Rozdział 2 Nieposkromiona.doc

(69 KB) Pobierz

Rozdział 2 Nieposkromiona

Dobrze, nie pomyślałam, że ona wtedy zmieni się z powrotem w człowiek, ale nawet z stamtąd gdzie siedziałam mogłam zobaczyć że Afrodyta Mark wróciła. Jej zimne niebieskie oczy przeczesywały bar szybkiej obsługi kiedy dała patrzącym się na nią dzieciom nadęty uśmieszek, przed zwróceniem jej uwagi z powrotem na Dariusza i położyła rękę na klatce piersiowej, dużego wojownika.

- zawsze było tak słodko iść sobie do jadalni. Masz rację. Nie powinnam zostać jeszcze dwa dni na krótkich wakacjach. Wszystkie szaleństwa dzieje się tu, najlepszy jest pobyt na terenie kampusu gdzie mogę być chroniona. A ponieważ mówisz że będziesz stacjonował w drzwiach mojego akademika, to zdecydowanie najbardziej bezpieczne miejsce musi być. -Ona praktycznie mruczała na niego. Po prostu była wstrętna.

Gdybym nie była tak zaskoczona, widząc ją, odpowiednio bym ją z komentowała. Głośno aby ją oczywiście ośmieszyć.

- i muszę wracać do swojego przydziału . Dobra noc, moja pani. –powiedział Dariusz.

Skłonił się jej bardzo nisko co sprawiło, że on wyglądał jak jeden z tych romantycznych, przystojnych rycerzy minus konia i świecąca zbroja.

- To zaszczyt ci służyć- Uśmiechnął się jeszcze raz do Afrodyty przed obróceniem się schludnie na pięcie i wyjściem z baru.

- I właściwie stwierdzam, że to byłaby przyjemność dla ciebie świadczyć mi usługi.- powiedziała Afrodyta swoim najwstrętniejszym głosem gdy tylko był zbyt daleko, żeby słyszeć. Potem odwróciła się wokół by stanąć przed gapiami, co od razu spowodowało cisze w bufecie. Podniosła jedną całkowicie wydepilowaną brew, i posłała w swoim stylu szyderczy uśmieszek.

- Co? Wyglądacie jakbyście mnie wcześniej nie widzieli. Cholera, wyjechałam tylko na kilka dni. Wasza pamięć krótkotrwała powinna być lepsza od tego. Pamiętacie mnie? To ja wspaniała suka, wszyscy uwielbiają mnie nienawidzić.- kiedy nikt nie powiedział niczego, jej oczy poszerzały.

- oh, cokolwiek – zatrzęsła barem i zaczęto napełnić jej talerz, wtedy zapora hałasu
w końcu wybuchła i wszystkie dzieci wróciły do jedzenia lekceważąco.

Dla laików jestem  pewna,  że Afrodyta wyglądała jak swoje zwykłe wyniosłe własne ja. Ale widziałam jak nerwowa i napięta w rzeczywistości była. Cholera, zrozumiałam dokładnie jak się czuła. Tak naprawdę tkwię w środku w tym razem z nią.

- Myślałem, że ona stała się ponownie człowiekiem- powiedział Damian pod nosem do nas wszystkich- Ale Mark jest powrotem.

- drogi Nyks są tajemnicze- powiedziałam próbując brzmieć rozsądnie jak na przyszłą wyższą kapłankę przystało.

- Myślę, że Nyks próbuje nam w jakiś sposób przekazać wiadomość, bliźniaczko- Erin powiedziała. Możesz zgadnąć co?

-Strażnicy zawiedli? Shaunee powiedziała
-Dokładnie,- Erin powiedziała.

-To trzy słowa,- powiedział Damien.
-Och, nie bądź takim nauczycielem,- Shaunee powiedziała mu. –Po pierwsze, chodzi o Afrodytę, to jędza, a my mieliśmy nadzieję, że Nyks pozbyła się jej gdy znak jej znikł.

-Więcej niż nadzieję, bliźniaczko,- Erin powiedziała.

Wszyscy patrzyli się na Afrodytę. Próbowałam połknąć kęs sałatki. Zobacz, to jest umowa: Afrodyta była przyzwyczajona  być najpopularniejszą, potężną, uczennicą Domu Nocy.

Od kiedy zdenerwowała  kapłankę, Neferet, i ją zupełnie olała, dlatego prosto zredukowano ją  do najgorszego, najzłośliwszego ucznia Domu Nocy.

Oczywiste, dziwaczne (i zazwyczaj wystarczające dla mnie),ona i ja musieliśmy przypadkowo zostać przyjaciółmi, albo przynajmniej sojusznikami. Nie żebym chciała to rozpowiadać. Niemniej jednak martwiłam się o nią gdy zniknęła, choć Stevie Rae pobiegła za nią. Chciała bym dostać od którejkolwiek z nich w ciągu dwóch dni wiadomość. Naturalnie, moi inni przyjaciele — mianowicie Damian, Jack, i Bliźniaczki— szczerze nienawidzili jej. Więc powiedzieć, że byli zszokowani i nie bardzo zadowoleni, kiedy podeszła Afrodyta  bezpośrednio do naszego stoiska i usiadł obok mnie było niedopowiedzeniem tak dużym jak wojownik w filmie „Indiana Jones” który powiedział: Wybrał źle ( gdy czarny charakter wybrał zły kielich z napojem  i jego ciało rozpadło się).

- Gapienie się nie jest grzeczne, nawet wtedy gdy jest ten ktoś tak urzekająco piękny- powiedziała Afrodyta zanim wzięła kęs jej sałatki.

- Co ty do cholery robisz Afrodyto?- zapytała Erin

Afrodyta przełknęła jedzenie, a następnie zamrugał z fałszywą niewinnością do Erin.

- Jem, kretynko- powiedziała słodko.

-To nie jest sfera prostytutek- powiedziała Shaunee wreszcie odzyskała umiejętność mówienia

-Tak, zostałaś wysłana powrotem tu- Erin powiedziała, wskazując na jej znak na czole

-Nienawidzę powtarzać sentymentów powiedziałam wcześniej, ale w tym przypadku zrobię wyjątek. Więc jeszcze raz powiem: jestem głodna bliźniaczko.

-To wszystko,- Erin powiedziała, ledwie w stanie utrzymać swój głos. -bliźniaczka i ja strzelimy z liścia tej cholernej Mark z miejsca w twarz.

-Tak, być może będzie na to popyt od tego czasu" Shaunee powiedziała

- Przestańcie, - powiedziałam wtedy bliźniaczki, przekręciły skośnookie spojrzenia z Afrodyty na mnie, poczułam, jak mój żołądek się zacisnął. Czy naprawdę nienawidzili mnie tak jak wyglądali? Ta myśl sprawiła, że moje serce zabolało, ale podniosłem swoją brodę i wpatrywałam się w nich z powrotem. Gdybym skończyła zmiana w wampira, miałam zostać starszą kapłanką, a to oznaczało, że jeśli chcą żyć dobrze lepiej żeby mnie słuchali.

- Już to zostało omówione. Afrodyta jest częścią Cór Ciemności. Jest również częścią naszego okręgu, została obdarzona związkiem z ziemią- Wahałem się, zastanawiając się, czy ona czasem nie straciła tego połączenie kiedy to z ucznia zmieniła się w człowieka i prawdopodobnie z  powrotem w ucznia, ale było to po prostu zbyt skomplikowane, więc pobiegłam dalej.

-zgodziliście się przyjąć ją do kręgu, bez wyzwisk i nienawistnych uwag- bliźniaczki nic nie mówiły, ale głos Damiana b nietypowo płaski i beznamiętny, dochodził innej strony mnie.

- Zgodziliśmy się na odprawianie z nią rytuałów, ale nie na przyjaźń z nią.

-Nie powiedziałam, że chcę być twoją przyjaciółką- odparła Afrodyta

-Jak wyżej- powiedziały bliźniaczki razem

-Cokolwiek,- Afrodyta powiedziała, poruszając się tak aby wziąć talerz i odejść

Już miałam otworzyć usta, aby powiedzieć Afrodycie aby usiadła i Bliźniaczką żeby się zamknęły, gdy dziwne hałas potoczył się echem po korytarzu i przez otwarte drzwi dotarł do  kawiarni.

- co?- zaczęłam ale nie udało mi się dokończyć pytania bo do baru wpadło kilkanaście kotów które syczały i były wściekłe wyglądały jakby oszalały.

Dobra, w Domu Nocy koty są wszędzie, dosłownie. Śledzą nas, chodzą z nami spać, a mój kot o imieniu Nala często skarży się, koty same wybierają sobie uczniów za opiekunów. Na jednej z pierwszych lekcji dowiedziałam się że koty od dawna przywiązywały się do wampirów. Oznaczało to, że wszyscy byliśmy przygotowani że kota możemy spotkać na całym świecie który może nas wybrać. Ale nigdy nie widziałam aby działały w sposób tak absolutnie szalony.

Jeden olbrzymi szary kocur Belzebub pędził prosto na bliźniaczki podskoczył w górę i wylądował miedzy nimi. Był olbrzymi prawie dwukrotnie większy niż moja Nala, wpatrywał się w otwarte drzwi bufetu swoimi przepełnionymi gniewem bursztynowymi oczami.

- kotku, kochanie, co się stało?- Erin próbowała go uspokoić

Nala wskoczyła mi na kolana. Położyła swoje małe łapy zakończone białą plamką na moim ramieniu i wydawała przerażający, warknięcie czubko-kota jak to ona, również wpatrywała się w drzwi i chaotyczny hałas ciągle toczył się echem do Sali.

-Hej,- powiedział Jack. -Wiem, co to jest za dźwięk

Przyszło mi to do głowy w tym samym czasie

- To szczekanie psa- powiedziałam

Następnie coś, co przypominało dużego, żółtego niedźwiaedzia wpatrywało się przez okna bufetu. Niedźwiedź-pies był śledzony przez dziecko, które było śledzony przez kilku nietypowo wyglądających na zmęczonych profesorów, w tym nasz mistrz szermierki, Dragon Lankford, nasz instruktor jazdy konnej, a także Lenobia oraz kilka Synów Erebus Warriors.

- wystarcz- krzyknął dzieciak, dogonił psa i zatrzymał pościg nie daleko od nas, kiedy stał zaczepił staranie smycz za obroże warczącej bestii, Jak tylko jego smycz była przyczepiona z powrotem, pies przestał szczekać, zaczął wpatrywać się dysząc  w gorę na dziecko.

-Tak, wielki zachowuj się właściwie- usłyszałam jak wyraźnie mamrotał do uśmiechającego się psa.

Chociaż szczekanie ustało, koty nadal sie nie uspokoiły. W barze było słychać ich syczenie co przypominało uciekające powietrze z przebitej dętki.

- Widzisz James, to starałem się wyjaśnić tobie wcześniej- powiedział Dragon Lankford marszcząc brwi, patrząc w dół na psa- zwierze nie może znajdować się w Domu Nocy

- Jestem Stark nie James- powiedział dzieciak - I ja starałem się to tobie wyjaśnić wcześniej pies musi pozostać ze mną. Po prostu musi. Jeśli chcesz mnie musisz wziąć i ją.

Stwierdziłam, że nowe dziecko miało niezwykły wpływ na psa. Nie był sympatyczny, był szczery i niegrzeczny oraz lekceważący w stosunku do Dragona, ale też  nie zwracał się do niego z szacunkiem czy strachem który przejawiała większość nowo naznaczonych uczniów w stosunku do wampira. Sprawdzałam czy ma jakiś znak na swojej zwykłej bawełnianej koszulce. Jednak żadnego znaczka klasy się nie doszukałam dlatego też nie miała pojęcia do jakiej klasy chodzi ani jak długo był naznaczony.

-To chyba nie najlepszy pomysł- powiedziała Lenobia starając się najwyraźniej wytłumaczyć coś dziecku –To po prostu nie możliwe aby pies chodził po terenie szkoły. Mogłeś już zaobserwować zachowanie kotów.

- Będą musiały przywyknąć do niej. Zrobili tak samo w Chicago w Domu Nocy. Ona jest zazwyczaj całkiem grzeczna i nie ugania się za nimi, ale ten szary kot naprawdę chciał ją rozłościć tym swoim syczeniem i drapaniem.

-Uh-oh- szepnął Damian

- I nie trzeba szukać- czułam bliźniaczki sapiące jak ryby na wietrze.

- Mój Boże, co to za hałas?- Doszedł nas głos Neferet, wyglądającej pięknie, potężnie i całkowicie pod kontrolą.

Patrzyłam się na nowe dziecko jego oczy się poszerzały. To było irytujące, ze każdego głupiego automatycznie powala na pierwszy rzut oka na naszą szkolną kapłankę i moją opiekunkę Neferet.

- Neferet, przepraszam za zakłócenia- Dragon umieścił swoją dłoń ponad swoim sercem i ukłonił się z szacunkiem wobec kapłanki. – To jest mój nowy uczeń. Przybył zaledwie kilka chwil temu.

- To wyjaśnia  dlaczego przyprowadziłeś go tu, ale nie wyjaśnia dlaczego jest tutaj to- Neferet wycelował w ziającego psa

-Ona jest ze mną- odparło dziecko. Kiedy Neferet odwróciła oczy w kolorze mchu z niego, i odwzajemniła skłon Dragona. Gdy się wyprostowała, byłam zupełnie zaskoczona na widok koślawego uśmieszku który posłał nowy uczeń w kierunku Neferet- To moja wersja kota.

- Naprawdę?- Neferet podniósł jedną brew- Mimo, że wygląda dziwnie jak niedźwiedź.

Ha. Więc mój opis nie był niesprawiedliwy wobec tego zwierzęcia.

- Dobrze kapłanko, ona jest psem, ale nie jesteś pierwszą osobą która myśli, że to niedźwiedź. Jej łapy są zdecydowanie wystarczająco duże, aby pomyśleć, że są niedźwiedzi . Sprawdzać to?- Z niedowierzaniem patrzyłam jak dziecko całkowicie zignorowało kapłankę, odwróciło się do niej tyłem i powiedziało do psa  –Daj mi łapę, Duch- Pies posłusznie podniósł ogromną łapę i uderzył nią w jego ramię.- dobra dziewczynka- powiedział głaskając jej ucho.

Ok, musiałam to przyznać to był fajny trick. Zwrócił swoją uwagę na Neferet.

-Ale pies czy jak wolicie niedźwiedź musi zostać ze mną, zostałem naznaczony cztery lata temu ale nie musiałem się z nim rozstać, co sprawia, że jako kot mi wystarcza.

- Labrador – Neferet przeszła koło psa i badała go wzrokiem- Ale ona jest bardzo duża.

- No tak Duch zawsze był dużą dziewczynką, kapłanko.

- Duch? To się nazywa?

Skinął głową i uśmiechnął się jak dziecko, i mimo że był na szóstym formatowaniu, I tak mnie zaskoczył jak łatwo rozmawiał z dorosłym wampirem, w szczególności z tym który był najważniejszą kapłanką w Domu Nocy. ( - to jest skrót od księżniczka; Pt- ale wtedy musiałabym zmienić Duch na sama nie wiem co księżna, duch jest ciekawszyJ)

Neferet popatrzyła to na psa to na dziecko i jej oczy się zważyły. - jak masz na imię dziecko?

-Stark- powiedział.

Zastanawiałam się, czy ktoś widział jak zaciskała szczęki.

-James Stark- zapytała Neferet

-Kilka miesięcy temu wrzuciłem moje imię. Teraz tylko Stark,- powiedział.

Ona zignorowała go i zwróciła się do Dragona. –Na to przeniesienie czekaliśmy z Domu Nocy w Chicago?

- Tak, kapłanko,- Dragon odpowiedział. Kiedy Neferet spojrzała na Starka, widziałam jak jej wargi przechyliły się w uśmiechu.

- Słyszałam sporo o tobie, Stark. Ty i ja musimy bardzo szybko przeprowadzić długą rozmowę.- po czy Neferet powiedziała do Dragona. -Upewnij się, że Stark będzie miał przez dwadzieścia cztery godzinny dostęp do wszelkiego łuczniczego sprzętu, może go używać.

Zobaczyłam, że ciało Starka zaczęło się trochę szarpać. Oczywiście dojrzała to też Neferet ponieważ jej uśmiech się powiększył – Oczywiście wiadomości o twoim talencie przyszły razem z tobą. Nie możesz zaprzestać praktyk nawet jeśli właśnie dlatego zmienił szkołę.

Po raz pierwszy spojrzał z niepokojem. Wyglądało to na coś więcej niż niepokój. Na wspomnienie o strzelaniu z łuku, wyrażenie Stark zmienił się z bystrego i nieco sarkastycznego w zimnego i niemal sknerowatego.

- Powiedziałem im, aby przenieśli mnie tu, bym przestał brać udział w tej konkurencji- Głos Stark był płaski, a rozmowa prowadzona była niedaleko naszego stolika- Właśnie dlatego zmieniłem szkołę.

- Konkurencje? Masz namyśli banalne konkurencje między różnymi łucznikami Domów Nocy?- Śmiech Neferet przyprawił mnie o gęsię skórkę.-To dla mnie nie ma znaczenia, czy będziesz brał udział w jakiś zawodach. Pamiętaj, że to Nyks obdarzyła cię takim unikatowym talentem i musisz nad nim ćwiczyć, aby nie stracić danego przez Boginie talentu. Nigdy nie wiesz kiedy Nyks będzie potrzebować ciebie i na pewno nie będzie to jakiś głupi konkurs.

Mój żołądek zaczął się skręcać. Wiedziałam, że Neferet mówiła o wojnie z ludzi, ale Stark, był całkowicie nieświadomi, tylko spojrzał na nią z ulgę kiedy był pewny, że nie będzie musiał rywalizować z innymi.

Bardzo szybko powróciła do niego nonszalancja i pewność siebie.

-Nie ma problemu. Nie mam nic przeciwko ćwiczeniom, kapłanko,- powiedział.

- Neferet, co mam zrobić z tym psem? – spytał Dragon

Neferet przerwała na chwilę, potem przykucnęła łagodnie z przodu żółtego Labradora, pies miał duże uszy nastawione do przodu. Ona obwąchała z ciekawością swoim mokrym nosem profesor Neferet. Z każdej strony. Nie daleko ode mnie Belzebub syknął groźnie, Nala warknął nisko gardłowo.

Neferet podniosła wzrok i wtedy nasze spojrzenia się spotkały. Spróbowałam trzymać swoją twarz pozbawioną wyrazu, ale wiedziałam, że nawet jeśli moja twarz nie zdradza niczego, to ona osiągnęła swój cel. Nie widziałam Neferet odkąd dwa dni temu wyszła za mną z widowni po tym jak zapowiedziała wojnę pomiędzy ludźmi a wampirami którą wypowiedziała po tym jak się dowiedziała ze Lorena zamordowano. Ona kochała Lorena. I ja go kochałam (byłam nawet z nim skojarzona) ale to było bez znaczenia bo on kochał ją nie mnie. Neferet zaimprowizowała uczucie między mną a Lorenem. Wiedziałam, że już wie jakie informacje są w moim posiadaniu. Wiedziałam też, że Nyks nie wyraziłaby zgody na niektóre rzeczy które robiłam.

Tak naprawdę ona poważnie zraniła moje serce i nienawidziłam Neferet prawie tak bardzo jak się jej bałam. Miałam nadzieję, żadna z tych rzeczy nie pokazała się na mojej twarzy, ponieważ nasza wyższa kapłanka przechodziła nie daleko naszego stolika. Tuż za nią szedł Stark a za nim na smyczy pies. Kot bliźniaczki wydzielił jeden dłuższy syk przed pokazaniem pazurów. Gorączkowo pogłaskałam Nala, mając nadzieję, że nie straci całkowicie nad sobą kontroli, kiedy pies podejdzie bliżej niej. Neferet zatrzymała się, gdy dotarł do naszego stolika. Spojrzała ukradkowo na mnie potem na Afrodytę, po czym utkwiła wzrok na Damianie.

-Cieszę się, że tu jesteś, Damianie. Chciałabym, abyś pokazał Starkowi jego pokoju, i pomógł mu poruszać się po kampusie.

-jestem bardzo szczęśliwy, Neferet- powiedział szybko Damian, patrząc po wszystkim z połyskującymi oczami, gdy Neferet użyła po raz kolej swojego krzywego uśmiechu.

- Dragon przekaże ci w szczegóły,- powiedziała. Potem jej zielone oczy przeniósł się na mnie.

- Zoey, to jest Stark. Stark, to jest Zoey Redbird, przywódca naszych Cór Ciemności- kiwnęliśmy głowami do siebie.

- Zoey, to jest nasza przyszła kapłanka. Zostawiam kwestie psa Starka tobie. Mam nadzieję, że jedna z wielu umiejętności Nyks, pozwoli ci przystosować Ducha do naszej szkoły- Jej zimne oczy skierowane na mnie nie opuszczały. Mówiły co innego niż jej piękny, stołki głosik. Powiedziały: pamiętaj że zarządzam tu a ty jesteś tu tylko dzieckiem.

I celowa zerwałam z nią kontakt wzrokowy, posłałam Starkowi  mocny uśmiech. – Będę szczęśliwa kiedy pomogę temu psu pozostać tutaj.

-doskonale- odparła Neferet - Oh, i Zoey, Damianie, Shaunee i Erin.- Uśmiechała się do moich przyjaciół a i moi przyjaciele odwzajemnili uśmiech. Ona całkowicie ignorowała Afrodytę i Jacka.

- Zwołam specjalne posiedzenie rady dziś o dziesiątej trzydzieści. -Spojrzała na swój wysadzane diamentami zegarek - Już jest prawie godzina dziesiąta więc trzeba szybko dokończyć jedzenie, bo oczekują prefektów punktualnie.

- Będziemy!- odparli razem jak śmieszne drażniące dzieciaki.

- Oh, Neferet, chyba powinna ci przypomnieć- powiedziałam, podnosząc głos tak, aby potoczył się przez bar. – Że Afrodyta jest z nami od kiedy to Nyks obdarzyła ją połączeniem z ziemią, wszyscy zgadzamy się, że ona powinna pójść z nami na posiedzenie rady prefektów.- Wstrzymałam oddech, mając nadzieję, że moi przyjaciele mnie poprą. Na szczęście, oprócz niskiego ryku Nali pod adresem Ducha, nikt nie powiedział nic.

-Jak Afrodyta można być prefekta? Ona nie jest już członkiem Cór Ciemności -. Neferet powiedziała zimnym głosem.

Promieniowałam nienawiścią- Czyżbym zapomniała powiedzieć? Tak mi przykro, Neferet! To musiało wylecieć mi z głowy, przez te wszystkie straszne rzeczy, które się niedawno wydarzyły. Afrodyta dołączyła do Cór Ciemności. Złożyła przysięgę mi i Nyks, zgodziła się przestrzegać naszego kodeksu i wolno mi ją włączyć do Cór Ciemności. Chodzi mi o to, że myślałam, że skoro Bogini chce jej powrotu i obdarzyła ją darem, to powinna wrócić.

- To prawda- Powiedziała Afrodyta nietypowo niskim tonem- Zgodziłam się na nowe zasady. I chce wymazania błędów mojej przeszłości.

Wiedziałam, że Neferet nie może się pokazać publicznie ze złej strony aby tylko upokorzyć Afrodytę, musiała przyznać, że chce się zmienić. Neferet musiała stwarzać pozory.

- Kapłanka uśmiechnęła się do wszystkich nie patrząc ani na mnie ani na Afrodytę- Jest to bardzo szczodra decyzja przyjąć Afrodytę powrotem do Cór Ciemności. Szczególnie, że to ona od tej chwili będzie ponosić odpowiedzialność za Afrodytę. Ale nasza Zoey powinna się przyzwyczają do brania na dużą skale odpowiedzialności.- patrzyła na mnie nienawistnym wzrokiem, który nie pozwalał mi złapać oddechu. -Musisz pamiętać o braniu oddechu bo inaczej sama się udusisz, droga Zoey .

Potem jak gdyby nic zmieniła swój wyraz twarzy na słodki i spojrzała na nowego ucznia.

- Witaj w Domu Nocy, Stark

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin