ur-Rachim M Ata - Jezus wysłanik Islamu.doc

(1104 KB) Pobierz
Wstęp

M Ata ur-Rachim  - Jezus wysłannik Islamu

 

Wstęp

 

Pewien znany badacz historii chrześcijaństwa przyznaje, że dzisiejsze chrześcijaństwo jest "maską" na twarzy Jezusa. Dodaje jednak, że długo noszona maska zaczyna żyć własnym życiem i jako taka, musi zostać zaakceptowana. Muzułmanie wierzą w Jezusa, który istniał nie akceptując "maski". Taka właśnie, w olbrzymim skrócie, jest różnica dzieląca islam i Kościół przez ostatnie czternaście wieków. Jeszcze przed narodzinami islamu na przykład arianie, paulicjanie i  Goci przyjęli  Jezusa  odrzucając "maskę". Święci rzymscy cesarze zmuszali chrześcijan do ujednoliconego myślenia. Realizacja tego nierealnego przedsięwzięcia kosztowała życie wielu chrześcijan. Castillo, wielbiciel Servetusa powiedział, że "zabić człowieka nie znaczy  udowodnić doktrynę". Przekonania nie  można wymusić sztyletem.

              Zdarzają się sugestie, że, w celu osiągnięcia integracji w Anglii, muzułmanie powinni zsynchronizować swoje dwa święta z Bożym Narodzeniem i Wielkanocą. Ci, którzy tak twierdzą zapominają, że są to przedchrześcijańskie, pogańskie obchody. Boże Narodzenie to starożytne święto urodzin Boga - Słońca a Wielkanoc - święto na cześć anglosaskiej bogini płodności. W takiej sytuacji można się zastanawiać kto tak naprawdę jest "Antychrystem".

              Ta książka ma być próbą, być może pierwszą jaką podjęto, przestudiowania świętego życia Jezusa, z wykorzystaniem wszystkich dostępnych źródeł, włączając rękopisy znad Morza Martwego, Biblię, Koran i Hadisy. Chrześcijańscy badacze, którzy podejmują próby opisania życia Jezusa, nigdy nie uwalniają się zupełnie od przeświadczenia o Jego boskości. Jeśli nie udaje im się udowodnić, że był boski, często stwierdzają, że w ogóle nie istniał lub, że był "wszystkim dla każdego".

[5]

Człowiek o takim nastawieniu nie jest zdolny do obiektywnych rozważań. Niniejsza książka wyraża  przekonanie że Jezus istniał. Był człowiekiem i prorokiem Allaha.

              Praca ta jest wynikiem trzydziestu lat badań. Chciałbym podziękować Amatur Raquib, która trudziła się by znaleźć książki, już nie drukowane, sprzedawane na ulicach wielu amerykańskich miast. Książki te nie były dostępne w bibliotekach w Karachi, tak więc jej pomoc była dla mnie bardzo ważna.

              Jego Ekscelencja pan Ahmad Jamjoom z Jeddah odwiedził mnie w Karachi. Jego wsparcie i zachęta pomagały mi ilekroć napotykałem jakiekolwiek trudności.

              Podziękowania należą się również dla Jego Eminencji Shaykh 'Abd al-Qadir as-Sufi. Na każdym kroku wyciągał w moją stronę pomocną dłoń. Przyczyniło się to do nawiązania współpracy między mną i  panem Ahmadem Thomsonem. Pomagał mi on zbierać materiały i bez niego moja praca posuwałaby się nieznośnie powoli. Hajj 'Abd al-Haqq Bewley zawsze służył pożytecznymi sugestiami i radą.

              Uczucie i ciepła przyjażń, jaką ofiarował mi Dr. Ali Aneizi nie dają się opisać, jedynie głęboko odczuć.

W końcu, według słów Koranu,

 

              *Nothing from me except with the help of Allah*

              (Wszystko co czynię, czynię z pomocą Allaha.)

 

                                                                                    Muhammad Ata ur-Rahim

Londyn

7 dżumada al - ula, 1397 A. H. (H)


[7]

 

 

Wprowadzenie

 

              Autor niniejszej książki, Muhammad ' Ata ur-Rahim, gorąco wierzył, że gdyby mieszkańcy krajów chrześcijańskich posiedli pewną znajomość islamu i realistyczne zrozumienie postaci Jezusa, proroka, pokój z nim, dałoby się w przyszłości uniknąć wielu niepotrzebnych nieporozumień. Jako bystry, kosmopolityczny naukowiec, autor nie był skrępowany żadnymi nacjonalistycznymi ograniczeniami, jeśli tylko wchodziło w grę dobro i szczęście ludzi. Wzajemna nieznajomość różnych kultur to, według autora, najistotniejsza przyczyna cierpienia i trudności w funkcjonowaniu współczesnego świata.

              Tak więc, książka ta jest w pierwszym rzędzie skierowana do świata zachodniego, ale również do wszystkich, którzy szukają oświecenia wśród labiryntu wzajemnie sprzecznych ideologii otaczających narodziny Jezusa, jego misję i jego śmierć. Muhammad 'Ata ur-Rahim zaatakował te wątpliwości logiką rzetelnego historyka. Odkrył on, że przyczyną nieporozumień są przede wszystkim te  dogmaty opierające się racjonalnemu wyjaśnieniu: rzekoma boskość Jezusa i doktryna   Trójcy Świętej.

              Niniejsza praca obala wiele mitów na których opiera się chrześcijaństwo. Ukazuje ona Jezusa jako ortodoksyjnego Żyda, którym naprawdę był, jako nauczyciela unitarianizmu posłanego przez Allaha by wypowiedzieć wojnę zakłamaniu, które osiągnęło niewyobrażalne rozmiary wśród żydowskiego kapłaństwa.

              Nie chcę jednak, by niniejsze wprowadzenie stało się streszczeniem książki, która mówi sama za siebie. Tylko częściowo wyraża ona pragnienie autora by pomóc w odnalezieniu prawdy ludziom, którzy nie są muzułmanami oraz by zmniejszyć zabobonny lęk jaki islam wywołuje u większości chrześcijan. My, muzułmanie, wiemy jak bezpodstawny jest ten lęk. Jesteśmy spokojni w naszej znajomości Allaha, najłaskawszego,

[8]

najbardziej sprzyjającego człowiekowi; wymykającego się ludzkim kryteriom:

"Nic nie jest do Niego podobne. On jest Słyszący, Widzący!"

(Koran, XLII : 11) 

Jesteśmy spokojni w naszej znajomości Jego proroków, pokój z nimi, spokojni w znajomości Allaha jaką im zawdzięczamy oraz Jego przymierza, które wyznacza drogę naszego życia na ziemi. Muzułmanie podążający za niezmienną całkowitością Świętego Koranu wiedzą o tym, lecz, być może, nie potrafią uzmysłowić tego innym. Autor, kierowany szczerą życzliwością w stosunku do wszystkich ludzi, szczególnie  tych mniej szczęśliwych od niego, zdawał sobie sprawę z tego braku porozumienia. Był także świadomy znaczenia tradycji regionalnej, jaka rozwinęła się wewnątrz islamu, tradycji, która zdolna jest zmylić tych, którzy patrzą na nas poprzez barierę strachu, a nawet wywołać nieporozumienia pomiędzy Muzułmanami różnych narodowości.

              Jedynie nieopisana determinacja i bezgraniczna życzliwość mogą przyczynić się do rozwoju prawdziwego braterstwa i zrozumienia pomiędzy narodami, a lęk przed nieznanym jest największą przeszkodą. Wielu muzułmanów, obserwując zatracone wartości moralne zachodu sądzi, że wypełnienie duchowej pustki religią islamu nie powinno być trudne. Jest to jednak marzenie o budowaniu zamków na niebie. Masowa edukacja ludzi niezbędna do rozwoju zachodniej technologii i nauki unaoczniła tym ludziom, że religia, taka jaką ją znają, opiera się na dogmatach nie potwierdzonych faktami. W konsekwencji, staje się rzeczą oczywistą, że elita intelektualna przemysłowego społeczeństwa zachodu jako pierwsza odmówiła współpracy, odnajdując wspaniałe poczucie wolności w swojej świeżo osiągniętej niezależności od monopolistycznego duchowieństwa Kościoła chrześcijańskiego, duchowieństwa, które przez wieki hamowało rozwój edukacji. Dla takich ludzi, religia, jakakolwiek nie byłaby jej nazwa, jest nie tylko staromodnym przesądem, ale restryktywną siłą, utrudnieniem w dążeniu do dalszego rozwoju nauki. Urodzeni muzułmanie, nie przyzwyczajeni do istnienia barier pomiędzy nimi i Allahem, zdają się nie rozumieć, że dla upadłych chrześcijan porzucenie religii oznacza jedynie pozbycie się balastu stworzonej przez człowieka filozofii, która, w przeszłości, posiadała pewne zalety jako sposób utrzymywania prawa i porządku.

              Zanim jednak islam mógłby wypełnić duchową pustkę zachodu, ci ludzie,

[9]

będący w tej chwili absolutnymi materialistami, muszą przekonać się o prawdziwości Allaha i o tym, że nasza znajomość Jego nie zależy od zaakceptowania hierarchii, którą odrzucili. Muszą także pozyskać nowe wyobrażenie, na przykład, od muzułmanów.

              Gdyby nie to, że kraje islamskie, niemal z dnia na dzień, zyskały ogromne bogactwa, świat zachodni trwałby w swej nieznajomości islamu o wiele dłużej. W istniejącej sytuacji, cała Europa (nie wyłączając Rosji) oraz Ameryka, stanęły nagle twarzą w twarz nie tylko z wiarą, o której nic nie wiedzą, ale z wiarą mającą poparcie jedynej wartości jaką rozpoznają - pieniędzy, w niewyobrażalnych ilościach. A to oznacza siłę; siłę by zwyciężyć.    

              Nie stanowi zaskoczenia fakt, że siła ta wzbudza realny lęk. Dawno już świat muzułmański przestał mieć monopol na wiedzę naukową: dawno też zapomniano, że na tej właśnie wiedzy wschodu zbudowana została cała zachodnia technologia. Narody arabskie dopiero niedawno odnalazły prawdziwą narodowość: Pakistan, jako część subkontynentu pozostawał do niedawna pod dominacją  zachodniej siły przemysłowej. Teraz jednak, ci sami ludzie krajów islamskich, wykazują możliwość zdominowania społeczeństwa zachodu, pomimo jego umiejętności wyprodukowania dzieci z probówki, spacerowania po księżycu i potencjalnej możliwości dwukrotnego przedłużenia obecnej długości życia człowieka.

              Wywalczywszy z tak ogromnym trudem uwolnienie siebie i swoich państw spod dominacji i prawodawstwa rzymskiego duchowieństwa oraz zastąpienie ich przez cywilny rząd i cywilne prawo, ci, którzy przyszli na świat w krajach chrześcijańskich teraz dostrzegają niebezpieczeństwo ponownej utraty wolności.

Dopóki naukowe rozważania nad islamem kierowane serdeczną dbałością o ludzkie dobro, takie jak niniejsza praca Muhammada 'Ata ur - Rahima, nie stworzą klimatu sprzyjającego bliskiemu porozumieniu z zachodem, jedynie konflikt może wyłonić się z tej atmosfery strachu. Na krajach muzułmańskich, szczególnie tych najbogatszych, spoczywa ogromna odpowiedzialność; obowiązek ustanowienia przykładu. Na szczęście istnieje nadzieja, że rozwój i rozprzestrzenianie się uniwersytetów i centrów kulturalnych na zachodzie, jak również w samym świecie muzułmańskim, stworzy korzystniejsze warunki dla poważnych i

[10]

konstruktywnych badań nad islamem i tym samym, jeśli taka jest wola Allaha, pozwoli na stopniowe przezwyciężenie strachu.

My, jako muzułmanie, wiemy, że wszystko potoczy się zgodnie z wolą Allaha, co jednak nie znaczy, że wolno nam czekać z założonymi  rękami. Otrzymaliśmy wspaniały dar, jakim jest przykład Proroka Muhammada, pokój i błogosławieństwo Allaha niech będą z nim, oraz niezmienną naukę i natchnienie świętego Koranu, które nas prowadzą. Nauka jest jasna; musimy działać zgodnie z wolą Allaha, jeśli mamy osiągnąć spokój w życiu doczesnym i Jego najłaskawszą nagrodę w życiu następnym.

 

ANDREW DOUGLAS - HAMILTON

Dżumada Al - achira, 1399 A. H. (H)

Kwiecień, 1979 A. D.

[11]

Rozdział 1

 

Unitarianizm a chrześcijaństwo

 

              Badania historyczne dowiodły, że panteizm i bałwochwalstwo prymitywnych ludów jest we wszystkich przypadkach regresją od wcześniejszych wierzeń unitarianistycznych a monoteizm judaizmu, chrześcijaństwa i islamu rozwinął się raczej w opozycji do politeizmu niż jako jego rozwinięcie. W każdej tradycji, istniejąca na początku  szczera, wolna od naleciałości nauka z czasem w sposób nieunikniony załamuje się i z tą świadomością spoglądać należy na historię chrześcijaństwa. Zrodziło się z wiary w jednego Boga, po czym zostało zdeformowane poprzez zaakceptowanie  doktryny Trójcy Świętej. W rezultacie powstało zamieszanie, które coraz bardziej odwodziło ludzi od świętości.

              W pierwszym wieku po zniknięciu Jezusa jego wyznawcy kontynuowali głoszenie Jedności Boga. Dowodzi tego fakt, że Pasterz Hermasa napisany około 90 roku naszej ery uważany był przez Kościół za księgę objawioną. Pierwsze z dwunastu przykazań jakie ona zawiera zaczyna się następująco:

 

"Po pierwsze, uwierzcie, że Bóg jest jeden i, że On stworzył wszystkie rzeczy i ułożył je i z tego, co nie istniało powołał wszystkie rzeczy do istnienia, i On zawiera wszystkie rzeczy, ale sam nie jest w niczym zawarty...[1]"

 

              Według Teodora Zahn, wyznanie wiary do około 250 roku brzmiało: "Wierzę w Boga Wszechmogącego"[2]. Między 180 a 210 rokiem dodano słowo "Ojciec" przed słowem "Wszechmogący". Wielu z przywódców Kościoła zdecydowanie się temu przeciwstawiało. Istnieją zapisy dokumentujące potępienie tej zmiany przez biskupa Wiktora i biskupa Zefirusa, którzy dodawanie lub ujmowanie jakichkolwiek słów z Pisma Świętego uważali za niewyobrażalne świętokradztwo.

[12]

              Przeciwstawiali się także tendencji ubóstwiania Jezusa. Kładli olbrzymi nacisk na Jedność Boga wyrażoną w pierwotnych naukach Jezusa i przyjmowali, że choć był on prorokiem, był przede wszystkim człowiekiem, takim jak inni ludzie, nawet jeśli szczególnie uprzywilejowanym przez swego Pana. Podobna wiara wyznawana była przez Kościoły, które powstały w Północnej Afryce i zachodniej Azji.

              Kiedy nauka Jezusa została szeroko rozpowszechniona, zetknęła się z różnymi kulturami, a także weszła w konflikt z rządzącymi. Poszczególne kultury na różny sposób ją przystosowały, zmieniono ją także w celu uniknięcia represji ze strony panujących. Szczególnie zniekształcona została w Grecji, gdzie poraz pierwszy wyrażono ją w nowym języku i przeformowano zgodnie z ideami i filozofią greckiej  kultury.  Grecki politeizm był tym, co w dużym stopniu przyczyniło się do sformułowania doktryny  Trójcy Świętej, a także stopniowe wywyższenie Jezusa od proroka do Boga przez ludzi, do których z pewnością należał Paweł z Tarsu.

              Dopiero w 325 roku naszej ery doktryna  Trójcy Świętej  została uznana za element chrześcijańskiej ortodoksji. Nawet wtedy niektórzy spośród podpisujących credo nie wierzyli w nie, nie znajdując żadnego uzasadnienia w Piśmie Świętym. Atanazy, uważany za ojca tej formuły, sam nie był do końca przekonany o jej prawdziwości. Przyznaje, że "kiedykolwiek zmusił swój rozum do medytowania nad świętością Jezusa, jego  żmudne i daremne wysiłki prowadziły go wstecz - im więcej pisał, tym mniej potrafił wyrazić swe myśli." W jednym miejscu napisał: " Nie istnieją trzej, lecz JEDEN BÓG". Jego wiara w doktrynę Trójcy nie wynikała z przekonania, a była jedynie wymogiem aktualnej konieczności i polityki.

              Tego, że ta historyczna decyzja była w równym stopniu wynikiem politycznego oportunizmu co błędnego rozumowania, dowodzi rola, jaką odegrał Konstantyn, pogański władca Rzymu sprawujący kontrolę nad soborem w Nicei. Rozrastające się społeczności chrześcijan stanowiły siłę, której nie życzył sobie mieć przeciwko sobie, siłę, która osłabiała imperium, i której poparcie przyczyniłoby się w sposób nieoceniony do jego umocnienia. Poprzez modyfikację chrześcijaństwa miał on nadzieję uzyskać poparcie Kościoła i tym samym zakończyć zamieszanie w nim powstałe,

[13]

przyczyniające się do jeszcze większego zamieszania wewnątrz cesarstwa.

Proces, w wyniku którego osiągnął częściowo ten cel, ilustruje wydarzenie jakie miało miejsce w czasie drugiej wojny światowej. Pewnego razu, kiedy zbliżał się czas muzułmańskiego święta 'Id, tokijska propaganda skoncentrowała się na modlitwie 'Id, która miała odbyć się w Singapurze, wówczas pod okupacją japońską. Byłoby to historyczne wydarzenie, ogłoszono,   a jego następstwa odczułby cały muzułmański świat. To niespodziewane zainteresowanie modlitwą ustało nagle po kilku dniach. Tajemnica wyjaśniła się, kiedy pojmano i przesłuchano japońskiego więźnia biorącego udział w zamieszkach. Powiedział on, że Tojo, głowa japońskiego rządu, zamierzał wystąpić w roli największego muzułmańskiego reformatora naszych czasów. Miał plan jak dopasować naukę islamu do współczesnej epoki. Według niego stało się więc konieczne by modlący się muzułmanie, zamiast zwracać twarze w stronę Mekki, odwrócili się w stronę Tokio, które stałoby się przyszłym centrum islamu z Tojo na jego czele. Muzułmanie nie zgodzili się na podobne wypaczenie ich wiary, tak więc cały projekt zarzucono. W rezultacie, tego roku nie wydano pozwolenia na modlitwę 'Id w Singapurze. Tojo zdał sobie sprawę z pozycji islamu i chciał wykorzystać ją jako środek rozszerzenia swego imperialistycznego przedsięwzięcia, ale poniósł porażkę. Konstantyn zwyciężył tam, gdzie Tojo przegrał. Rzym zastąpił Jerozolimę jako centrum chrystianizmu Pawłowego.

              Taka degeneracja pierwotnej nauki Jezusa, której bezpośrednim następstwem było przyjęcie politeistycznej wersji chrześcijaństwa, zawsze wywoływała sprzeciw. Kiedy w 325 roku doktryna Trójcy Świętej została oficjalnie przedstawiona jako ortodoksyjna chrześcijańska doktryna, Ariusz, jeden z chrześcijańskich przywódców z Północnej Afryki, sprzeciwił się połączonej władzy Konstantyna i Kościoła Katolickiego przypominając, że Jezus zawsze głosił Jedność Boga. Konstantyn próbował zniszczyć kłopotliwych wyznawców monoteizmu, lecz nie powiodło mu się. Paradoksalnie, sam Konstantyn zmarł jako unitarianin, ale doktryna  Trójcy Świętej ostatecznie została oficjalnie zaakceptowana jako podstawa chrześcijaństwa w Europie. Doktryna ta spowodowała wielkie zamieszanie wśród ludzi, ponieważ  wielu z nich przykazano uwierzyć w nią bez

[14]

zrozumienia. Niemniej jednak, nie dało się powstrzymać ludzi od prób udowodnienia i intelektualnego wyjaśnienia doktryny. Mówiąc najogólniej, rozwinęły się trzy sposoby myślenia. Pierwszy, związany ze świętym Augustynem, który żył w czwartym wieku i wierzył, że doktryny tej nie można dowieść, można ją jednak zilustrować. Święty Wiktor, żyjący w wieku dwunastym, związany jest z drugą szkołą, która uważała, że doktrynę tę można zarówno zilustrować jak i zademonstrować. Natomiast wiek czternasty był świadkiem powstania trzeciej postawy, według której doktryna Trójcy Świętej nie mogła być ani udowodniona ani zilustrowana, należało ją ślepo zaakceptować i uwierzyć.

              Chociaż księgi, w których zapisano naukę Jezusa bądź to uległy kompletnemu zniszczeniu, bądź zostały zakazane, albo przeredagowane tak, by uniknąć rażących sprzeczności z doktryną to jednak te, które przetrwały zawierają wiele prawdy. W związku z tym, aby umocnić wiarę w dogmat Trójcy Świętej, przeniesiono nacisk z nauki Pisma Świętego na naukę przywódców Kościoła. Przyjęto, że doktryna opierała się na szczególnym objawieniu doświadczonemu przez Kościół, "oblubienicę Chrystusa". Fra Fulgentino, na przykład, został skrytykowany przez papieża w liście  następującej treści:

 

"Nauczanie Pism jest rzeczą podejrzaną. Ten, kto zbyt ściśle trzyma się tego, co jest napisane, szkodzi wierze katolickiej."

 

Następny list w sposób bardziej bezpośredni ostrzegał przed przesadnym akcentowaniem Pisma Świętego ". . .które jest taką księgą, że jeśli ktokolwiek zbytnio się jej trzyma, zupełnie zniszczy on Kościół Katolicki.[3]"

 

              Daleko posunięte zarzucenie nauki Chrystusa było w dużej mierze spowodowane zupełną nieznajomością jego historycznej prawdziwości. Kościół uczynił religię nie tylko niezależną od Pisma Świętego, ale także niezależną od Jezusa, tak więc człowiek - Jezus utożsamiony został z mitologicznym Chrystusem. Niemniej jednak, wiara w Jezusa, nie jest równoznaczna z wiarą z wskrzeszonego Chrystusa. Podczas gdy bezpośredni następcy Jezusa wzorowali swoje życie na Jego przykładzie, chrześcijaństwo Pawłowe oparło się na wierze w Chrystusa po jego rzekomym ukrzyżowaniu, a życie  i nauka Jezusa przed jego śmiercią straciły swą wagę.

              W miarę jak ustanowiony Kościół coraz bardziej oddalał się od nauki Jezusa, jego przywódcy

[15]

angażowali się w politykę władców. Jako że granice między tym co głosił Jezus i wymaganiami władzy państwowej zaczęły się rozmywać, Kościół, głosząc swoją niezależność od państwa, jednocześnie identyfikował się z nim coraz bardziej i rósł w siłę. Podczas gdy na początku swojego istnienia Kościół był podmiotem imperialistycznej  władzy, to po tym, jak zdecydował się na pełny kompromis kosztem prawdziwej wiary, role zostały odwrócone.

              Odbieganie od nauki Jezusa zawsze budziło sprzeciw. W miarę jak Kościół rósł w siłę, kwestionowanie doktryny Trójcy Świętej stało się niebezpieczne i prowadziło do prawie pewnej śmierci. Chociaż Luter odszedł od Kościoła, bunt jego wymierzony był raczej przeciwko papiestwu niż podstawowym doktrynom Kościoła Rzymskokatolickiego. W rezultacie założył on nowy Kościół i stanął na jego czele. Wszystkie podstawowe doktryny chrześcijaństwa zaakceptowano i pozostawiono. Doprowadziło to do powstania wielu zreformowanych Kościołów i sekt, ale chrześcijaństwo niezreformowane pozostało niewzruszone. Te dwa podstawowe odłamy chrystianizmu Pawłowego istnieją do dnia dzisiejszego.

              W Afryce Północnej i Azji zachodniej poglądy Ariusza zostały zaakceptowane przez większość ludzi, którzy później z łatwością przyjęli islam. Ponieważ zachowali oni wiarę w jednego Boga i w pierwotną naukę Jezusa, rozpoznali prawdziwość islamu.

              W Europie  zagrożenie unitarianizmem wewnątrz chrześcijaństwa nigdy do końca nie znikło, właściwie ruch ten urósł w siłę, stawiając czoła nieustającym brutalnym represjom ze strony ustanowionych Kościołów w przeszłości i ich obojętności w czasach obecnych.

              Coraz więcej ludzi zaczyna rozumieć, że chrześcijaństwo jakie znają niewiele ma wspólnego z pierwotną nauką Jezusa. W ciągu ostatnich dwóch stuleci badania historyków pozostawiły niewiele miejsca na wiarę w chrześcijańskie "misteria", ale samo udowodnienie twierdzenia, że Chrystus ustanowionego Kościoła nie ma nic wspólnego z Jezusem historii nie pomaga chrześcijanom w odnalezieniu prawdy. Dylemat współczesnych chrześcijan ilustrują wypowiedzi współczesnych historyków Kościoła. Podstawowa trudność,

[16]

według Adolfa Harnacka, polega na tym, że "W czwartym wieku na żywą ewangelię nałożyła się filozofia grecka. Misją historyków było zerwanie maski i ukazanie jak inne były rysy ukrytej pod nią wiary." Zaraz jednak podkreśla Harnack trudności towarzyszące spełnieniu tego zadania, mówiąc, że maska doktryny może po pewnym czasie zmienić twarz religii:

 

"Maska zaczyna żyć własnym życiem - Trójca Święta, podwójna natura Chrystusa, nieomylność i wszystkie twierdzenia towarzyszące tym dogmatom były produktem historycznych decyzji i sytuacji, których wynik mógł okazać się zupełnie inny. . . niemniej jednak. . . wcześniej czy później, produkt czy przekształcająca siła, dogmat pozostaje tym, czym był na początku, złym nawykiem intelektualizowania jaki chrześcijanie przejmowali od Greków kiedy odchodzili od Żydów. [4]"

 

              Harnack rozwija to w swojej kolejnej książce, gdzie przyznaje, że:
 

" . . . czwarta ewangelia nie pochodzi, ani nie ma w niej stwierdzenia, że pochodzi od apostoła Jana, który nie może traktowany być jako autorytet historyczny. . .autor czwartej ewangelii postępował z nieograniczoną swobodą, zmieniał kolejność wydarzeń i przedstawiał je w dziwacznym świetle. Sam redagował dyskusje i ilustrował wielkie myśli wymyślonymi sytuacjami."

 

              Dalej nawiązuje do pracy znanego chrześcijańskiego historyka, Davida Straussa, którego opisuje jako kogoś, kto "niemalże zniweczył historyczną wiarygodność nie tylko czwartej ewangelii  ale także pierwszych trzech[5]"

              Według kolejnego historyka, Johannesa Lehmanna, autorzy czterech przyjętych ewangelii opisują innego Jezusa niż ten, którego ukazuje historyczna rzeczywistość. Lehmann cytuje Hainza Zahrnta, który podkreśla wynikające  stąd konsekwencje:

 

"Jeśli badania historyczne zdolne byłyby dowieść, że pomiędzy historycznym Jezusem i Chrystusem, o którym się naucza istnieje nieprzezwyciężona sprzeczność, a więc, że wiara w Jezusa nie ma żadnego uzasadnienia

[17]

w Jego osobie, byłoby to nie tylko absolutnie tragiczne dla teologii, jak mówi N. A. Dahl, ale także oznaczałoby koniec chrystologii. Jestem jednak przekonany, że nawet wtedy my, teologowie, bylibyśmy w stanie znaleźć rozwiązanie - czy zdarzyło się kiedykolwiek, że nie byliśmy? - ale, albo kłamiemy teraz, albo kłamalibyśmy wówczas[6]"

 

              Podczas, gdy tych kilka krótkich cytatów ilustruje dylemat współczesnego chrześcijaństwa, słowa Zahrnta demonstrują także coś o wiele poważniejszego kryjącego się za tym: że możliwe jest tak wielkie zaangażowanie się w szczegóły tego co głosił Jezus oraz naśladujące go Kościoły i sekty, że pierwotny cel jego nauki zostanie przeoczony lub zapomniany. Tak oto, Teodor Zahn, na przykład, ilustruje zaciekłe konflikty pomiędzy ustanowionymi Kościołami. Zwraca uwagę na to, że wyznawcy Kościoła Rzymsko-Katolickiego oskarżają Kościół Greckokatolicki o przekształcenie tekstu Pisma Świętego poprzez dodawanie i ujmowanie fragmentów, w czym przyświecać im miały zarówno dobre, jak i złe intencje. Z kolei prawosławni podkreślają, że katolikom również zdarza się czasem odbiegać dość daleko od oryginalnego tekstu. Pomimo dzielących ich różnic, obydwa Kościoły jednoczą się jednak oskarżając chrześcijańskich nonkonformistów o zboczenie z "prawdziwej drogi" i potępiają ich jako heretyków; natomiast heretycy, nie pozostając dłużnymi, oskarżają katolików o to, że "ukuli Prawdę jak kowale". Konkluduje: "Czyż fakty nie potwierdzają tych oskarżeń?[7]" .

 

Prawdziwego Jezusa zapomniano. Tych, którzy są świadomi degeneracji jaka miała miejsce i którzy szczerze pragną powrócić do pierwotnej nauki Jezusa i według niej żyć, powstrzymuje niemożliwość ponownego jej odkrycia.

              Oto, co miał do powiedzenia *Erazm*:

 

"Starożytni nie rozmyślali zbyt wiele o rzeczach boskich. . . Początkowo wiara była życiem raczej niż systemem myślenia. . . Kiedy wiara zaistniała na piśmie zamiast w ludzkich sercach, wyznań było tyle samo co ludzi. Słowa mnożyły się lecz szczerość słabła. Niezgoda wrzała a miłość stygła. Doktryna Chtystusa, która początkowo nie angażowała się w szczegółowe analizy zaczęła wymagać  filozoficznego opisu. Taki był pierwszy etap załamania się Kościoła."

[18]

 

W ten sposób Kościół zmuszony został do wyjaśnienia rzeczy, których nie mogą wyrazić żadne słowa. Obydwie strony podjęły walkę o pozyskanie poparcia cesarza. Komentując to Erazm pisał dalej:

 

"Zaangażowanie władzy cesarza w tę kwestię nie umocniło szczerości wiary. . Kiedy wiara jest w słowach raczej niż w sercach , kiedy rzetelna znajomość Pisma Świętego zawodzi nas, nie mniej jednak zmuszamy ludzi do uwierzenia w coś, w co nie wierzą, do umiłowania czegoś, czego nie miłują, do znajomości czegoś, czego nie znają. To, co jest wymuszone, nie może być szczere."[8]

 

              Erazm rozumiał, że pierwsi chrześcijanie, bezpośredni następcy Jezusa, posiadali przeświadczenie o Jedności, którego nie potrzebowali wyrażać. Jednak kiedy jego nauka rozprzestrzeniła się i narósł konflikt między Kościołami, ludzie rozumu zmuszeni zostali do wyjaśnienia swych postaw. Do tego czasu zatracili oni naukę Jezusa w jej pełni i język Jedności, który szedł z nią w parze. Uciekli się do słownictwa i terminologii greckiej filozofii, która nie opierała się na jedności, lecz trójdzielnym pojmowaniu istnienia. I tak, prosta i czysta wiara w Rzeczywistość w sposób nieunikniony została przetransformowana na język obcy dla Jezusa, co prowadziło do powstania doktryny Trójcy Świętej,  ubóstwienia Jezusa i Ducha Świętego. Zamieszanie i rozłam były nieuniknionymi konsekwencjami  utraty wiary w Jedność Istnienia.

              Zrozumienie tego jest konieczne dla każdego, kto chce wiedzieć kim był Jezus i co naprawdę głosił. Konieczna jest także świadomość tego, że kiedy ludzie przestają odnosić się do wszystkich codziennych czynności proroka, które są niczym innym tylko realizacją jego nauki, są na straconej pozycji, niezależnie od tego czy  wierzą w Świętą  Trójcę, czy mową wyznają Jedność Boga.

[19]

 

Rozdział 2

 

Jezus jako postać historyczna

 

              Im bardziej ludzie starali się odkryć kim naprawdę był Jezus, tym bardziej okazywało się jak niewiele o nim wiadomo. Istnieją ograniczone zapisy części z tego, co głosił oraz niektórych jego czynów, ale bardzo niewiele wiadomo o tym jak wiódł swoje zwyczajne życie, jak układały się jego codzienne stosunki z innymi ludźmi.

              Stworzone przez wielu ludzi wizerunki Jezusa - tego kim był i co robił- są oczywiście zniekształcone. Chociaż zawierają one trochę prawdy, to jednak wiadomo, że cztery przyjęte ewangelie nie tylko zostały zmienione i ocenzurowane w ciągu wieków swojego istnienia, ale także nie są relacjami naocznych świadków. Najwcześniejsza jest Ewangelia Św. Marka, napisana około 60-75 roku naszej ery. Był on synem siostry św. Barnaby. Mateusz był poborcą podatkowym, drobnym urzędnikiem, który nie odbywał podróży wraz z Jezusem. Ewangelia Łukasza została napisana o wiele później, a jej źródło jest w rzeczywistości takie samo jak Ewangelii Marka i Mateusza. Łukasz był lekarzem Pawła i, podobnie jak Paweł, nigdy Jezusa nie spotkał. Inne źródło ma ewangelia św. Jana, która powstała jeszcze później, około roku 100 naszej ery. Nie należy  mylić Jana - ewangelisty z Janem - uczniem Jezusa, który był zupełnie innym człowiekiem. Przez dwa wieki zaciekle debatowano, czy ta ewangelia powinna zostać uznana za wiarygodną relację o życiu Jezusa i włączona do Pisma Świętego.

              Odkrycie słynnych rękopisów znad Morza Martwego rzuciło nowe światło na naturę społeczeństwa, w którym urodził się Jezus. Ewangelia Barnaby opisuje życie Jezusa w sposób bardziej obszerny niż inne ewangelie, a Koran i Hadisy dalej uzupełniają  wyobrażenie o tym, kim Jezus był naprawdę.

              Dowiadujemy się, że nie był on "Synem Bożym", w dosłownym znaczeniu, lecz, podobnie jak Abraham i Mojżesz przed nim

[20]

a Muhammad po nim, był posłańcem, który, jak wszystkie istoty ludzkie, jadł i chadzał na rynek.

              Dowiadujemy się, że w sposób nieunikniony okazał się wrogiem wszystkich tych, których interesy nie były zgodne z jego nauką. Ludzie ci nie uwierzyli w jego posłannictwo, albo, świadomi jego prawdziwości, mimo wszystko zdecydowali się je zignorować dążąc do władzy, bogactwa i reputacji w oczach innych ludzi.

              Następnie dowiadujemy się, że doczesne życie Jezusa jest integralną częścią żydowskiej historii i zrozumienie jego losów niemożliwe jest bez uwzględnienia tła historycznego. Przez całe życie był ortodoksyjnym, praktykującym Żydem, a przyszedł, by wskrzesić i odnowić pierwotną naukę Mojżesza, która przez lata została zmieniona.

              ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin