MICHALKIEWICZ - DEMOKRACJA Z PIGUŁKAMI.doc

(31 KB) Pobierz
Michalkiewicz - Demokracja z pigułkami

Michalkiewicz - Demokracja z pigułkami
 

 
Stanisław Michalkiewicz
 

 

Jakby nie było dosyć tego, że przeraźliwy smród rozkładu PRL dociera już do Nieba, to jeszcze zaczęły działać zaaplikowane Polsce przez sojuszników i przyjaciół środki przeczyszczające. Konsekwencje wejścia do NATO i Anschlussu są, jak się wydaje, głębsze i bardziej zaskakujące niż "klasa polityczna" przypuszczała. Amerykanie postanowili pozbyć się wreszcie mafii powiązanej z KGB i GRU, a Niemcy też tylko temu pozwolą służyć, kto zostanie pozytywnie zweryfikowany przez gestapo. Objawienie się tych nieprzewidzianych konsekwencji wywołuje objawy zdenerwowania, a nawet paniki wśród "klasy politycznej", obżerającej się aż do tej pory odpadkami z okrągłego stołu. Szczególnie zaniepokojony wydaje się Sojusz Lewicy Demokratycznej, któremu nie tylko na łeb na szyję spada popularność, ale w dodatku towarzyszy temu widoczna Schadenfreude oficerów frontu ideologicznego z niezależnych mediów. Widać, że zaraza już w Grenadzie, a Sodomia i Gomoria doszła do tego, że sam generał Kiszczak został narażony na nieprzyjemną niespodziankę. Oto niezawisły sąd skazał go na dwa lata w zawiasach. "Nie spodziewałem się tego wyroku" - powiedział zaskoczony generał. No, ja myślę, przecież Michnik umawiał się w Magdalence inaczej. Michnik mianował generała Kiszczaka "człowiekiem honoru". No dobrze, ale czy wobec takiego obrotu sprawy sam pan red. Michnik zasługuje aby na to zaszczytne miano?

Zresztą mniejsza z tym, bo nie czas żałować róż, gdy płoną lasy. W Sojuszu Lewicy Demokratycznej szaleje taka fermentacja, że aż kipi tam od zbawiennych koncepcji. Żeby, na ten przykład, Zdzicho poszedł na premiera, to wtedy zwolni się miejsce marszałka dla Rycha. A jak Rycho zostanie marszałkiem, to Ziuta będzie mogła sprzedać Orlen i położyć sobie w swojej rezydencji glazurę w kiblu. Jak Ziuta położy sobie glazurę, to ruszy koniunktura w budownictwie, co to jest, panie tego, lokomotywą tej, no, gospodarki, a wtedy Wacek obniży stopy procentowe i będzie można umorzyć kredyt temu Parówie, co to kręci lody z Mietkiem. Inaczej Borowski zrobi rozłam, bo Ziuta nie może czekać, aż Parówie roztopią się lody. Takie to ci państwotwórcze koncepcje się tam mnożą, jak za przeproszeniem króliki. Z boku też doradzają; ot np. pan dr Tomasz Żukowski, powiada tak: "może pomoże uczynienie Oleksego premierem, może też pomóc powołaniu nowej formacji przez grupę Borowskiego. Ale te dwa scenariusze mogą oznaczać równie dobrze klęskę lewicy". Ach, nie ma, jak socjolog. I oświeci, i uspokoi... Ale czy słuszna jego racja? Wyobraźmy sobie tylko pana Oleksego, jako premiera. Nie mógłby mieć dostępu do informacji niejawnych,bo pozostaje pod sądem lustracyjnym,a to nawet gorzej niż sąd morski, zwłaszcza w państwie prawa. Teraz też niby nie ma dostępu do takich informacji, ale ministrowi spraw wewnętrznych więcej wolno niż premierowi. Gdyby tedy został premierem, to może SLD zostałoby uratowane i sondaże zaraz poszybowałyby w górę niczym woda sodowa w głowach klasy politycznej, ale wyobraźmy sobie tylko, jak ucieszyłaby taka nominacja terrorystów. A skoro tak, to trzeba postawić na egzekutywie pytanie, czy pan doktor Żukowski nie jest aby inspirowany przez złowrogiego Osamę bin Ladena, co to marzy o wyrwaniu Polski z nierozerwalnego ogniwa antyterrorystycznej koalicji?

Bo z nierozerwalnego ogniwa pragnie wyrwać Polskę również przewodniczący Samoobrony, pan Lepper, któremu z kolei w sondażach rośnie, nawet kiedy śpi - jak to chłopu. Już zauważyła to Europa i z tego powodu pani red. Justyna Pochanke odbyła telewizyjną konferencję z panem Andrzejem Olechowskim, naszym reprezentacyjnym lwem salonowym. Pan Olechowski, który chyba odszedł już z "wywiadu gospodarczego" (szkoda by go tam było!), wyraził zatroskanie panem Lepperem, ale umiarkowane, z czego można wnosić że elity polityczne nie powiedziały jeszcze w tej kwestii ostatniego słowa. W podobnym duchu wypowiedział się też pan prezydent Kwaśniewski, wyrażając nadzieję,że "aż tak źle nie będzie", tzn., że kandydaci Samoobrony nie przedostaną się do Parlamentu Europejskiego. Ale, jak to z panem prezydentem - nigdy nie wiadomo, czy mówi serio, czy nie. Swój optymizm oparł mianowicie na swej "ufności w rozsądek rodaków". To bardzo ładnie, ale czy to aby wystarczająco mocna podstawa? Jakże tu ufać w rozsądek rodaków, skoro wybrali na prezydenta właśnie jego i to w dodatku dwukrotnie? Uprzejmie zakładam zatem, że tym razem pan prezydent nie mówił szczerze, bo tak naprawdę pokładał nadzieję w metodach administracyjnych. Właśnie Sejm uchylił panu Lepperowi immunitet, co może stanowić wstęp do osadzenia go na czas kampanii wyborczej w jakimś odludnym kryminale, o ile oczywiście niezawisły sąd dostanie taki rozkaz. Zawsze mówiłem, że w demokrację można się bawić dopóty, dopóki do zabawy nie włączy się prawdziwy lud, który często nie rozumie potrzeby zachowania niezbędnego minimum umowności. Pan Lepper naturalnie rozumie wszystko, tylko czasami straszy, że nie, i tym przekomarzaniem wprowadza swoich kolegów - polityków w drżączkę. Nie można odmówić mu przy tym spostrzegawczości. Jego recenzja wystawiona nowemu prezesowi PSL była i krótka, i trafna. Rzeczywiście - nowy kandydat na przywódcę chłopów polskich stojąc na blokadzie, nie wołałby: "Chcemy chleba!", tylko najwyżej: "Poproszę pieczywko!".

Takie wyłamywanie się pana Lepper z konwencji szalenie irytuje konformistyczną aż do instynktów Platformę Obywatelską. Wypowiedziała ona panu Lepperowi wojnę, jakby to jej sam Bóg powierzył honor Polaków. Zresztą, kto wie, może nie miał innego wyjścia, jeśli Platforma swojego już nie miała, podobnie jak familia Poniatowskich, o której w samą porę przypomniał mi pan mec. Szczuka? Jak tam było, tak tam było; ważne, że ta deklaracja Platformy przysporzyła Samoobronie od razu 10 proc. zwolenników. Najwyraźniej europejsy nie są dziś najlepiej widziane, co wyczuł Episkopat, wybierając na Przewodniczącego Konferencji ordynariusza przemyskiego JE abp Józefa Michalika. Pierwsze komentarze Jasnogrodu wyraźnie nieprzychylne. Uczucia utrzymanków "filantropa" najpełniej wyraził JE bp Tadeusz Pieronek, mówiąc, iż "miało wzejść Słońce, a wzeszedł Księżyc". Kiedyś Słoneczkiem również dla księży-patriotów, był Stalin. Czyżby dzisiaj - "filantrop"? Podobno w dzieciństwie wydawało mu się, że jest Panem Bogiem. Na starość mogło mu się odnowić. W takim razie lepiej rozumiemy przyczyny irytacji okazywanej przez Jasnogród wyborem JE abp. Michalika. Jeśli opóźni on tempo demokratyzacji Kościoła, to "filantrop" zwyczajnie może nie doczekać momentu rozpisania powszechnych wyborów Pana Boga.


 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin