O miłości_agapoterapia.doc

(43 KB) Pobierz
Mógłbym dać ludziom wszystko czego potrzebują, lecz pragnąłem by Oni wzajemnie się pragnęli, by ubogacali się i pragnęli tego

Materiał pobrano ze strony www.gracjan.wmsd.edu.pl

Refleksja po D. Ange  „Twoje ciało stworzone do miłości”

Grudzień 2002; Gracjan Lipiński

- tylko do prywatnego użytku -

 

AGAPOTERAPIA – O MIŁOŚCI

Mógłbym dać ludziom wszystko czego potrzebują, lecz pragnąłem by Oni wzajemnie się pragnęli, by ubogacali się i pragnęli tego samego czym są – przez co doświadczą piękna swego – by dostrzec Miłość swego Stwórcy.

 

                                                                                                  Na podst. Katarzyny ze Sieny

 

 

Wiemy, że są w życiu takie zranienia, cierpienia i ból, że tylko wiara pozwala nam je przetrwać. Wiara, relacja z Bogiem, czyni możliwym przebaczenie, oczyszcza serce, przynosi pokój i wycisza wzburzone fale zawiści!

 

Lecz wiara nie tylko wtedy jest piękna i potrzebna, gdy spadają na nas ciosy. Wiara jest światłem i sercem Prawdziwej miłości. Przede wszystkim, gdy mowa tu o wzajemnej relacji dwojga ludzi. Jeśli oboje podzielają tą samą wiarę, która w chrześcijaństwie jest przecież „Miłością całopalną”; jak bardzo, fundamentalnie wszystko się zmienia! Otwiera się nowa, wspaniała, olbrzymia przestrzeń, nieskończone perspektywy. Nieporównywalny z niczym obszar dialogu i wymiany. Niczego nie odbierający innym obszarom wspólnego uczucia, lecz nadający im nowego, głębokiego wymiaru. Przyjęty Pan może działać przez Moc Swojej ofiary, która jest Jego przebaczeniem dla Nas i mocą przebaczania sobie nawzajem, przez Swoje słowo i dzięki nieustannemu wstawiennictwu Maryi, również jako wzoru kobiety, matki, żony.

 

Oczywiście, może zrodzić się myśl, przecież można kochać prawdziwie i głęboko (dzięki Bogu!!!)  - nie uznając Go, nie trudząc się w rozpoznawaniu wśród spraw codziennych, nie kochając Go i nie chwaląc! Tak, ale jakież to ogromne spustoszenie, zubożenie, wręcz bardziej żenująca „wspólnota interesów”, niż „relacja”!!! L Handel wymienny? Jak dramatycznie zawężony jest horyzont Miłości. To nie „bycie razem” ale zwyczajna, formalna „obecność” ku wypełnianiu zobowiązań... L A to przecież nie Miłość[1]!

 

Christian Bealieu powiedział kiedyś: „Być zakochanym to stan. Kochać to czyn. Stanu się doznaje, o czynie się decyduje”. Jeśli więc weszliście w pewien stan, to też codziennie decydujcie o wprowadzaniu go w czyn... Przez rozmowę, patrzenie, gesty, czyny, po prostu bycie... tak „niewiele”, ale tu raczej chodzi o jakość...

 

Im goręcej kochasz (patrzysz) tym bardziej poznajesz twarz drugiego człowieka. Prawda? Kiedyś słyszałem od młodzieży: „Nie wiedziałem, że twarz drugiego człowieka może przywracać chęć do życia!”. Tak Adamie, czy zaczynasz żyć, istnieć gdy Ewa patrzy na Ciebie wzrokiem pełnym złocisto-ognistej miłości. Jej spojrzenie jest wtedy przecież tylko odblaskiem spojrzenia Boga jakim On na Ciebie patrzy.

 

Miłość Twoja budzi w niej wszystko co najlepsze, wszystko co ma i kształtuje się w niej pragnie posiadać i rozwijać z Tobą. Pod wpływam Twojego spojrzenia Ona czuje, wie że istnieje. Widzisz ją tak, jak widzi ją Pan: rozpoznajesz najlepsze cechy a czasem nawet wyolbrzymiasz je do niebotycznych rozmiarów. To miłość...?!? masz jeszcze wątpliwości? J Objawiasz jej – jej własne przymioty, zalety, do czego jest zdolna, na ile ją stać, bo sama może nawet o tym nie wie. Pokazujesz Jej wszystko co ma w sobie najwspanialszego... chociaż byłaby tego nie świadoma. I tak wzajemnie – uczycie się patrzeć tak jak patrzy na nas Bóg.

 

Kochasz ją wiec jak Bóg, znając jej wszystkie wady i słabości, zranienia i małość. Kochasz tak, że jesteś w stanie zakwestionować siebie, jest to miłość serca otwartego na trud i niedolę. Kochasz miłością w której jest współczucie, współcierpienie. Miłością, która rozumie, chce przeżywać razem i nade wszystko leczyć. Przyjmujesz ją całą! Nie wybierasz: to mi się podoba, a to nie. A jeśli czegoś nawet nie kochasz, czy nie kochałeś, to czy nie pokochasz, nie pokochałeś wkrótce. Bo nie kochasz przedmiotowo „za coś” – ale podmiotowo „mimo wszystko” J.

 

To co potrzebuje zagojenia, stanie się dzięki Twojej Miłości. Może Ewa została zraniona brakiem tej życiodajnej mocy miłości, doświadczeniami dzieciństwa?; ale pozwalając sobie na to „szaleństwo miłości” pozwalasz jej przeżywać ponowne dzieciństwo. Zobacz Ona daje się Tobie stwarzać na nowo!!! Rozumiesz jaki to Dar?!? Oto fantastyczna, fenomenalna moc Miłości: czego dotknie, stwarza na nowo! Leczy wszystko, co pozwoli się dotknąć!

 

Kochasz ją, nie taką o jakiej marzysz, ale taką jaką jest. Taką jaką ukształtowało ją życie, zwłaszcza tam gdzie ją poraniło, połamało, skrzywdziło, głównie za to i w tych miejscach kochasz ją. Chcesz wiedzieć wszystko o niej, poznać jej dzieciństwo, albo już znasz. Znasz wszystkie rany jakie jej zadało „życie”. I Ty chcesz by ona znała Twoje. Jeśli nawzajem odkrywacie przed sobą swoje najskrytsze, fundamentalne zranienia, ofiarujecie je sobie na łonie Prawdziwej miłości, powoli Pan je uleczy. Im bardziej cierpiałaś, tym bardziej Cię kocham, prawda? To już ten stan! J

 

Stopniowo bardziej się kochacie, rozumiecie, cenicie nie za to kim we własnych oczach wydajcie się wzajemnie być, lecz dlatego, że Prawdziwie Jesteście!!! Ona i Ty zaczynacie wierzyć w siebie. A to wszystko „tylko” dzięki temu, że nareszcie, nareszcie jest kochana,              a nie pogardzana. Oczekiwana a nie tylko pożądana. Przyjęta a nie odrzucona – ponieważ nie spełniała egoistycznych oczekiwań. O paradoksie, w prawdziwej miłości, to za co ją odrzucano budzi w Tobie czułość i nadprzyrodzoną, wręcz misteryjną delikatność. Zdajesz sobie sprawę jakie to fantastyczne otwarcie na życie? Wręcz staje się „nie istotne” – jak? - będziemy żyć. Najważniejsze jest byśmy Prawdziwie Żyli. W konsekwencji... np. nie przechodzi wam przez gardło wątpliwość, obawa o pojawienie się nowego życia pośród Was trojga tzn. Boga, Jej i Ciebie, już się o to nie „obawiasz”, nie myślisz... bo KOCHASZ!!! Jakie odrodzenie, przemiana! Tak, Adamie i Ty jesteś tym lekarzem, który leczy jej poranione serce. Więcej - to jest wzajemne, to co robisz dla Niej, Ona robi dla Ciebie, bo to przecież Prawdziwa Relacja. Twój wzrok leczy Jej rany, Twoja twarz rozpędza chmury mrocznej, nieraz bolesnej historii życia. To wszystko idzie jeszcze dalej niż powiedzieliśmy sobie na początku! Ona czuje się kochana i jest kochana także dla tych ran, a nie pomimo!!! Rozumie ich sens – w chrześcijaństwie nazywa się to opatrznością Boga, to co czyni Pan, albo dopuszcza. Ból i trud, który bez wiary jest nie do pojęcia i sprowadza Boga do bezuczuciowego demiurga, absurdu – a z wiarą?!? Widzisz dokąd możecie dojść? Znikają wreszcie z waszych twarzy, gorycz i bunt. Ona przy Tobie nie boi się już być sobą! Nie wstydzi się tego, kim jest, jak jest słaba; więcej – Ona chce być pewna, że Ty to wiesz – bo wtedy czuje się bezpieczna. Czyż i Ona nie dostrzegła w Tobie wszystkich małości i słabości? Zobacz ile daje wiara! A nawet nie „daje” – ale co się dzieje, gdy ona nie jest jakąś odrębną rzeczywistością – ale samą Istotą życia ludzi...Tak, tak dobrze łączysz fakty...J Co się dzieje gdy Prawdziwie Chrystus (Miłość) jest Istotą życia!?!

 

Tylko by się to wszystko stało. Obustronne otwarcie i realizacja rozwoju tej szalonej, Prawdziwej miłości – musicie mieć wspólny świat Wartości, w którym najważniejsze miejsce zajmuje ten sam Bóg. Bóg, który wywyższył człowieczeństwo obdarowując go pierwiastkiem Boskim, życia wiecznego - przez wcielenie Słowa Bożego, mękę Jezusa Chrystusa, jego śmierć i zmartwychwstanie.

 

A Ty Adamie jeśli nie wierzysz – lub nie za bardzo – a wiesz, że Jezus jest bardzo ważny w życiu Ewy, otwórz się na spotkanie z Panem, którego Ona kocha. Może pierwszy raz od dawna ale pozwól, choć na próbę swoją samowystarczalność zakwestionować. On nie jest konkurencją dla Ciebie. Odwrotnie, to właśnie z Jego powodu Ona kocha Ciebie wielokrotnie bardziej niż po ludzku byłaby to w stanie sama uczynić. On jest istotą jej miłości, jest wewnątrz tej miłości. Dzięki Niemu, potrafi Ci wybaczać bezgraniczną ilość razy, słuchać i rozumieć Cię z wrażliwością i subtelnością do której zapewne już się po prostu przyzwyczaiłeś. Otwórz się, nie koniecznie, dlatego by ratować waszą miłość, lecz po to by wpuścić tam światło życia! Z miłości dla Twojej Ewy, dla jej wewnętrznej jedności, pokoju duszy i radości.

 

Powiedz sobie, przynajmniej tyle: jeśli Ewa – taka inteligentna, mądra, piękna, dobra i w końcu, ta z którą postanowiłem przejść przez całe życie – jest tak bardzo wierząca, to widocznie wiara nie jest żadną lipą, udawaniem... Nie bój się spotkać Boga, otworzyć na jego doświadczanie. Nie obawiaj się, że On w jakiś sposób zakłuci, czy zrujnuje Waszą miłość. Przeciwnie! Nie ma nic ponad przeżywanie Boga razem!

 

 

Refleksja po D. Ange  “Twoje ciało stworzone do miłości”

Grudzień 2002

Gracjan Lipiński

 

Ps. Jeśli nie rozumiesz do końca radości i optymizmu tego tekstu; spokojnie, nie zmuszaj się. Odłóż, sięgnij po niego wieczorem jeszcze raz, potem jak trzeba przeczytajcie razem... daj Panu czas... jeśli czujesz, że to słowa  O Tobie, o Was, bądź mogą Tobie/Wam pomóc – nie martw się o intelektualne zrozumienie – spróbuj jeszcze raz przeczytać sercem...

 

 

1

 


[1] Dla refleksji nad Miłością – prawdziwą, szaloną bo pełną, polecam art.: „Ukrzyżować swoje ciało – kogo i jak to dotyczy”. Dostępny do pobrania na stronach www.gracjan.wmsd.edu.pl

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin