Spór o duchy.docx

(572 KB) Pobierz

KRZYSZTOF BORUŃ

 

SPORODUCHY

 

UWAGI WSTĘPNE

Marzenia o życiu wiecznym, o przetrwaniu ducha wbrew śmierci, o odrodzeniu się w

nowym

ciele lub swobodnym bytowaniu w zaświatach, bez cierpienia i trosk, o spotkaniu

z bliskimi nam

zmarłymi ludźmi w innym, może lepszym świecie – marzenia te zdają się przeżywać

kolejny

renesans. Na przekór zapowiedziom heroldów rychłego zwycięstwa „naukowego

światopoglądu”

ostatnie lata dwudziestego stulecia nie świadczą bynajmniej o dominującej roli

rozumu, empirycznego

poznania, realizmu, a zwłaszcza materialistycznego scjentyzmu w kształtowaniu

osobowości

,,nowego człowieka”.

Ów „nowy człowiek” – a siłą rzeczy musi nim być dzisiejszy młody człowiek –

jeśli nie hołduje

maksymie carpe diem, skłonny jest coraz częściej szukać odpowiedzi na dręczące

go pytania

o siły rządzące światem i sens życia nie w przedstawianym przez naukę obrazie

przyrody i

człowieka, lecz w tajemniczej sferze ducha i nadzmysłowych, nadrealnych,

intuicyjnych drogach

zgłębiania „istoty rzeczy”. I oto na tej młodej glebie odżywa w różnych formach

wiara nie tylko

w istnienie świata nadnaturalnego i niematerialnego, ale także w możliwość

manifestowania się

tego świata w sposób dostępny poznaniu zmysłowemu.

Zwrot ku spirytualizmowi światopoglądowemu dużych grup społecznych jest

zjawiskiem

niemal powszechnym, przejawiającym się zazwyczaj w powstawaniu nowych ruchów

religijnych

i wzroście aktywności wielkich kościołów chrześcijańskich oraz islamu, judaizmu,

hinduizmu i

buddyzmu, a także w ponownej fali zainteresowania okultyzmem i spirytyzmem.

Nawet tam,

gdzie do niedawna wojujący ateizm pełnił rolę oficjalnej państwowej doktryny

światopoglądowej,

wierzenia i praktyki religijne zaś traktowano jako zjawisko szczątkowe i

marginalne, coraz

śmielej wychodzą z ukrycia i odradzają się ruchy o charakterze

spirytualistycznym.

Co prawda w wielu krajach, zwłaszcza Europy Zachodniej i Ameryki, już od

dłuższego czasu

zmniejsza się liczba kapłanów i zakonników kościoła katolickiego i duchownych

wielkich kościołów

protestanckich oraz występuje indyferentyzm wśród wiernych, lecz jednocześnie

mnożą

się i rozwijają ekspansywną działalność coraz to nowe grupy religijne i quasi-

religijne, opierające

swe koncepcje na własnej interpretacji Biblii i starożytnych filozofii

wschodnich, co z kolei

wpływa mobilizująco na wielkie kościoły chrześcijańskie i poszukiwanie przez nie

nowych dróg

umacniania wiary.

Powrót do Biblii i szukanie w niej przez przywódców nowych ruchów religijnych

potwierdzenia

głoszonych tez lub inspiracji do ich formułowania – to tylko jeden ze

współczesnych nurtów

ożywienia spirytualizmu, nienowy zresztą i – mimo dużej aktywności – o dość

ograniczonym

zasięgu społecznym. Fenomenem naszych czasów – chociaż można doszukać się tu

prekursorów

w stowarzyszeniach teofizycznych i spirytystycznych – są wspólnoty religijne

opierające swe

założenia ideowe i filozoficzne na hinduizmie i buddyzmie, nierzadko łączące i

dopasowujące do

nich wybrane elementy światopoglądu chrześcijańskiego. We wspólnotach tych

szczególnego

znaczenia nabiera mistyczne pojmowanie rzeczywistości jako rzeczywistości

duchowej i możliwość

bezpośredniego, pozazmysłowego kontaktu duszy z Bogiem, pojmowanym najczęściej

bezosobowo, panteistycznie jako kosmiczny umysł i energia. Temu też celowi ma

służyć stopniowe

osiąganie drogą medytacji coraz wyższych poziomów świadomości. Opanowanie

wschodnich

technik medytacyjnych i całkowite podporządkowanie się poleceniom przywódcy

grupy

(guru) stanowi zasadniczy warunek uwolnienia się od wewnętrznych napięć i

duchowego zespolenia

z Najwyższą Mądrością1. Owym zmienionym stanom świadomości przypisuje się też

osią-

1 M. C. Burrell: Wyzwanie kultów. W zbiorze: Nie wszyscy są jednego ducha. PAX,

Warszawa 1988, ss. 99-113.

ganie zdolności paranormalnych, i to nie tylko telepatycznych i jasnowidczych,

ale i psychokinetycznych.

Stąd już tylko krok do adaptacji elementów parapsychologii, najczęściej w jej

okultystycznym

i spirytystycznym wydaniu, przez niektóre grupy religijne i quasi-religijne.

Tego rodzaju praktyki

spotykają się, co prawda, z niechęcią i potępieniem ze strony niemal wszystkich

kościołów i religijnych

ruchów chrześcijańskich, lecz pozostaje faktem, że wiara w możliwość zdobycia

nadnaturalnych

uzdolnień psychicznych, a także kontaktu z demonami i duchami zmarłych utrzymuje

się od wieków wśród wyznawców tych religii. Zjawiskiem nowym jest tu wyraźny

wzrost liczebności

grup quasi-religijnych, których spirytualizm opiera się raczej na różnego

rodzaju hipotezach

paranaukowych i fantastycznonaukowych niż doktrynalnych podstawowych tezach

chrystianizmu. Przykładem może być popularny w Europie Zachodniej i USA (liczbę

członków

ocenia się na kilka milionów) ruch zwany „scjentologią”. Byłoby oczywiście

przesadą opatrywać

„scjentologię” etykietą ruchu SF, z tych przyczyn, że jej twórca – L. R. Hubbard

– jest autorem

opowiadań fantastycznonaukowych i niektóre z jego „odkryć” mogą śmiało

konkurować z pomysłami

innych pisarzy-fantastów2. Niemniej jednak nietrudno dostrzec, że istnieje

wspólny mianownik

dla wzrostu aktywności poszukiwaczy nowych koncepcji światopoglądowo-religijnych

i

ekspansji fantastyki na rynku wydawniczym, filmowym i telewizyjnym, podobnie

zresztą jak i

poszerzania się kręgu ludzi interesujących się parapsychologią, astrologią,

ufologią czy paleoastronautyką.

Znamienne jest również, że w literaturze fantastycznej, tak bujnie rozwijającej

się w drugiej

połowie naszego wieku, w ostatnich kilkunastu latach zaczyna dominować nurt

baśniowy i ezoteryczny,

a klasyczna, futurologiczna fantastyka naukowa coraz częściej szuka inspiracji w

paranaukach.

Kreśląc utopijne i antyutopijne wizje przyszłych społeczeństw, twórcy SF daleko

odeszli

od Vernowskiego i Wellsowskiego racjonalizmu i scjentyzmu. Futurologiczne obrazy

cywilizacji

i walki herosów nauki i techniki ustępują miejsca opisom zmagań z samym sobą i

obcymi intruzami

w świecie wewnętrznym – w mózgu bohatera. Ową innerspace, z jej nadrealnymi

wizjami,

fantasmagoryczną grą wyobraźni i wieloznaczną symboliką, łączy, co prawda,

bliskie pokrewieństwo

ze światem przeżyć średniowiecznych mistyków, transowych doznań królewskiej jogi

i

,,pośmiertnych” halucynacji opisanych przez doktora Moody, ale jest to

niewątpliwie nasz własny

świat obaw i nadziei.

Fantastyka i horror drugiej połowy dwudziestego wieku są czymś więcej niż

kolejnym cyklicznym

nawrotem romantyzmu. Lęki i tęsknoty epoki odbijają się w twórczości

artystycznej jak

w zwierciadle i choć bywa ono często zwierciadłem krzywym, nie są to lęki i

tęsknoty urojone.

Zainteresowanie problemami eschatologicznymi jest zrozumiałe w czasach, które

zapisały się w

historii najwyższą liczbą ofiar ludobójstwa i groźbą atomowego końca świata3.

Gdzie szukać tropów w poszukiwaniach sensu bytu? W sporze o istotę i formę

pośmiertnych

losów człowieka argumenty empiryczne są równie ważne, a może ważniejsze niż

teoretyczne.

Znalezienie „materialnych”, niepodważalnych dowodów, że śmierć nie jest końcem

naszego „ja”,

że to, co stanowi o naszej osobowości, o świadomości własnego istnienia, o

naszych myślach i

uczuciach, nie ginie wraz z ostatnim tchnieniem i uderzeniem serca, zawsze

zaprzątało umysły

filozofów i badaczy natury ludzkiej. Nasze czasy też nie są wolne od takich

rozterek. Świadczy o

tym nie tylko obfitość literatury religijnej różnych wyznań i wspólnot

duchowych, ale także popularnych

publikacji dotyczących życia pośmiertnego, reinkarnacji, wiedzy tajemnej,

demonizmu

i magii.

2 Op. cit. ss. 143-163.

3 Odsyłam tu Czytelnika do książki A. Tokarczyka: Czterech jeźdźców Apokalipsy.

Iskry, Warszawa 1988, ss. 123-178.

Wiara w duchy i demony, choć często wstydliwie skrywana i kamuflowana

programowym

sceptycyzmem – nie wygasła. W ostatnich dziesięcioleciach znów podniosła się

fala fascynacji tą

tematyką. Mit szatana opanowującego dusze ludzkie przeżywa renesans w filmie

grozy i fantastyce,

a dające raz po raz znać o sobie stowarzyszenia satanistyczne są dowodem, że i

dziś metafizyczne

problemy manicheizmu nie straciły na aktualności i mogą przejawiać się również w

patologicznych

formach kultu diabła4. Chyba nie należy się temu dziwić: wiek nasz przyniósł nie

spotykaną dotąd w dziejach świata koncentrację sił Zła, a szczególnie jaskrawym

przykładem

wynaturzonego fideizmu są masowe zbrodnie dokonywane w imię... sprawiedliwości

społecznej.

Dobiega końca stulecie wielkich nadziei i rozczarowań, czasy rozpadu imperiów i

najokrutniejszego

niewolnictwa, gwałtownego rozwoju gospodarczego i degradacji ekologicznej,

zadziwiających

osiągnięć nauki i techniki, a jednocześnie – śmiertelnych zagrożeń,

spowodowanych

tym postępem. Nauka – ta magia naszych czasów – rzuca uroki i niepokoi umysły.

Nowy, polowy

i organiczny obraz świata, który na początku naszego wieku ukazała fizyka

relatywistyczna i

kwantowa, w drugiej połowie zaś ewolucyjna teoria poznania, zastąpił klasyczną,

mechanistyczną

i redukcjonistyczną wizję rzeczywistości. Ten holistycznie opisywany świat,

chociaż zdaje się

stwarzać możliwość nowych relacji między światopoglądem naukowym i religijnym5,

niepokoi

abstrakcyjnością i nieprzetłumaczalnością wykrywanych prawidłowości na język

wyobraźni i

„zdrowego rozsądku”.

Nie tylko laikom, ale i uczonym, zwłaszcza niespecjalistom, łatwo utracić

orientację w gąszczu

nowych faktów i hipotez. Wzrost fali zainteresowania paranaukami to zjawisko

społeczne,

którego nie wolno nie dostrzegać ani też lekceważyć. Przyczyn jego należy bowiem

szukać w

powszechnym kryzysie zaufania do wszelkich oficjalnych autorytetów, ze

współczesną nauką na

czele. Wiek nasz nadmiernie rozbudził nadzieje, że odkrycia naukowe i nowoczesne

środki techniczne

pozwolą rozwiązać najbardziej pasjonujące zagadki materii i ducha, ale rychło

okazało

się, jak dalece były one przedwczesne, jeśli nie całkowicie płonne. Próbuje się

więc odnaleźć

,,prawdę”, a zarazem odpowiedź na podstawowe pytania eschatologiczne, jeśli nie

w religii i nauce,

to w paranaukach, szukających wyjaśnienia tajemnic bytu na pograniczu dwóch

światów –

dostępnego i niedostępnego naszym zmysłom i przyrządom.

Myślę, że wyśmiewanie paranaukowych koncepcji jako przejawów ciemnoty i

„idealizmu”

światopoglądowego, a nawet patologii społecznej, jest nie tylko krzywdzące wielu

badaczy zjawisk

paranormalnych, próbujących penetrować ten pełen zagadek teren z pozycji

przyrodoznawczej,

ale pogłębia nieporozumienia i fałszywe sądy, utrudniając weryfikację

rzeczywistych czy

rzekomych odkryć w tej dziedzinie i, co gorsza, oddając ją w pacht ignorantom i

mitomanom.

Nieznajomość przedmiotu badań, jak i genezy stanowisk zajmowanych przez

różniących się

światopoglądem badaczy „zaświatów” i popularyzatorów parapsychologii czy

,,wiedzy tajemnej”

prowadzi z reguły do nieporozumień i błędnych ocen rzeczywistych czy rzekomych

zjawisk manifestowania

się duchowych składników bytu. Stąd podjęta w tej książce próba zarówno

dokonania

przeglądu różnych form takich manifestacji, jak też przedstawienia poglądów na

ten temat,

wyrażanych przez przedstawicieli religii, spirytyzmu, okultyzmu6,

parapsychologii i nauk przyrodniczych.

4 Satanizm – kult szatana; pojawił się w XI–XIII w. jako reakcja antykościelna;

w XX w. ponownie daje znać o sobie jako zorganizowany ruch,

działający najczęściej niejawnie lub półjawnie. Jawną działalność satanistów

zapoczątkował w 1966 r. Sandor Anton La Vay, zakładając w USA

pierwszy „kościół szatana” i ogłaszając się „czarnym papieżem”. Ruch jego

skupiał w 1987 r. około 800 tysięcy wyznawców w 11 krajach świata.

W Polsce liczbę wyznawców i sympatyków oceniano pod koniec 1988 r. na blisko 20

tysięcy. (A. Siciński: Kult szatana. „Znaki czasu” nr

11/1988, s. 5)

5 J. Stacewicz: Przemiany w nowożytnym obrazie świata. „Problemy” nr 4/1990, ss.

15-19.

6 Słowo „okultyzm” używane bywa w trzech znaczeniach: l. wiedzy tajemnej o

świecie i duszy ludzkiej, 2. wspólnej nazwy dla alchemii, astrologii,

kabalistyki, magii, spirytyzmu, teozofii i jasnowidztwa, 3. badań paranormalnych

zjawisk psychiki. W tej książce – wyłącznie w pierwszym

Popularnonaukowy charakter pracy, jak i skromne rozmiary książki ograniczają

możliwości

ukazania wszystkich różnic i odcieni w poglądach. Musiałem więc dokonać pewnego

rodzaju

„idealizacji” – poprzez selekcję i połączenie stanowisk, które można uznać za

najbardziej reprezentatywne

światopoglądowo. Granice między prezentowanymi tu grupami są bowiem w

rzeczywistości

nieostre. Często na przykład spirytyści włączają wybrane dogmaty wiary

chrześcijańskiej

do swoich teorii, interpretując swoiście słowa Biblii, okultyści odwołują się do

hipotez

parapsychologicznych, parapsycholodzy szukają analogii między swymi

spostrzeżeniami i kanonami

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin