Sinisalo Johanna - Nie przed zachodem słońca.pdf

(784 KB) Pobierz
Office to PDF - soft Xpansion
Johanna Sinisalo
Nie przed
zachodem slońca
131157502.002.png
Ennen pdivanlaskua ei voi
Projekt graficzny i typograficzny / Janusz Górski
Redakcja / Ewa Penksyk-Kluczkowska
Korekta / Ludmiła Jezierska
Skład / Piotr Górski
Druk i oprawa / WZDZ - Drukarnia Lega, Opole, ul. Małopolska 18
© Copyright by Johanna Sinisalo
Published by agreement with Tammi Publishers, Helsinki, Finland
© Copyright for the Polish edition by wydawnictwo słowo/obraz terytoria,
Gdańsk 2005
Książka wydana dzięki pomocy finansowej Ambasady Republiki Finlandii
Wydawca dziękuje FILI - Suomen Kirjallisunden Tiedotuskeshes (Centrum Informacji o Literaturze Fińskiej) za
dofinansowanie polskiego przekładu książki. The publisher wishes to thank FILI - The Finnish Literaturę Information
Centrę for providing a translation grant for this book.
wydawnictwo slowo/obraz terytoria, 80-244 Gdańsk, ul. Grunwaldzka 74/3
tel.: (058) 345 47 07 dział handlowy
tel.: (058) 341 44 13 redakcja
fax: (058) 520 80 63
ISBN 83-7453-710-8
131157502.003.png
Złotoskrzydła i skrzat
Podróż Słońca się skończyła za siostrami nie zdążyła
zabłąkana smużka dnia.
Już nad ziemię mrok się skrada, złotoskrzydła strachem blada
chciała już uciekać w siną dal,
Gdy zobaczyła, że z przeciwka idzie mały skrzat,
co właśnie wstał i wyszedł w nocny świat.
A przecież skrzat, przed zachodem słońca, nie odważy się
na ziemi spojrzeć na swój cień.
Popatrzeli sobie w oczy,
w głębi piersi skrzat wtem poczuł
osobliwy serca zryw.
Choć me oczy palisz, rzecze, pierwszy raz w mym życiu przecie
tak przecudny widzę dziwów dziw!
I choćbym nawet od tej jaśni miał postradać wzrok, w ciemnościach skrzatu
trudno zmylić krok. Nie odchodź, a do mojej groty zaprowadzę cię i tam ożenię z
tobą się!
131157502.004.png
Smużka na to: skrzacie złoty, życia kresem mrok twej groty, a ja nie
chce śmierci złej.
Wracać mi ostatni dzwonek, bo jak światła nie dogonię, nie przeżyję
nawet chwili tej!
I uleciała smużka światła, a samotny skrzat wędrując dalej myśli sobie tak: Dlaczego
jedni na tym świecie światła dziećmi są, A drudzy pokochali noc.
Reino Helismaa
131157502.005.png
Anioł
Zaczynam się niepokoić. Twarz Martesa za lekką czterokuflo-wą mgiełką kołysze się i
rozpływa. Jego dłoń leży na stole blisko mojej, widzę ciemne włosy na jej grzbiecie,
seksownie kościste stawy palców i nieco wypukłe żyły. Przysuwam swoją dłoń i wtedy -
zupełnie jak gdyby nasze ręce były połączone ze sobą ukrytą pod stołem gumką - dłoń
Martesa odskakuje błyskawicznie. Cofa się jak rak do swej jamy.
Patrzę mu w oczy. Na twarzy ma przyjacielski, otwarty i rozumiejący uśmiech. Sprawia
wrażenie nieziemsko ciepłego i całkowicie nieznajomego zarazem. Jego oczy to ikonki
na ekranie komputera, pozbawione wyrazu obrazki, za którymi kryją się niesamowite
dziwy, ale tylko dla tych, którzy potrafią je otworzyć.
- Dlaczego zaprosiłeś mnie na piwo? Czego się spodziewałeś?
Martes rozpiera się w swoim krześle. Taki jest swobodny. Taki
beztroski.
- Dobrej rozmowy.
- I niczego poza tym?
Martes patrzy na mnie, jakbym wyjawił mu o sobie coś nowego, coś irytującego, choć
jednocześnie błahego. Coś odrobinę kompromitującego, co jednak nie musi od razu
psuć dobrych stosunków zawodowych. Trochę tak, jakby zawiódł go dezodorant.
- Powiem ci szczerze, że ja się do tego nie nadaję.
Serce zaczyna mi walić w piersiach młotem, a język jest szybszy od myśli.
H 9
131157502.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin