dzieci.

Nasz Błogosławiony Satrapa wspaniałomyślnie dał nam szansę zrehabilitowania się. Nasz Najszlachetniejszy i Prześwietny Satrapa przyznał każdemu mężczyźnie z Towarzystwa dwieście leferów ziemi, które można sobie wybrać wzdłuż biegu Rzeki Deszczowej, stanowiącej granicę z barbarzyńską Chalcedonią, lub na Przeklętym Brzegu. Nakazuje nam założyć pierwszą osadę nad Rzeką Deszczową. Wybrał dla nas to miejsce z powodu starożytnych legend o Królach Najstarszych i ich Królowych Ladacznicach. Powiada się, że dawno temu wzdłuż rzeki znajdowały się ich wspaniałe miasta. Posypywali skórę złotem i nosili klejnoty nad oczami. Tak mówią podania. Jathan powiedział, że starożytny zwój, na którym przedstawione są ich osady, został niedawno przetłumaczony. Wątpię w to.

W zamian za szansę zdobycia nowych fortun i odzyskania dobrego imienia Nasz Wspaniały Satrapa Esklepius domaga się jedynie połowy tego, co uda nam się tu znaleźć lub wyprodukować. Za to wszystko Satrapa otoczy nas opieką, za naszą pomyślność będą się odbywać modły, a dwa razy do roku do naszej osady przypłyną jego statki, by mógł się upewnić, że dobrze nam się powodzi. Gwarantuje to podpisana osobiście przez niego Karta naszego Towarzystwa.

Lordowie Anxory, Crifton i Duparge popadli w taką samą niełaskę jak my, jednak ich upadek był mniej bolesny, byli bowiem lordami o mniejszym znaczeniu. Na pokładach pozostałych dwóch statków naszej floty są inni arystokraci, ale żadnego z nich nie znam dobrze. Cieszy mnie, że moi drodzy przyjaciele nie podzielili mego losu, chociaż boleję, że udaję się na wygnanie sama. Nie będę oczekiwać pocieszenia od małżonka, który sprowadził na nasze głowy to nieszczęście. Na dworze rzadko kiedy tajemnica długo pozostaje tajemnicą. Czy to dlatego właśnie żaden z moich przyjaciół nie przyszedł do portu, żeby mnie pożegnać?

Moja matka i siostra niewiele czasu mogły poświęcić na pakowanie mych rzeczy i pożegnanie. Płakały, żegnając się ze mną w domu mojego ojca, lecz nie towarzyszyły mi do brudnego portu, w którym czekał na mnie statek banitów. Dlaczego, o Sa, nie powiedzieli mi prawdy o moim losie?

W tym momencie wpadłam jednak w histerię, zaczęłam drżeć i płakać, a od czasu do czasu krzyczałam, czy tego chciałam czy nie. Jeszcze teraz ręce trzęsą mi się tak mocno, że te rozpaczliwe bazgroły błąkają się po całej stronie. Wszystko straciłam: dom, kochających rodziców i – co najbardziej bolesne – sztukę, która daje mi radość życia. Rozpoczęte dzieła, które zostawiłam, nigdy nie zostaną ukończone, a to boli mnie równie mocno jak urodzenie martwego dziecka. Żyję tylko po to, by doczekać dnia, gdy będę mogła powrócić do wspaniałej Jamaillii nad morzem. W tej chwili – wybacz mi, Sa – pragnę znaleźć się tam jako wdowa. Nigdy nie przebaczę Jathanowi Carrockowi. Żółć wzbiera we mnie na myśl, że moje dzieci muszą nosić nazwisko tego zdrajcy.

 

Dzień 24 miesiąca ryby 14 rok panowania najszlachetniejszego i prześwietnego Satrapy Esklepiusa

 

Ciemność spowiła moją duszę, ta podróż na wygnanie trwa wieczność. Mężczyzna, którego muszę nazywać swoim mężem, każe mi lepiej zajmować się domem, a ja z trudem utrzymuję pióro w ręce. Dzieci nieustannie płaczą, kłócą się i skarżą, moja służąca zaś nie robi nic, żeby je zabawić. Z każdym dniem coraz bardziej mnie lekceważy. Gdybym miała dość sił, wymierzyłabym jej policzek i starła z twarzy ten grymas niezadowolenia. Mimo że jestem w ciąży, pozwala dzieciom szarpać mnie i domagać się mojej uwagi. Wszyscy wiedzą, że kobieta w moim stanie powinna mieć spokój. Wczorajszego popołudnia, gdy usiłowałam odpocząć, zostawiła obok mnie drzemiące dzieci, a sama wyszła poflirtować z jakimś prostym żeglarzem. Obudził mnie płacz Narissy, musiałam wstać i śpiewać jej, dopóki się nie uspokoiła. Skarży się na ból brzucha i gardła. Gdy tylko ją uciszyłam, przebudzili się Petrus i Carlmin i wdali w jakąś chłopięcą sprzeczkę, która całkowicie odebrała mi chęć do życia. Zanim niania wróciła, byłam wyczerpana i na skraju histerii. Gdy zbeształam ją za zaniedbywanie obowiązków, zuchwale odparła, że jej matka wychowała dziewięcioro dzieci bez pomocy służby. Jakbym pragnęła takiej pospolitej harówki! Gdyby był tu ktoś, kto mógłby przejąć jej obowiązki, natychmiast bym ją odesłała.

A gdzie w tym wszystkim jest lord Carrock? Na pokładzie, dyskutuje z tymi samymi arystokratami, którzy przyczynili się do tego, że popadł w ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin