Markowski Tadeusz - Tak bardzo chciał być człowiekiem.rtf

(445 KB) Pobierz
Tadeusz Markowski

Tadeusz Markowski

 

Tak bardzo chciał być człowiekiem


PAMIĘTNIK

 

Publikujemy poniżej nieznane dotąd fakty dotyczące rekonesansu galaktycznego numer XXXVI pod dowództwem nieżyjącego już admirała Kronosa. Pamiętnik ten został nagrany przez wielkiego teoretyka kosmopsychologii Hermesa. Odtworzono go dokładnie w sto okresów po jego śmierci – jak to sobie ten wielki uczony zastrzegł za życia. Czytelnik łatwo zauważy, że odbiega on w znacznym stopniu od oficjalnego raportu z tej wyprawy podpisanego przez Kronosa i samego Hermesa. Ocenę wspomnień pozostawiamy czytelnikom. Sami nie czujemy się do niej upoważnieni, jako że nie jesteśmy pewni, czy opisane tu wydarzenia rzeczywiście miały miejsce (część badaczy uważa to za niemożliwe). Jednakże coraz liczniej pojawiają się opinie, że wspomnienia Hermesa są odbiciem rzeczywistych wydarzeń i zachowania się wszystkich uczestników tej wyprawy, z których każdy w późniejszym okresie stał się wielkim specjalistą w swej dziedzinie. Wydaje się więc w pełni usprawiedliwione wydanie pamiętnika drukiem, zwłaszcza że badania Ziemi dokonane z polecenia Bazy Galaktycznej wykazały, iż pobyt Kronosa i jego załogi przyczynił się do znacznego przyspieszenia rozwoju tej planety.

Jak jednak podkreśliliśmy na wstępie, niech każdy z Was, Drodzy Czytelnicy, sam osądzi opisane tu wydarzenia.

 

Redakcja Przeglądu Interkosmicznego

 

42 okres bezwzględny

Zbliżamy się do celu. Za około czterdzieści obrotów pokładowych wejdziemy na orbitę parkingową wokół Trzeciej. Według danych otrzymanych przed startem zwiadu panują tu idealne warunki do założenia kolonii. Kto wie? Być może trzeba tu będzie zostać na zawsze. Nie piszę tego tylko tak sobie. Skądże! Rozmawiałem dzisiaj z Inżynierem. Sytuacja nie jest wcale tak wesoła, jak to usiłuje przedstawić Kapitan. Podobno stabilizatory antyprzestrzenne trzymają się tylko cudem. O powrocie na razie nie ma nawet mowy. Kapitan ma zamiar spróbować ich naprawy na powierzchni planety, już po wylądowaniu.

 

48 okres bezwzględny

Dawno nic nie nagrywałem. Nie było na to czasu. Stabilizatory jednak puściły. Co tam się działo! Cudem tylko udało się nam wydostać do normalnej przestrzeni. Cały przedział napędu podprzestrzennego rozwaliło w kawałki. Przy okazji okazało się, że mamy łączność tylko na falach świetlnych. Nadajnik podprzestrzenny również poszedł w drzazgi. Przez dziesięć obrotów pokładowych montowaliśmy nadajnik konwencjonalny, żeby można było nadać wezwanie pomocy. Meldunek poszedł, ale dotrze do naszych dopiero za tysiąc obrotów bezwzględnych. Astronom obliczył, że na Trzeciej odpowiada to około trzem tysiącom jej obrotów wokół gwiazdy centralnej. Wesoło! Reszta przedziałów jest dalej sprawna. Niedługo wejdziemy na orbitę wokół Trzeciej.

 

50 okres bezwzględny

Ale heca! Na Trzeciej jest jakaś cywilizacja. Prymitywne to jeszcze i zajmuje się głównie małymi wojnami podjazdowymi, ale zawsze coś. Wyobrażam sobie minę szefa zwiadu, gdy się o tym dowie. Takiego niechlujstwa dawno już nie było. Przeoczyć cywilizację – to po prostu skandal! Temida truła mi przez dłuższy czas głowę na temat sankcji, jakie wyciągnie z tej historii. W końcu nie wytrzymałem i poradziłem jej, żeby – jako inżynier – raczej zajęła się parkiem maszynowym, bo z jakimikolwiek sankcjami będzie musiała na długo się wstrzymać i dobrze, jeśli w ogóle tej chwili dożyje. Obraziła się i poszła męczyć innych.

Dzisiaj zjawił się u mnie Kapitan. Zupełnie go nie poznaję! Gdzie podziała się jego dotychczasowa wyniosłość?

– Hermesie, co ty o tym sądzisz? – zapytał, jakby rzeczywiście to go interesowało.

Powiedziałem mu, że przynajmniej na razie wolę się wstrzymać z sądami. Odszedł jakby trochę zawiedziony i zajął się wyborem miejsca na założenie bazy.

Biedny Kronos! Nigdy chyba nie przypuszczał, że właśnie jego coś takiego spotka.

 

58 okres bezwzględny

Wybrali już lądowisko. Jakaś spora górka w strefie dość umiarkowanej. Zajął się nią Hefajstos. Od razu na samym początku podciągnął baterię miotaczy antymaterii i ściął cały jej czubek. Panika wśród tubylców trwa chyba do dziś. Ciekawe, jak oni to wszystko przyjmą? Na razie wszyscy czekamy, aż Temida z Apollonem przygotują pierwszą serię robotów człekokształtnych. Mają je niedługo spuścić na powierzchnię, więc przynajmniej będziemy wiedzieć cokolwiek więcej o tubylcach. Ja na razie nie mieszam się w ich robotę. Moja rola zacznie się dopiero po wylądowaniu.

 

60 okres bezwzględny

Apollon spuścił roboty. Musimy teraz przez jakiś czas poczekać na pierwsze informacje. Temida chyba już coś wie, bo chodzi z taką miną, jakby ją to coś szalenie bawiło. Osobiście nie bardzo wierzę w jej poczucie humoru. Wyraźnie coś knuje.

Hefajstos wydrążył już swoją górę i powoli zaczyna tam upychać całą maszynerię. Podobno za sto obrotów tej planety będziemy już mieli elegancką bazę.

Kapitan, a właściwie Kronos (bo teraz każe się wszystkim zwracać do siebie po imieniu), postanowił zostawić nasz statek na orbicie parkingowej. Na powierzchni będziemy mieli tylko małe rakietki służące do lotów wewnątrzsystemowych. Uważam, że nie jest to w sumie głupia decyzja. Kronos podejmował już nieraz głupsze, chociażby wtedy, gdy puścił z dymem całą planetę w Centrum. Tłumaczył się potem, że mu się pomyliły ładunki. Tak, jakby bomby z antymaterii nie miały wszystkich zabezpieczeń właśnie na wypadek ewentualnej pomyłki. Miał potem nawet jakąś sprawę przed Trybunałem, ale udało mu się wykręcić sianem.

Muszę kończyć, bo zapowiedziała się z wizytą Afrodyta. Podobno ma jakąś ciekawą wiadomość do mojej kroniki. Zobaczymy!

 

61 okres bezwzględny

Wiadomość była rzeczywiście ciekawa. Jeżeli nasz ukochany Informatyk ma rację, to zapowiada się całkiem niezły żywot na tej planecie. Nadal czekamy na wyniki rekonesansu wykonywanego przez roboty Apollona.

Hera w końcu również się ruszyła i zaczęła pomagać Hefajstosowi w urządzaniu bazy.

 

63 okres bezwzględny

Nareszcie wiemy coś o tubylcach zamieszkujących Ziemię. Tak się właśnie w ich języku nazywa Trzecia: Ziemia! Nawet ładnie to brzmi. Apollon zabrał się właśnie do opracowywania dostarczonych przez roboty danych. Pomaga mu Afrodyta. Oczywiście Temida, a nawet Kronos ciągle tam zaglądają. Zapowiada się chyba jakaś sensacja.

Mars rozpoczął dziś w bazie instalację urządzeń ochronnych. Po co i przeciw komu, tego nikt nie wie. Jest to osobiste polecenie Kronosa.

 

64 okres bezwzględny

No i wyszło szydło z worka. Oni traktują nas jak bogów! Ubaw na sto dwa! Afrodyta chodziła trochę jakby zmartwiona, mówiąc niejasno o jakichś wynikających z tego kłopotach. Natomiast Kronos wyglądał na mile połechtanego. Pewnie znowu coś kombinuje. Na wszelki wypadek przypomniałem mu, że tym razem każda pomyłkowa eksplozja bomb z antymaterią spowoduje również i naszą zgubę. Odpowiedział mi na to, że mam skrzywienie profesjonalne, jak każdy zresztą Kontaktowiec, i że jak jeszcze raz zacznę się wygłupiać, to mnie zawiesi w obowiązkach. Nie chciałem mu przypominać, że w wypadku natrafienia na obcą cywilizację mam co najmniej takie same uprawnienia, jak i on. Sam przecież dobrze o tym wie.

Na jutro zapowiedziana nadzwyczajna narada wszystkich uczestników i to w sali głównej. Znowu pomysł Kronosa! Ciekawe, co on tym razem wymyślił?

 

65 okres bezwzględny

No, chociaż raz udało się Kronosowi wymyślić coś sensownego! Narada zaczęła się punktualnie, co ostatnimi czasy rzadko się zdarzało. Nawet Hefajstos wylazł ze swojej góry. Porządek dzienny przewidywał omówienie wyników zwiadu Apollona, następnie zaś Kronos miał przedstawić swoje propozycje dotyczące dalszego pobytu na Ziemi.

Apollon był tym razem szalenie rzeczowy. Bo też i wyniki jego badań mówiły same za siebie. Otóż tubylcy przyjęli nasze pojawienie się jako akt boski, a nas samych zaczęli uważać za swoich bogów. Ścięcie przez Hefajstosa szczytu górki uznali za wyraz naszego niezadowolenia z powodu ich zachowania się, co spowodowało, iż zaraz posypały się ofiary z tutejszych zwierząt w celu przebłagania naszego rzekomego gniewu. Apollon mówił jeszcze sporo, ale najważniejszym momentem było przedstawienie jego propozycji przedłożonych wraz z Temidą i Afrodytą. Wcale interesujące!

– Po pierwsze – mówił – skoro zostaliśmy uznani za bogów, to będzie nam bardzo trudno sprostować to nieporozumienie, zważywszy stopień rozwoju Ziemian, który zupełnie nie pozwala im zrozumieć faktu, że jesteśmy inną cywilizacją, pochodzącą z obcej planety.

Zaproponował więc pozostawienie tej sprawy tak, jak wygląda ona w tej chwili. Traktując to jako przesłankę, zaproponował ponadto:

a) uwzględnić ten fakt w badaniach socjologicznych;

b) wykorzystać ceremoniał składania ofiar przez tubylców do uzupełnienia naszego pożywienia, co jest absolutnie realne, jako że wszystkie ekspertyzy wypadły pomyślnie. W ten sposób moglibyśmy nieco urozmaicić nasze własne rezerwy żywnościowe;

c) utrzymywać ciągłą kontrolę tubylców za pomocą robotów.

Następnie Kronos oficjalnie poprosił mnie – jako Kontaktowca – o wyrażenie opinii na temat propozycji Apollona. Zasadniczo zgodziłem się na wszystko, z tym jednak zastrzeżeniem, że punktem ,,c” zajmę się osobiście, a co się tyczy ewentualnych eksperymentów socjologicznych naszych pań, to zażądałem każdorazowo mojej zgody. Wiem przecież skądinąd, że to postrzelone wariatki i dlatego na wszelki wypadek wolałem się zabezpieczyć przed ich dzikimi pomysłami. Kiedyś bowiem na jednej z planet Cefeid zmontowały taką wojnę kosmiczną, że przez sto okresów nikt nie mógł uspokoić zacietrzewionych tubylców.

Następnie Kronos znów zabrał głos. Na wstępie zauważył nie bez racji, że czeka nas długa droga do domu. W związku z tym podjął kilka decyzji, które przedstawił nam do zatwierdzenia. Chodziło mu o to, że zasadniczo nie jesteśmy tu niezbędni wszyscy naraz. Zaproponował więc, ażeby ustalić czasowe dyżury trzyosobowe. Reszta miałaby w tym okresie poddać się hibernacji. Cykl trwania jednego dyżuru określił wstępnie na trzysta tutejszych lat. Ostatecznie sprawę odłożono na trzy okresy bezwzględne w celu przemyślenia jej przez wszystkich.

 

70 okres bezwzględny

Nie nagrywałem pamiętnika przez dłuższy czas, ponieważ mieliśmy mnóstwo roboty z ostatecznym urządzeniem bazy. Okazało się, że Hefajstos pomyślał o wszystkim. Urządził wspaniałe baseny, nawet automatyczną restaurację i w ogóle, czego to on jeszcze nie wymyślił. Mars natomiast obstawił wszystko baterią laserów. Tłumaczył się, że to na wszelki wypadek. Wydałem oficjalny zakaz używania ich bez zgody mojej lub Kronosa. Coś mi się zdaje, że oni wszyscy powoli głupieją. Podejrzewam, że to wiadomość o ich rzekomo boskim pochodzeniu tak na nich wpłynęła. Rozmawiałem o tym z Kronosem. Zgodził się ze mną i obiecał zaostrzyć dyscyplinę. Mamy tu przecież siedzieć co najmniej tysiąc okresów bezwzględnych. Zaproponowałem również ponowienie wezwania o pomoc, tym razem już z dokładnym opisem naszej sytuacji, tak żeby nasi przekonali się, iż mamy duże szansę przeżycia, ale nie aż takie duże, żeby zwlekać z przysłaniem ekipy ratowniczej. Na wszelki wypadek poradziłem Kronosowi, żeby nie wspominał o tej historii z bogami. Mogli bowiem jeszcze pomyśleć, że wszyscy tu powariowaliśmy. Podejrzewam, że nas to i tak nie minie.

Kronos raczył się wyrazić, że chociaż raz udało mi się zachować jak przystało prawdziwemu Kontaktowcowi. Też sobie znalazł rodzaj żartów! Powiedziałem mu, że jak tak dalej pójdzie, to i jego nie ominie wariactwo, zwłaszcza jeśli będzie sobie dalej pozwalał na takie żarty. Obraził się trochę, ale mimo to przesłał komunikat zgodnie z moimi wskazówkami.

Podjęto również decyzję w sprawie anabiozy. W zasadzie wszyscy głosowali ,,za”. Nie wiadomo było jednak, kiedy rozpocząć pierwszy dyżur. Wszyscy chcą się na razie zapoznać z Ziemią. Hefajstos się wścieka, bo nigdy nie może nikogo znaleźć w bazie. Każdy jest ciągle w terenie. Muszę przyznać, że nasza planetka jest całkiem, całkiem. Ziemianie, pomimo swojej prymitywności, mają duże poczucie piękna. Ich dziewczyny są czasami wręcz przeurocze. Trochę je tylko nauczyć dobrego wychowania i w niczym nie będą ustępować naszym paniom. Tego im jednak już nie powiedziałem. Naszym paniom znaczy, nie Ziemiankom. Z tymi bowiem nie miałem jeszcze okazji do rozmowy. Przygotowuję już jednak zestaw do hipnotycznej nauki ziemskiego języka. Kronos zapowiedział się jako pierwszy. Jemu też spodobały się Ziemianki. Na wszelki wypadek przypomniałem mu, że osobiste kontakty z tubylcami w fazie wstępnej mogę utrzymywać tylko ja. Obawiam, się jednak, że Kronos nie podziela moich opinii na temat obowiązkowego przestrzegania regulaminu.

 

71 okres bezwzględny

No, nareszcie! Zostaliśmy tylko we czwórkę. Hera, Kronos, Mars i ja, z tym, że ja zaraz idę do przetrwalnika. Zostałem bowiem tylko po to żeby dopilnować właściwej infiltracji robotów kontaktowych pomiędzy Ziemian. Oprócz tego wprowadziłem maleńką modyfikację w programach centralnego komputera naszej bazy. Polega ona na dodaniu nowego rozkazu warunkowego nakazującego obudzenie mnie w przypadku, gdyby ktoś zbytnio przekraczał regulamin kontaktów z obcymi cywilizacjami na prymitywnym szczeblu rozwoju.

*

400 okres bezwzględny

Orgia!!! Najnormalniejsza w świecie orgia! Obudziłem się prawie o sto okresów za późno. Oczywiście Kronos majstrował przy komputerze centralnym. Na szczęście nie udało mu się wpaść na moją modyfikację programów. Dzięki temu w ogóle się obudziłem. Inaczej spałbym aż do dnia przybycia hipotetycznej pomocy. Kronos bowiem pozwolił sobie na zaprogramowanie mojego analizatora na sen nieograniczony. Taki już z niego żartownisi Tymczasem zachowanie się jego i Marsa wywołało wątpliwości centralnego komputera naszej stacji, który próbował mnie obudzić. Programy anabiolizatora zostały jednak przez Kronosa tak poplątane, że centralny komputer długo nie mógł sobie z tym poradzić. Teraz zacząłem przygotowywania do budzenia wszystkich. U reszty bowiem Kronos również porobił ,,drobne” modyfikacje. Nie tak jednak drastyczne, jak w moim przypadku.

W bazie zastałem tylko Herę. Z początku przestraszyła się mnie, jakbym był duchem. Potem jednak opanowała się i mogliśmy sobie pogadać. Powiedziała, że od początku podejrzewała mnie o jakąś machinację z komputerem. Potem dodała j» cynicznie, że nawet próbowała ją znaleźć, ale jest niestety zbyt słaba w technice obsługi jednostki centralnej naszego komputera. Na całe szczęście! Tego jej już jednak nie powiedziałem. I to było wszystko, co udało się z niej wyciągnąć. Będę więc musiał sam się dowiedzieć, co tu się właściwie działo. Na wszelki wypadek wezmę rakietę i udam się na pokład naszego statku. Stamtąd przynajmniej będę mógł mieć wszystko na oku.

 

403 okres bezwzględny...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin