Promocja na molestowanie
Gdy małolatów molestuje seksualnie dyrektor
chóru czy znany psycholog,
wszyscy głośno chwalą bezlitosne ściganie
przestępców i wysokie wyroki. Niestety,
nikt nie protestuje, kiedy za taki sam
czyn ksiądz z Głogowa zostaje skazany na...
6 miesięcy w zawiasach na dwa lata!
Ile kosztuje molestowanie małoletniego ? I to molestowanie określane w kodeksie karnym jako art. 199: „Kto dopuszcza się z nieletnim obcowania płciowego lub innego rodzaju czynności seksualnych, wykorzystując przy tym jego zaufanie lub zależność, oferując w zamian korzyści materialne lub inne,
podlega karze od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.
Ostatnio – według stawek ks. Marka B. – 20 złotych za cały seans erotyczny, w którym miało podobno dojść do czterech penetracji. Pięć złotych za numerek to prawdziwie promocyjna cena.
Jeszcze bardziej promocyjna była cena, jakiej za popełnienie przestępstwa przez księdza zażądała przed obliczem sądu prokuratura – osiem miesięcy w zawieszeniu na dwa lata. Ale to i tak było za dużo, bo sąd wydał
wyrok skazujący kapłana na sześć miesięcy w zawieszeniu na dwa lata oraz orzekł trzyletni zakaz pracy z młodzieżą.
Ks. Marek w styczniu 2006 roku wykorzystał seksualnie na plebanii siedemnastoletniego ministranta, którego wcześniej spoił alkoholem podanym w szklance herbaty („FiM” 11/2006). Reszta nie odbiegała od znanych psychologom standardów molestowania małoletnich – najpierw ja ciebie pomasuję, potem ty mnie i tak dalej...
Post factum kapłan wsunął chłopakowi do kieszeni drobny banknot i kazał przyjść już następnego dnia... na całą noc. Niestety, następnego dnia młody człowiek nie zjawił się na plebanii, lecz na policji, gdzie złożył doniesienie.
Dlaczego pisząc o domniemanych czterech sekscesach należy akcentować słowo „podobno”?
Bo rozprawa została przeprowadzona przez sąd za zamkniętymi drzwiami „z uwagi na interes poszkodowanego” oraz – jak to określił przewodniczący składu sędziowskiego sędzia Rafał Miara – aby „nie obrażać dobrych obyczajów”.
Niestety, decyzja ta uniemożliwiła obecność na sali nie tylko publiczności i dziennikarzom, ale także... pokrzywdzonemu! – Dlaczego nikt mi nawet nie powiedział, że mogę być oskarżycielem posiłkowym? Teraz
to nawet nie będę wiedział, co zeznaje na sali ks. Marek – mówi molestowany chłopak.
Jego ojciec twierdzi, że ksiądz, wiedząc już o złożonym przez syna doniesieniu, odwiedził ich w domu i próbował namówić do zatuszowania sprawy.
– Syn nie chciał go słuchać. Zresztą od tamtej pory nie chodzi już do kościoła.
A wcześniej chodził bardzo często, bo od dziewięciu lat – najpierw był ministrantem, a ostatnio nawet lektorem.
DARIUSZ JAN MIKUS
superzajac