MATKA TERESA Z KALKUTY-materiały(1).doc

(3854 KB) Pobierz
Matka świata cierpienia

Matka świata cierpienia

Matka Teresa (1910 – 1997)

 

Po prawie trzydziestu latach poszukiwań i refleksji, bezpośrednich kontaktów i przyjaźni z Matką Teresą rodziło się we mnie coraz więcej pytań. Kim jest Ganxhe Bojaxhiu? Dlaczego wyjechała do odległego kraju, by tam, w Indiach zostać misjonarką? Kim byli jej rodzice i jak wyglądało jej wychowanie w domu rodzinnym? Jakie otrzymała wychowanie religijne, kulturalne, narodowe, życiowe? W jaki sposób i kiedy stała się Siostrą Teresą? Cóż takiego uczyniła, że jest nazywana – i jest faktycznie Matką Teresą? Jak to się stało, że osiągnęła taką popularność? Za co przyznano jej – jako dowód uznania – tak wiele nagród narodowych i międzynarodowych? Czy to, że stała się osobą znaną, jest tylko jakimś dziełem przypadku czy też można dostrzec w tym jakiś nieustanny rozwój?

              Dla wielu zwykłych ludzi, między innymi dla licznych dziennikarzy i pisarzy, Matka Teresa pozostała zamkniętą, zagadkową „twierdzą”, tajemnicą, ponieważ bardzo mało mówiła o sobie, o swojej rodzinie i przeszłości. W centrum uwagi i swego życia stawiała zawsze dwie rzeczywistości: Boga i człowieka cierpiącego.

              Dla mnie jednak ujawniła się zupełnie inna: otwarta, przyjazna, jak prawdziwa matka. Co więcej, to ona skłoniła mnie do opisania jej życia w języku albańskim i pomogła mi w tym… Jest rzeczą niemożliwą, by po poznaniu Matki Teresy, nie pokochać jej. Dzięki niej człowiek pragnie zmienić swoje życie, naśladować jej postępowanie, mimo iż jest to trudne. Ona była jak pierwsza miłość, która zdobywa, ogarnia i pcha do przodu… Dzięki Matce Teresie poznajemy sedno przesłania chrześcijańskiego, żywą Ewangelię. Uczymy się otwierać na Boga i na drugiego człowieka, żyć i współpracować w realizacji planu Bożego.

Aby lepiej zrozumieć i łatwiej prześledzić działanie Boga w życiu i w dziele Matki Teresy, podzielę tę krótką biografię na cztery części:

1.    Ganxhe Bojaxhiu: życie rodzinne (1910 – 1928)

2.    Siostra Teresa Bojaxhiu (1929 – 1948);

3.    Matka Teresa Bojaxhiu (1949 – 1997)

4.    Duchowość Matki Teresy

 

 

Ganxhe Bojaxhiu

Życie rodzinne (1910 – 1928)

 

 

              Rodzina jest pierwszym, najbardziej intymnym środowiskiem. Jest  - powiedziałbym „kolebką”, której wspomnienie towarzyszy nam przez całe życie jak jakiś bagaż albo też skarb. Należy go strzec i iść z nim naprzód, nieustannie wzbogacać go i ulepszać. Drugą „kolebką” jest kolebka społeczno – kulturowa, religijna, narodowa, wychowawcza, intelektualna i zawodowa, która również wyciska szczególne znamię na każdym człowieku. Kim więc jest Ganxhe Bojaxhiu? Ganxhe to imię chrzestne Matki Teresy. W języku albańskim znaczy ono „pączek kwiatu”. Bojaxhiu to nazwisko Matki Teresy. Według tradycji i interpretacji, które udało mi się zebrać, posiada ona trzy możliwe źródła pochodzenia i trzy znaczenia.

a)     słowo bojaxhiu może pochodzić od bojacolore i znaczyłoby po prostu „ten, który odnawia mieszkanie, malarz pokojowy”.

b)     Druga interpretacja wykracza poza znaczenie materialne tego słowa i wyjaśnia nazwisko Bojaxhiu z punktu widzenia historycznego, odnajdując w nim sens bardziej symboliczny, niż realny. Rodzina Bojaxhiu z punktu widzenia historycznego, odnajdując w nim sens bardziej symboliczny, niż realny. Rodzina Bojaxhiu należała do rodzin wojowniczych, walecznych, jak zresztą wiele innych rodzin albańskich. Taki charakter ma również cały naród albański, naród od zarania dziejów udręczony i cierpiący, który przez wieki walczył, by móc istnieć i przetrwać. Tak więc boja (= barwa, kolor) oznaczałoby krew przelaną „za wiarę i za ojczyznę”.

c)     Trzecia interpretacja objaśnia, że rodzina Matki Teresy była rodziną kupców, którzy oprócz innych produktów sprzedawali również farby i barwniki.

 

Wszystkie trzy interpretacje są po części prawdziwe i uzupełniają się nawzajem. Odnośnie do początków rodziny Bojaxhiu nie istnieją niestety żadne dokumenty, jedynie ustna tradycja i różnorodne wspomnienia. Jedna rzecz jest pewna: pochodziła ona z Przen. (jedno ze starożytnych miast Kosowa). Oto świadectwo Lazera Bojaxhiu, brata Matki Teresy: „W naszej rodzinie panowało zawsze przekonanie i pewność, że pochodzimy z Przen…”.

              Rodzina Bojaxhiu była wielkim rodem kupców i jej interesy sięgały aż do Egiptu. Właśnie tam niektórzy z jej członków pozostali, inni zaś przybyli do Shkodra (Skutari). Niewielka grupa została w przen., inna osiedliła się w różnych miejscowościach, jak na przykład Skupi (Skopje). Taką właśnie historię sugeruje świadectwo pewnego starca, pana Kaculini, przekazane Lazerowi Bojaxhiu w 1930 roku w Shkodra (Skutari), w Albanii.

 

Kolë Bojaxhiu (1873 – 1918)

 

Kolë Bojaxhiu to ojciec Ganxhe Bojaxiu. Kontynuował on wiekową tradycję rodzinną, jaką była działalność handlowa.

Oto świadectwo Lazëra Bojaxhiu: „Mój ojciec był bardzo znanym kupcem. Początkowo współpracował z doktorem Suskalovic, jednym z najbardziej popularnych w tych czasach lekarzy w Skupi. Ojciec był nie tylko kupcem, ale i dobrym przedsiębiorcą. Był współwłaścicielem bardzo prężnego przedsiębiorstwa budowlanego w Skupi. W ten sposób doszedł do posiadania licznych domów i wilii. Właśnie w jednej z nich mieszkaliśmy… Ojciec był człowiekiem towarzyskim – nasz dom był zawsze otwarty dla wszystkich. W późniejszych czasach ojciec poznał bogatego włoskiego kupca – niejakiego pana Mortena. Handlował on różnymi towarami: artykułami spożywczymi, olejem, cukrem a także tkaninami, skórami, jednym słowem wyrobami, które nazywano «produktami kolonialnymi». Ojciec przyłączył się do niego i dzięki temu zaczął wiele podróżować, wędrując – jeśli tak można powiedzieć- po całej Europie. Kiedy wracał do domu, chciał nas wszystkich mieć wokół siebie i opowiadał nam o wszystkim, co widział, co zrobił, a także zwierzał się z tego, co zaplanował. Przywoził nam wiele rzeczy, ale przede wszystkim czuliśmy radość i piękno tych chwil, gdy słuchaliśmy opowiadań o podróżniczych przygodach ojca.



 

              Ojciec był człowiekiem surowym i dużo od nas wymagał. Pamiętam jak powtarzał nam zawsze te słowa: «Nie zapomnijcie nigdy czyimi jesteście dziećmi!». Wspominam z radością hojność mojego ojca. Wszystkim rozdawał jedzenie i pieniądze, a czynił to w taki sposób, aby nie zwracać na

Orkiestra „Zani i maleve” (Głos gór) założona przez Kolë Bojaxhiu z okazji

Święta wyzwolenia spod niewoli tureckiej

 

siebie uwagi i nie chwalić się. Niekiedy wysyłał również mnie, by zanieść pieniądze, ubrania, czy też żywność i inne środki pomocy dla ubogich naszego miasta… Zawsze powtarzał: «Musicie być hojni wobec wszystkich, tak jak Bóg był i jest hojny wobec nas. Dał nam tak dużo, wszystko, dlatego też wyświadczajcie dobro wszystkim…».

              Matka Teresa tak wspominała swojego ojca: „Tato Kolë powtarzał mi: «Moja córko, nie bierz i nie przyjmuj żadnego kawałeczka chleba, jeżeli nie jest on dzielony z innymi!». Albo też: «Egoizm jest chorobą ducha, która czyni cię niewolnikiem i nie pozwala ci żyć i służyć innym!».

              Oprócz tego, że zajmował się handlem i budownictwem, Kolë Bojaxhiu poświęcał się również aktywności politycznej. Był wielkim patriotą, że wszystkich sił popierał i wspomagał walkę o wyzwolenie spod panowania tureckiego. Posługiwał się nie tylko ojczystym językiem albańskim, ale władał biegle również innymi językami: serbo – chorwackim, tureckim, włoskim i francuskim. W dowód wdzięczności za jego wszechstronną aktywność w dniu 28 listopada 1912, zgromadzili się w domu Bojaxhiu przywódcy rodów albańskich, aby świętować odzyskanie przez Albanię niepodległość po trwającej pięć wieków dominacji tureckiej.

              W domu rodziny Kolë Bojaxhiu byli goszczeni nie tylko ubodzy, handlowcy i patrioci, ale również liczne osoby duchowne: księża, siostry zakonne, biskupi i inni. Matka Teresa mówiła: „Byliśmy szczęśliwą rodziną, pełną radości, miłości i pogodnych dzieci. Wprawdzie uczęszczałam do świeckiej szkoły, ale otrzymałam zdrowe i głębokie wychowanie religijne, najpierw w domu rodzinnym, a później w parafii Najświętszego Serca Jezusowego”.

              Kolë Bojaxhiu sprawował również funkcję doradcy w zarządzie miejskim w Shkupi. Był jedynym katolikiem i właśnie ten fakt później zapłacił życiem. Pewnego dnia wyjechał do Belgradu na ważne zebranie. Towarzyszył mu Toma Baldini, sekretarz konsulatu włoskiego w Shkupi. Właśnie podczas tej podróży Kolë Bojaxhiu został otruty. Po powrocie czuł się bardzo źle. Ostatnie słowa, jakie wypowiedział do swojej żony brzmiały: „Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Wszystko jest w rękach Boga… Drane, proszę cię, dbaj o nasze dzieci… Od dzisiaj są twoje… i Boga…”.

              W ciężkim stanie wytrzymał do wieczora. Około godz. 20.30 odwieziono go do szpitala. Nazajutrz był operowany, ale bezskutecznie. Umarł następnego dnia z powodu krwotoku, jak zaświadczył lekarz Suskalovic, ale w owym czasie nikt nie miał odwagi o tym mówić. Było to jesienią 1918 roku…

              Kolë Bojaxhiu został pochowany na katolickim cmentarzu a Shkupi. Kondukt pogrzebowy był bardzo długi. W pogrzebie uczestniczyło wiele osób: liczne oficjalne delegacje, przedstawiciele wspólnot religijnych i mnóstwo ubogich tego miasta.

 

 

Drane Bojaxhiu (1889 – 1972)

 

 

Drane Bojaxhiu opiekowała się ludźmi biednymi. Zawsze przyjmowała wszystkich z wielką radością, stając się w ten sposób przykładem dobroci i hojności dla swoich dzieci.

 

Drane Bojaxhiu to matka Ganxhe Bojaxhiu. Urodziła się w Novesellë, blisko Gjakova (Kosowo), w szlachetnej i zamożnej rodzinie. Jej panieńskie nazwisko to Bernaj.

              Lazer tak opowiadał o swojej rodzinie: „Nigdy nie widziałem, ani nie słyszałem moich rodziców kłócących się. Moja matka Drane żyła oddając się całkowicie trosce o dzieci i zajmowała się sprawami domowymi, podczas gdy ojciec miał wiele obowiązków poza domem…”.

              Matka Teresa opowiedziała kiedyś takie wydarzenie: „Nigdy nie zapomnę mojej matki. Zwykle w ciągu dnia była bardzo zajęta, ale gdy zbliżał się wieczór starała się pospieszyć ze wszystkim, by być gotową na przywitanie ojca… W tym czasie nie potrafiliśmy tego zrozumieć, dlatego też śmialiśmy się a nawet żartowaliśmy z tego powodu. Do dzisiaj pamiętam jednak z jak wielką delikatnością odnosiła się do taty: zawsze była gotowa przyjąć go z uśmiechem na ustach, nawet gdyby się cos wydarzyło”.

              Po śmierci męża Kolë Drane była zmuszona, by pracować jeszcze więcej: zajmowała się wychowaniem dzieci i sama dźwigała ciężar odpowiedzialności za całą rodzinę.

              Lazër tak ją wspominał: „Była kobitą bardzo silną, naprawdę niezniszczalną, ale jednocześnie cichą, hojną i miłosierną wobec ludzi biednych. Była bardzdo religijna, zawsze oddana pracy lub modlitwie. Miała szczególne nabożeństwo do Matki Bożej z Letnicy (sanktuarium diecezji Skopje – Prizen.)… Udawała się do niego każdego roku i pozostawała tam prawie cały miesiąc. Również moja siostra Ganxhe bardzo chętnie zatrzymywała się w kościele, zgłasza, gdy nie było ludzi. Lubiła się modlić w samotności. Tam czuła się naprawdę dobrze i całkowicie odzyskiwała siły…”.

              Matka Teresa tak wspominała swoją matkę: „Liczni ubodzy ze Shkupi i okolic znali nasz dom. Nikt nigdy nie wychodził z niego z pustymi rękami. Każdego dnia gościliśmy kogoś przy naszym stole podczas obiadu lub kolacji. Początkowo pytałam moją matkę: «Kim są ci ludzie?». Ona odpowiadała mi: «Niektórzy z nich należą do naszych krewnych, pozostali to też nasi ludzie». Kiedy podrosłam, zrozumiałam, że byli to biedacy, ludzie nie posiadający niczego, których karmiła moja matka”.

A oto niektóre przykłady opieki nad biednymi: Drane Bojaxhiu odwiedzała co najmniej raz w tygodniu ponad siedemdziesięcioletnią matkę Lora Guri. Zanosiła jej zywność i sprzątała dom. W tych odwiedzinach towarzyszyły jej często dzieci, szczególnie Ganxhe. Inny przypadek to odwiedziny pewnej Filji. Była ona alkoholiczką, którą Drane karmiła każdego dnia, przemywała okryte ranami ciało. I jeszcze jeden przykład: Drane wzięła do siebie sześcioro dzieci przedwcześnie zmarłej, schorowanej wdowy i wychowywała je tak, jakby to były jej własne dzieci.

Matka Teresa tak opowiadała o swojej matce: „Kiedy mówiłam o pragnieniu poświęcenia Bogu mojej czystości i całego mojego życia, moja matka była temu przeciwna, ale w końcu powiedziała: «Dobrze, moja córko, idź, ale uważaj, abyś należała tylko do Boga i do Chrystusa». Tak więc nie tylko Bóg, ale i ona potępiłaby mnie, jeżeli nie postępowałabym godnie na drodze mojego powołania. Pewnego dnia zapytałaby mnie: «Moja córko, żyłaś tylko dla Boga?”.

 

 

 

 

 

Dzieciństwo i młodość Ganxhe Bojaxhiu

 

Ganxhe Bojaxhiu urodziła się w Shkupi (Skopje) 27 sierpnia 1910 roku jako trzecie i ostatnie dziecko Kolë i Drane Bojaxhiu. Po tygodniu została ochrzczona w kościele Najświętszego Serca Jezusowego. Nadano jej imię dosyc popularne i często używane, Ganxhe, „pączek kwiatu”. Mówi się, że to ojciec nalegał, aby otrzymała to imię. Była raczej słabego zdrowia, dlatego matka martwiła się o nią, żyła w niepokoju i cierpiała z tego powodu. Kiedy Ganxhe skończyła siedem lat, zaczęła uczęszczać do szkoły katolickiej przynależącej do parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa, a następnie do szkoły państwowej. W kościele parafialnym przyjęła Pierwszą Komunię świętą i sakrament bierzmowania. Była bardzo inteligentna i posłuszna. Otoczona miłością całej rodziny, była dla niej źródłem radości…

              Brat Lazër tak ją wspominał: „Była normalną dziewczynką, może trochę introwersyjną, gdyż lubiła samotność… Już w szkole podstawowej można było zauważyć jak łatwo przychodzi jej nauka. W klasie była prymuską. Zawsze była gotowa pomagać innym…”



 

              W młodości Ganxhe Bojaxhiu studiowała, angażując się jednocześnie w życie wspólnoty parafialnej: śpiewała w chórze, recytowała wiersze w parafialnym i w miejskim teatrze, tańczyła, pisała wiersze, grała na mandolinie, należała do młodzieżowej Kongregacji maryjnej.

Procesja Bożego Ciała (Skopje 1927 r.)

              Oto świadectwo Lorenca Antoni naszego słynnego muzyka, kuzyna i rówieśnika Matki Teresy: „Ganxhe śpiewała wspaniale sopranem, natomiast jej siostra, Age, kontraltem. Razem śpiewały moją pierwszą kompozycję zatytułowaną: «Na wzgórzu nad jeziorem». Utwór został wykonany w marcu 1928 roku podczas koncertu dobroczynnego na rzecz ludzi biednych. Ganxhe przychodziła na próby punktualnie, a nawet z pewnym wyprzedzeniem. Zawsze była wesoła.

 

Często brała udział w imprezach organizowanych przez młodzież katolicką: wielokrotnie recytowała wiersze, śpiewała, grała, była prezentatorką i robiła mnóstwo innych rzeczy… Była osobą, wokół której wszyscy, a zwłaszcza dziewczęta, chętnie się gromadzili. Miała wrodzony talent organizacyjny…”

 

 

 

Ziarno powołania

 

              Powołanie jest przede wszystkim darem Boga, jest Jego dziełem; od Boga pochodzi inicjatywa, ponieważ On pierwszy nas umiłował. Powołanie zależy również od naszego otwarcia się na ten dar i od naszej współpracy z Bogiem.

              Najpierw rodzina, a później wspólnota parafialna ukierunkowały bardzo dobrze młodą Ganxhe. Lazër wyznał mi: „W życiu Ganxhe było coś, co miało wartość ponad wszystko inne: Kościół… Niekiedy wydawało mi się, że moja mama i siostry mieszkają w kościele, tak bardzo były pobożne i zawsze pełne poświęcenia… Kiedy jeszcze żył ojciec, nasz dom był «szkółką polityczną i kulturalną». Po jego śmierci umacniała nas wiara…”.

              Sama Ganxhe opowiedziała mi: „Byłam jeszcze bardzo młoda, miałam dwanaście lat, gdy po raz pierwszy wyjawiłam w gronie rodzinnym swoje pragnienie całkowitego oddania się Bogu.

 

Stare sanktuarium w Letnicy (rok 1928)

Gdzie Ganxhe postanowiła poświęcić się Bogu

I wyjechać na misje do Indii



              Myślałam o tym modląc się przez sześć lat! Niekiedy wydawało mi się, że wcale nie mam powołania. Ostatecznie jednak przekonałam się, że jestem powołana przez Boga. Pomogła mi w tym Matka Boża z Letnicy, Zoja Cërnagore (Matka Boża z Czarnogóry), jak z miłością ją nazywamy w języku albańskim”.

Ostateczną decyzję podjęła Ganxhe przed obliczem Matki Bożej w Letnicy, w wigilię Święta Wniebowzięcia, dnia 14 sierpnia 1928 roku.

              W historię rodziny Bojaxhiu wpisane są liczne momenty trudne i dramatyczne: śmierć Kolë Bojaxhiu jesienią 1918 roku, wyjazd Lazëra na studia, najpierw do Austrii, później do Włoch (1925), wyjazd Ganxhe Bojaxhiu na misje w 1928 roku. Drane i Age pozostały same w Shkupi aż do 1932 roku. Po czym również Age wyjechała do Tirany, by zamieszkać wraz z bratem. Lazër przeprowadził się do Palermo we Włoszech, ożenił się z Włoszką Marią Sanguini Bojaxhiu. Mieli jedną córkę – Age, która wyszła za mąż i mieszka w Palermo. Lazër zmarł w Palermo w 1981 roku. Drane zmarła 12 lipca 1972 roku w Tiranie. Age kilka lat później, prawdopodobnie w roku 1974.

              Tak trudna była historia rodziny Bojaxhiu, ale i w tym cierpieniu Matka Teresa otrzymała z pewnością wiele łask Bożych. „Cierpienie nie zna granic, ale miłość także” – mówiła Matka Teresa

Siostra Teresa Bojaxhiu

Siostry Loretanki (1929 – 1948)

 

Ludzie nie podziwiają naszej pracy, ani naszego profesjonalizmu, lecz naszą wiarę, naszą miłość do Jezusa i do ludzi biednych”.

 

Opuścić, wyjechać, stać się – trzy słowa, które dla Ganxhe Bojaxhiu oznaczają nową rzeczywistość – powołanie misyjne. Ganxhe opuściła własny dom, rodzinę, parafię, miasto, naród i ojczyznę. Wyjechała na misje do Indii. O tym kraju czytała wiele w czasopismach katolickich wydawanych w Shkupi: Blogovijest (Dobra Nowina) i Katolickie misije (Misje katolickie). Słyszała także wiele opowiadań chorwackich misjonarzy, księży jezuitów, którzy mieli placówki w Bengali w Indiach i w samej Kalkucie. I tak, idąc za Bożym wezwaniem, Ganxhe wstapiła do zgromadzenia Sióstr Loretanek, by służyć Bogu w bliźnim. Ukończyła już „szkołę dobroci” w środowisku rodzinnym i parafialnym – wzrastała bowiem w rodzinie, w której żyło się miłością i wielkodusznością. Nie gdzie indziej, ale w domu rodzinnym nauczyła się opiekować ludźmi biednymi.

 

 

Nowicjat

 

              Ze Shkupi, Ganxhe wraz z matką i siostrą, wyjechała pociągiem do Zagrzebia i tam pozostała do 13 października 1928 roku. Następnie z Zagrzebia pojechała do Dublina, a dokładnie do Rathfarmharm, gdzie zatrzymała się przez trzy miesiące, by nauczyć się języka angielskiego i lepiej poznać życie zakonnne. Do Kalkuty dotarła 6 stycznia 1929 roku. Ganxhe czekała jeszcze jedna podróż – tym razem z Kalkuty do Darjeeling, gdzie znajdował się nowicjat.



W Darjeeling przebywała ponad dwa lata, odbywając tam wraz z przyjaciółką Marią Magdaleną i innymi siostrami postulat i nowicjat. Mistrzynią nowicjatu była Siostra Baptista Murphy. Była ona osobą wymagającą, ale jednocześnie po matczynemu wyrozumiałą, ludzką i serdeczną. Matka Teresa była już przyzwyczajona do porządku, posłuszeństwa i modlitwy, ponieważ były to zasady obowiązujące w jej domu rodzinnym.

 

 

 

 

 

Pierwsze zdjęcie jakie Ganxhe (po lewej) przysłała z Indii

 

 

 

              Mistrzyni nowicjatu i towarzyszki Ganxhe były bardzo zadowolone z siostry Teresy Bojaxhiu, którą wtedy nazywano siostrą Teresą od Dzieciątka Jezus. W życiu duchowym okazywała wielką gorliwość. Zawsze była gotowa do niesienia pomocy innym; dokładnie i starannie realizowała zobowiązania wynikające ze ślubów; była radosna i szczęśliwa. Tak właśnie oceniała ją mistrzyni nowicjatu.

              23 maja 1931 roku została dopuszczona do pierwszych ślubów czasowych.

 

Pielęgniarka, później nauczycielka

 

              Nowicjat jest przygotowaniem do życia zakonnego i do działalności misyjnej. Pierwszą pracą Siostry Teresy po nowicjacie było wykonanie posługi pielęgniarki: towarzyszenie i pomoc chorym. Była szczęśliwa, mogąc pomagać innym.

Później Siostra Teresa podjęła studia, pracując jednocześnie jako nauczycielka w szkole St. Mary. Była to dobrze znana i szanowana szkoła w Kalkucie, do której uczęszczały dziewczęta z zamożnych i należących do wyższych sfer rodzin.



Siostra Teresa opowiadała o jeszcze innym zadaniu, które 1935 roku powierzyła jej przełożona: prowadzenie szkoły Świętej Teresy.

Do swojego brata Lazëra, Siostra Teresa tak wtedy pisała: „Powoli zbliża się czas złożenia ślubów wieczystych, które – jeżeli taka jest wola Boga – złożę w maju przyszłego roku. Zastanawiając się nad moim powołaniem misyjnym, mogę tylko wypowiedzieć wielkie i serdeczne  «Dziekuję» wobec Pana, który tak bardzo mnie ukochał i dał możliwość kochania i         czynienia dobra innym”.

    Siostra Teresa nauczycielka

    i dyrektorka szkoły                                                                                                 

 

Klasa – muzeum Siostry Teresy w Kalkucie

 

Śluby wieczyste

 

              Przed złożeniem ślubów wieczystych, Siostra Teresa wróciła znów do Deerjehing, gdzie spędziła dwa lata nowicjatu. Śluby wieczyste złożyła 24 maja 1937 roku, w święto Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych. Na uroczystość przybyli: arcybiskup Kalkuty Pereira, matka przełożona, mistrzyni nowicjatu, jak również inne siostry z różnych części Bengalu.

Po złożeniu ślubów wieczystych Siostra Teresa kontynuowała pracę nauczycielki i w krótkim czasie została nawet dyrektorką szkoły. Na przełomie 1937 i 1938 roku napisała list do Tirany, do swojej matki i do siostry z następującym przesłaniem: „Bardzo mi przykro, że nie mogę być razem z wami, moja droga mamo i siostro…, ale wasza mała Ganxhe jest szczęśliwa… Tutaj mam nowe życie… Jestem nauczycielką i bardzo mi się to podoba. Jestem również dyrektorką szkoły i tutaj mnie wszyscy lubią…”.

Matka tak jej odpowiedziała: „Moja droga córeczko, nie zapominaj, że pojechałaś tam, aby służyć ludziom biednym. Pamiętasz naszą Filiję? Cała pokryta jest ranami, ale tym co ją dręczy, jest świadomość, że jest sama na tym świecie. Czynimy wszystko, co jest możliwe, aby jej pomóc. W zasadzie najgorszą rzeczą nie są rany, ale fakt, że została opuszczona i zapomniana przez wszystkich z jej rodziny…” (Tirana, 1938).

Z czasu drugiej wojny światowej nie mamy żadnych wiadomości o życiu i działalności Siostry Teresy. Wiemy jednak, że w tym czasie, wiele domów zakonnych i klasztorów w Kalkucie zostało zamkniętych i dopiero po wojnie zostały na nowo otwarte i zwrócone „Siostrom Loretankom”.

List matki Drane oraz bezpośrednie zetknięcie się z dramatyczną sytuacją ludzi biednych w Kalkucie powodowały, że w obliczu tej nędzy, Siostra Teresa czuła się niespokojna i niepewna, poszukująca… Czy była to jeszcze jedna walka wewnętrzna mająca na celu „skradzenie” jej tak wielkiego szczęścia?!

Po dwudziestu latach życia i działalności misyjnej, prawie przez cały czas w Kalkucie i w szkole, Głos wewnętrzny stawał się coraz bardziej jasny i wymagający. Był prawie poleceniem: „Musisz wyjść, aby lepiej służyć biednym!”.

Siostra Teresa Bojaxhiu wierzy mocno, dlatego też wiernie podąża za wewnętrznym głosem wezwania.

 

 

Matka Teresa Bojaxhiu

Misjonarki miłości (1949 – 1997)

 

„Naszym powołaniem jest powołanie do  świętości, to znaczy do bycia całkowitymi świadkami Boga wobec ludzi – wobec wszystkich ludzi”.

 

Aby lepiej zrozumieć życie i postępowanie Matki Teresy w latach od 1948 aż do jej odejścia z tego świata, czy raczej do powrotu do Domu Ojca (1997), trzeba najpierw powiedzieć kilka słów na temat Indii, jej – jak mówiła – „nowej ojczyźnie”.

Indie w ciągu ostatnich trzech wieków były ziemią nieustannych walk i kolejnych okupacji. W XVIII wieku zajęli je najpierw Francuzi, a następnie Anglicy; w roku 1757 zostały ostatecznie zajęte przez Anglię. Naród nie był zadowolony z obcego panowania i dlatego też wybuchły powstania (1914 – 1919 i 1939 – 1945), które przyniosły tragiczne skutki, zwłaszcza dla ludzi najbardziej ubogich. Kraj odnalazł pewnego rodzaju jedność dopiero pod światłym i roztropnym przewodnictwem wielkiego mistrza i ojca, jakim był Gandhi.

Indie są krajem wielkich kontrastów i podziałów narodowościowych, religijnych i kulturowych. Wyrażają się one przede wszystkim w istnieniu kast, które od ponad trzech tysięcy lat dzielą ludzi od ich narodzin, aż do śmierci. Jeden z jugosłowiańskich misjonarzy tak pisał na temat kast w Indiach: „Kasty w wielu wypadkach są powodem tragedii. Misjonarz pracujący w Indiach napotyka trzech wielkich nieprzyjaciół: diabła, indyjskie słońce i kasty…”.

 



15 sierpnia 1947 roku Indie odzyskały ostatecznie narodową niepodległość. Nie wyzwoliły się z systemu kastowego… Oprócz tego, w Indiach istnieje też problem napiętych i trudnych stosunków pomiędzy muzułmanami

 

Matka Teresa – misjonarka miłości

 

a hinduistami. Powodują one wiele konfliktów i ofiar… Większość religijną w Indiach stanowią hinduiści, a następnie muzułmanie; pozostałe religie to buddyści, szyici, chrześcijanie i inne.

Oprócz tych podziałów i konfliktów, istnieje również problem nędzy, głodu, trądu i wielu innych cierpień.

Jadąc kiedyś do Darjeeling na rekolekcje, Siostra Teresa zastanawiała się nad nową drogą dla siebie. Po odbytych rekolekcjach zwierzyła się swojemu ojcu duchowemu i spowiednikowi mówiąc: „Ojcze, stało się to w ten sposób. 10 lipca 1946 roku, w czasie podróży pociągiem do Darjeeling…, usłyszałam nagle głos Boga. Było to «powołanie w powołaniu», moje drugi powołanie. Przesłanie było bardzo jasne: muszę opuścić klasztor Sióstr Loretanek, aby móc w sposób wolny, całym moim życiem służyć ludziom biednym”. Po odbytych ćwiczeniach duchowych powiadomiła o swojej decyzji przełożoną i inne współsiostry. Swoją decyzję wyraziła w prostych słowach: „Zdecydowałam się opuścić Zgromadzenie, aby móc w sposób bardziej wolny służyć najbiedniejszym z biednych!”.

W realizacji tej decyzji Siostra Teresa napotkała jednak wiele trudności. Mając na uwadze sytuację polityczną po wyzwoleniu Indii, Rzym sprzeciwiał się zakładaniu nowych zgromadzeń zakonnych, a szczególnie żeńskich i misyjnych, ponieważ było ich wiele.

Po pewnym czasie znaleziono jednak rozwiązanie, a była nim eksklaustracja: siostra mogła żyć i pracować poza klasztorem i poza wspólnotą, ale prawnie należała wciąż do Zgromadzenia i była bezpośrednio zależna od biskupa.

Nowe życie rozpoczęła z ubogimi dziećmi: była ich nauczycielką, matką, posługiwała wszyst...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin