11 Biblioteka Ksiąg Życia.docx

(49 KB) Pobierz

Biblioteka Ksiąg Życia

Wielu moich pacjentów relacjonuje, że wkrótce po przyłączeniu się do swojej grupy dusz udają się do budynku przypominającego bibliote­kę naukową. Po namyśle muszę się zgodzić z ideą, iż jest to standardowy wymóg - natychmiast po powrocie do świata dusz zaczynamy głębokie studia nad naszym przeszłym życiem. W swojej pierwszej książce wspo­mniałem o miejscu, w którym przechowywane są zapisy naszych wcieleń, i od tej pory bardzo wiele osób prosiło mnie o więcej szczegółów.

Pacjenci opisujący istnienie w świecie dusz budowli przypomina­jących ziemskie, wspominają także o bibliotece, a relacje na temat tego miejsca są zadziwiająco spójne. Na Ziemi pod pojęciem biblioteki ro­zumiemy usystematyzowany zbiór książek, skatalogowany tematycz­nie oraz alfabetycznie, z którego możemy zaczerpnąć pewne informa­cje. Na tytułowych kartach duchowych Ksiąg Życia widnieją imiona moich pacjentów. Może to wydawać się dziwne, lecz gdybym pracował z inteligentną istotą wodną z planety X, która nigdy nie była na Ziemi i której miejscem nauki byłby ocean, jestem pewien, że właśnie jakiś jego odpowiednik zobaczyłaby ona w świecie dusz.

Opowiadałem już o istnieniu duchowych sal lekcyjnych i przylega­jących do nich mniejszych pomieszczeń, gdzie uczą się pierwszorzęd­ne skupiska dusz, a także o małych, izolowanych salkach, w których dusze mogą przebywać zupełnie same, oddając się ze skupieniem stu­diom. Biblioteka natomiast jest czymś odmiennym. Wszyscy opisują ją jako olbrzymią salę o prostokątnym kształcie, z rzędami ciągnących się wzdłuż ścian regałów z książkami oraz stołów, przy których studiu­ją raczej nieznajome sobie dusze. Opis duchowej biblioteki przypomi­na układ przedstawiony na ilustracji 5, a powtarza się on u przeważają­cej większości badanych przeze mnie osób

 

Znajdujący się wewnątrz bibliotekarze-przewodnicy zwani są Ar­chiwistami. Są to niezwykle spokojne, przywodzące na myśl mnichów istoty, które pomagają zarówno przewodnikom, jak i uczniom z roz­maitych skupisk dusz odnaleźć potrzebne im informacje. Duchowe bi­blioteki służą duszom na wiele sposobów, w zależności od poziomu ich rozwoju. Pomoc świadczą im zarówno przewodnicy, jak i Archiwi­ści. Niektórzy z badanych po powrocie do świata dusz udają się do bi­blioteki sami, innym natomiast towarzyszą przewodnicy. Przewodnik może poczekać, aż uczeń rozpocznie pracę, po czym opuścić pomiesz­czenie. Zależy to od wielu czynników, na przykład od stopnia skompli­kowania badań i zakresu czasu, jaki chce zbadać uczeń. Dusze-uczniowie pracują w bibliotece, zazwyczaj samodzielnie (po tym jak Archiwi­sta pomoże im odnaleźć właściwą Księgę Życia), chociaż zdarza im się łączyć w pary dla wykonania jakiegoś konkretnego zadania.

Filozofia Wschodu utrzymuje, że każda myśl, słowo i czyn ze wszystkich przeszłych wcieleń, wraz ze wszystkimi wydarzeniami, w których braliśmy udział, zostały zapisane w Księgach Akaszy. Z po­mocą skrybów można w nich także ujrzeć przyszłe wydarzenia. Słowo Akasza" zasadniczo oznacza esencję wszelkiej pamięci wszechświata, która zapisuje każdą energetyczną wibrację egzystencji, jak audiowizu­alna taśma magnetyczna. Omawiałem już związki pamięci boskiej, nie­śmiertelnej i świadomej. Nasza ludzka koncepcja duchowych bibliotek jako miejsc poza czasem, w których poznajemy niewykorzystane oka­zje i naszą odpowiedzialność za przeszłe uczynki, jest przykładem ist­nienia takich związków. Mieszkańcy Wschodu wierzą, że substancja wszystkich przeszłych, obecnych i przyszłych wydarzeń zostaje zacho­wana w cząsteczkach energii, a następnie można ją odzyskać w świę­tych duchowych siedzibach dzięki odpowiedniemu zestrojeniu wibra­cji. Mam wrażenie, że koncepcja posiadania przez każdego z nas oso­bistych, duchowych rejestrów nie poczęła się w Indiach ani gdziekol­wiek indziej na Wschodzie. Jej początek tkwi w naszych duchowych umysłach, posiadających wiedzę o istnieniu takich zapisów, pochodzą­cą z okresu pomiędzy kolejnymi wcieleniami.

Uważam za niepokojące, że niektóre aspekty odzyskanej pamię­ci o duchowych bibliotekach mogą zostać wypaczone przez systemy religijne, których intencją jest straszenie ludzi. Istnieją pewne odła­my kultury Wschodu głoszące pogląd, że Księgi Życia są tym samym, co duchowe pamiętniki, które można wykorzystać jako dowód prze­ciwko duszy. Obrazy duchowych bibliotek interpretuje się jako sceny przygotowywania „procesów sądowych" przeciw zbłąkanym ducho­wym istotom w oparciu o karmiczne zapisy ich czynów. Uczyńmy ko­lejny krok w głąb tego nieszczęsnego systemu wiary i oto nagle okaże się, że stoimy przed przerażającym trybunałem, który ma wydać wyrok po wysłuchaniu zeznań dotyczących błędów popełnionych przez duszę w przeszłym życiu. Niektóre osoby o zdolnościach parapsychologicz-nych twierdzą nawet, że cieszą się przywilejem dostępu do przyszłych wydarzeń zapisanych w Księgach Akaszy i że potrafią odwrócić grożą­ce ich zwolennikom katastrofy, pod warunkiem oczywiście, że ci będą im całkowicie posłuszni.

Pomysłowość ludzka nie zna granic, jeśli chodzi o wzbudzanie stra­chu. Doskonałym przykładem jest lęk przed straszliwą karą dla osób, które popełniają samobójstwo. To prawda, że groźba znalezienia się poza obrębem nieba odstraszała od takiego czynu, lecz podejście takie jest niewłaściwe. Zauważyłem, że ostatnimi czasy nawet kościół kato­licki nie upiera się już tak bardzo, że samobójstwo jest grzechem śmier­telnym, podlegającym szczególnie surowej karze. Istnieje zatwierdzo­ny przez Watykan katechizm, który oznajmia, że samobójstwo jest czy­nem „wbrew prawu naturalnemu", lecz dodaje przy tym, iż „na sposób znany jedynie Bogu, istnieje okazja do zbawiennej skruchy". Zbawien­nej w znaczeniu sprzyjania jakiemuś dobremu celowi.

W następnym przykładzie poznamy przypadek pacjentki, która w ostatnim wcieleniu odebrała sobie życie. Opisuje ona rozpatrywa­nie swojego czynu w siedzibie biblioteki. Skrucha w świecie dusz czę­sto zaczyna się właśnie tutaj. Ponieważ będę omawiał jej czyn samo­bójczy, jest to dobry moment, by zastanowić się nad kilkoma kwestia­mi, o jakie byłem pytany w związku z samobójstwem i późniejszą karą za nie w świecie dusz.

Kiedy pracuję z pacjentami w stanie hipnozy, którzy w poprzednim życiu popełnili samobójstwo, najczęściej słyszę okrzyk: „O Boże, dla­czego byłem taki głupi!" Są to ludzie zdrowi fizycznie, których nie wy­niszczyła żadna ciężka choroba. Samobójstwo popełnione przez osobę - nieważne: starą czy młodą - której jakość życia na skutek ciężkiej choro­by została zredukowana niemal do zera, jest w świecie dusz traktowane inaczej niż kogoś, kto miał zdrowe, silne ciało. Chociaż wszystkie przy­padki samobójstw traktuje się z życzliwością i zrozumieniem, ludzie, którzy zabili się, choć byli zdrowi, muszą poddać się osądowi.

Z mojego doświadczenia wynika, że dusze, które zdały się na miło­sierdzie śmierci, nie mają poczucia klęski czy winy. Autentyczny przy­kład tego rodzaju zgonu brata i siostry podam w rozdziale dziewiątym dotyczącym wolnej woli. Kiedy cierpimy fizyczne męki nie do znie­sienia, mamy prawo uwolnić się od bólu oraz upokorzenia płynącego z faktu, iż traktuje się nas jak bezradne dzieci, podłączone do systemu podtrzymywania życia. W swoich badaniach nie spotkałem się z tym, by na duszy, która w ten sposób opuściła straszliwie zdewastowane cia­ło, ciążyło jakieś piętno.

Pracowałem także z dość dużą liczbą osób, które na wiele lat przed spotkaniem ze mną podjęły próbę samobójczą. Niektórzy z tych ludzi nadal znajdowali się w chaosie emocjonalnym, podczas gdy inni zdo­łali odsunąć od siebie myśli o samozagładzie. Przekonałem się o jed­nej rzeczy - jeśli ktoś twierdzi, że jego miejsce nie jest na Ziemi, nale­ży potraktować to bardzo poważnie. Może to być potencjalny przypa­dek samobójcy. Z mojej praktyki wynika, że pacjenci tacy mieszczą się w jednej z trzech duchowych kategorii:

1.  Młode, bardzo wrażliwe dusze, które rozpoczęły inkarnowanie na Ziemi, lecz spędziły tu niewiele czasu. Niektóre dusze z tej kategorii mają wielki kłopot z przystosowaniem się do ludzkiego ciała.
Znajdują je tak okrutnym, iż wydaje im się, że zagrożona jest sama ich egzystencja.

2.   Zarówno młode, jak i starsze dusze, które inkarnowały na innej planecie, zanim przybyły na Ziemię. Jeśli dusze te żyły w świa­tach mniej surowych niż Ziemia, mogą czuć się zdruzgotane pry­mitywnymi emocjami i wysoką gęstością ludzkiego ciała. To dusze hybrydyczne, które omawiałem w ostatnim rozdziale. Na ogół mają one poczucie przebywania w obcym ciele.

3.   Dusze poniżej poziomu III, które od momentu ich stworze­nia inkarnowały na Ziemi, lecz nie potrafią się skutecznie sto­pić ze swoim obecnym ciałem. Dusze te zasadniczo zaakcepto­wały inkarnację w ciele, którego umysł fizyczny jest całkowicie odmienny od ich nieśmiertelnego charakteru, jednak nie potrafią się odnaleźć w tym akurat konkretnym życiu.

Co spotyka dusze, które popełniły czyn samobójczy, choć miały zdrowe ciała? Otóż okazuje się, że czują się one niejako pomniejszo­ne w oczach przewodnika i swoich kolegów z grupy, bowiem złama­ły podjęte zobowiązanie. Zmarnowały okazję, wobec tego nie mają po­wodu do dumy. Życie jest darem, a wybranie przeznaczonego nam cia­ła wymagało naprawdę dużo wysiłku. Jesteśmy zatem kimś w rodza­ju jego kustosza, co oznacza, iż obdarzono nas zaufaniem. Moi pacjen­ci nazywają to zawarciem umowy. Zwłaszcza wówczas, gdy samobój­stwo popełnia młoda, zdrowa osoba, nasi nauczyciele uznają to za akt wielkiej niedojrzałości i wykręcenie się od odpowiedzialności. Nasi mistrzowie duchowi zaufali naszej odwadze i umiejętności radzenia sobie z trudnościami. Odnoszą się do nas z nieskończoną wręcz cierpli­wością, lecz dusze, które wielokrotnie przedwcześnie zerwały zawartą umowę, muszą liczyć się z ich niezadowoleniem.

Pracowałem kiedyś z młodym pacjentem, który rok wcześniej pró­bował popełnić samobójstwo. W trakcie seansu hipnozy odnaleźliśmy dowód na istnienie w przeszłych życiach wzorca autodestrukcji. Pod­czas spotkania z mistrzami po zakończeniu ostatniego wcielenia, mój pacjent usłyszał od jednego ze Starszych co następuje:

Kolejny raz pojawiłeś się tu przedwcześnie i czujemy się tym rozczarowani. Czy nie nauczyłeś się, że ten sam test staje się jeszcze trudniejszy z każdym nowym wcieleniem, które zbyt wcześnie kończysz? Twoje zachowanie jest samolubne, nie my­ślisz o cierpieniu bliskich, których pozostawiłeś na Ziemi. Ile jeszcze razy masz zamiar odrzucić doskonałe ciała, które ci dajemy? Powiadom nas, kiedy będziesz gotowy zaprzestać li­towania się nad sobą i niedoceniania swoich możliwości.

Nie przypuszczam, żebym kiedykolwiek słyszał cięższą repry­mendę na temat samobójstwa, wypowiedzianą przez członka Rady. Wiele miesięcy później pacjent ten napisał mi, że ilekroć przejdzie mu przez głowę samobójcza myśl, odsuwa ją natychmiast, bo bynajmniej nie ma zamiaru spotkać się z tym Starszym po kolejnej przedwczesnej śmierci. Niewielka sugestia pohipnotyczna z mojej strony ułatwia po­wracanie tej sceny do świadomego umysłu pacjenta i służy jako śro­dek odstraszający.

W przypadku samobójstw dotyczących zdrowych ciał, dusze za­zwyczaj spotykają się z dwiema rodzajami reakcji. Jeśli dusza nie jest wielokrotnym sprawcą, najczęściej zostaje dosyć szybko wysłana do nowego ciała, na własną prośbę zresztą, by nadrobić stracony po­przednio czas. Może się to zdarzyć już po pięciu latach od samobój­czej śmierci.

Dla tych dusz, które przejawiają tendencję do „wypisywania się", ilekroć sprawy przybierają zły obrót, przeznaczono miejsca, w któ­rych mogą okazać swą skruchę. Nie są to jednak jakieś niższe, ciemne rejony zarezerwowane dla grzeszników. Zamiast cierpieć męki w ja­kimś ponurym czyśćcu, dusze te mogą na ochotnika udać się na jakąś piękną planetę, z wodą, górami, drzewami, ale pozbawioną innych form życia. Nie mają one wówczas kontaktu z innymi duszami, poza sporadycznymi wizytami przewodnika, który pomaga im w refleksji nad sobą i swoimi czynami.

Istnieje wiele rozmaitych miejsc izolacji i muszę przyznać, że wszyst­kie one są straszliwie nudne. Być może o to właśnie chodzi. Podczas gdy ty przez jakiś czas „grzejesz ławę", twoi koledzy kontynuują zmagania z nowymi wyzwaniami. Najwyraźniej zaaplikowanie takiego lekarstwa odnosi skutek, bowiem dusze te wracają do swoich grup odświeżone, lecz jednocześnie z poczuciem straty wielu ciekawych okazji do osobi­stego rozwoju. Niemniej jednak są dusze, które nigdy nie przystosują się do warunków ziemskich. Słyszałem, że niektóre z nich dostają dla swo­ich przyszłych inkarnacji nowe miejsca przeznaczenia.

Kolejne dwa przykłady dotyczą pobytu dusz w duchowych biblio­tekach i wpływu, jaki wywarło na nie ujrzenie własnej Księgi Życia. Kobieta z przykładu 29, samobójczyni, ogląda serię alternatywnych wyborów, których mogła dokonać w życiu, zaprezentowanych w czte­rech współistniejących sekwencjach czasu. Pierwsza taka sekwencja dotyczyła aktualnego życia. W scenach tych odegra ona raczej rolę obserwatorki niż uczestniczki. W przykładzie 30 dusza obejrzy scenę z przeszłego życia, która zakończy się zupełnie inaczej niż w rzeczywi­stości. W obu przykładach chodzi o pokazanie możliwości wyboru, ja­kie mamy w życiu.

Przykład 29

Amy powróciła do świata dusz z małej wioski w Anglii, gdzie w roku 1860 odebrała sobie życie w wieku szesnastu lat. Dusza ta bę­dzie czekała sto lat na kolejną inkarnację, bowiem żywi ona wielkie wątpliwości co do swoich umiejętności radzenia sobie z przeciwnościami losu. Amy utopiła się w wiejskim stawie, ponieważ, choć niezamęż­na, była w ciąży. Jej kochanek Thomas zginął tydzień wcześniej, kiedy zawalił się słomiany dach, który reperował. Dowiedziałem się, że oboje młodzi byli w sobie zakochani i mieli zamiar się pobrać. W transie hip­notycznym Amy powiedziała mi, że kiedy Thomas zginął, uznała, iż jej życie się skończyło. Twierdziła, że nie chciała ściągać hańby na swo­ją rodzinę, będąc pewną, że plotkarze z wioski wzięliby ją na ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin