14. Avec toi, je suis enfin a la maison.pdf

(91 KB) Pobierz
130725155 UNPDF
15. Avec toi, je suis
fin la
la maison
aison
Dźwięk silników odrzutowca wirował wokół nas, a nieustanne drŜenie w
połączeniu z kojącą ciemnością panującą w kabinie pierwszej klasy, próbowały
ułatwić mojemu wykończonemu ciału zapadnięcie w sen. Nie działało. Nawet jeśli
moje ciało tego chciało, nie było mowy, Ŝeby mój mózg mógł. Jeden po drugim,
obrazy przemykały przez moją głowę jak sceny w filmie. KaŜdy moment bycia z
nią, niewaŜne jak błahy wydawał się w tamtym momencie, teraz płonął w moim
umyśle i odtwarzał przed moimi zamkniętymi oczami.
Obserwowałem jak mijały w mglistym pośpiechu. Po raz pierwszy zobaczyłem ją,
gdy się śmiała i ponownie przeŜyłem ogrom świadomości, Ŝe moje Ŝycie nigdy
nie będzie takie samo. Przypomniałem sobie pierwszy raz, kiedy pozwoliłem
sobie jej dotknąć; moja ręka pięła się w górę jej uda w zaciemnionej sali
konferencyjnej, poznając niezgłębioną pełnię bycia wewnątrz jej ciała. Zaśmiałem
się na te wszystkie momenty, kiedy się okłamywałem, myśląc, Ŝe jeśli będę miał
ją raz, mógłbym odejść, ale wiedząc od chwili w której się połączyliśmy, Ŝe nigdy
nie będzie wystarczająco. Moja klatka piersiowa zacisnęła się i ogarnął mnie ten
sam przypływ emocji, które poczułem tamtej nocy nad basenem, kiedy
przywołałem moment, w którym zrozumiałem, Ŝe nie mógłbym bez niej Ŝyć.
Spojrzałem w dół, na miejsce gdzie obecnie leŜały nasze splecione dłonie, ukryte
pod niebieskim kocem na naszych kolanach. Byłem zmuszony pozwolić jej iść,
gdy wyszliśmy na korytarz w hotelu i od momentu, w którym wsiedliśmy do
samochodu, nie wypuściłem jej ręki, dopóki nie dojechaliśmy do lotniska. Kiedy
zajęliśmy swoje miejsca, było oczywiste, Ŝe jest wykończona i w ciągu kilku
minut od startu, zobaczyłem, Ŝe jej oczy zaczynają opadać. Wiedząc, Ŝe nie
mógłbym oprzeć się dotykaniu jej przez cały lot, poprosiłem o koc i natychmiast
połoŜyłem go na naszych udach, jeszcze raz chwytając jej dłoń w swoją.
Był wczesny poranek i niebo było nadal ciemne, mglistość rozpraszała się przez
tylko kilka górnych lamp do czytania, rzucających małe kręgi światła przez
kabinę. Poczułem się niezwykle spokojny. Odwróciłem nieco głowę, by spojrzeć
na nią i poczułem, Ŝe się uśmiecham. Jej oczy były zamknięte, jej usta rozchyliły
się nieznacznie, a jej klatka piersiowa unosiła się i opadała wraz z jej głębokimi
oddechami. Oparła głowę o moje ramię i mimo iŜ wiedziałem, Ŝe powinienem, nie
mogłem zmusić się, Ŝeby ją przesunąć. Miękka fala ciemnych włosów opadła na
jej czoło i nie byłem zdolny do zatrzymania swojej wolnej ręki od odgarnięcia go.
Była piękna.
Wiedziałem, Ŝe nie spała całą noc razem ze mną, a podczas gdy ja drzemałem w
ciągu dnia, ona załatwiała sprawy odnośnie podróŜy i dbała o mój terminarz.
WciąŜ nie mogłem pomieścić w głowie sposobu, w jaki przy mnie była; dzwoniąc
15. Avec toi
, je suis
, je suis eeeenfin
fin
la
aison.
do mojej mamy, Ŝeby dowiedzieć się o moich ulubionych rzeczach, dbając o
kaŜdy szczegół i przede wszystkim, po prostu się mną zajmując. Mimo Ŝe bycie
chorym jest nieprzyjemne, robiłbym to na okrągło, Ŝeby tylko spędzić z nią
kolejny dzień tak jak dzisiaj.
Rozmawialiśmy i śmialiśmy się; i jeśli był dźwięk, którym nigdy bym się nie
znudził, to jej śmiech. Wiedziałem jak doprowadzić jej ciało do rozkoszy, ale
wiedzieć, Ŝe potrafię uczynić ją szczęśliwą na inne sposoby, było czymś, do czego
wciąŜ się przyzwyczajałem. Mówiliśmy o ksiąŜkach i filmach, ulubionych kolorach
i znajomych z dzieciństwa, obydwoje byliśmy zaskoczeni, Ŝe mamy ze sobą tak
wiele wspólnego. Muszę przyznać, Ŝe byłem nieco zszokowany, kiedy zapytała o
miejsce swoich majtek. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu, który rozciągnął
moją twarz, gdy zobrazowałem sobie szufladę w moim gabinecie, teraz pełną
drogiej koronki i satyny.
Wydawaliśmy się zgadzać ze sobą tak łatwo i byłem mile zaskoczony widząc, Ŝe
bycie razem w ten sposób, było całkowicie tak naturalne i przyjemne, jak bycie
razem seksualnie. Czułem, Ŝe z kaŜdą spędzaną z nią chwilą spadam trochę
głębiej i zacząłem zdawać sobie sprawę, Ŝe nie chciałem dowiedzieć się jak
wyjść.
W pewnym monecie zasnęliśmy, nasze ramiona i nogi splątały się ze sobą i
obudziłem się, znajdując kompletnie zamkniętą w sobie Bellę idącą w moją
stronę. Bez jej słowa wiedziałem, Ŝe to był czas. Poszła wziąć prysznic i ja
udałem się do swojego pokoju, by zrobić to samo, po drodze zatrzymując się i
kładąc rękę na drzwiach łazienki. Musiałem coś powiedzieć, ale nie wiedziałem
co.
Wróciłem do swojego pokoju i natychmiast poczułem róŜnicę. Mój apartament był
cichy i zimny, nie posiadał ani trochę wygody i ciepła, którym przesiąknął kaŜdy
cal pokojów Belli. Samotna atmosfera, której kiedyś pragnąłem, teraz wydawała
się pusta, odosobnienie było dosłownie namacalne w powietrzu. Szybko się
ubrałem i spakowałem, wiedząc tylko, Ŝe chciałem do niej wrócić. Moje emocje
były zagmatwanym bałaganem i mimo Ŝe nie miałem pojęcia, jak posunąć się
naprzód, wiedziałem, Ŝe razem moŜemy znaleźć drogę.
Przechodząc krótką odległość pomiędzy naszymi pokojami, martwiłem się co tam
zastanę. Wyraz jej twarzy, kiedy się obudziłem, był całkowitym przeciwieństwem
beztroskiego nastroju sprzed paru godzin. Czułem, Ŝe oddalała się ode mnie z
kaŜdą sekundą i miałem nadzieję, Ŝe da nam szansę, Ŝebyśmy mogli nad tym
popracować.
Moje serce opadło na widok, który mnie powitał, gdy otworzyła drzwi. Była
piękna jak zawsze, ale na jej twarzy malowało się cierpienie i prawdopodobnie
płakała. Jej wzrok szybko opuścił mój i było oczywiste, Ŝe była zaŜenowana i
skrępowana, Ŝe widziałem ją w takim stanie. Zgrzytając zębami, Ŝeby
powstrzymać się od powiedzenia czegoś, otarłem się o nią wchodząc do pokoju,
zaskoczony, kiedy nagle popchnęła mnie na ścianę.
Stałem zamarły, zszokowany jej działaniami, dopóki moje ciało nie zaczęło
odpowiadać na własną rękę. Jej pocałunki były gorączkowe i rozpaczliwe, a ja
poczułem, Ŝe znów mnie do niej ciągnie. Słowa Ŝądzy padły między nami i mimo
Ŝe nie mieliśmy czasu, pozwoliłem sobie ulec jej naleganiom. Nasze jęki odbijały
się po marmurowym przedpokoju, a ja byłem świadomy tylko potrzeby, która
pociągnęła nas naprzód. Bella poprowadziła nasze splecione dłonie w dół swojego
ciała i pod spódnicę. Jęknąłem, kiedy moje palce musnęły paski jej pasa do
pończoch i przesunęły się dalej w górę, okręcając delikatne wstąŜki jej majtek
wokół mojej pięści.
Weź mnie, Edwardzie. Proszę.
Jej słowa przeszyły mnie na wylot, całowałem i kąsałem gwałtownie jej szyję.
– Jeszcze tylko raz. Proszę.
To zdanie było tak pełne potrzeby i zaniepokojenia, Ŝe odsunąłem się, patrząc jej
głęboko w oczy. To nie była Bella, którą znałem. Wyglądała na przestraszoną i
zawstydzoną, i byłem pewny Ŝe nigdy więcej nie chciałem widzieć tego na jej
twarzy.
Co? Nie przerywaj. – Wychyliła się, Ŝeby znów mnie pocałować, ale jeszcze
bardziej się odsunąłem.
Bella, przestań – powiedziałem, przesuwając ręce w górę jej ciała. – Kotku, co
robisz? – Mój Ŝołądek zacisnął się, kiedy spuściła wzrok, bo nie potrafiła spojrzeć
mi w oczy. Myślała, Ŝe to wszystko czego od niej chciałem?
Nie wiem o czym mówisz.
Posłuchaj mnie, Bello – zacząłem, biorąc jej twarz w dłonie i unosząc jej
podbródek, Ŝeby spojrzała mi w oczy. Chcę od ciebie więcej niŜ to. I kiedy
wsiądziemy do samolotu, wszystko co mieliśmy tutaj pojedzie razem z nami.
Obiecuję. Wierzysz mi? Je suis à toi. Jestem. Twój. – Proszę uwierz mi, Bello.
Patrzyła na mnie tak uwaŜnie i mogłem zobaczyć, Ŝe chciała mi wierzyć.
Wyszeptała jedyną rzecz, którą musiałem usłyszeć:
Tak. – Przycisnąłem czoło do jej, cicho obiecując nam obydwojgu, Ŝe znajdę
jakiś sposób na rozwiązanie tego problemu. – I ja jestem twoja.
Spojrzałem na nią i nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Nie zdawałem sobie
sprawy, jak bardzo potrzebowałem usłyszeć od niej te słowa. Odetchnąłem
głęboko, pozwalając uczuciu mnie otoczyć. Jest moja.
Pomogłem poprawić jej ubrania i chwyciłem jej rękę, splatając nasze palce.
Jesteś gotowa? – zapytałem cicho, mając nadzieję, Ŝe zrozumiała wszystko co
miałem na myśli. Przytaknęła i spojrzała mi w oczy, uśmiechając się miękko,
kiedy ścisnąłem jej rękę uspokajającym gestem. Obydwoje wiedzieliśmy co
oznaczało opuszczenie tego miejsca. W chwili, w której przejdziemy przez te
drzwi, znów będziemy musieli stać się panem Cullenem i panną Swan.
– BagaŜowy juŜ idzie po nasze walizki – powiedziałem, wskazując za nas.
Otwierając nieco drzwi, zobaczyłem Ŝe wyraz zaniepokojenia powraca na jej
twarz. Unosząc jej dłoń do ust, pocałowałem ją delikatnie. Je suis à toi –
wyszeptałem przy jej skórze, próbując przekazać głębię moich uczuć w tych
prostych słowach. Kiedy przekroczyłem próg, niechętnie puściłem jej rękę,
natychmiast odczuwając stratę. Uprzejmie kiwnąłem głową, gdy mijała mnie
grupa turystów i zamknąłem za nami drzwi, juŜ licząc minuty do momentu, w
którym znów będę mógł jej dotknąć.
Głos pilota w głośnikach przebił sie przez moje wspomnienia i otworzyłem oczy,
by znów spojrzeć na Bellę. WciąŜ mocno spała i po szybkim rozejrzeniu się po
kabinie, pochyliłem się do niej. Gdy składałem miękki pocałunek na jej włosach,
napłynął do mnie zapach pomarańczy.
Bella – wyszeptałem, przesuwając się nieco, Ŝeby umieścić kolejny pocałunek
na jej czole. – Bella, złotko. Jesteśmy prawie na miejscu. – Lekko przebiegłem
palcami przez jej włosy, gdy zaczęła się budzić. Otwierając oczy, uśmiechnęła
się, a potem wyprostowała się, wyglądając na nieco zszokowaną, widząc mnie
tak blisko.
W porządku – zacząłem, kładąc ręce na jej twarzy. – Wszyscy jeszcze śpią. Nikt
nawet na nas nie spojrzał przez cały lot. – Przytaknęła i potem z powrotem
odrobinę się do mnie pochyliła, wolną ręką przykrywając nasze dłonie.
Jesteśmy w domu? – Przez chwilę patrzyłem na nią uwaŜnie, próbując dojść,
dlaczego jej pytanie zdawało się coś we mnie pociągnąć. Będąc szczerym, nigdy
nie przyszło mi do głowy, Ŝe nie byliśmy w domu. Bella była ze mną i
najwidoczniej to było wszystko, czego potrzebowałem. – Edward? – Potrząsnąłem
głową nieznacznie i uśmiechnąłem się do niej.
Tak, lada chwila będziemy lądować. – Przytaknęła i odwróciła się do okna, a ja
zacząłem myśleć, co się stanie, kiedy dotrzemy na lotnisko. Jedna myśl w
szczególności utkwiła w moim umyśle od wczorajszej nocy: chciałem zabrać ją ze
sobą do domu. Czy to przekraczało linię? BoŜe, nie miałem pojęcia, byłem tutaj
taki niezorientowany. Wiedziałem tylko, Ŝe nie moŜe być tak jak przedtem. Nie
było mowy, Ŝebym mógł widywać ją tylko w ciągu tygodnia i ograniczać dotyk do
szans na spotkania w odosobnionych miejscach. Chciałem się z nią kochać w
moim łóŜku. Chciałem zobaczyć gdzie mieszkała, zabrać ją na kolację i nie bać
się, ze ktoś nas moŜe zobaczyć. Odchrząkując, postanowiłem, Ŝe teraz albo
nigdy.
Bella, ja…
Moje pytanie przerwał komunikat od załogi, informujący nas o zbliŜającym się
podchodzeniu do lądowania. Pozostali pasaŜerowie zaczęli się budzić i
wiedziałem, Ŝe moment przepadł.
Następnych dziesięć minut minęło na załatwianiu swoich spraw, a ja próbowałem
psychicznie się przygotować, Ŝeby znów ją zapytać. Lądowanie było płynne i
zanim się zorientowałem, kierowaliśmy się po odbiór bagaŜu. Staliśmy obok
siebie, nasze ramiona ledwie się dotykały i przyłapałem się na ukradkowym
studiowaniu jej profilu. Nie wiem jak mogłem kiedykolwiek myśleć, Ŝe mógłbym
oprzeć się tej kobiecie. Była miękka i piękna, i niesamowite było dowiedzieć się,
Ŝe wewnątrz była jeszcze piękniejsza.
Urosła we mnie fala emocji i wiedziałem, Ŝe nie chcę, Ŝebyśmy byli oddzielnie.
Kurwa, kiedy zamieniłem się w taką panienkę ? Odwróciłem się do niej i
połoŜyłem rękę na jej ramieniu.
Bello, chciał…
Bella! – Obydwoje zwróciliśmy się w stronę biegnącej do nas młodej blondynki.
– Bella, to ty. O mój BoŜe, myślałam, Ŝe widziałam cię na lotnisku w Seattle, ale
nie byłam pewna. – Opuściłem rękę i cofnąłem się nieco, kiedy dziewczyna do
nas dotarła.
Sara, cześć! Widziałaś mnie w Seattle? – Uśmiechała się do koleŜanki, ale
szybko zerknęła w moją stronę, a na jej twarzy pojawiła się panika.
Tak. Chciałam do ciebie podejść, ale zadzwonił mój telefon. Hej, chcesz
podzielić koszty za taksówkę? – Sara czekała, a mój Ŝołądek opadł.
Oh… um, jasne – wyjąkała spoglądając na mnie. – Sara i ja mieszkamy w
sąsiednich budynkach. – Uśmiechnąłem się i przytaknąłem, kiedy Sara zaczęła
szczegółowo przedstawiać Belli swój wyjazd z chłopakiem. Nie podwiozę jej do
domu. Nie przyjdzie do mnie. Nawet się z nią naprawdę nie poŜegnam.
Przełknąłem głośno, a moja klatka piersiowa się zacisnęła na tę myśl. Bella
najwyraźniej teŜ to sobie uświadomiła, bo wciąŜ rzucała w moją stronę
ukradkowe spojrzenia ponad ramieniem koleŜanki.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin