Pismo św. w odnowionych obrzędach sakramentu pokuty.doc

(83 KB) Pobierz
Pismo św

Pismo św. w odnowionych obrzędach sakramentu pokuty

W niniejszym artykule pragnę przedłożyć kilka moich refleksji na temat roli i funkcji Pisma św. w odnowionej liturgii sakramentu pokuty, ze szczególnym uwzględnieniem jego znaczenia w kształtowaniu właściwego ducha pokuty. Choć treść jego, jak sądzę, będzie dostępna i pożyteczna dla wszystkich, jest ona jednak przeznaczona przede wszystkim dla duchowieństwa, do którego głównie należ;' realizacja wprowadzonych niedawno zmian w sprawowaniu tego sakramentu.

Na wstępie taka oto ogólna uwaga:

Jedną z ważnych nowości zreformowanego rytuału pokutnego jest uznanie za jego integralną część proklamacji Pisma św. Jest ona obowiązkowa w obrzędzie pojednania wielu penitentów, polecana zaś — szkoda, że nie mocniej i intensywniej — przy tradycyjnej spowiedzi indywidualnej. Już sam ten fakt posiada doniosłe znaczenie w kształto­waniu ducha pokuty i to z dwóch względów:

a) Proklamowanie Pisma św. jest postawieniem człowieka wobec Boga, który wzywa do nawrócenia. Tylko tak jest ono możliwe. Nawrócenie nie jest bowiem rzeczą, którą człowiek sam sobie może zaplanować, odłożyć na później, na jakiś inny, stosowniejszy dla siebie czas. Możemy się nawrócić tylko wtedy, gdy Bóg nas wzywa do nawrócenia; z Jego wezwaniem związana jest bowiem zawsze laska, która nam je umożliwia.

Biblia wielokrotnie mówi, że to tak się właśnie sprawy mają. Owo „później" może bowiem nie nastąpić nigdy. „Ponieważ prosiłem — mówi Mądrość Boża — lecz wyście nie dbali, rękę podałem, a nikt nie zważał... więc i ja waszą klęskę wyszydzę, zadrwię sobie z waszej bojaźni... wtedy będą mnie prosić — lecz ja nie odpowiem, i szukać — lecz mnie nie znajdą" (Prz 1,24-28).

„Napominamy was, abyście nie przyjmowali na próżno laski Bożej. Mówi bowiem Pismo: W czasie pomyślnym wysłuchałem ciebie, w dniu zbawienia przyszedłem ci z pomocą. Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia" (2Kor 6,1-2). „Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko! Niechaj bezbożny porzuci swą drogę i człowiek nieprawy swoje knowania. Niech się nawróci do Pana, a Ten się nad nim zmiłuje..." (Iz 55,6-7).

W przeciwnym bowiem razie, tzn. gdy człowiek zmarnuje tę okazję, może się zdarzyć, że: „Przychodzą, by szukać Pana, lecz Go nie znajdują, bo On się od nich odsunął"(0z 5,6); albo jak mówi inny prorok: „Błąkać się będą od morza do morza, z północy na wschód będą krążyli, by znaleźć słowo Pańskie, lecz Go nie znajdą" (Am 8,12). lub jak przestrzega sam Chrystus: „Ja odchodzę, a wy będziecie Mnie szukać i w grzechu swoim pomrzecie" (J 8,21). Proklamowanie słowa Bożego w czasie liturgii pojednania jest zatem stworzeniem penitentowi optymalnych warunków, by mógł się nawrócić — słyszy on bowiem glos samego Boga, który wzywa go do zmiany życia i daje mu swoją laskę, która mu to umożliwi.

b) Stówo Boże jest o wdele skuteczniejsze niż nasze ludzkie słowo. O tym szafarze sakramentu pokuty powinni być sami głęboko przekonani i to przekonanie winni wpajać swym wiernym. „Słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocnie, zanim wpierw nie dokona tego, co chcialem"(Iz 55,11); i jeszcze: „Żywe jest bowiem słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca"(Hbr 4,12).

Z powyższego wypływa, moim zdaniem, taki oto pierwszy wniosek:

należałoby często mówić wiernym o niezastąpionej roli słowa Bożego w procesie pokutnym, jako że do tej pory rzadko komu przychodzi na myśl, że w przygotowaniu się do spowiedzi normalnym punktem wyjścia winno być usytuowanie się w obliczu Boga, który swoim autentycznym słowem wzywa do nawrócenia. Oczywiście, samo mówienie o tym nie będzie miało sensu, jeżeli nie będzie się urządzało systematycznie, tzn. kilka razy w roku, nakazanych przez nowy rytuał zbiorowych liturgii pokutnych oraz jeżeli przy spowiedziach indywidualnych będzie się normalnie opuszczać poleconą przez tenże rytuał lekturę bodajże jakiegoś krótkiego fragmentu Biblii.

Odnowiony obrzęd pojednania zawiera bogaty zestaw lektur biblij­nych, których można używać w pokutnej liturgii słowa. Jest ich w sumie 100, w tym 33 ze Starego Testamentu, 27 z Ewangelii, plus 11 krótszych czytań, przeważnie z Nowego Testamentu, przeznaczonych do używania przy spowiedziach indywidualnych, oraz 29 czytań z pism Nowego Testamentu poza Ewangeliami.

Możliwości kształtowania w wiernych ducha pokuty tkwiące w tych lekturach są ogromne. Nie leżą one jednak na powierzchni, by się ujawniły i stały operatywne w umysłach i sercach słuchaczy, wymagają pośrednictwa księdza, który w swojej homilii wydobędzie je na światło dzienne. Tu jednak rodzi się problem: czy my, księża, potrafimy to zrobić? To pytanie wydaje się na pierwszy rzut oka prowokacyjne i obra­żające. Bo jak można wątpić, czy to potrafimy, skoro studiowaliśmy teologię. Doświadczenie jednak uzasadnia tę wątpliwość.

Wieloletnie przysłuchiwanie się homiliom czy naukom rekolekcyjnym pozwoliło mi stwierdzić, że teksty biblijne są na ogół interpretowane w duchu moralizatorskim. Polega to w praktyce na nawoływaniu do żalu nad grzeszną przeszłością i do poprawy życia opierającej się na pracy nad sobą, na naszych wysiłkach i staraniach. Te nawoływania są oczy­wiście wielorako motywowane. Np.: grzech pociąga za sobą karę; albo grzech jest wielką niewdzięcznością wobec Boga, który w historii zba­wienia wyświadczył człowiekowi tyle dobrodziejstw, zwłaszcza wydając za niego na śmierć własnego Syna; albo: Bóg pomaga człowiekowi w jego wysiłkach. Podobne motywacje nie zmieniają jednak istoty rzeczy:

takie podejście do Pisma św. pozostaje moralizatorskie. Głównym i zasa­dniczym motorem poprawy życia pozostaje człowiek, zdany na swój wysiłek i homilia celebransa usiłuje właśnie ten motor uruchomić.

Trzeba przyznać, że bardzo wiele z owych 100 lektur biblijnych znajdujących się w nowym rycie pojednania nadaje się doskonale do takiego właśnie użytku; trzeba jednak także powiedzieć, że czytanie i interpretowanie ich w kluczu moralizmu jest ich poważnym spłyceniem i zniekształceniem.

Biblia została napisana i powinna być czytana w kluczu kerygma-tycznym. Dopiero wtedy wiele czytań proponowanych przez nowy rytuał nabierze w ogóle sensu w ramach liturgii pokutnej, a owe liczne czytania o treści parenetycznej otrzymają swoje właściwe ustawienie. Dopiero wtedy penitent będzie miał szansę być wprowadzonym w sakrament pokuty słuchaniem Pisma św. będącego we wszystkich swoich częściach Ewangelią, czyli Dobrą Nowiną. Apel skierowany do niego — „Nawróć się" — będzie wypływał z Ewangelii (por. Mk 1,1-45) doświadczonej, wg słów św. Pawła, jako „moc Boża ku zbawieniu dla każdego wierzącego" (Rz 1,16). W takim dopiero kontekście będzie mógł w nim być kształtowany prawdziwie chrześcijański „duch pokuty".

Spróbuję ukazać w lekturach podanych w odnowionym obrzędzie sakramentu pokuty niektóre ważniejsze aspekty kerygmatyczne, które mogą kształtować w nas właściwego „ducha pokuty" i które należałoby wydobywać na powierzchnię w homiliach wygłaszanych w czasie liturgii pokutnych.

Myślę, że jest rzeczą zbędną definiować pojęcie kerygmatu: powiem tylko — dla uniknięcia możliwych nieporozumień i dwuznaczności — że pragnę w moich refleksjach zacieśnić powyższy termin do tych treści, które zawarte są w owych sześciu sławnych mowach św. Piotra i Pawła rozsianych w Dziejach Apostolskich, (por. Dz 2,14-41; 3,12-26; 4,7-12;

5,29-32; 10,34-43; 13,16-41). Chodzi tu zatem o elementarne prawdy chrześcijańskie, o to, co nazywamy misterium paschalnym, a więc:

o Śmierć, Zmartwychwstanie Chrystusa i Zesłanie Ducha Świętego oraz znaczenie tych wydarzeń zbawczych dla nas.

By zbawcze dzieło Chrystusa mogło się nam ukazać jako dobra nowina, musi być jednak skontrastowane ze swoim przeciwieństwem — z grzechem. Wskazanie tego ciemnego tła można by nazwać kerygmatem negatywnym.

W mowie Piotra wygłoszonej w dniu Pięćdziesiątnicy dochodzi on do głosu w takich słowach: „Mężowie izraelscy, słuchajcie tego, co mówię: Jezusa Nazarejczyka, Męża, którego posłannictwo Bóg potwierdził wam niezwykłymi czynami, cudami i znakami, jakich Bóg przez Niego dokonał wśród was, o czym sami wiecie, tego Męża, który z woli, postanowienia i przewidzenia Bożego został wydany, przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście" (Dz 2,22-23).

W tych słowach nie tylko bezpośredni słuchacze Piotra, lecz każdy człowiek wezwany jest do tego, by uznał samego siebie za winnego śmierci Chrystusa. To właśnie w ten sposób Krzyż Chrystusa przekonuje o braku w nas prawdziwego życia. To zabijanie życia zostało przez Boga zademonstrowane w śmierci tego, którego Piotr w drugiej swojej mowie kerygmatycznej nazywa Dawcą Życia (por.Dz3.15).

Jest sporo lektur biblijnych, które mówią o grzechu, pokazując wiele tych wymiarów, które wirtualnie zawierają się w przytoczonym wyżej urywku kerygmatu apostolskiego, a które — niestety — są nieobecne w świadomości wiernych i w sposobie przeżywania przez nich grzechu, co spłyca tym samym ich ducha pokuty.

Na pierwszym miejscu zasygnalizuję dość częste zjawisko zaniku poczucia grzechu. Przybiera ono rozmaite formy: trudności w wyszcze­gólnianiu jakichkolwiek w ogóle grzechów („nikogo nie zabiłem, nie okradłem..."); wyznanie pewnych stereotypowych, ciągle tych samych grzechów („nie odmówiłem pacierza, opuściłem Mszę św., zakląłem...") przy jednoczesnej postawie życiowej, która siebie ciągle uniewinnia, sobie zawsze przyznaje rację, a winę za wszystko co złe zwala na bliźniego; albo przesadne uwrażliwienie na jedne grzechy (często seksualne) przy całkowitym znieczuleniu na inne (często te przeciwne miłości bliźniego); albo — i to jest najczęstsze i najpowszechniejsze — brak zrozumienia, na czym polegają specyficzne chrześcijańskie postawy (mam tu na myśli postawy opisane w Kazaniu na Górze) i konsekwentne branie za dobrą monetę i niespowiadanie się z postaw życiowych głęboko niechrześcijańskich, które opinia społeczna, również ta katolicka, uważa na normalne. Te wszystkie zjawiska podcinają ducha pokuty u jego korzeni. Homilie wygłaszane przy okazji liturgii pokutnych winny stano­wczo burzyć te rozmaite formy braku poczucia własnej grzeszności.

Wiele lektur biblijnych może nam tu przyjść z pomocą. Parę przykładów:

162 (U 1,5-10) — „Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki"; 103 (2Sm 12,1-9; 13) — „Ty jesteś tym człowiekiem..."; 187 (Łk 18,9-14) — sprawiedliwy faryzeusz nie otrzymuje przebaczenia swoich grzechów, celnik przyznający się do swoich win odchodzi usprawiedliwiony; 179 (Mt 25,31-46) — miłość bliźniego jedynym kryterium na Sądzie Ostatecznym; 113 (Iz 58) oraz lektura (Iz 1,10-18) z II schematu wzorcowego — krytyka fałszywej pobożności połączonej z niewrażliwością na grzechy społeczne; 147 (Rz 12,1-2; 9-20) i 174 (Mt 5) — Kazanie na Górze w wersji Pawia i w wersji Mateusza — obydwa mówiące o postawach specyficznie chrześcij ańskich.

Innym niebezpieczeństwem zagrażającym duchowi pokuty pojętej w sensie chrześcijańskim jest głęboko zakorzenione w świadomości człowieka przekonanie, że grzech sam w sobie jest rzeczą dobrą i przyjemną, tylko — niestety — zakazaną przez Boga, który może nakazywać i zakazywać, co Mu się podoba. Z tym wiąże się dalsze wypaczenie polegające na tym, iż tzw. kara za grzech wymierzona jest jakby z zewnątrz, tzn. przez Boga obrażonego na nas za to, że ośmie­liliśmy się postąpić wbrew Jego woli. Stąd rodzi się ów pospolity u wielu ludzi portret Boga — strasznego Sędziego, który czyha na nasze potknięcia, żeby je ukarać.

Biblia w zupełnie innym świetle widzi te sprawy. W niej grzech z natury swojej jest tragedią człowieka, niszczy jego szczęśliwą egzystencję, powoduje w nim zepsucie i śmierć. Z tego to właśnie powodu jest on zakazany przez Boga, który kochając nas, nie chce naszego nieszczęścia i śmierci, będących jakby naturalną karą za grzech. W odnowionym rycie pokutnym jest sporo lektur biblijnych, które mogą być punktem wyjścia dla homilii prostującej te zniekształ­cenia, np.: 118 (Ez 18,20-32) — „Czyż tak bardzo mi zależy na śmierci występnego — wyrocznia Pana Boga — a nie'raczej na tym, by się nawrócił i żył?...". Trzeba zwrócić uwagę na połączenie występku ze śmiercią oraz nawrócenia z życiem: 115 (Jr 2,1-13) — Opuścili Mnie, źródło ż ywej wody, żeby wykopać sobie cysterny, cysterny popękane, które nie utrzymują wody"; 176 (Mt 9,9-13) — grzesznik, równa się człowiek chory, źle się mający; 145 (Rz 6,16-23) — „Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć"; 95 (Rdz 3,1-19) — geneza tego kłamstwa. Bóg powiedział: „Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli. Wtedy rzekł wąż do niewiasty: Na pewno nie umrzecie!" (Szatan wmawia, że grzech nie jest śmiercią, ale życiem i użyciem).

Z wyżej opisanym zjawiskiem łącz}' się ostatni punkt dotyczący kerygmatu negatywnego. Chodzi tu o pewien tani i niezrozumiały optymizm dotyczący możliwości wyjścia z grzechu. Jest on dosyć powszechny u dużej liczby wiernych. Podświadome myślenie jest tu takie: grzech niszczy w...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin