Stone Katherine - Syn innego mężczyzny.pdf

(947 KB) Pobierz
Another man's son
150325746.002.png
Katherine Stone
Syn innego mężczyzny
Przekład
Joanna Nałęcz
1
150325746.003.png
Prolog
Montlake High School
Seattle, stan Waszyngton
Środa, 12 września
Osiemnaście lat wcześniej
Jest coś, co powinien pan wiedzieć, panie Collier, zanim spotkamy się z Kathleen.
Janowi Collierowi nie podobał się ani ton dyrektorki szkoły - trochę złowieszczy - ani
zakłopotanie na jej twarzy. Czuł, że o tym „czymś" powinien zostać powiadomiony znacznie
wcześniej.
Kathleen Cahill przyznano w tym roku stypendium Rain Mountain. Był to pomysł
Iana i jego pieniądze. Jednak decyzję, któremu z uczniów ostatnich klas sfinansować studia na
wymarzonej uczelni, Ian pozostawił szkolnej komisji.
Wszyscy ubiegający się o stypendium w pełni na nie zasługiwali. Wybitnie zdolni
młodzi ludzie z ubogich rodzin, Ian przyznałby je im wszystkim, gdyby mógł. Ale
stypendium Rain Mountain zostało ufundowane przez osobę fizyczną, więc mógł je przyznać
tylko pewnej liczbie uczniów naraz - zwłaszcza że pierwsi trzej, którzy je otrzymali,
korzystali z niego zgodnie ze swoimi oczekiwaniami - odbierając najlepsze wykształcenie,
jakie można kupić za pieniądze.
W tej chwili dzięki trzydziestosześcioletniemu Ianowi Collierowi jedna osoba
studiowała na pierwszym roku na Harvardzie, jedna na drugim roku w Stanford i jedna na
pierwszym w Yale. Księgowy jednak zalecał ostrożność.
Owszem, wyniki Rain Mountain - firmy Iana - przeszły wszelkie oczekiwania.
Północny zachód potrzebował jeszcze jednego producenta zimowego sprzętu sportowego. A
Rain Mountain zaznaczyło też swoją obecność na rynku ogólnokrajowym.
Ale gusta klientów są zmienne, moda nieprzewidywalna, no i trzeba pamiętać, że
pogoda zawsze robi, co chce. Grudzień był tego najlepszym przykładem. Ulewne deszcze
padające między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem zniweczyły nadzieje na udany
świąteczny sezon narciarski i mroźny styczeń.
Rain Mountain oczywiście radziło sobie bardzo dobrze. Od Święta Dziękczynienia aż
2
150325746.004.png
do Wigilii stoki pokrywał śnieg. Produkowane przez firmę narty, buty, kurtki i gogle
znajdowały się na listach świątecznych prezentów każdego narciarza, a wełniane swetry i
rękawiczki z nowej linii rozeszły się jeszcze przed połową grudnia.
Ale gdyby deszcze nadeszły wcześniej...
Bez względu jednak na kaprysy El Nino stypendystom Iana nic nie groziło. Pieniądze
przeznaczone na ich czteroletnią edukację chronił fundusz powierniczy - tak jak emerytury
pracowników firmy.
Reszta kapitału Rain Mountain nie miała takiej ochrony, Ian jednak nie dbał o to.
Przez wiele lat żył w ubóstwie. A teraz chciał wykorzystać bogactwo, do którego doszedł
ciężką pracą, wspierając edukację wybitnie uzdolnionej młodzieży.
-Coś, co powinienem wiedzieć - powtórzył słowa pani Petersen. - O Kathleen?
-Tak. To znaczy o jej stosunku do tego stypendium. Możliwe, że nie będzie chciała go
przyjąć.
-Mimo że się o nie ubiegała?
-Cóż, to my złożyliśmy wniosek w jej imieniu. W ubiegłym roku, kiedy mieliśmy
zamiar przedstawić jej kandydaturę, powiedziała, że postanowiła jednak nie iść na
studia. Nie mogliśmy w to uwierzyć. Zawsze marzyła o medycynie. Nie muszę
dodawać, że zrobiliśmy to, co zamierzaliśmy, w nadziei, że zmieni zdanie, kiedy wróci
do szkoły po wakacjach.
-Ale nie zmieniła.
-Nie.
-Wie pani, dlaczego?
-Nie mam pojęcia.
-Domyślam się, że ona nic nie wie o dzisiejszym spotkaniu?
-Nie. Właśnie posłałam po nią mojego asystenta.
Więc pani Petersen zaplanowała dla Kathleen niespodziankę. Zasadzkę. Chciała
dobrze, rzecz jasna. Chciała spełnić jej marzenie.
Tak czy inaczej, była to jednak zasadzka.
Ian nie chciał brać w tym udziału. Ta niechęć miała źródło w jego własnych bolesnych
doświadczeniach...
Ian Collier przeżył swoją pierwszą niespodziankę w wieku dziesięciu lat. Chciał
dowiedzieć się o swoich rodzicach tego, co wszyscy poza nim dobrze wiedzieli - i tym
samym zrozumieć, dlaczego dobrze sytuowane małżeństwa szukające dzieci do adopcji nigdy
nie brały go pod uwagę. Więc pewnej nocy włamał się do biura sierocińca.
3
150325746.005.png
W swojej naiwności, karmionej nadzieją samotnego dziecka, już wcześniej wymyślił
sobie powód tego stanu rzeczy. Nie mógł zostać adoptowany, bo jego rodzice przyjadą po
niego lada dzień.
Ale prawda była zupełnie inna. Gordon i Eileen Collier nigdy po niego nie przyjadą,
Ian został sierotą, właściwie jeszcze zanim przyszedł na świat.
Gordon Collier skatował swoją ciężarną żonę Eileen prawie na śmierć. Utrzymywał ją
przy życiu respirator - do momentu, gdy dziecko, które nosiła, mogło przetrwać poza jej
łonem.
Gordon zginął i został pochowany na koszt państwa przed narodzinami Iana. Nie było
to samobójstwo - wynik skruchy czy poczucia winy. Kula, która przerwała jego życie,
pochodziła z broni policjanta z Seattle. W starannie wydrukowanym raporcie, który stanowił
jedyne dziedzictwo i rodowód Iana, nie było nic, co by wskazywało, że Gordon odczuwał
przed śmiercią choć cień wyrzutów sumienia.
I tak to wyglądało. Prawda, którą ukrywano przed Ianem - zapewne dla jego własnego
dobra - wyszła na jaw. Był synem mordercy.
Ta wiedza przyniosła mu swego rodzaju wolność. Zrozumiał, że nikt go nie zechce, że
jego przeznaczeniem jest samotność. Wykorzystał tę wiedzę, by bronić się przed bólem. Już
nigdy nie pozwoli, żeby jego opiekunowie czy ktokolwiek inny widzieli, jak boli bycie
niechcianym przez nikogo.
I już nigdy nikt nie będzie wiedział o Ianie więcej niż on sam.
Tak było do czasu, kiedy pewna dwudziestoczterolatka z towarzystwa dała
osiemnastoletniemu synowi mordercy to, o czym nigdy nawet nie marzył.
- Jestem w ciąży - poinformowała go Vanessa Frances Worthing. - I wiesz co, Ian? To
twoje dziecko.
Ian ledwie pamiętał Vanessę. Nie różniła się od innych dziewcząt, z którymi uprawiał
seks.
Vanessę poznał podczas sezonu narciarskiego w Crystal Mountain, popularnym
kurorcie położonym około stu kilometrów od Seattle. Ian pracował tam jako ratownik górski.
Był to szczyt jego kariery, która rozpoczęła się pięć lat wcześniej od pracy w autobusach
dowożących narciarzy na stoki.
Nie pamiętał szczegółów romansu z Vanessą, ale wiedział, że musiało to być między
północą a świtem. Miał wolne tylko w nocy, kiedy wyciągi były nieczynne, i uznał, że seks z
chętną młodą dziewczyną to równie dobry sposób na spędzenie wolnego czasu jak każdy
inny.
4
150325746.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin