Bajka o białym Niedźwiadku
Natalia USENKO i Andrzej NIEDŹWIEDŹ
Był sobie biały niedźwiadek, który bardzo lubił zjeżdżać na sankach. Pewnego razu wszedł na wielką górę i ruszył w dół. Sanki zjeżdżały coraz szybciej i szybciej. I nagle - siu-u-up! Wjechały na bryłę lodu i poleciały razem z niedźwiadkiem!Sanki frunęły bardzo wysoko, dookoła było pełno chmur. Niedźwiadek spojrzał w dół i zobaczył morze. -Sanki, sanki - powiedział - zanieście mnie dalej!I sanki wylądowały na żółtym piasku. Niedźwiadek zobaczył drzewa bananowe, małpę i żółwie i bardzo się zdziwił.-A gdzie jest moja mama, biała niedźwiedzica? - spytał. Małpa podrapała się w głowę i powiedziała:-Nie wiem... Tu nie ma białych niedźwiedzi. Tu jest Afryka, Niedźwiadek bardzo się zmartwił, ale przyszedł do niego duży żółw i powiedział:-Nie martw się, misiu. Twoja mama jest tam, za morzem. Musisz do niej popłynąć. -Masz rację - ucieszył się miś. - Zaraz zrobię łódkę!Zerwał z drzewa wielki liść i zrobił z niego żagiel. Potem pożegnał się z żółwiem i z małpą, usiadł na swoich sankach i powiedział:-Sanki, sanki, płyńcie do domu, do mamy!I sanki popłynęły jak łódka.-Poczekaj! - zawołała małpa i dała misiowi banany na drogę. Niedźwiadek wrócił do domu i zdążył akurat na kolację. -Nareszcie! - zawołała mama. - Gdzie byłeś, misiu?-W Afryce! - powiedział niedźwiadek i opowiedział mamie, jak latał na sankach.-Jesteś bardzo dzielny - powiedziała mama. - Ale następnym razem uważaj i nie zjeżdżaj z gór tak szybko!A potem upiekła mu tort z bananami i zaprosiła dużo gości. I wszystkie niedźwiedzie i niedźwiadki bardzo się dziwiły, bo jeszcze nigdy nie widziały bananów.
nicho87