Agatha Christie Dom nad kana�em Prze�o�y�a Anna Ba�kowska Tytu� orygina�u: By the Pricking of My Thumbs Copyright: 1968 Wydanie polskie: 2001 Ha, czuj�, �e mnie kciuki sw�dz�: Co� z�ego drogi do nas szuka. (William Szekspir: "Makbet" akt IV, sc. I, t�um. Stanis�aw Bara�czak) Ksi��k� t� dedykuj� licznym czytelnikom z tego i innych kraj�w, �l�cych do mnie zapytania: "Co s�ycha� u Tommy'ego i Tuppence? Czym si� teraz zajmuj�?". Moje najlepsze �yczenia dla Was wszystkich! Mam nadziej�, �e z przyjemno�ci� spotkacie si� zn�w z Tommym i Tuppence, wprawdzie posuni�tymi w latach, ale o wci�� niespo�ytym duchu. Agatha Christie Ksi�ga pierwsza S�oneczne Wzg�rza Rozdzia� I Ciotka Ada Pa�stwo Beresfordowie siedzieli w�a�nie przy �niadaniu. By�a z nich ca�kiem zwyczajna para w podesz�ym wieku; w ca�ej Anglii setki takich jak oni jad�o w tym momencie �niadanie. Dzie� tak�e nie zapowiada� si� nadzwyczajnie - ot, jeden z pi�ciu powszednich dni tygodnia. Lada chwila mog�o zacz�� pada�, ale trudno by�o to przewidzie� z ca�� pewno�ci�. Pan Beresford mia� kiedy� rude w�osy; teraz z dawnej barwy pozosta�y tylko pojedyncze kosmyki, ca�o�� za� przybra�a charakterystyczny dla dawnych rudzielc�w kolor piasku z sol�. Pani Beresford pyszni�a si� za m�odu burz� czarnych, mocno poskr�canych k�dzior�w. Obecnie w owej czerni przeb�yskiwa�y gdzieniegdzie siwe pasemka, co dawa�o ca�kiem przyjemny dla oka efekt. Pani Beresford my�la�a kiedy� o ufarbowaniu w�os�w, ale w ko�cu dosz�a do wniosku, �e woli by� tak�, jak j� natura stworzy�a. Postanowi�a za to poprawi� sobie nastr�j nowym odcieniem szminki. Oto starsze ma��e�stwo przy stole nakrytym do �niadania. Mi�a z nich para, ale nic szczeg�lnego - powiedzia�by kto� patrz�cy z boku. Gdyby �w kto� - on czy ona - by� m�ody, zapewne doda�by: "No tak, s� ca�kiem mili, ale �miertelnie nudni, jak wszyscy starzy ludzie". A jednak pa�stwo Beresfordowie nie przekroczyli jeszcze owego progu, za kt�rym cz�owiek uznaje si� za starego. Nie mieli te� poj�cia, �e - jak wielu innych - s� uwa�ani za nudnych wy��cznie ze wzgl�du na wiek. Oczywi�cie tylko przez m�odych, ale przecie� - jak pomy�leliby pob�a�liwie - ci m�odzi nic o �yciu nie wiedz�. Biedacy, stale si� martwi�, to o jakie� egzaminy, to zn�w o sprawy zwi�zane z seksem, kupuj� mn�stwo ekstrawaganckich ciuch�w, wyprawiaj� dzikie rzeczy z w�osami - a wszystko tylko po to, aby zwr�ci� na siebie uwag�. Pa�stwo Beresfordowie za�, ze swego punktu widzenia, min�li zaledwie szczytowy punkt swego �ycia. Ka�de z nich lubi�o zar�wno siebie, jak to drugie, tote� czas p�yn�� im nie tylko spokojnie, ale i przyjemnie. Zdarza�y si� oczywi�cie zgrzyty, wszystkim si� to zdarza. W�a�nie pan Beresford otworzy� list, przebieg� go oczami i od�o�y� na stosik po lewej stronie. Wzi�� nast�pny... ale jako� go nie otwiera�; r�ka zawis�a mu w powietrzu. Nawet nie patrzy� na kopert�, tylko siedzia� ze wzrokiem wbitym w stojak do tost�w. �ona obserwowa�a go przez chwil�, zanim zdecydowa�a si� przem�wi�: - Co si� sta�o, Tommy? - Sta�o? Jak to: "sta�o"? - W�a�nie pytam. - Nic si� nie sta�o. Co niby mia�oby si� sta�? - Zamy�li�e� si� nad czym� - orzek�a oskar�ycielsko Tuppence. - Nie s�dz�, bym w og�le o czym� my�la�. - Ale� tak, my�la�e�. Jeszcze raz pytam: co si� sta�o? - Nic, absolutnie nic. Przyszed� rachunek od hydraulika. - Aha! - wykrzykn�a Tuppence z b�yskiem zrozumienia w oku. - Pewnie wy�szy, ni� si� spodziewa�e�? - Naturalnie, jak zwykle zreszt�. - Nie rozumiem, czemu nie zostali�my hydraulikami. Gdyby� chocia� ty wyuczy� si� na hydraulika, mog�abym ci pomaga� i codziennie zgarnialiby�my fors� szuflami. - Niestety nie byli�my na tyle przewiduj�cy. - Czy w�a�nie temu rachunkowi tak si� przygl�dasz? - Nie, to tylko jaki� apel. - M�odociani przest�pcy czy integracja rasowa? - Nie, kolejny dom opieki dla starc�w. - C�, to przynajmniej ma jaki� sens, ale sk�d u ciebie ta zmartwiona mina? - Ach, wcale nie o tym my�la�em. - Tak? A wolno wiedzie�, o czym? - Bo widzisz, to mi co� przypomnia�o. - Ale co? Dobrze wiesz, �e i tak mi powiesz. - To naprawd� nic wa�nego. Po prostu my�la�em, �e mo�e... no, wiesz... ciotka Ada... - Ach, rozumiem! - wykrzykn�a Tuppence, zdj�ta nag�ym l�kiem. - No tak - doda�a po chwili ciszej, z namys�em. - Ciotka Ada. Wymienili spojrzenia. Jest smutn� prawd�, �e w dzisiejszych czasach niemal ka�da rodzina boryka si� z problemem, kt�ry mo�na by nazwa� "ciotka Ada". Zmieniaj� si� tylko imiona - ciotka Amelia, Susan, Cathy, Joan - i stopnie pokrewie�stwa - babki, s�dziwe kuzynki i tak dalej. Sprawa ka�dej z nich wymaga rozwi�zania. Trzeba przedsi�wzi�� odpowiednie kroki, sprawdzi� osobi�cie ka�dy zak�ad oferuj�cy opiek� nad staruszkami, zada� mn�stwo pyta�. Prosi si� o rekomendacj� lekarzy, przyjaci�, kt�rzy swoje w�asne ciotki Ady poumieszczali ju� w takich domach jak Wawrzyny w Bexhill czy Szcz�liwe ��ki w Scarborough, gdzie "by�y idealnie szcz�liwe a� do �mierci". Dla dzisiejszych ciotek Ad miejsce wybiera si� z wielk� staranno�ci�, nie jak dla przeci�tnej staruszki, kt�ra cierpi�c na artretyzm czy reumatyzm, mog�aby spa�� ze schod�w, albo kt�ra ma chroniczny bronchit, czy te� po prostu k��ci si� z s�siadami i wymy�la dostawcom. Tak si� nieszcz�liwie sk�ada, �e "ciotki Ady" sprawiaj� znacznie wi�cej k�opot�w ni� podopieczni z drugiego ko�ca skali wiekowej. Dzieci mo�na umie�ci� w plac�wce wychowawczej, podrzuci� krewnym albo wys�a� do odpowiedniej szko�y, gdzie mog� zosta� tak�e podczas wakacji, zorganizowa� im w�dr�wk� na kucykach albo pobyt na obozie. One same rzadko kiedy maj� co� przeciwko takiemu za�atwieniu sprawy. Co innego "ciotki Ady". Cioteczna babka Tuppence Beresford - Primrose - zawsze sprawia�a k�opoty. Nie spos�b by�o j� zadowoli�. Zanim przekroczy�a pr�g zak�adu gwarantuj�cego serdeczn� opiek� i wszelkie wygody dla starszych os�b, zasypywa�a siostrzenic� listami, w kt�rych wynosi�a pod niebiosa zalety tej w�a�nie plac�wki, a kiedy ju� si� tam znalaz�a, nagle przychodzi�a wiadomo��, �e starsza pani obrazi�a si� i wysz�a bez s�owa. - Co� strasznego. Nie zostan� tam ani minuty d�u�ej! Tylko w ci�gu jednego roku ciotka Primrose zmieni�a jedena�cie zak�ad�w. Wreszcie napisa�a, �e pozna�a uroczego m�odego cz�owieka. Naprawd�, jest mi taki oddany! Bardzo m�odo straci� matk� i teraz rozpaczliwie potrzebuje kogo�, kto by si� nim zaj��. Wynaj�am mieszkanie i on niebawem si� do mnie sprowadza. Taki uk�ad idealnie odpowiada nam obojgu. Jeste�my pokrewnymi duszami. Nie musisz ju� nic wi�cej za�atwia�, kochana Prudence, mam zapewnion� przysz�o��. Jutro mam si� spotka� z adwokatem, bo koniecznie musz� zabezpieczy� jako� Mervyna, na wypadek, gdybym odesz�a pierwsza. To naturalna kolej rzeczy, chocia� zapewniam ci�, �e w tej chwili tryskam zdrowiem. Tuppence natychmiast wyruszy�a na p�noc (rzecz dzia�a si� w Aberdeen), ale policja by�a na miejscu jeszcze wcze�niej. Czaruj�cy Mervyn, kt�rego poszukiwano od pewnego czasu pod zarzutem wy�udzania pieni�dzy, zosta� aresztowany. Ciotka Primrose najpierw zawrza�a oburzeniem i nazwa�a ca�� akcj� prze�ladowaniem, ale po wys�uchaniu procesu, podczas kt�rego oskar�onemu zarzucono jeszcze dwadzie�cia pi�� takich samych przest�pstw, zmuszona by�a zmieni� zdanie o swym protegowanym. - Chyba powinienem pojecha� do ciotki Ady, wiesz? Min�o troch� czasu... - Tak s�dz� - przyzna�a Tuppence bez entuzjazmu. - Jak d�ugo tam nie by�e�? - Prawie rok. - Wi�cej, ponad rok. - O Bo�e! - westchn�� Tommy. - Jak ten czas leci, a� trudno uwierzy�... A jednak masz racj�. - Policzy� w my�li. - To wstr�tne, �e si� tak zapomnia�o. Fatalnie si� z tym czuj�. - Chyba nie powiniene�. Przecie� posy�amy jej r�ne rzeczy, piszemy listy. - Tak, wiem. Jeste� naprawd� �wietna w tych sprawach. Ale mimo wszystko czyta si� nieraz o takich przykrych wydarzeniach. - My�lisz o tych okropnych ksi��kach z biblioteki? Los biednych staruszek opisuj� w nich jako jedno pasmo udr�ki. Tyle cierpienia... - To chyba prawda. Te historie s� przecie� wzi�te z �ycia. - No tak, na pewno istniej� takie zak�ady i tacy ludzie. S� strasznie nieszcz�liwi i bezradni w swym nieszcz�ciu. Ale co mo�na na to poradzi�? - Po prostu trzeba by� bardzo ostro�nym. Starannie wybiera� plac�wk�, zgromadzi� jak najwi�cej informacji i upewni� si�, czy maj� sympatycznego lekarza. - Sam przyznasz, �e trudno o kogo� milszego ni� doktor Murray. - Tak - z twarzy Tommy'ego znikn�� zatroskany wyraz. - Murray to ch�op pierwsza klasa. Uprzejmy, cierpliwy... Gdyby dzia�o si� co� z�ego, na pewno da�by nam zna�. - Wi�c chyba nie ma powodu do niepokoju. Ile� ona ma lat? - Osiemdziesi�t dwa... Nie, raczej osiemdziesi�t trzy. To musi by� straszne, kiedy �yje si� d�u�ej ni� wszyscy bliscy. - To tylko my tak czujemy. Oni s� innego zdania. - Nie wiemy tego na pewno. - C�, co do ciotki Ady, mo�na mie� pewno��. Nie pami�tasz, z jakim b�yskiem w oku opowiada�a nam, ilu swoich przyjaci� prze�y�a? Na koniec powiedzia�a: "A je�li chodzi o Amy Morgan, to s�ysza�am, �e nie daj� jej wi�cej ni� p� roku. Zawsze powtarza�a, �e jestem taka delikatna, a tu prosz�! Prawie na pewno j� tak�e prze�yj�". Triumfowa�a na sam� my�l o tym. - Tak czy inaczej... - Wiem, wiem - przerwa�a m�owi Tuppence. - Uwa�asz to za sw�j obowi�zek, wi�c musisz jecha�. - A nie s�dzisz, �e mam racj�? - Niestety, masz absolutn� racj�. Jad� z tob� - doda�a nieco heroicznym tonem. - Nie - zaprotestowa� Tommy. - Po co mia�aby� jecha�? To nie twoja ciotka, sam pojad�. - Niezupe�nie. Ja te� lubi� cierpie�, wi�c pocierpimy razem. To b�dzie okropne dla nas obojga i ani przez chwil� nie w�tpi�, �e dla ciotki tak�e. Ale doskonale rozumiem, �e to jedna z tych powinno�ci, od kt�rych s...
daywa