Kirst Hans Hellmut - Noc długich noży.pdf

(2030 KB) Pobierz
Hans Hellmut Kirst
Hans Hellmut Kirst
Noc długich noży
297302671.002.png
Niech każdy wie, że jeżeli odważy się podnieść rękę na
państwo, czeka go tylko śmierć".
(Adolf Hitler w przemówieniu wygłoszonym w Reich-
stagu w dniu 18 lipca 1934 roku)
„Wierność to sprawa naszego honoru".
(hasło SS)
„Kat również należy do świty króla".
(powiedzenie średniowieczne)
„To, co jest naszą wieczną powinnością, wynika ze świętej
tradycji naszej siły, niezłomnej stanowczości i niemieckich
zasad. Jesteśmy to winni naszemu narodowi, naszej Rzeszy,
naszemu ukochanemu Führerowi. Nasza godzina wybiła!"
(z pism Waldemara Wesela)
„Nawet śmierć może stać się pośmiewiskiem".
(ze Starego Testamentu)
297302671.003.png
Prolog rozgrywający się w Lugano
Wiosna tego roku — jak prawie każda w Lugano — była
rozrzutnie piękna. Pąki kwiatów pokrywające drzewa tulipanowe
wzdłuż promenady wokół jeziora zdawały się rozchylać z
rozkoszy, choć na szczytach okalających je gór zalegała jeszcze
śnieżna zmarzlina. Blada różowość kwietnych płatków jakby
szukała samopotwierdzenia na tle zimnej bieli. Niebo nad całą
okolicą lśniło łagodnym blaskiem, w którym połyskiwały ulice
jeszcze mokre po niedawnym deszczu. Ludzie z lubością
wdychali ciepłe opary wiosny.
W pewnym domu przy jednej z luksusowych ulic tego
wspaniałego miasta, przy Viale Cattaneo, ciągnącej się wzdłuż
wielkiego parku, leżały zwłoki mężczyzny. Leżały tam już od
kilku dni. Gdy je znaleziono, znajdowały się już w stanie
rozkładu.
Z przesłuchania niejakiej Rossany Bossi, wdowy, lat 56, matki
ośmiorga dzieci, zamieszkałej w Varese we Włoszech, która trzy
razy w tygodniu dojeżdżała do pracy w Lugano, gdzie była
zatrudniona jako sprzątaczka u pewnego właściciela sklepu
odzieżowego, szwajcarskiego Niemca, wieloletniego pracownika
miejskiego banku, oraz w każdy poniedziałek na Viale Cattaneo
na piątym piętrze na prawo, u niejakiego signora Nordena:
297302671.004.png
ył to wyjątkowo sympatyczny starszy pan. Miał chyba
pięćdziesiąt kilka lat. Raz na tydzień sprzątałam jego
dwupokojowe mieszkanie. Nie była to szczególnie
uciążliwa praca. Żadnych zalegających brudów, pościel
miał zawsze czystą, kuchni prawie nie używał. Signor Norden był
chyba uczonym. Było tam mnóstwo książek i oprócz tego całe
stosy zapisanego papieru. Nie miał maszyny do pisania, pisał
zawsze ręcznie. Rozmawiał ze mną po włosku. Nie miał obcego
akcentu. Mówił jak ktoś z radia. Najczęściej, kiedy ja sprzątałam,
on wychodził na spacer.
Chodził chyba na cmentarz i tam odwiedzał czyjś grób tuż koło
muru w głębi. Grób nieznanej zmarłej. Często zanosił tam kwiaty.
Wprawdzie nie kosztują tu aż tak drogo, ale zawsze... Hojny gest.
Hojny był zresztą także i dla mnie. Jeszcze nim zaczynałam u
niego sprzątać, już pieniądze za moją pracę, przygotowane z góry,
leżały na kuchennym stole. Za każdym razem pięćdziesiąt
franków w jednym banknocie, a do tego dokładał jeszcze jedną
srebrną pięciofrankówkę na dodatek. Tego poniedziałku, kiedy
przyszłam do pracy, drzwi nie były zamknięte na klucz, a ze
środka straszliwie cuchnęło. Signor Norden nie leżał na łóżku, ale
na podłodze obok. Miał okropnie wykrzywioną twarz. Biała
koszula była cała przesiąknięta krwią. Więc zawiadomiłam
policję.
B
Tego dnia w Lugano, w komisariacie będącym oddziałem policji
kantonu Tessin w Bellinzonie, dyżur pełnił pracownik policji
kryminalnej Luigi Fellini. Jak zwykle nie był zbyt przeciążony
pracą, rzadko bowiem w tym mieście zdarzało się coś
niezwykłego, co każe poderwać się na równe nogi, nie mówiąc
już o odkrywaniu czyichś zwłok. To się dawno nie zdarzyło
nawet w policji drogowej. Drobne oszustwa, sprzeniewierzenia,
fałszerstwa, banki i ludzie interesu załatwiali między sobą.
Gorliwa i czujna policja do spraw cudzoziemców umiała zawsze
w porę z całą bezwzględnością wysiedlić niepożądane elementy.
297302671.005.png
Kto chciał tu mieszkać, ten zazwyczaj szybko dochodził do
wniosku, że w Tessin lepiej nie napytać sobie kłopotów. A już
broń Boże narazić się tej na pozór dobrotliwej policji. I jeśli
nawet inspektor kryminalny Fellini nie okazał szczególnego
zapału do zajęcia się tą sprawą, to jednak należy przyznać, że był
wytrawnym i do tego niezwykle wytrwałym funkcjonariuszem
swego urzędu.
Z nieco leniwą ciekawością pojawił się na Viale Cattaneo. Jak
już powiedziano, rzadko tu się oglądało trupa. Ale natychmiast się
zorientował, że to, co przed nim leży, nie są to bynajmniej
zwyczajne zwłoki.
Mimo to mogło się wydawać, że Fellini przyszedł tu jedynie
dla rutynowych czynności. Natychmiast przeprowadził rozmowę
z signorą Bossi, pozwolił jej się spokojnie wygadać, prawie nie
zadawał pytań, nie robił żadnych notatek. Fellini dysponował
najważniejszą cechą wybitnego kryminologa, wyśmienitą
pamięcią. A ponadto nieskończoną cierpliwością.
Zebrawszy podstawowe informacje o zmarłym, oczekiwał już
tylko na oględziny wezwanego lekarza. Ten tylko bezradnie
rozłożył ręce.
Niech pan na niego spojrzy! Jego wprost zmiażdżono,
rozerwano na strzępy! I to prawdopodobnie tylko jednym
strzałem. To musiał być potężny kaliber!
Być może — powiedział Fellini spokojnie — użyto tu
jakiejś starej historycznej broni. Może to był jakiś ciężki pistolet
używany do pojedynków w osiemnastym wieku, a może karabin z
obciętą lufą.
Fellini porozumiał się więc ze swoimi zwierzchnikami w
Bellinzonie, nadmieniając, że jest tu koniecznie potrzebny
specjalista od broni palnej.
— Jeżeli to możliwe, sprowadźcie kogoś z Zurychu, ze
szwajcarskiego
laboratorium
techniki
kryminalistycznej.
Po niecałych dwóch godzinach, dowieziony helikopterem
policyjnym, pojawił się na lotnisku Agno pod Lugano wezwany
specjalista, niejaki Karl Brucker. Tym samym niemal
błyskawicznie można było rozpocząć czynności śledcze. A to, co
przy tym wyszło na jaw, miało zadziwić i poruszyć
9
najlepszego
297302671.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin