Była_narzeczona_(odcinek_1)_[NZ].doc

(28 KB) Pobierz
Ten fanfick został napisany przez Swallow

Ten fanfick został napisany przez Swallow. Swallow mówi: <To opowiadanie jest moim wymysłem. Nie ma prawie nic wspólnego z książką. Tylko bohaterowie, miejsca itp. To będzie coś w rodzaju takiego serialu. Wiele dziwnych intryg itp. Piszcie, co sądzicie>


1.

Cała wieczność w jego ramionach.
To to, czego pragnę.
Jego uśmiech, który rozświetla ponure dni. Jego głos, który niczym aksamit, choć tak delikatny robi na mnie piorunujące wrażenie.
Jego oczy, tak piękne, że aż zapiera dech. Takie, jakich nie ma nikt.
Kiedy przytulam się do niego czuję ciepło. Chociaż jest lodowaty, w moim ciele pojawia się ognisko. Ognisko miłości, pożądania, uwielbienia. A on każdym dniem dorzuca do niego po jednej gałązce swojej miłości.
Edward...
Patrzy na mnie z ogromnym uwielbieniem. Połyka każdy mój gest, moją mimikę. Czuję, że na to nie zasługuję. Bo co ja, Bella, mogę mu ofiarować.
'Siebie' powtarza za każdym razem, kiedy swoje wątpliwości wyrażam głośno. Kiwam głową, ale wiem, że na niego nie zasługuję. Tyle potrafię zadać mnóstwo bólu, cierpienia a on dalej, nieprzerwanie mnie kocha.
Tak przynajmniej myślałam...
Był jeden z tych ponurych dni w Forks. Był weekend. Charlie był na rybach, a ja postanowiłam razem z Edwardem spędzić dzień na przytulaniu się w moim pokoju. To najlepsza rzecz na świecie.
-Boję się, że to minie. - powiedziałam szeptem. Edward zaśmiał się cudownie.
-Najlepiej nie myśleć o złym, kiedy jest ci dobrze. - Powiedział. Kiwnęłam głową. Pokierowałam swe myśli gdzie indziej. I wtedy zadzwoniła komórka Edwarda. Sięgnął po nią zdecydowanym ruchem.
-Halo? - powiedział lekko zirytowanym głosem. -Alice? O co chodzi? No, u Belli. Tak. Nie wiem, a to ważne? No dobrze. Zaraz zejdziemy.
I odłączył się. Spojrzałam na niego pytająco.
-Alice zaraz tu będzie. Ma ważną rzecz do przekazania. Ja już idę na dół. - powiedział i już go nie było.
Wstałam leniwie. Podeszłam do lustra i przeczesałam palcami włosy. Wyglądałam okropnie! Ale co mogłam zrobić. Musiałam do nich iść i posłuchać, co Alice ma do powiedzenia.
Na dole zastałam ich w ponurej ciszy. Stanęłam obok Edwarda. Alice miała minę niewyrażającą żadnych uczuć. Podobnie mój ukochany.
-Hej, co się stało?- zapytała zdezorientowana. Edward westchnął.
-Alice miała wizję. - powiedział. Kiwnęłam głową, tego akurat się domyśliłam. Spojrzałam, więc na Alice w oczekiwaniu, co widziała. Od dawna nic się nie wydarzyło, co by miało zakłócić nasz spokój.
Ona jednak stała nadal oparta o framugę drzwi.
-Alice! - przypomniałam jej, że istnieje. Ruszyła się w końcu. Spojrzała mi prosto w oczy.
-Miałam wizję, że ktoś przyjedzie do Forks. - powiedziała. I nic więcej.
-No ok, ale powiedz coś więcej. - denerwowało mnie już to jej nic milczenie.
-Przyjedzie Julia Stewart. - odezwał się po raz pierwszy Edward. Spojrzałam na niego zaskoczona. Miał grobową minę. O co do cholery chodzi?
-Julia Stewart jest z Alaski, gdzie kiedyś mieszkaliśmy. Wtedy niefortunnie zakochała się w Edwardzie i..- zaczęła Alice.

-I? - dociekałam.
-I teraz chce wyjść za niego za mąż.
Zdębiałam. Że co proszę? Czy to jakiś żart?
-Ale on nie chce. Edward prawda? - kiwnął głową. - Alice, ona go nie zmusi. Przecież wiesz, co knuje.
Alice westchnęła.
-Chce go wrobić w to, że kiedyś przysiągł jej, że wezmą ślub. Z tego, co wiem Edward był wtedy zrozpaczony myśląc, że już nigdy nikogo nie znajdzie. Jednak pod koniec naszego pobytu na Alasce Julia znalazła sobie chłopaka, w którym była na zabój zakochana. Edward pogodził się z tym i uznał, że pozwoli jej żyć szczęśliwie. A ona teraz chce za niego wyjść. Jak gdyby nigdy nic. Nie cofnie się przed niczym. Ma w swojej głowie okropne plany, których nie mogę teraz rozszyfrować.
I zakończyła swoje wyznanie.
Edward pokiwał smutno głową.
Spanikowałam. W mojej głowie usłyszałam jakąś muzyczkę, która zazwyczaj pojawiała się w idiotycznych serialach, kiedy coś się komplikowało. Ale to nie był serial. Była duża prawdopodobność, że stracę Edwarda.
Wtedy nie pragnęłam niczego tak bardzo jak zemdleć. Jednak mój mózg pracował na zwiększonych obrotach. Nie pozwalał mi się od tego uwolnić.
Usiadłam na krześle w przedpokoju i spanikowana patrzyłam to na Alice, to na Edwarda. On próbował mi udowodnić, że tamta nic nie wskóra. Ale Alice mówiła o jakichś planach, których nie umie rozszyfrować.
Czemu moje szczęście musi trwać tak krótko. Ukryłam twarz w dłoniach. I co teraz będzie?


KOREKTA BY ME – Karolcia955 XD
Miłego czytania J

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin