Jarosław Marek Rymkiewicz ZACHÓD SŁOŃCA W MILANÓWKU Wwa 2002.doc

(144 KB) Pobierz

I'   '   ''■'.'   '


Z TOMU

„ZACHÓD SŁOŃCA W MILANÓWKU'

(2002)    :    :;


OGRÓD W MILANÓWKU, KOTY STYCZNIOWE

Jeszcze leży na lubczykach śnieg styczniowy
Przez mój ogród idzie przygłup istnieniowy

Brat leszczyny jarzębiny swat lubczyka
Tam za chrustem to się zjawia a to znika

W obu uszach w obu mózgach ma zdziwienie      •', •'
Idzie przygłup istnieniowy - przez istnienie

Przez trzy progi trzy piwnice trzy pokoje
Ten co z moich istnieniowych wyszedł rojeń ,

Ten co wyszedł z istnieniowych przypowieści

Idzie przygłup - ale nie wiem czy się zmieści              • •      ,  , ■   •

Jak kret zimą wy liniały jak mysz chudy              . Ą y; ' , . . .,   '■

Idzie przygłup - za nim idzie mój kot rudy

155


X


Za nim idzie mój kot żółty mój kot bury
I śpiewają jemu kotów wielkie chóry

Dwa są ostrza - w obu czaszkach skrzyżowane
Idzie przygłup przez istnienie jak przez ścianę

Idą za nim brzozy wierzby i jaśminy
Co istnieje nie ma żadnej tu przyczyny

Tu istnienie jak obierki jest w kompoście
Głupie koty to są moi tutaj goście

Idą za nim jeże szambo i derenie
Już totalne tu panuje - ogłupienie

Tu istnienie ma dwa mózgi jak dwie szpady
A ja stoję między nimi - bardzo blady

styczeń 1999

KOSZ NA ŚMIECI PRZY STACJI KOLEJKI
WKD W MILANÓWKU POD WARSZAWĄ

Kosz na śmieci a w tym koszu olaboga!
Jaki lament! jakie jęki! jaka trwoga!

Ile istnień! i papierów! i nicości!

Jaka ciemność ale skryta tam w ciemności .

Puszki plastik dwa psie gówna i milczenie , • <• ,.,' >■, •
Śmieci śmieci -jest w tym jakieś Boże tchnienie. !V '


Jakieś Boże miłosierdzie - Boże trwanie
Coś co jest mi tutaj bliskie niesłychanie

Ile śmieci -jak w dwóch mózgach nihilisty
Kiedy Bóg mu się objawia ale mglisty

Ale super tajemniczy super Boży

I śmierć super - pośród śmieci mnie ułoży



Pod śmieciami mnie zakopie w śmieci zmieni
Chętnie idę - w tę krainę wiecznych cieni

Gdzie o zmierzchu blado świecą wysypiska
Prosto w nicość - tam gdzie Boga widać /. bliska

Prosto w nicość - co za odlot odlotowy
(Nic innego nie przychodzi mi do głowy)

Co za odlot - w super dobro w super trwanie
Bóg jest dobry -ja to piszę na kolanie

Bóg jest super - idę w jego okolicę
Moje życie wsparte o tę tajemnicę

marzec 1999

OGRÓD W MILANÓWKU,
PIEŚŃ NOCNEGO WĘDROWCA

Chodź ze mną żabo i ty tam - trzynoga
Idziemy prosto - do naszego Boga


 


156


157


tf


Chodź bury kocie i czeremcho szara
I jeż do Boga - też się stąd dojść stara

I jeż do Boga - też ma swoje prawo
Za tajemniczą obecności sprawą

Chodźcie sosenki - gdy macie życzenie
Bóg wytłumaczy nam swe nieistnienie

Każdy ma prawo wchodzić do ogrodu
Chodź bury kocie tyś z ludzkiego rodu

Zaraz zakwitnie moja dzika łąka
Ja na to liczę że Bóg tu się zbłąka

Ze Bóg tu wejdzie - w nocy - po kryjomu
Pytając czemu kotów nie ma w domu

W nocy - ukradkiem - widoczny w połowie
I coś ważnego mnie i żabom powie

Zbudzi mnie ze snu -ja w to mocno wierzę
I spyta gdzie są pogubione jeże

I czemu brzozy cierpią - tak w milczeniu
Jakby wiedziały o swym nieistnieniu

Kot żółty poszedł na poszukiwanie

I może wcześniej on przed Bogiem stafaie '•' c

Jeże czeremchy chodźmy przyjaciele
Mało co wiemy a jest pytań wiele        ■" " .


Kot żółty poszedł na poszukiwanie
Zaniósł do Boga nasze zapytanie

kwiecień 1999

PIĘKNA MŁYNARKA

Piękna młynarka karmi dziecko pod leszczyną

W tej pieśni jest kobietą - w innych jest dziewczyną

Muzyka jest ze śmierci - o piosenki miłe
Orzechy na leszczynie wszystkie są przegniłe

Biała pierś się wychyla z czerwonej zawiązki
A obok płynie strumyk - tajemniczo wąski

Moja pieśń jest zrobiona ze śmierci i z płaczu
I właśnie tyle znaczy ile łzy tu znaczą

I właśnie tylko znaczą - łzy pieśni niewinne
Nim pieśń wyniosą z czasu w jakieś czasy inne

Muzyka jest ze śmierci - i do śmierci wzywa
Jeśli piszesz muzykę to ją zrób nieżywą

To ją zrób półumarłą jak baśń w ciemnym lesie
Tam gdzie piękna młynarka nagie dziecko niesie

Gdzie piosenkę Schuberta śpiewają krasnale
Jeśli tego nie umiesz to jej nie rób wcale


 


15S


159


 


 


Gdzie Schuberta śpiewają - za istnienia ścianą
I łzy płyną te które gdzie indziej przelano

Gdzie Schuberta wynoszą z tutejszego czasu
Powoli powolutku jak baśń z głębi lasu

Młynarka leży w lesie umarła i blada
Czarna zmora istnienia na jej piersi siada

Obok dziecko się bawi w rumiankach w pokrzywach
A ona mu nie śpiewa bo już jest nieżywa     , ,  :

Powoli powolutku tak jak się umiera

Baśń tańczy na paluszkach walca lub landlera

A ona mu nie śpiewa - nożem jest przebita
Nad dzieckiem i młynarką leszczyna zakwita

Leszczyno o leszczyno liście masz czerwone
A obok płynie strumyk - w tajemniczą stronę

Pomiędzy zimne piersi wspina się pokrzywa
Miłość jest jak muzyka - i do śmierci wzywa    ,    :

Powoli powolutku śmierć nas w baśń zamienia
Ciemny orszak miłości ciemniejszy - istnienia       ' ■(■■

czerwiec 1999


OGRÓD W MILANÓWKU,
JEŻE W POŁOWIE SIERPNIA

Pan zastępów Pan brzeźniaków jeży śliwek      '■
Ale jeże leżą tutaj - patrz! - nieżywe              -   i

Trochę zgniłe trochę krwi wycieka z brzucha
Ponad nimi trwa kosmiczna zawierucha         -   <■>

Wstążka śluzu sztandar śluzu w suchej trawie
Pan zastępów jaką mógłby tu mieć sprawę

Sztandar śluzu szarej pleśni proporczyki
To co słychać to istnienia są okrzyki

Czarne łapy krwawe kolce i pazury

Pan zastępów wszystko chowa to do dziury

W czarnej dziurze piski krzyki - o szalone!
Pan zastępów idzie teraz w inną stronę

O tej dziurze - jeże jeże co wy wiecie
Lepiej było nie pojawiać się na świecie

Lepiej tu się genetycznie nie pomnażać
Gdy coś było po co jemu się powtarzać

Ale jeże nic nie wiedzą nic nie wiedzą

Tam w tej dziurze martwe siedzą martwe siedzą

Styl poezji jest im obcy - ten wysoki

Pod ich tronem przesuwają się obłoki      .;. i.i-   ■''


 


160


161


Nie dla jeży śpiewa Gretchen am Spinnrade
Ich pisk słyszę kiedy w nocy spać się kładę

Nie dla jeży Brahms - safijska jego oda
Jeśli czegoś może Brahmsa trochę szkoda

Ale to są tylko słowa tylko słowa

Pan zastępów wszystko to do dziury chowa

Jeże ody wstążki śluzu kołowrotki              . ■

Jeszcze słychać - śpiewa Gretchen -jej śpiew.słodki

Pan zastępów Pan sosenek brzóz i jeży
Wszystko jedno czy się wierzy czy nie wierzy

Jeszcze słychać - o safijskie nasze ody

Tam gdzie żółknie gdzie umiera brzeźniak młody

Jeszcze słychać gdzie umiera brzeźniak bratni
Słodki słodki pisk istnienia -już ostatni

sierpień 1999      ...■    ;              ,

JADĄ ZMARLI

Jadą zmarli ale dokąd ale po co
Już noc późna oni jadą późną nocą

Już świt blady oni jadą ciągle jadą
Mają twarze umazane gliną bladą


Mają łokcie krwią pobladłą pobrudzone
Jadą zmarli - nie wiedzący w którą stronę

Przez odmęty czarny kompost tej jesieni
Jacy bladzi! wszyscy strasznie wykrwawieni

Jadą prędko coraz prędzej coraz dalej
Mnie się tutaj jeszcze jedna gwiazdka pali

Co za podróż! gdzieś za dęby za jesiony
Przed tygodniem mój dąb jeszcze był zielony

Przez jaśminy czarne wrzosy przez pokrzywy
Płacze jesień płacze wrzesień - też półżywy

Żegnaj żegnaj żółty kocie mój kolego

Jadą zmarli jak w kadencjach u Schnittkego

Tam w jaśminach blady świt układa baśnie
I to moja tam w jaśminach gwiazdka gaśnie

Blade usta śpiewające do świtania

Krwi nie mają bo wyciekła z ich śpiewania

Bo ściekała im po łokciach i kolanach       i  ■
Patrz! pokrzywa jeszcze jedna połamana

Wrzosy wrzosy - i pokrzywy z nimi jadą
Patrz! pokrzywa ale z twarzą bardzo bladą

Już nikomu nie powiedzą ani słowa
Tu ulica jest Grabowa tam Dębowa


 


162


163


 


Jadą jadą - od kolejki w Milanówku

Nie chcą kwiatów nawet nie chcą mieć pochówku

Ten kto umarł ten już nie wie gdzie przebywa
Tylko taka jest tu prawda - ta prawdziwa

I pacierzy - nie chcą nawet i pacierzy

W nocy kot mój razem ze mną na wznak leży

Co za podróż! jadą prędko z tego świata
Tylko jeszcze jedna piosnka wokół lata

Moja piosnka dla tych wszystkich moich drogich
Którzy jadą - nie znający swojej drogi

Moja piosnka dla Bożenki dla mamusi
...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin