Wilkołaki - pożeracze dusz.doc

(104 KB) Pobierz
Wilkołaki istnieją tylko w bajkach


Pożeracze dusz
Wilkołaki istnieją tylko w bajkach... Czyżby?









Magiczne stwory z Krainy Ciemności - urojenia ludzi psychicznie chorych, projekcje astralne czy nieszczęśnicy cierpiący na rzadkie schorzenia? Nauka nie daje odpowiedzi na pytanie, czym (lub kim) są wilkołaki. Jednak nawet najwięksi sceptycy z tytułami naukowymi przyznają, że "coś w tym jest".

W 1946 roku rezerwat Indian Nawahów (USA) wielokrotnie nawiedzały mordercze bestie. Ślady ich zębów na ciałach ofiar w niczym nie przypominały śladów po ugryzieniu przez wilka; wilków zresztą w tych okolicach nie było. Policja wykluczyła, żeby zbrodni mógł się dopuścić człowiek...
Wierzenia Nawahów pełne są postaci wilkołaków symbolizujących złe duchy lub ich ofiary. Pierwszymi podejrzanymi byli więc szamani, którym prokuratura próbowała zarzucać, że, za pomocą sobie tylko znanych sposobów, dopuścili się bestialskich mordów, by uprawdopodobnić stare wierzenia, w które członkowie ich plemienia przestali wierzyć.
W tym samym czasie, w Rzymie ujęto człowieka, który podczas pełni księżyca napadał na przechodniów. Nie zabijał ich, tylko atakował. Wszystkie jego ofiary twierdziły zgodnie, że widziały wilka. Trudno szacownych ojców i matki rodzin posądzać o to, że ulegają "szamańskim zabobonom".
Król babiloński Nabuchodonozor prawdopodobnie cierpiał na porfirię
Sam sprawca mówił, że

w czasie pełni księżyca szatan w postaci wilka pożera jego duszę.

Biedny "wilkołak" twierdził, że próbuje walczyć z szatanem, dlatego swych ofiar nie zabija. Psychiatrzy orzekli, że poza nadwrażliwością i skłonnością do ulegania sugestii, jego psychika nie odbiega od normy. Udręczony mężczyzna popełnił samobójstwo, nim sprawę skierowano do sądu.

Ratujcie mnie, zmieniam się!

Podobne nieszczęście dotknęło w latach 50. szesnastoletnią Brazylijkę z Rosario do Sul. Uważała, że wkrótce przemieni się w wilka. Lekarz ją wyśmiał, ksiądz odmówił pomocy.
Specjaliści twierdzą, że filmowy obraz wilkołaków jest absolutnie błędny
Znaleziono ją bez zmysłów nad zwłokami brata. Chłopczyk został... zagryziony. Dziewczyna do końca życia (zmarła w 1987 roku) nie opuszczała kliniki dla obłąkanych. W czasie pełni księżyca innym pacjentom dokuczało przeraźliwe wycie dochodzące z jej izolatki.
Dwadzieścia lat temu angielskie gazety pełne były doniesień o siedemnastolatku z Eccleshall (Stafordshire). Zwierzył się on swoim kolegom, że jest wilkołakiem, który pragnie ludzkiego mięsa. Byli przekonani, że się wygłupia. Parę dni później zadzwonił do jednego z nich. Opowiadał mu, że jego twarz i ręce zmieniają kształt i kolor, że porasta sierścią. Potem zaczął przeraźliwie wyć. Przerażony chłopak pobiegł na policję. Tam potraktowano go jak wariata, ale jeden ze stróżów prawa postanowił zajrzeć, tak na wszelki wypadek, do domu rzekomego wilkołaka. Przybył za późno. Znalazł tylko zwłoki chłopca z nożem tkwiącym w sercu. Samobójca miał dziwnie zniekształconą twarz. Sekcja zwłok w wykonaniu znakomitych patologów nie wyjaśniła przyczyny tych zniekształceń.
Wilkołaki nie ominęły Polski. W okolicach Dąbrowy Białostockiej żyją jeszcze ludzie, którzy pamiętają pastuszka, niezbyt mocnego na umyśle. Chłopak znikał w lesie na całe tygodnie, porzucając stado owiec. Pewnego wieczora gospodarz, u którego pracował, zobaczył zbliżającego się do obory wilka. Porwał kosę i zranił drapieżnika w tylną lewą nogę. Nazajutrz jego pastuch wrócił do domu z okaleczoną lewą nogą. Chłopi zaatakowali go kijami. Wyrwał się z nagonki i uciekł do lasu. Zanim znikł między drzewami przybrał wilczą postać. Od tej pory w tej okolicy przestały ginąć owce i bydło. Moi rozmówcy byli przekonani, że pastuch w wilczej skórze chronił ich dobytek przed prawdziwymi wilkami, a sam pożywiał się gdzie indziej, nie chcąc krzywdzić swoich.

Polowanie na wilki

Ludzie wierzyli w wilkołaki od najdawniejszych czasów i we wszystkich zakątkach świata. O ich istnieniu są też przekonani szanujący się uczeni. Nie wierzą oni bowiem, że pozbawiona wszelkich realnych podstaw legenda mogłaby przetrwać stulecia. I starają się dojść prawdy.

Żyjąca współcześnie Chinka Yu Zhenhuan, w dawnych czasach zostałaby uznana za wilkołaka
W swoim najwybitniejszym poemacie pt. "Metamorfozy" rzymski poeta Owidiusz wspominał o przemianie w wilka jako o karze zesłanej przez bogów. Tak Jowisz pokarał króla Arkadii, Likaona, który, chcąc sprawdzić, czy bóg pozna, co je, a więc, czy naprawdę jest wszechwiedzący, poczęstował go ludzkim mięsem.
Starożytni znali różne sposoby na zmianę postaci. Według wierzeń nordyckich i islandzkich człowiek mógł się stać wilkołakiem, jeśli na gołe ciało założył niewyprawione futro wilka. W większości przypadków wystarczała jednak znajomość czarodziejskiej formuły, innej w różnych rejonach świata.
Nieszczęśnik mógł odzyskać ludzką postać, spożywając pewne zioła, np. werbenę czy szczwół, lub nacierając ciało sporządzonymi z nich maściami. Gdyby jednak wilkołakowi schować ubranie, którego używał w ludzkiej postaci, nigdy już nie mógłby stać się człowiekiem.
W XV i XVI wieku w całej Europie najmocniej wierzono w wilkołaki. Utożsamiano je z czarownicami i czarodziejami. Każdy, kogo podejrzewano o wilkołactwo, był poddawany torturom, a potem palony albo wieszany.

W samej Francji w ciągu ponad stu lat - od 1520 do 1630 roku - skazano na śmierć ponad 30 tysięcy osób posądzonych o wilkołactwo.

Z czasem ogień stosu lub pętlę szubienicy zastąpiły domy z drzwiami bez klamek. Na początku XVII wieku pod Bordeaux żył trzynastolatek, Jean Garnier, którego twarz ze względu na wystające, podobne do kłów zęby przypominała psi pysk. W okolicy ginęły małe dzieci, ktoś lub coś porwało niemowlę z kołyski. Wieśniacy śmiali się jednak, gdy ich córki opowiadały im z płaczem, że Jean straszy, iż pożre je na kolację. Aż do czasu, gdy Madelaine pilnującą owiec po zmroku napadł wilk. Dzielna dziewczyna obroniła się kijem, a w uciekającym rozpoznała Garniera. Chłopca aresztowano. Przed sądem zeznał, że przed dwoma laty zawarł pakt z diabłem, który w zamian podarował mu wilczą skórę. Odtąd w nocy przemierzał w niej okolice, pożerając dzieci. Śledztwo wykazało, że naprawdę nakładał wilczą skórę i zabijał dzieci. Uznano go jednak za chorego umysłowo i przekazano psychiatrom.

Wilkołactwo czy likantropia

Dziś też żyją wśród nas ludzie, którzy wierzą, że są wilkołakami. Postępują jak dzikie zwierzęta, ale zachowują ludzką postać. Ten rodzaj choroby umysłowej występuje dosyć często i nosi nazwę likantropii. Nazwa ta pochodzi z greckiego. Lykos znaczy wilk, anthropos - człowiek. Starożytni greccy lekarze likantropią nazywali zdolność człowieka do przeobrażania się w zwierzę, zwłaszcza w wilka. Współczesna psychiatria określa tak chorobę, która każe człowiekowi wierzyć, że jest zwierzęciem. Nie zmienia on postaci, chociaż u podstawy schorzenia może leżeć zniekształcenie ciała lub twarzy, upodabniające pacjenta do bestii.
Badacze zjawisk paranormalnych twierdzą jednak, że przemiana człowieka w krwiożerczego drapieżnika jest możliwa nie tylko w jego psychice z powodu wadliwego funkcjonowania jego mózgu, ale dosłownie.
Twierdzą oni, że wilkołaka można odróżnić od prawdziwego wilka na podstawie dwóch cech: ludzkiego głosu, którym może posługiwać się nawet w wilczej postaci, oraz oczu.
Poza tym wygląda on jak zwykłe zwierzę. Gdy przybiera ludzką postać, odróżniają go od zwykłych zjadaczy chleba:

·         krzaczaste brwi zrośnięte u nasady nosa;

·         długie paznokcie w kształcie migdałów, zabarwione w naturalny sposób na krwistoczerwony kolor (bez użycia lakieru);

·         niezwykle długi środkowy palec dłoni;

·         nisko osadzone uszy;

·         gęsto owłosione dłonie i stopy.

Badacze studiujący dawną wiedzę rozróżniają trzy rodzaje wilkołaków:

·         "dziedziczne" - nad rodziną ciąży przekleństwo i zdolność do przeobrażania się w wilka jest przekazywana z pokolenia na pokolenie;

·         "wilkołaki z własnej woli" - osoby posługujące się czarną magią i trującymi napojami w celu osiągnięcia żądanej przemiany;

·         wilkołaki, które nie chcą nikogo krzywdzić - wstydzą się własnego wyglądu i pragnień - to właśnie one, bojąc się swej wilczej natury, wybierają śmierć samobójczą.

Eliphas Levi, czołowy francuski XIX-wieczny okultysta, badał problem wilkołactwa za pomocą opracowanych przez siebie metod, które nazywał "magią transcendentalną". Jego współpracownicy twierdzili, że na ich oczach przemienił się w wilka. W jednej ze swych książek Levi dowodził, że mimo wysiłków nigdy nie udało się zabić wilkołaka, gdy był w wilczej skórze. Cierpiących na te straszliwe transformacje znajdowano zwykle w ich własnych domach, z ciężkimi obrażeniami, nierzadko w agonii, ale zawsze w ludzkiej postaci.

Ciało wilcze, czyli astralne

Levi uważał, że wilkołak jest niczym innym jak "ciałem astralnym człowieka, którego dzikie i krwawe żądze ucieleśnia wilk krążący jako fantom, podczas gdy człowiek marzy, że jest dzikim wilkiem."
Współcześni mu teozofowie sądzili, że w średniowieczu, kiedy ludzie mieli zastraszająco niski poziom wiedzy, a co za tym idzie, bali się panicznie wszystkiego, czego nie mogli pojąć, pewni osobnicy mogli upaść moralnie tak nisko, że ich ciała astralne rzeczywiście wchodziły w kontakt z ciałami astralnymi zwierząt. Ta zdolność mogła przetrwać do naszych czasów.
Żyjący na przełomie wieków XIX i XX duchowny anglikański Charles Webster, jedna z najwybitniejszych postaci brytyjskiego Towarzystwa Teozoficznego, tłumaczył, dlaczego rany, które zadano wilkowi, pozostają na ciele człowieka - wilkołaka. Nazywał to "transponowaniem ran": "W przypadku zwykłej materializacji każda rana zadana zwierzęciu przenoszona jest na powłokę cielesną człowieka, ale ciało astralne po śmierci fizycznej nadal istnieje. Nie jest jednak tak groźne, gdyż bez odpowiedniego medium nie potrafi się w pełni ucieleśnić"- pisał.
Teoria o przenoszeniu ran dzięki projekcji astralnej jest uznawana także przez współczesnych parapsychologów. Rose Gladden, współczesna brytyjska jasnowidząca i uzdrowicielka, zajmowała się wieloma przypadkami wilkołactwa. Uważa ona, że
wilkołak jest projekcją astralną, która powoduje, że tkwiące w nas zło zmienia się w wilka.
- Załóżmy - mówi Rose Gladden - że jestem osobą, która kocha okropieństwa. Gdy więc tylko wypędzę swoje ciało astralne z powłoki cielesnej, może mnie natychmiast opanować całe tkwiące we mnie zło i zmienić mnie w zwierzę. Siły zła otaczają nas stale, gdyż wśród ludzi mogą się one rozwijać lepiej niż w mglistej próżni. Wilkołaki są więc manifestacją zła tkwiącego w człowieku.

Choroba ciała czy choroba duszy?

Czy można mówić o złu, gdy w grę wchodzi choroba? Porfiria nie należy do schorzeń psychicznych, chociaż w efekcie może prowadzić do psychoz maniakalno-depresyjnych i do delirium. Jej objawy to przebarwienie zębów i zwiększona wrażliwość na światło, prowadząca do przebarwień skóry. Chorzy na porfirię często ulegają likantropii.
Amerykański psychoanalityk dr Nandor Fodor traktuje likantropię jako mechanizm psychiczny. Twierdzi, że człowiek może zacząć uważać się za wilka z powodu swoich snów, zwłaszcza gdy występują w nich przemiany, krwawe morderstwa i... wilkołaki. Udowadnia też, że w starożytności, a nawet dużo później, w wielu przypadkach za wilkołaków uznawano chorych na wściekliznę. Człowiek chory na tę straszliwą chorobę jak zwierzę atakuje wszystko, co znajduje się w jego zasięgu. Przez całe tysiąclecia uważano, że wilkołaka można poznać po pianie na ustach - a to przecież klasyczny objaw wścieklizny.
Czarna magia, kanibalizm, choroby psychiczne, sadyzm, nadwrażliwość, rozbuchana fantazja, projekcja astralna, wreszcie - wścieklizna. We wszystkich tych zjawiskach szuka się wyjaśnienia wilkołactwa. Odpowiedzialnością obarcza się także sny. Osobie niezbyt zrównoważonej psychicznie często śni się, że jest wilkiem. I zostaje nim naprawdę...

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin