Rutkowski Mariusz - Problem funkcji nazw własnych w onomastyce. Przegląd stanowisk.doc

(168 KB) Pobierz
Mariusz Rutkowski

10

 

 

 

Mariusz Rutkowski

 

 

Problem funkcji nazw własnych w onomastyce. Przegląd stanowisk

 

 

The problem of the functions of proper names in onomastics. The review of positions

The functions of proper names in lingusitic usage have generally been described very badly in onomstic writings. In the paper author presents some approaches to this problem, both form the general theory of names and in particular from the articles devoted to it. The considerations by Karpenko, Nilsen, Knappová, Carroll, Šrámek and Blanár are presented here. In the conclusion author indicates that the problem of functions of proper names is still in solution. It is the only thing out of discussion here: the primary function of names, that is the identification (connected with differentiation and naming itself).

 

Zagadnienie funkcji nazw własnych nie jest w literaturze onomastycznej szczególnie eksponowane[1]. Ustępuje ono w opracowaniach teoretycznych nie tylko kwestiom zasadniczym, stanowiącym o odrębności tej klasy słownictwa, ale także zagadnieniom bardzo szczegółowym. Funkcje nazw nie są wyszczególnione w postaci samodzielnego hasła ani w znanych mi bibliografiach onomastycznych, ani opracowaniach teoretycznych o charakterze encyklopedycznym (Przybytek i Rymut, red. 1992; Lawson 1995; Rzetelska-Feleszko, red. 1998; Eichler, Hilty, Loffler, Steger, Zgusta, red. 1995). W tych ostatnich wskazuje się zwykle podstawową funkcję nazw, tzn. funkcję identyfikacyjno-dyferencjacyjną, zgodnie z którą rola nazw własnych w języku ogranicza się do wskazywania (oznaczania, wyznaczania) bez przekazywania treści znaczeniowej” (Kaleta 1998: 18). Funkcja ta jest jednym z najważniejszych wyróżników klasy nazw własnych, będącym często podstawą jej definicji: „Za najistotniejsze kryterium odróżniające nomina propria od nominów appellativów należałoby więc może uznać ich jednostkowość, tj. funkcję oznaczania pojedynczych, indywidualnych desygnatów” (Rzetelska-Feleszko 1988: 117). Funkcja identyfikacyjno-dyferencjacyjna – niezależnie od możliwych, występujących w opracowaniach wariantów terminologicznych –  jest prymarną, podstawową funkcją nazw własnych (por. np. Kosyl 1992: 50; Kowalik-Kaleta 1981: 26; Rzetelska-Feleszko 1993: 398).

Drugie podstawowe założenie onomastyki, tj. teza o braku znaczenia nazw, jest prawdopodobnie przyczyną domniemania wyłączności funkcji identyfikacyjnej: nazwy własne służyć mają tylko jednostkowemu wyznaczaniu. Z drugiej jednak strony mówi się o niej jako o funkcji prymarnej czy  podstawowej, co niejako implikuje istnienie innych, drugorzędnych funkcji. Tak więc z jednej strony mamy do czynienia z silnie zakorzenionym, aksjomatycznym wręcz przekonaniem o prymarnej funkcji identyfikacyjnej, z drugiej – nie poparte szeroko zakrojonymi badaniami, intuicyjne niemal przeświadczenie o istnieniu innych funkcji. Ani jednak funkcja prymarna, ani funkcje sekundarne nie doczekały się poważniejszego opracowania. Ta pierwsza jest zwykle przywoływana w momencie konstruowania definicji nazwy własnej czy prób wyznaczenia granicy między nomina propria a nomina appellativa – na przykład w różnego typu opracowaniach z teorii onomastyki: „Nazwa własna jest rzeczownikiem, który posiada referencję jednostkową, tzn. zdolność wyznaczania, wskazywania indywidualnego, niepowtarzalnego obiektu w celu wyróżnienia go od innych, w realnej lub wyobrażonej rzeczywistości pozajęzykowej, współczesnej lub minionej” (Kaleta 1998: 34).

Celem artykułu jest prezentacja poglądów badaczy dotyczących funkcji nazw własnych zawartych w wybranych artykułach oraz pracach z zakresu ogólnej teorii nazw. Analizowane prace można podzielić na dwie grupy. Do pierwszej można zaliczyć opracowania, w których opis funkcji nazw – wyeksponowany w tytule – jest najważniejszym celem autorskich rozważań. W oryginalny sposób zagadnienie to ujmuje J. A. Karpenko (1980). Funkcjonowanie to w jego opinii samo istnienie i rozwój nazw jako znaków językowych, a także – i to jest tu szczególnie istotne – wypełnianie określonych funkcji (lub, by uniknąć tautologii, określonych ról). Podstawową funkcją jest identyfikacja i dyferencjacja. Nazwa nie tylko identyfikuje denotat (Praga identyfikuje określone miasto, stolicę Czech), ale i odróżnia go od całej grupy innych, podobnych (Praga w zestawieniu z nazwami Bratysława czy Brno – Karpenko 1980: 10). Pomimo, że funkcje te pełnią też wyrazy pospolite, to jednak w nazwach własnych są to funkcje najważniejsze, podczas gdy wyrazy pospolite pełnią je sekundarnie. I właśnie to funkcjonalne zróżnicowanie jest istotą rozgraniczenia nazw własnych jako odrębnej klasy leksyki. Funkcja ta – połączenie nominacyjnej, identyfikacyjnej i dyferencjacyjnej – jest główną funkcją nazw własnych (Karpenko 1980: 10). Oprócz niej mogą jednak nazwy własne pełnić szereg funkcji drugorzędnych („других функций”). Jednak te inne funkcje przysługują tylko niektórym nazwom własnym – tym, co charakteryzuje wszystkie jednostki onimiczne, jest wyłącznie scharakteryzowana wyżej funkcja główna (Karpenko 1980: 12).

J. A. Karpenko zauważ, że „społeczeństwo dąży za pośrednictwem nazw nie tylko do wykreowania nazwy konkretnego przedmiotu (główna funkcja), ale i do przekazania czegoś o tym przedmiocie (może to być związanie z nazwą pewnych dodatkowych, dopełniających informacji), ponadto pragnie wyrazić związane z obiektem uczucia, ocenić go. I właśnie owo „przekazanie informacji” i „ocenienie”, będące konsekwencją ludzkiego ratio i emotio, ustanawiają dwie ważne, mimo że dopełniające funkcje nazw własnych” (Karpenko 1980: 12). Funkcje te zostały nazwane jako informacyjna i emocjonalna. Nazwa pełni funkcję informacyjną wówczas, gdy informuje ona o jakimś aspekcie denotatu nie tylko specjalistów-onomastów, ale wszystkich użytkowników języka. Funkcja informacyjna zawiera rozmaite odcienie - może to być objaśnienie, dedykacja, czy nawet funkcja ideologiczna – nazwy na cześć kogoś/czegoś. Wyodrębnia się z niej również funkcja socjalna, która polega na tym, że nazwa własna (przede wszystkim antroponim) umożliwia „klasową dyferencjację ludzi”.

Druga z wyróżnionych funkcji – funkcja emocjonalna – nie jest tak zróżnicowana jak informacyjna, niemniej jednak i ona jest dość pojemna, co związane jest z rozległością pojęcia emocji. Nazwy mogą wyrażać nie tylko te emocje, które towarzyszą mówiącym o obiekcie (tu mieściłyby się wszelkie formy hipokorystyczne imion), ale także te, które towarzyszą ludziom w procesie odbioru nazwy własnej. Możliwe są tu dwa kierunki przepływu, czy też ewokowania, emocji: użytkownik → nazwa i nazwa → użytkownik. Jako przykład przywołane są nazwy o charakterze reklamowym, które ze względu na swoją wymowę mają wywołać wesołe, optymistyczne nastawienie odbiorców do nazwanych obiektów[2] – w tym przypadku osad Błagodatnaja, Raskosznaja, Udacznaja (Karpenko 1980: 14). Pomimo, że zawierają one określone informacje, to oddziaływają nie na rozum, ale na emocje. Jeszcze wyraziściej funkcja emocjonalna przejawia się w antroponimach (w formach deminutywnych i pewnych szczególnych klasach, np. przezwiskach), co Karpenko tłumaczy tym, że emocje ludzkie są przede wszystkim kierowane na drugich ludzi.

Trzy omówione funkcje – główna, informacyjna i emocjonalna – składają się na charakterystykę funkcjonalną nazw własnych. Jednak, jak zauważa Karpenko, pewnemu zróżnicowaniu podlega też przejawianie się owych funkcji, wynikające z samego faktu istnienia nazw własnych. Funkcja główna, informacyjna i emocjonalna są funkcjami aktywnymi, które niejako tłumaczą obecność (istnienie) nazw. Ponadto występują swego rodzaju „ślady funkcyjne” („функции-следствия”), które nie objaśniają obecności nazw, ale same są objaśniane ich obecnością. Tego rodzaju właściwości autor określa mianem funkcji pasywnych. Należą do nich funkcja poznawcza i akumulacyjna (Karpenko 1980: 15). Funkcja poznawcza polega na wskazywaniu przez nazwę (dokładniej: przez sam fakt, że nazwa istnieje) wysokiej rangi nazywanego obiektu – z tego, że obiekt posiada nazwę własną można wnioskować, że jest on ważny dla użytkowników języka. Jako przykład Karpenko podaje nazwy nadawane rytualnym naszyjnikom przez mieszkańców niektórych wysp na Oceanie Spokojnym. Funkcja poznawcza jest pasywnym odpowiednikiem („аналог”) funkcji dyferencjacyjnej. Z kolei funkcja akumulacyjna – pasywny odpowiednik funkcji informacyjnej i emocjonalnej – realizuje się poprzez fakt, że w nazwach własnych, podobnie jak w wyrazach pospolitych, zawarte są informacje o kulturze, przeszłości, tradycji. Jednak w odróżnieniu od funkcji aktywnych, te „ślady” informacji i emocji są dostępne wyłącznie specjalistom, nie są one powszechnie odbierane przez użytkowników języka w procesie komunikacji (Karpenko 1980: 15).

 

Z zupełnie innego nurtu badań onomastycznych (czy szerzej – lingwistycznych) wyrastają poglądy D. L. F. Nilsena (1988). Rozpatruje on specyfikę przejawiania się nazw własnych w komunikacji i na podstawie tych obserwacji wyodrębnia kilka sekundarnych funkcji nazw. Przytaczane przykłady pochodzą z różnych opracowań, są to również zasłyszane bądź odnotowane w codziennych gazetach przypadki dość nietypowego użycia nazw. Funkcja jest przez autora rozumiana jako cel użycia, a więc poddając rozważaniom funkcje zastanawia się on na celami, jakim nazwy mogą służyć („names are used for” – „nazwy są używane do/żeby...”). Dzięki takiemu podejściu autor uzyskuje cały szereg swoistych, często indywidualnych właściwości nazw, a raczej – możliwości ich wykorzystania w różnych celach w codziennej komunikacji.

W pracy Nilsena nie ma systematycznego wykładu dotyczącego funkcji sekundarnych. Nie jest to praca syntetyzująca, ma raczej walor opisu jednostkowych wystąpień, które stały się podstawą wyodrębnienia różnych szczegółowych „celów”. Wśród opisanych przez autora „funkcji” (raczej powinno się tu mówić o „użyciach”) występują tak nietypowe i w gruncie rzeczy jednostkowe, jak „oclenie językowe” (tłumaczenie nazw), wywieranie wpływu na ludzi, ratowanie wykonanej już pracy, wnoszenie przez nazwy własne podwójnego znaczenia, charakter mnemotechniczny („mnemonic”), polegający na ułatwianiu za pomocą odpowiedniej nazwy zapamiętania danego zjawiska (nazwa Efekt Coolidge`a na określenia pewnej prawidłowości biologicznej), charakteryzowanie denotatów lub odwrotnie: ukrywanie ich właściwości (w celu uzyskania anonimowości nosicieli – przykładów dostarczają imiona kelnerek czy prostytutek, które nie są nigdy uzupełniane nazwiskiem), czy wreszcie używanie nazw dla żartu, zabawy. Wszystkie opisane przez Nilsena przykłady „użycia” nazw zostały zilustrowane odpowiednimi, anegdotycznymi nieraz przykładami, zaczerpniętymi nawet z codziennych gazet. Trudno przy tym oprzeć się wrażeniu, że właśnie owe jednostkowe, indywidualne przypadki stanowią punkt wyjścia i pretekst do ujęcia ich w odrębne „funkcje”. Wydaje się przy tym, że nie w każdym przypadku mówienie o odrębnej funkcji jest uzasadnione. Chyba, że uwzględnimy charakterystyczne dla autora, dość swobodne traktowanie terminu funkcja, czy też może interpretowanie go w szerszym sensie niż każe tradycja europejskiego strukturalizmu.

Niejako na marginesie Nilsen zauważa, że niektóre nazwy mają bardzo wysoką, inne zaś bardzo niską „wartość identyfikacyjną” („very high – very low identification value”). Przytacza on historię pewnego pisarza, który złożywszy w wydawnictwie rękopis książki dostał odpowiedź, że co prawda rzecz jest napisana całkiem dobrze, ale to wydawnictwo publikuje wyłącznie prace znanych pisarzy. „To wspaniale” – miał odpowiedzieć pisarz – „nazywam się Smith”. Niezależnie od anegdotycznego wymiaru opowiastki, pojawia się tu interesująca obserwacja – powszechność występowania danego nazwiska (w języku angielskim będzie to Smith) jest odwrotnie proporcjonalna do jego wartości identyfikacyjnej. Z kolei nazwiska mało znane, jednostkowe, posiadają bardzo dużą wartość identyfikacyjną.

 

W sposób bardziej systematyczny zagadnienie funkcji nazw omawia M. Knappová (1992). Podejście funkcyjne jest związane z pragmatyczną interpretacją użycia nazw, ale także – z drugiej strony – kluczową rolę pełni specyfika aktu (względnie: procesu) nazwotwórczego. Tu z kolei zasadniczą duże znaczenie mają: ranga nazywanego obiektu, stopień rozwoju danej społeczności, sposób jej społecznego zorganizowania, a także elementy ściśle językowe – struktura systemu onimicznego danego języka, jego możliwości słowotwórcze, norma nazewnicza. Przy opisie funkcyjnym systemu nazewniczego należy też mieć na uwadze jego peryferyjny (na tle całej leksyki) charakter, wynikający z braku ładunku semantycznego w sensie znaczenia apelatywnego. Dlatego też, w opinii autorki, można mówić jedynie o semantyce proprialnej. Nie znaczy to jednak, ze nazwy nie mogą przenosić językowych i pozajęzykowych informacji, podobnie jak nie znaczy, że nie mogą pełnić pewnych specyficznych funkcji (Knappová 1992: 212).

Bazując na dokonaniach Praskiego Koła Lingwistycznego, a w szczególności tezach Jakobsona Knappová twierdzi, że nie ma powodu, aby sześciu wyróżnionych przez niego funkcji języka (referencyjna, metajęzykowa, konatywna, fatyczna, emotywna i poetycka) nie można było przystosować – w zależności od okoliczności – do opisu funkcji nazw własnych. Oprócz tego jednak nazwy własne pełnią funkcje specjalne, wynikające ze specyfiki systemu onimicznego. Te podstawowe funkcje to (połączone): nominacyjna, indywidualizująca i dyferencjacyjna. Z nimi połączone są również funkcja deiktyczna (wskazywania) oraz funkcja apelowa.

Drugi krąg tworzą funkcje: asocjacyjna, ewokacyjna i konotatywna. Dzięki nim pewne nazwy, oznaczające określone obiekty (kulturowe, geograficzne, historyczne), przejmują część właściwości tych obiektów, niejako obrastają w skojarzenia, jakie użytkownicy mają o ich denotatach (przykłady: Afryka, Helsinki, Dunaj, Spartakus, Noe).

Funkcje socjalne – klasyfikują obiekty według najróżniejszych kryteriów: geograficznego (pewne nazwy występują tylko, lub przeważnie, na określonym terytorium), czasowego (imiona modne i staromodne, które mogą wskazywać na wiek nosicieli), religijnego (imiona typowe dla społeczności żydowskiej: Ester, Hugo), czy narodowego (Fritz oznacza w literaturze Niemca, Iwan – Rosjanina). Funkcję deskrypcyjną natomiast pełnią wielowyrazowe nazwy instytucji, które nie tylko nazywają, ale również charakteryzują denotaty (tzw. nazwy mówiące – „mluvící jména”), jak: Fundacja na Rzecz Nauki Polskiej, Ośrodek Badania Opinii Publicznej.

Ostatnia grupa funkcji wiąże się z możliwością wyrażania emocji – autorka łączy tu takie pojęcia, jak funkcja ekspresywna, emocjonalna oraz psychologiczna (Knappová 1992: 213). Przykłady to przede wszystkim wszelkiego typu formy hipokorystyczne, zróżnicowane zarówno pod względem typu społeczności, jak i okresu użycia (zmienne na osi społecznej i czasowej). Autorka podkreśla funkcjonalną różnorodność nazw własnych, które – podobnie jak i inne znaki językowe – wpisują się w teorię wyrastającą z kręgu praskiego językoznawstwa strukturalistycznego.

Problem funkcji nazw własnych omawia również K. Zilliacus. Przyjmuje on (Zilliacus 1997: 14) najbardziej rozpowszechnione ujęcie nazw jako znaków językowych, które jedynie denotują, nigdy zaś nie charakteryzują nazywanych obiektów („proper names can only denotate their baerers”, „names are words which name objects individually without describing them”, Zilliacus 1997: 14). Takie ustawienie perspektywy badawczej – autor mówi tu o gramatyce nazewniczej: „from the name-grammatical point of view” – rzutuje w sposób zasadniczy na wnioski, do jakich dochodzi on w toku dalszego rozważania problemu.

Nazwy własne pełnią dwie zasadnicze funkcje (a w zasadzie: sposoby funkcjonowania): prymarnie jest to występowanie w roli znaków denotujących określone obiekty, bez jakiegokolwiek ładunku semantycznego. Ów brak „obciążeń” semantycznych powoduje, że nazwy własne mogą sekundarnie przenosić różnorodne, subiektywne i indywidualne konotacje związane z nazywanymi obiektami. Denotacja jest tu kategorycznie rozdzielona od pierwotnej oraz potencjalnej konotacji: „The denotation of name is completely independent of the connotations which the name originally had or with which it can now be associated” (Zilliacus 1997: 18). Drugą podstawową funkcją nazw własnych jest  tworzenie określeń, nazywających różnego rodzaju zjawiska, połączone w jakiś sposób z prymarnymi denotatami nazw. Ilustracją tej funkcji są określenia, wykorzystujące nazwę stolicy Szwecji: Stockholms slott ‘zamek sztokholmski’, Stockholm Open ‘nazwa turnieju tenisowego, rozgrywanego w Sztokholmie’ (Zilliacus 1997: 18).

Brak możliwości wnoszenia jakichkolwiek informacji o nazywanych obiektach, nie przeszkadza jednak wskazać możliwości niebezpośredniego (bo obecnego w tzw. nazwach metaforycznych) opisu. Jest to traktowane jako wyjątek od reguły („there are only a few special exceptions from this rule”, Zilliacus 1997: 19). Próby dociekania znaczenia nazw własnych nie powinny być przedmiotem rozważań onomastów. Prace badawcze winny być ukierunkowane na rekonstrukcję nazw i ich objaśnienie (rozwój formalny, pierwotna denotacja). Tworzenie nazw zawierających elementy znaczenia leksykalnego, w praktyce możliwe, jest postrzegane jako przejaw kreacji artystycznej. Ta właśnie dodatkowa kreacja onimiczna sprawia, że nazwy własne nie są identyczne semantycznie i funkcjonalnie z wyrazami pospolitymi (nie są bowiem tworzone w prosty sposób na zasadzie deskrypcji denotatów), czyniąc z nich jednocześnie zróżnicowany i niezwykle interesujący przedmiot dociekań językoznawczych (Zilliacus 1997: 20).

 

Zupełnie inne stanowisko w kwestii znaczenia nazw własnych zajmuje Carroll (1983). Krytyczna analiza dotychczasowych poglądów na temat denotacji, znaczenia i konotacji nazw, będących przedmiotem rozważań najważniejszych filozofów języka (Milla, Fregego, Kripkego, Putnama, Ziffa, Katza, Searla) skłania go do przyjęcia twierdzenia, że nazwy własne mają znaczenie: „Proper names have too much meaning” (Carroll 1983: 348). Dużą rolę przykłada on do tzw. znaczenia kategorialnego[3], pojawiającego się i u innych teoretyków onomastyki (Van Langedock), bez którego wręcz nie sposób utworzyć nazwy własnej: „Establishing the name without explicity making use of the sortal category names is more difficult. As Ziff and Chomsky observed, establishing the name without indicating the sortal at all is impossible” (Carroll 1983: 358). Wiąże się to ściśle ze specyfiką aktu nazewniczego (autor posługuje się  pojęciem chrztu – „an act of baptism”), którego istotą jest skupienie (połączenie) uwagi na jednym, nazywanym obiekcie. Nazwa jest funkcjonalnie skróconą deskrypcją, co więcej – jest to jedna z najważniejszych właściwości nazw. Deskrypcyjność ta może być wyraźna, co ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin