Psy
Małe i duże, kudłate i krótkowłose...
Wojciech Widłak
Kto jest najlepszym przyjacielem człowieka? Myślę sobie, że inny człowiek. A jednak najczęściej mówi się, że – pies. Dlaczego? O, mówię ci, to naprawdę długa historia. Może zaczniemy od początku...
Groźny pradziadek
Wszystkie psy – duże i małe – to jednak wielka rodzina, która ma wspólnego przodka, czyli prapradziadka. Wiesz, kogo? Podpowiem ci: jest podobny do psa, ale potężniejszy i mieszka W lesie. No i jeszcze występuje W bajce o Czerwonym Kapturku... Tak, to wilk!
Dawno, dawno temu ludzie mieszkali jeszcze w namiotach ze skór dzikich zwierząt, a na polowania chodzili z kijami, zakończonymi ostrzami z kamienia. Trudno było sobie wyobrazić przyjaźń z groźnym ostrozębnym zwierzęciem, które samo lubiło (i musiało) polować. A jednak człowiek jakoś dogadał się z niektórymi wilkami. Może wilk pomógł człowiekowi W czasie polowania, a człowiek potem podzielił się z nim zdobyczą? Jak to było dokładnie, nie wiadomo, ale stało się tak, że z czasem wilki zamieszkały W jednym domu z człowiekiem. Oczywiście nie wszystkie – część do dziś woli żyć na wolności.
Mam nosa
Choć od tamtych czasów upłynęło wiele tysięcy lat, dzisiejsze psy mają sporo wspólnego ze swoim wilczym dziadkiem. Przede wszystkim – wspaniały węch. Taki mały czarny nos może czuć o wiele, wiele więcej niż całkiem spory ludzki nochal. Można nawet powiedzieć, że pies bardziej wącha świat niż ogląda.
Kiedy poznaje się dwoje ludzi, przyglądają się sobie uważnie. A kiedy poznają się dwa psy, uważnie się wąchają i zapamiętują swój zapach (tak jak ludzie zapamiętują swój wygląd). To dlatego czworonogi na spacerze chętnie obwąchują wszystkie krzaczki, drzewka, a zwłaszcza latarnie. W ten sposób sprawdzają, czy nie było tu ostatnio jakiegoś znajomego. Bo psi zwyczaj nakazuje pozostawiać W tych miejscach informację. Tyle tylko, że zamiast pisać karteczki – jak ludzie – psy zostawiają trochę swojego zapachu... Jak? W bardzo prosty sposób, którego jednak ludziom nie wypadałoby stosować.
Czuły nos przydaje się w wielu sytuacjach – podpowiada, czy coś nadaje się do zjedzenia, gdzie jest ukochana psia żona i jak trafić do domu. Człowiek nauczył się wykorzystywać te niezwykłe zdolności czworonożnego przyjaciela. Psy pomagają odnaleźć ludzi, na przykład dzieci, które zgubiły się W lesie, ale także ścigają uciekających przestępców.
Nie tak głośno!
Czy umiesz ruszać uchem? Ja umiem, ale wcale od tego lepiej nie słyszę. Co innego pies. Jeśli kręci głową i strzyże uchem, to znak, że już usłyszał coś, czego my jeszcze nie słyszymy. Bo słuch ma świetny. To dlatego radośnie biegnie do przedpokoju, zanim jeszcze rozlegnie się dzwonek. Już wcześniej rozpoznaje kroki na korytarzu.
Z daleka słyszy też cichutkie skrobanie przy drzwiach. Jeśli w domu jest pies, złodziej nie ma szans, żeby wejść niezauważony. Dlatego też już od dawna człowiek trzymał przy domu różne Azory i Reksy jako najlepszych stróży. Dobry słuch ma też swoje wady: hałasy bardzo przeszkadzają. Kiedy na przykład ludzie wystrzeliwują sztuczne ognie, zdenerwowane psy szczekają i próbują się schować w jakimś zacisznym miejscu. Od huku wystrzałów, które nam wydają się wcale nie takie głośne, im dosłownie głowa pęka.
Prawie jak sowa
Jeśli chodzi o wzrok, to w ciągu dnia psy i ludzie widzą mniej więcej tak samo (choć nigdy nie zdarzyło mi się spotkać psa w okularach, a człowieka – owszem). Wieczorem i nocą ludzie są w gorszej sytuacji. No, ale to W końcu nie naszym prapradziadkiem był wilk. Wilki (także dzisiaj) nie wychodzą na polowanie, dopóki na dworze nie zacznie się ściemniać. Ciemności im nie przeszkadzają, bo i tak wszystko świetnie widzą. Wystarcza im odrobina światła. I psy odziedziczyły po prapradziadku te zdolności.
W łazience
Pies oczywiście nie bierze nigdy prysznica, ale to wcale nie znaczy, że nie dba o czystość. Po prostu robi to w inny sposób. Najpierw zębami albo pazurami wyjmuje z sierści grudki błota, kamyczki, gałązki, liście czy przyczepne rzepy (z nimi zawsze jest największy kłopot). A potem myje się czesze, tyle że zamiast gąbki i grzebienia używa swojego... jeżyka. Kręci się przy tym i wygina, żeby wszędzie dosięgnąć.
Pies wie, że o sierść warto dbać. Bo to nie tylko jego ciepłe futro, ale także peleryna, chroniąca przed deszczem. Dzięki temu, że jest nasmarowana naturalnym tłustym kremem, krople deszczu nie przeszkadzają zwierzakowi tak bardzo jak człowiekowi. Wystarczy, że porządnie się otrząśnie, a krople uciekają, opryskując wszystko (i wszystkich) naokoło. A pies jest właściwie suchy.
Rasy
Wyobraź sobie, że pierwszy raz widzisz malutkiego krótkowłosego ratlerka, a obok niego – ogromnego kudłatego owczarka. Chyba nie uwierzyłbyś, że oba należą do tego samego gatunku.
Skąd wzięły się te różnice? Wszystko przez człowieka, który chciał mieć takiego psa, jaki był mu potrzebny. Dobierał więc w pary na przykład tylko łagodne i kudłate psy albo tylko silne i groźne, a potem tak samo postępował z ich dziećmi. Na tym właśnie polega hodowla. Po latach jedne wnuki i prawnuki były łagodne i kudłate, a inne – silne i groźne. Tak powstały rasy, z których każda przydawała się trochę do czego innego.
Owczarki pomagały pasterzom. Były duże i silne, dawały więc sobie radę z odstraszaniem wilków, które próbowały porwać jakieś zwierzę ze stada. Cały dzień musiały biegać po dworze, ale nie marzły, bo miały długą i gęstą sierść. A dzięki temu, że najczęściej sierść ich była biała, pasterz nawet W nocy mógł odróżnić dobrego psa od jego złego kuzyna – wilka.
Pasterzom pomagał także kiedyś owczarek niemiecki, zwany wilczurem. Teraz się zajmuje innymi sprawami – na przykład pomaga policjantom. A rottweiler, który pilnował krów i zaganiał je do zagrody, dziś najczęściej broni domów przed złodziejami.
Na łowy!
Bardzo wiele (nie wiem, czy nie najwięcej) psich ras pomagało ludziom w czasie polowania. Dawniej przecież właśnie w ten sposób najczęściej zdobywano pożywienie. Dziką zwierzynę potrafiły dogonić piękne, długonogie i bardzo szybkie charty. Małe i zwinne teriery wciskały się w lisie i borsucze nory, gdzie większy pies by się nie zmieścił. Dziś pewnie trudno to sobie wyobrazić, ale zabawny krótkonogi jamnik nazywa się tak właśnie dlatego, że także wchodził do lisich jam. Nie walczył, ale głośnym szczekaniem wypłaszał stamtąd rudych mieszkańców. Ta hałaśliwość przynajmniej niektórym jamnikom pozostałą do dziś.
Niektóre psy miały wąską specjalizację. Potężny, ale łagodny bernardyn odnajdował i ratował ludzi przysypanych przez lawiny. Nowofunland, nazywany prościej wodołazem – spory pies o błyszczącej czarnej sierści i ciepłym spojrzeniu – pomagał dopłynąć do brzegu tonącym. A malutki, wiecznie podskakujący i hałaśliwy pinczer zajmował się tym, co kot – w spiżarni, stajni i stodole polował na myszy i szczury.
Mógłbym jeszcze długo opowiadać o jakby poplamionych dalmatyńczykach, wystrzyżonych pudlach, długouchych cocker spanielach, śmiesznych bassetach, buldogach o potężnej szczęce i innych bardzo rasowych psach. Ale niektórzy mówią, że najmilsze, najmądrzejsze i najbardziej kochane są najzwyklejsze kundelki...
coolsister