Artur19.txt

(11 KB) Pobierz
82






























  Zamek potwor�w
  Nast�pnego dnia byli�my ju� z Sandy w drodze. W ci�gu trzech godzin, od 6 do 9, zrobili�my
  dziewi�� mil, co jest zupe�nie dostateczne dla konia, ob�adowanego potr�jnym ci�arem:
  kobiet�, m�czyzn� i zbroj�. Wreszcie spocz�li�my pod drzewami w pobli�u przezroczystego
  �r�d�a.
  Akurat w tym samym czasie spostrzegli�my jakiego� zbli�aj�cego si� do nas rycerza. By�
  tak blisko nas, ze rozr�nia�em wyraz niezadowolenia na jego twarzy i s�ysza�em soczyste
  przekle�stwa, jakie miota�.
  Jednakowo� ogromnie si� ucieszy�em, gdy przeczyta�em na jego plecach olbrzymi� reklam�,
  wymalowan� b�yszcz�cymi z�otymi literami: �U�ywajcie wszyscy patentowanych szczotek
  do z�b�w! Wszyscy u�ywaj�!�
  Po tej reklamie pozna�em jednego ze swoich zuch�w. By� to sir Madok de Monden kolosalny
  ch�op s�ynny z tego �e kiedy� omal nie wysadzi� z siod�a samego sira Lancelota. Nie
  przepuszcza� on nigdy okazji pochwalenia si� tym, szczeg�lnie przed obcymi lud�mi.
  Opowiadaj�c wszak�e to zdarzenie pomija� dyskretnie milczeniem zazwyczaj jeden tylko
  drobny szczeg�, ten mianowicie, �e ostatecznie jedynie dlatego nie wysadzi� z siod�a sir Lancelota,
  �e sam zosta� ze� wysadzony. Naiwny dryblas nie zauwa�a� istotnie r�nicy mi�dzy
  tymi dwoma faktami. Co do mnie, lubi�em i ceni�em go wielce za to, �e nadzwyczaj powa�nie
  i sumiennie pe�ni� swoje obowi�zki.
  Imponuj�ce wra�enie wywiera�y jego szerokie ramiona i pier� przykryta pancerzem, jego
  pi�ropusz, olbrzymia tarcza i oryginalna dewiza na r�ce, ubranej w �elazn� r�kawic�: �U�ywajcie
  Nojalont!� brzmia� napis pod wyobra�eniem szczotki do z�b�w. By�a to wynaleziona
  przeze mnie pasta do z�b�w. M�wi�, �e jest strasznie znu�ony i rzeczywi�cie. robi� takie wra�enie,
  cho� jednakowo� nie chcia� zsi�� z konia. Twierdzi�, �e �ciga rycerza �a�ni. Na wspomnienie,
  tego cz�owieka, zn�w wymys�y i przekle�stwa posypa�y si� z jego ust. Reklamowanie
  �a�ni by�o powierzone przeze mnie sirowi Osserowi ze Surluzu � odwa�nemu rycerzowi
  znanemu na og� ze swych uwie�czonych powodzeniem walk na turniejach. By� to pe�en �ycia
  weso�y cz�owiek, nic sobie z niczego nie robi�cy. Tego to w�a�nie obywatela wybra�em,
  by wzbudza� w obywatelach Brytanii zami�owanie do k�pania si� w �a�ni. Trzeba wiedzie�,
  �e ludzie nie mieli tu poj�cia nie tylko o �a�ni, ale w og�le o przyzwoitym myciu si�. Wszyscy
  ajenci moi zobowi�zani byli stopniowo i zr�cznie przygotowywa� spo�ecze�stwo ku
  wielkiej przemianie, tymczasem za� wpaja� im przynajmniej przekonanie o potrzebie czysto�ci
  i o �a�ni jako drodze ku niej.
  Sir Madok by� w�ciek�y i bez wytchnienia wyrzuca� z siebie krocie przekle�stw. M�wi�, �e
  niech Pan B�g go skarze, je�eli zejdzie z konia lub w og�le pomy�li o odpoczynku, zanim nie
  znajdzie sira Ossera i nie porachuje si� z nim. O ile mog�em zrozumie� z jego poszczeg�lnych
  okrzyk�w i zda�, o �wicie zdarzy�o mu si� spotka� z rycerzem �a�ni, kt�ry powiedzia� mu, �e
  skr�ciwszy drog� i ruszywszy na prze�aj poprzez b�ota, pag�rki i g�szcze napotka ca�� parti�
  podr�nik�w najbardziej nadaj�cych si� do zu�ytkowania jego szczotek do z�b�w. Po trzygodzinnym
  b��dzeniu �r�d trz�sawisk napotka� pi�ciu patriarch�w wypuszczonych przeze mnie
  poprzedniego dnia z loch�w kr�lowej! Nieszcz�liwi staruszkowie ju� dwadzie�cia lat temu
  zapomnieli o przeznaczeniu tej niewielkiej resztki z�b�w, kt�ra im zosta�a!
  � A�eby go wszyscy diabli! � w dalszym ci�gu wymy�la� rycerz � ju� ja mu urz�dz� tak�
  �a�ni�, �e mnie popami�ta. Nigdy jeszcze nikt nie wystrychn�� mnie tak na dudka, jak ta w�sata
  tyka! Niech mi napluj� w twarz, je�li si� nie zemszcz�!
  Obra�ony rycerz zostawi� nas, nie przestaj�c przeklina� i potrz�saj�c gro�nie w��czni�. W
  po�udnie spotkali�my jednego z patriarch�w w jakiej� n�dznej wiosce. Grza� si� w cieple
  pieszczot rodziny i przyjaci�, kt�rych nie widzia� od lat pi��dziesi�ciu. Pie�ci�y si� z nim i
  uwija�y si� dooko�a niego dzieci jego licznego potomstwa, kt�rych nigdy nie widzia�.
  Lecz dla niego wszyscy byli obcymi, gdy� pami�� jego zanik�a, a my�li zasn�y. Trudno
  uwierzy�, �e ten cz�owiek m�g� egzystowa� jak szczur w ciemnej norze w ci�gu po�owy stulecia,
  lecz tu by�a obecna �ona, �ywy �wiadek tego faktu.
  Nikt z nowego pokolenia w zamku nie wiedzia�, za co ich dziad pokutuje i kiedy zosta�
  uwi�ziony. Zbrodnia jego nigdzie nie by�a odnotowana. Lecz pami�ta�a o tej zbrodni stara
  �ona, wiedzia�a o niej r�wnie� starsza c�rka stoj�ca teraz obok swoich �onatych syn�w i zam�nych
  c�rek, zapatrzona w ojca, kt�rego zna�a jedynie z imienia.
  Po up�ywie dw�ch dni ko�o po�udnia Sandy zacz�a okazywa� niepok�j i gor�czkowe
  oczekiwanie wed�ug jej s��w zbli�ali�my si� do zamku potwor�w. By�o to dla mnie niespodziank�
  i nie powiem, �eby zbyt mi��. Cel naszej w�dr�wki jako� wylecia� mi z g�owy, a to
  nieoczekiwane przypomnienie uczyni�o go nagle realnym i nadzwyczaj zainteresowa�o mnie.
  Tymczasem podniecenie i niepok�j Sandy wzrasta�y z ka�d� minut� i udziela�y si� r�wnie�
  i mnie. Serce mi zacz�o mocno bi�. Z sercem trudno jest sobie poradzi� � ma ono swoje prawa
  i zaczyna dr�e� wobec rzeczy, kt�re lekcewa�y zdrowy rozs�dek. Tote� gdy Sandy ze�lizn�a
  si� z konia, poczu�em si� bardzo nieswojo. Dziewczyna pope�z�a skradaj�c si�, schyliwszy
  g�ow� niemal ku samej ziemi, pomi�dzy krzakami porastaj�cymi niewielkie wzg�rze.
  Serce moje bi�o coraz pr�dzej, silniej i nie przerywa�o tej swojej czynno�ci dop�ty, dop�ki
  Sandy zachowuj�c wszystkie �rodki jak najwi�kszej ostro�no�ci nie dope�z�a do szczytu pag�rka.
  Koniec ko�c�w do��czy�em si� do niej i pope�z�em za ni� na kolanach. Lecz nagle
  oczy jej za�wieci�y i wskazuj�c co� r�k� szepn�a przerywanym ze wruszenia g�osem:
  � Zamek! Patrz, tam jest zamek! Czy widzisz jego zarysy?!
  Co za mi�e rozczarowanie!
  � Zamek? � zapyta�em. � Nie widz� nic pr�cz chlewu otoczonego parkanem.
  Sandy spojrza�a na mnie ze zdziwieniem, zak�opotanie oczywi�cie znik�o z jej twarzy i na
  par� chwil pogr��y�a si� w milcz�cym rozmy�laniu.
  � Wtedy nie by� jeszcze zaczarowany � wyrzek�a wreszcie m�wi�c jakby do siebie. � Jaki
  dziwny i okropny cud! Dla oczu jednych ludzi zamek jest zaczarowany i przyjmuje haniebny
  i wstr�tny wygl�d chlewu, za� dla innych pozostaje wci�� tym samym i wznosi si� wci�� tak
  samo dumny i niewzruszony jak dawniej. Widz� dok�adnie t� olbrzymi� twierdz� otoczon�
  fos� z rozwiewaj�cymi si� sztandarami na wie�ach. Niech nas Pan B�g ma w swojej opiece! �
  wyrwa�o si� z jej piersi pobo�ne westchnienie. � Serce mi si� krwawi, kiedy przypomn� sobie
  pi�kne uwi�zione damy. Widz� wyraz g��bokiego smutku na ich niebia�skich obliczach. Zbyt
  d�ugo zwlekali�my � jeste�my warci pot�pienia.
  Zrozumia�em, co chcia�a powiedzie� By�a to aluzja do tego, �e zamek zaczarowany jest dla
  mnie, ale nie dla niej. Pr�bowa� wyprowadzi� j� z b��du by�oby niepotrzebn� strat� czasu, a
  zreszt� nie warto by�o martwi� dziewczyny, lepiej by�o zostawi� j� przy jej mniemaniu.
  � To bardzo zwyk�y wypadek czar�w, Sandy � rzek�em � kiedy rzeczy i ludzie zaczarowani
  s� dla jednych, nie zmieniaj�c swego istotnego wygl�du dla innych. Lecz w tym nie ma
  jeszcze nic strasznego, odwrotnie tego rodzaju czary mo�na uwa�a� za bardzo szcz�liwe.
  Gdyby twoje ladies pozostawa�y �winiami
  w oczach wszystkich i nawet w swoich w�asnych, w�wczas trzeba by by�o zdj�� z nich
  czary, co jest rzecz� ogromnie niebezpieczn�, gdy� niezb�dny jest do tego specjalny klucz. W
  przeciwnym razie mo�na by si� pomyli� i ze �wi� ladies mog� �atwo si� zamieni� w psy, z
  ps�w w koty, z kot�w w szczury, itd. Koniec ko�c�w gotowe si� zmieni� nagle w jaki� gaz
  bez zapachu lub z zapachem nawet, kt�ry trudno b�dzie uchwyci�! A teraz, gdy s� zaczarowane
  tylko dla mych oczu, nie ma potrzeby odczarowywa� ich. Ladies przecie� nie zmieni�
  si� przez to dla ciebie, dla siebie i dla kogokolwiek b�d�. A przez to �e w moich oczach pozostan�
  �winiami, nie ponios� �adnego uszczerbku. Wystarczy mi, bym wiedzia�, �e dana �winia
  � jest lady, abym potrafi� wobec niej odpowiednio si� zachowa�.
  � Dzi�ki ci m�j s�odki milordzie, m�wisz jak anio�. Wiem, �e je uwolnisz, gdy� jeste� nieustraszonym
  rycerzem i �wietnie w�adasz mieczem, a rozum tw�j zdolny jest do wielkich czyn�w.
  � Po c� mia�bym zostawia� ksi�niczki w chlewie, Sandy? Lecz zapewne i trzej �winiarkowie,
  kt�rych tam widz�, wydaj� mi si� takimi tylko z powodu mego zepsutego wzroku?
  � Ludojady? Czy�by i oni byli zaczarowani? Jaki niezwyk�y cud! Ale l�kam si� o ciebie!
  Jak�e b�dziesz walczy� z nimi, kiedy trzy czwarte ich cia�a jest dla ciebie niewidoczne. Lecz
  id� odwa�nie, pi�kny sir, ten bohaterski czyn godny jest ciebie!
  � Nie niepok�j si�, Sandy! Do�� mi wiedzie�, jaka cz�� cia�a ludojada jest widoczna, a co
  do reszty, to ju� sobie dam z nimi rad�. B�d� spokojna, zaraz rozprawi� si� z tymi zuchami.
  Poczekaj tu na mnie.
  Zostawi�em kl�cz�c� Sandy z twarz� zwr�con� ku mnie, ze spojrzeniem pe�nym otuchy i
  nadziei. Dojechawszy do chlewu wyrazi�em pastuchom ch�� kupienia �wi� i zacz��em si�
  targowa�. Kupiwszy wszystkie �winie za n�dzn� sum� sze��dziesi�ciu pens�w, co stanowi�o
  jednak o wiele dro�sz� zap�at� od ceny rynkowej, zosta�em obsypany podzi�kowaniami w�a�cicieli.
  Transakcja zosta�a zawarta w najbardziej odpowiedniej chwili, gdy� ko�ci� mia� w�a�nie
  przys�a� nadzorc� podatkowego, kt�ry tytu�em podatku odebra�by wszystkie �winie pozostawiwszy
  w ten spos�b w�a�cicieli bez �wi�, a Sandy bez ksi�niczek. Teraz za� wszystkie podatki zostan�
  pokryte i co� nieco� jeszcze zostanie. Jeden ze �winiopas�w mia� dziesi�cioro dzieci. Opowiedzia�
  mi, �e ubieg�ego roku, gdy pater kaza� zabra� najlepsze �winie ze stada, cierpliwo�� jego
  �ony si� wyczerpa�a i kobieta podaj�c mu d...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin