Jożin z Bażin
Poczulem przyrody zew – maluchem przed siebie gnam
W sumie troche spieszemy – więc na skróty ruszam tam
Gdzie w mokradlach grasuje ta ta bestia straszliwa
Co poziera miastowych – Jożin się nazywa
Jożin z Bażin pełznie przez moczary
Jożin z Bażin znów szuka ofiary
Jożinn z Bażin już ostrzy siekacze
Jożin z Bazin krysiedła wyskacze
Trzeba się go pozbyć – jak to zrobić - dobrze wiem
I jutro Jożina z samochodu opylem
Wstawka
Przejeżdziołem przez wioche – zatrzymalem się na znak
To kierownik wita mnie – leje wódke – gada tak
Łeb Jożina zdobąć ha – reszte bajki znasz już sam
Oprócz reki córki mej PgRu pół ci da
Mówie mu że prosiek mieć – no somolota
Jutro Jożin będzie wasz – to prosta robota
Wsistko załatwione w myk – wzbijam się po chmury
Bu Jożina nawozem przypudrować z góry
Jożin z Bażin biały jak lilija
Jożin z Bażin już manatki zwija
Jożin z Bażin do szciany przyparty
Jożin z Bażin skończyły się żarty
Złapalem Jożina – nie wypuszcze o ho ho
Jak zabraknie kasy to - to go sprzedam do ZOO
roman1962