Adam 4-02.pdf

(2834 KB) Pobierz
137111228 UNPDF
N r 4 ( 4 5 )
4 ' 2 0 0 2
I N D E K S 3 4 3 7 8 1
I S S N 1 4 2 5 - 4 5 5 7
C e n a 6 , 5 0 z ∏
( w t y m 7 % V A T )
137111228.009.png 137111228.010.png 137111228.011.png 137111228.012.png 137111228.001.png 137111228.002.png
wasza rubryka
Przysy∏asz list z opisem swoich ulubionych sytuacji
seksualnych, a Adam pisze wed∏ug tego scenariusza
tekst i ilustruje go odpowiednimi zdj´ciami. W listach nie
zapomnijcie o nag∏ówku „Marzenia do Spe∏nienia“.
Ca∏kiem niedawno zainteresowa∏o mnie kolarstwo. Jak wiadomo,
wytrawny kolarz musi mieç odpowiedni sprz´t. Ja taki posiadam.
Szczególnie podnieca mnie jazda w obcis∏ych kolarkach, z opi´tym
fiutem i jajami. Ich szczup∏e bioderka, na nich opi´te kolarki ze sto-
jàcym penisem, bia∏e skarpety i adidasy.
Darek
No tak, Darku. Kolarze mogà podniecaç, gdy˝ oddzia∏ujà na
wyobraêni´, ale z Twojego opisu wynika jasno, ˝e oprócz zaintere-
sowania tym sportem jesteÊ tak˝e nami´tnym fetyszystà m´skich
stóp i tego, co si´ na nich znajduje, czyli skarpet (bia∏ych) oraz adi-
dasów. Adam doskonale rozumie te fantazje, poniewa˝ jego tak˝e
podniecajà adidasy i bia∏e skarpetki. Jednak Adam nie ogranicza si´
tylko do oczekiwania na wiosn´ i wypatrywania na ulicy rosnàcej
liczby ch∏opaków na rowerach. Wtedy rzeczywiÊcie podniecajà nie
tylko spodenki z lycry, ale tak˝e nogi ch∏opaków, okryte jedynie
krótkimi obcis∏ymi spodenkami. Ale ju˝ teraz, w wiosenne pluchy,
mo˝emy na przystankach wypatrzyç przystojniaków w dresach lub
d˝insach, którzy noszà na nogach bia∏e adidasy i skarpetki.
Rozumiemy jednak, ˝e autora listu interesujà najbardziej sprawy
zwiàzane z technicznà stronà kolarstwa oraz z ubiorem sportowym.
Ciekawe, Darku, czy do „sprz´tu” kolarskiego zaliczy∏eÊ równie˝
fiuty facetów je˝d˝àcych na rowerze?
DUPA
kolarza
Niemal w tej samej chwili wjecha∏em
na zakr´t i przede mnà ukaza∏a si´ pi´kna
dupa innego rowerzysty. Te˝ nieêle peda-
∏owa∏, ale widocznie ja robi∏em to szyb-
ciej, skoro go dop´dzi∏em. Zwolni∏em,
aby przyjrzeç si´ temu okazowi. G∏ow´
okrywa∏ mu kolarski he∏m. Wystajàce
w∏osy zapowiada∏y, ˝e jest doÊç krótko
przystrzy˝ony. Potem w miar´ szeroka,
opalona szyja (domyÊli∏em si´, ˝e chodzi
na solarium) i szerokie jak cholera bary,
z których wyrasta∏y dwie mi´siste ∏apy.
W∏aÊciwie z potocznego poj´cia „r´ki“
niewiele tutaj pozosta∏o. Na tych olbrzy-
mich bicepsach studenci medycyny mo-
gliby pobieraç lekcje anatomii. Ka˝dy
mi´sieƒ by∏ bardzo napi´ty. Musia∏ moc-
no i sztywno trzymaç kierownic´. Napi´-
cie ràk powodowa∏o te˝ uwidocznienie
mi´Êni barku, które dawa∏y prawdziwy
koncert pod obcis∏à koszulkà.
Mrowienie w kroku si´ wzmog∏o i tym
razem zaobserwowa∏em, ˝e mój fiut za-
czà∏ powi´kszaç swoje rozmiary. Nie
chcia∏em jednak dopuÊciç do sytuacji,
w której b´d´ musia∏ wyminàç goÊcia ze
stojàcym kutasem. To by∏aby kompro-
mitacja. Nic nie mog∏em jednak na to
poradziç, kiedy spojrza∏em na jego ide-
alnà, pozbawionà jakichkolwiek znamion
przet∏uszczenia tali´. Potem zatrzyma-
∏em si´ d∏u˝ej, poniewa˝ moim oczom
ukaza∏y si´ opi´te, kràg∏e, wypuk∏e po-
Êladki, które w rytm ruchu nóg przesu-
wa∏y si´ raz wy˝ej, a raz ni˝ej. To po-
Wybra∏em ma∏o ucz´szczanà drog´. Po
d∏ugiej zimie nie by∏em pewien swojej
umiej´tnoÊci kierowania rowerem na
tyle, aby zaryzykowaç ruchliwà tras´.
Dzieƒ wydawa∏ si´ ciep∏y, ale powietrze
nie zdà˝y∏o si´ jeszcze wystarczajàco
nagrzaç i moje krótkie, obcis∏e spoden-
ki wzbudza∏y ma∏à sensacj´.
Po kilkudziesi´ciu minutach zniknà∏em
jednak z oczu przechodniom i odda∏em
si´ wysi∏kowi fizycznemu. Dupa bola∏a
mnie coraz bardziej, a wàskie siode∏ko
dawa∏o si´ we znaki nie tylko moim po-
Êladkom i koÊci ogonowej, ale tak˝e pro-
stacie. Od d∏u˝szej chwili odczuwa∏em
bardzo przyjemne mrowienie. Co chwila
wydawa∏o mi si´, ˝e kutas mi staje, ale
prawda by∏a taka, ˝e ani o tym myÊla∏.
„Dobry masa˝ przed ruchaƒskiem” – po-
myÊla∏em i sam uÊmiechnà∏em si´ do
swoich zbereênych myÊli.
10
137111228.003.png 137111228.004.png
dzia∏a∏o na mojà wyobraêni´ tak bardzo, ˝e zobaczy∏em je zu-
pe∏nie go∏e i z wra˝enia wyjecha∏em na Êrodek jezdni. Przed∏u-
˝eniem tych wspania∏ych kràg∏oÊci by∏y najpi´kniejsze nogi,
jakie kiedykolwiek widzia∏em. To musia∏ byç skoƒczony twór
greckich bogów. DomyÊla∏em si´, ˝e mi´Ênie, które drga∏y pod
Êniadà cerà ch∏opaka, wykuwa∏ w swojej kuêni sam Hefajstos,
i tak samo by∏y twarde, jak kute przez niego tarcze. Ca∏oÊç
koƒczy∏y bia∏e skarpetki i buty.
Nie wiem, jak d∏ugo przyglàda∏em si´ temu goÊciowi, ale
w chwili kiedy przesta∏em lustrowaç jego cia∏o, zobaczy∏em je-
go oczy wbite w lusterko i patrzàce na mnie z zaciekawieniem.
W tym momencie stwierdzi∏em, ˝e wystarczy, i postanowi∏em
go wyprzedziç. Trudno. Mój kutas stanà∏ d´ba i nic nie mog∏em
na to poradziç. Kiedy jednak ju˝ mia∏em wyprzedziç ch∏opaka,
nie mog∏em si´ powstrzymaç, aby nie spojrzeç mu prosto
w twarz i mi´dzy nogi. Sta∏o si´ odwrotnie. Najpierw rzuci∏em
wzrokiem na siode∏ko i zobaczy∏em ogromny wór, ledwie skry-
wany przez lycrowe spodenki, oraz pó∏wzwiedzionego kutasa.
Potem by∏o spojrzenie w oczy, nag∏y zwrot kierownicà, wstrzàs
– i obaj wylàdowaliÊmy w rowie.
Przez chwil´ nie mogliÊmy otrzàsnàç si´ z szoku. Ko∏a na-
szych rowerów kr´ci∏y si´ w powietrzu, a mnie kr´ci∏o si´ w g∏o-
wie. Zaczà∏em go przepraszaç i wycieraç z wiosennego b∏ota.
Wyciàgnà∏em chusteczki higieniczne i wyciera∏em jego nogi.
Sta∏ nieruchomo. W pewnym momencie zobaczy∏em, ˝e mimo
stresujàcej sytuacji jego wzwód zaczà∏ osiàgaç pokaêne rozmia-
ry. Uda∏em, ˝e nic nie widz´, mamrota∏em coÊ pod nosem i wy-
ciera∏em dalej. Ch∏opak rozejrza∏ si´ dooko∏a i nag∏ym ruchem
prawej r´ki wyciàgnà∏ swojego olbrzymiego kutasa i obwis∏e ja-
ja, a drugà r´kà chwyci∏ mnie za w∏osy i przysunà∏ do swojego
krocza. „Jak ju˝ polerujesz, to wyli˝ wszystko” – szepnà∏.
Nie trzeba mnie by∏o dwa razy zach´caç. Najpierw zabra∏em
si´ za jego wiszàce jaja, które na przemian wk∏ada∏em sobie do
ust. Kiedy liza∏em je poÊrodku, oba spoczywa∏y na moich po-
liczkach. Spojrza∏em na jego spodenki i zobaczy∏em, ˝e sà ju˝
powa˝nie obÊlinione Êluzem. Przesunà∏em j´zykiem po jego d∏u-
gim chuju i znalaz∏em si´ przy olbrzymim ∏bie, na którego czu-
beczku czeka∏a na mnie s∏onawa, lepka kropelka Êluzu. To po-
budzi∏o moje zmys∏y i ∏apczywie wpakowa∏em sobie jego pyt´
w usta. Ciàgnà∏em jakbym pompowa∏ sobie d´tk´ w rowerze.
Czu∏em, jak roÊnie, pulsuje i staje si´ coraz bardziej twardy.
W tym momencie us∏ysza∏em: „A teraz czeka ci´ nagroda.”
Podniós∏ mnie, rzuci∏ na zbocze rowu i zdar∏ moje kolarki. Na
swoich poÊladkach poczu∏em jego grab´, a potem – jak j´zy-
kiem wciska si´ w mojà dziurk´. Robi∏ to tak nami´tnie, ˝e po
chwili zapomnia∏em o ca∏ym Êwiecie, a ciàgle kr´càce si´ ko∏a
i b∏yszczàce szprychy dzia∏a∏y na mnie niczym seans hipnotycz-
ny. Potem domyÊli∏em si´, ˝e naÊlini∏ mojà dup´ wystarczajàco,
i czu∏em si´ gotów do przyj´cia jego olbrzyma. Robi∏ to delikat-
nie. Ja rozluêni∏em si´ maksymalnie i zacisnà∏em z´by. WejÊcie
podzieli∏ na trzy etapy. Za pierwszym pchni´ciem wprowadzi∏ we
mnie swój wielki ∏eb, za drugim wszed∏ do po∏owy i dopiero za
trzecim poczu∏em, jak wciska si´ we mnie do samego koƒca.
Wypià∏em si´ maksymalnie. Chcia∏em, aby we mnie by∏. Kiedy
wszed∏ po same jaja, które dotkn´∏y moich, zatrzyma∏ si´, ale
zaraz potem zaczà∏ si´ doÊç szybko poruszaç. Ja po raz kolej-
ny zatraci∏em si´ ca∏kowicie w jego ramionach. Nie wiem, jak
d∏ugo mnie jeba∏, ale bez dotykania swojego fiuta spuÊci∏em si´
ze trzy razy. By∏ Êwietny. Nagle poczu∏em, ˝e wychodzi ze mnie,
i zobaczy∏em, ˝e szybko przesuwa po swoim chuju r´kà. Wy-
starczy∏o kilka sekund, aby na moje plecy polecia∏a fontanna je-
go goràcej i g´stej spermy. Reszta wylàdowa∏a na ramie moje-
go roweru. Ch∏opak pospiesznie star∏ swoje nasienie z moich
pleców, za∏o˝y∏ spodnie i odjecha∏. A ja le˝a∏em w rowie. Przy-
sunà∏em si´ do ramy rowerowej i zliza∏em z niej obfità sperm´
mojego przydro˝nego kochanka.
Po po∏udniu na imprezie moi kumple opowiadali o dziwnym
przypadku. Podobno jadàc samochodem widzieli rowerzyst´,
który na poboczu wylizywa∏ swój rower. Ciekawe...
Adam
11
137111228.005.png 137111228.006.png
PO NASZEJ STRONIE SZAFEK
O tym, ˝e praca nie zawsze musi byç
udr´kà, a nawet mo˝na jà po∏àczyç
z przyjemnoÊcià, przekona∏em si´ pra-
cujàc we wroc∏awskim Cussonsie
(dawnej Pollenie).
czego jest si´ „nara˝onym“ na mi∏y widok
musku∏ów m∏odych i troch´ starszych
byczków, intensywny zapach ich potu,
a czasami na mimowolny dotyk i ocieranie
si´ o nich, co koƒczy si´ mrowieniem na
jajach i pr´˝eniem si´ kutasa, nieraz pro-
wadzàcym nawet do wyp∏ywu nasienia.
Po takiej ekstazie z regu∏y oddalam si´
wustronne miejsce, czyli do przegródki
w WC, gdzie nabieram na palce resztki
w∏asnego „mleka“, wàcham i zlizuj´, wy-
obra˝ajàc sobie, ˝e nale˝y ono do faceta,
o którego przed chwilà si´ otar∏em.
By∏ ciep∏y i duszny lipcowy wieczór. Do-
chodzi∏a dwudziesta druga, czyli koniec
mojej harówki. Gdy wszed∏em do szatni,
przez którà przechodzi∏o si´ do kabin
z natryskami, zobaczy∏em dwie otwarte
szafki, a spod prysznica dochodzi∏ szelest
wody. Zdziwi∏o mnie to, bo nie by∏o s∏y-
chaç ˝adnych rozmów – rzecz tu nienatu-
ralna, gdy pod prysznicami stoi wi´cej ni˝
jedna osoba. W powietrzu unosi∏ si´ in-
tensywny i ci´˝ki zapach samczego potu,
na co mój kutas natychmiast stanà∏ d´ba.
Serce zacz´∏o mi ∏omotaç, ciÊnienie tak
podskoczy∏o, ˝e czu∏em t´tno w dolnej
g∏ówce, a do g∏owy przychodzi∏y seksual-
ne skojarzenia.
Potwierdzi∏y si´, gdy przez szpar´ mi´-
dzy ˝elaznymi szafkami zobaczy∏em
dwóch wysokich i pot´˝nie zbudowa-
nych ∏ysoli, których wczeÊniej nie wi-
dzia∏em, ale z zakurzonych ubraƒ le˝à-
cych na ∏awce domyÊli∏em si´, ˝e sà
zdzia∏u proszków. Zresztà do dêwigania
50-kilogramowych worów doskonale si´
nadawali. Mieli szerokie, wypuk∏e i ow∏o-
sione torsy, jak na doskona∏ych rozp∏od-
ników przysta∏o, a barczyste, pi´knie wy-
rzeêbione ramiona i uda powodowa∏y, ˝e
nie mog∏em od nich oderwaç oczu. Ich
jaja to by∏y du˝e, kuliste zbiorniki nasien-
ne, le˝àce w d∏ugich workach moszno-
wych. Grube, stojàce chuje dochodzi∏y
im prawie do p´pków. Stojàc pod jednym
strumieniem wody intensywnie si´ ca∏o-
wali, ssàc swoje d∏ugie i mi´siste j´zory,
wargi i koƒce uszu. W pewnym momen-
cie jeden z nich w mgnieniu oka zszed∏
do parteru i wciàgnà∏ nabrzmia∏à i soczy-
stà grà˝el kolegi do mordy, d∏awiàc si´
nià. Gdy zaczà∏ ciàgnàç, da∏y si´ s∏yszeç
g∏oÊne cmokania i mlaski. Stojàcy sa-
miec jeszcze bardziej si´ wyprostowa∏,
wzià∏ wi´kszy rozkrok, wypià∏ biodra do
przodu i porusza∏ nimi. Mia∏ zamkni´te
oczy, a z jego ust wydobywa∏y si´ poj´-
kiwania.
Ja w tym czasie, aby zwi´kszyç sobie
rozkosz, wyjà∏em z le˝àcych pod ∏awà bu-
tów jednego z nich przepocone skarpety
iprzytknà∏em do nosa, a ich ostry zapach
spot´gowa∏ erekcj´ mojego pokrytego ju˝
Êluzem cz∏onka, którego wyciàgnà∏em
z dresów i rytmicznie posuwa∏em.
Wpewnej chwili coÊ mnie tkn´∏o i spoj-
rza∏em w bok, ku wejÊciu. Po drugiej stro-
nie oszklonych drzwi sta∏ m∏ody, 21-letni
stra˝nik Robert, którego zaciekawi∏o Êwia-
t∏o Êwiecàce si´ tak d∏ugo w ∏aêni. Moje
przera˝enie trwa∏o jednak krótko, gdy˝ za-
uwa˝y∏em, ˝e i on trzyma wielkà ∏ap´
w rozporku i g∏adzi swojà g∏owic´. Kiwnà-
∏em na niego g∏owà, aby wszed∏, i r´koma
pokaza∏em, ˝e chc´ mu ciàgnàç pa∏´. Po
parunastu sekundach wahania sta∏ przy
mnie i utkwi∏ wzrok w szparze mi´dzy
szafkami. By∏ to blondyn, Êci´ty na je˝a,
typu atletycznego, o masywnej szyi
i ogólnie byczkowaty. Nie czekajàc, usia-
d∏em na ∏awce przed nim i zaczà∏em ssaç
mu chuja z wielkim zapa∏em. Ale ˝e by∏
gruboÊci szklanki, to za g∏´boko mi nie
wchodzi∏ do mordy, i tak ju˝ maksymalnie
rozciàgni´tej. Dla urozmaicenia mu do-
znaƒ liza∏em i bra∏em do ust jego jaja o sil-
nym samczym zapachu. J´zorem zaczà-
∏em mu smagaç wiàzade∏ko, ˝o∏àdê
i dziurk´ w niej, skàd sàczy∏ si´ strumycz-
kiem Êluz, klarowny i b∏yszczàcy. Wsze-
d∏em tam j´zykiem i jak rynienkà zasysa-
∏em ten cudowny p∏yn m∏odego ogiera. Po
chwili role si´ zamieni∏y i teraz Robert do-
rwa∏ si´ do mojego twardego i rozpalone-
go dràga. PodciÊnienie panujàce w jego
mordzie i smagania g∏ówki spr´˝ystym j´-
zykiem doprowadza∏y mnie do takiego
stanu, ˝e ca∏y czas musia∏em uwa˝aç,
aby nie walnàç glutem w jego gardziel.
Rozpià∏em mu pasek, opuÊci∏em spod-
nie do kolan i zajà∏em si´ jego poÊladka-
mi, pokrytymi z∏otawym ow∏osieniem,
Najwi´kszym plusem harówki w tym za-
k∏adzie sà upa∏y towarzyszàce produkcji
proszków, myde∏ i p∏ynów do prania.
Zmuszajà one pracujàcych tam facetów
do ubierania si´ doÊç skàpo, w wyniku
12
137111228.007.png
oraz g∏´bokim rowkiem mi´dzy nimi. On
zgià∏ si´ w po∏owie, aby u∏atwiç mi dosta-
nie si´ do najg∏´bszych zakamarków jego
dupska. Ja przykucnà∏em za nim i r´koma
rozsunà∏em jego poÊladki. Ukaza∏a si´
bràzowa rozetka odbytu, otoczona g´stym
ow∏osieniem. Da∏em do zrozumienia temu
m∏odemu ogierowi, aby sam przytrzyma∏
swoje poÊladki w rozwarciu, a ja dotyka-
∏em palcami tej szczelnie zamkni´tej
szparki. Mój nos rozkoszowa∏ si´ jej zapa-
chem, a j´zyk cierpkim nieco smakiem.
Wszed∏em g∏´boko nosem i ustami po-
mi´dzy te dwie pó∏kule i intensywnie liza-
∏em dziurk´. Rozluêni∏a si´, a ja mog∏em
j´zorem posuwaç go g∏´boko niczym chu-
jem. Ow∏osione wewn´trzne powierzchnie
ud przyjemnie pociera∏y moje policzki, co
wywo∏ywa∏o u mnie poczucie b∏ogostanu,
ciep∏a i bezpieczeƒstwa.
Po chwili wsta∏em i powoli, ale stanow-
czo wt∏acza∏em swojego twardziela do
przyciasnej dziury Roberta, która rytmicz-
nie kurczy∏a i rozluênia∏a swoje zwieracze.
Gdy moje 23 cm by∏y ju˝ po jaja zanurzo-
ne w jego otch∏ani, wykona∏em zbyt silne
uderzenie biodrami i stra˝nik wyr˝nà∏ g∏o-
wà o szafk´. Po ∏aêni rozszed∏ si´ ∏oskot
˝elastwa, po czym zapanowa∏a cisza
i zbiorowa konsternacja po obu stronach
szafek. Zauwa˝y∏em tylko, jak jeden
z byczków w poÊpiechu wyjmowa∏ swoje-
go wa∏a z dupy partnera i ka˝dy stanà∏
pod osobnym natryskiem. Atmosfera jed-
nak szybko poprawi∏a si´, gdy krzyknà∏em
g∏oÊniej, ˝e robimy to samo, i zapropono-
wa∏em dokoƒczenie tego wspólnie. Nasze
jaja p´ka∏y przecie˝ od buzujàcego w nich
nadmiaru spermy.
Robert zamknà∏ drzwi wejÊciowe od
wewnàtrz i przeszliÊmy na drugà stron´
rz´du szafek. Po krótkim zapoznaniu si´
z Arkiem i Hubertem wiedzieliÊmy, ˝e je-
steÊmy maksymalnie nagrzani i napaleni
na siebie. Trudno mi w tym momencie
opisaç wszystkie pozycje, bo pierdolili-
Êmy si´ na wszystkie mo˝liwe sposoby,
spontanicznie i bez ograniczeƒ. Zacz´∏o
si´ od fascynacji naszymi cia∏ami, doty-
kania, poca∏unków, lizania pod pachami
ilekkiego przygryzania koƒcówek uszu.
Najbardziej rajcowa∏a mnie sytuacja,
gdy w obroty zosta∏ wzi´ty stra˝nik, naj-
m∏odszy z nas, a co najwa˝niejsze – dzie-
wiczy i niezaspokojony do koƒca przez
swojà dziewczyn´. Usiad∏ na sto∏ku,
a mi´dzy jego udami ulokowa∏ si´ Arek,
który pieÊci∏ mu jaja, liza∏ dziur´, g∏´boko
oddycha∏ jej odorem, natomiast Hubert
ssa∏ Robertowi pa∏´. Ja w tym czasie
Êciàgnà∏em Robertowi buty. Doszed∏ mnie
mocny zapach, który tak uwielbiam. Zsu-
nà∏em mu skarpety i zajà∏em si´ myciem
jego stóp j´zykiem. Zw∏aszcza trudny do
opisania zapach mi´dzy palcami wywo∏y-
wa∏ przyjemne zawroty g∏owy. Przerwa-
∏em to jednak i dorwa∏em si´ do odbytów
Arka i Huberta. Lizaƒsko ow∏osionych
otworów, mocno rozjebanych i domagajà-
cych si´ pieszczenia, w po∏àczeniu z je-
biàcym smrodem i ciep∏em ich poÊlad-
ków, by∏o nadzwyczaj podniecajàce.
Gdy Robert zauwa˝y∏ mojà b∏yszczàcà
i ociekajàcà Êluzem pa∏k´, kaza∏ wsadziç jà
sobie w usta. Po smaku wydzielin wyczu∏
zbli˝ajàcy si´ wytrysk. W∏o˝y∏ r´k´ mi´dzy
moje uda, z∏apa∏ za moje poÊladki i przy-
ciàgnà∏ jeszcze bardziej do siebie. To do-
datkowo wzmog∏o si∏´ mojego wytrysku.
Stanà∏em sztywno i z poj´kiwaniem odda-
∏em obfità salw´ Êmietany w jego m∏o-
dzieƒczà mord´. Dotyka∏em jego porusza-
jàcej si´ krtani, aby czuç, jak po∏yka to, co
ze mnie wytrysn´∏o. Nasze ruchy by∏y
zgrane: raz – wytrysk, dwa – ruch krtani.
Aby przyspieszyç fina∏ naszych mi∏o-
snych ekscesów, Arek zajà∏ si´ ruchaniem
Roberta w dupsko, a Hubert to samo robi∏
ze mnà. Zgià∏em si´ wpó∏, wypinajàc za-
dek, i r´koma rozstawi∏em na boki poÊlad-
ki. Aby rozluêniç moje napi´te zwieracze,
Hubert liza∏ mi szpar´: na przemian deli-
katnymi ruchami koniuszka j´zyka oraz
d∏ugimi i wdzierajàcymi si´ do Êrodka po-
ciàgni´ciami. W koƒcu poczu∏em, jak jego
taran rozrywa mojà dziur´, kilkakrotnie
wchodzi i ca∏kowicie wychodzi ze mnie.
Widocznie opór, jaki napotyka∏, musia∏ go
bardzo rajcowaç. Jego jaja uderza∏y
o moje uda i zapragnà∏em poczuç
w ustach zawartoÊç tych zbiorników, jed-
nak Hubert poÊpieszy∏ si´ i z mego odby-
tu zacz´∏a wyp∏ywaç sperma, Êciekajàc
po wewn´trznych stronach ud. Gdy wy-
ciàgnà∏ swego ˝upana, zwieracze wyrzu-
ci∏y nadmiar nasienia.
UmyliÊmy si´ szybko i do∏àczyliÊmy do
pozosta∏ych, którym pierdolenie przecià-
ga∏o si´ za bardzo. Ja wszed∏em pod dup-
czonego Roberta i zaczà∏em intensywnie
doiç jego chuja, przy czym by∏o slychaç
g∏oÊne zasysanie i mlaski. Hubert nami´t-
nie ssa∏ mu j´zyk. Arek, chcàc doprowa-
dziç stra˝nika do fina∏u, wyszed∏ z niego
i wsadzi∏ mu swoje ow∏osione ∏apsko g∏´-
boko, na wysokoÊç dwóch trzecich
przedramienia! Przy wyjmowaniu rozsze-
rza∏ palce, aby spot´gowaç rozkosz. Kilka
takich szybkich ruchów i Robert wystrze-
li∏ d∏ugim, bia∏ym i g´stym szampanem
w moje gard∏o.
Do zaspokojenia pozosta∏ jeszcze tylko
Arek, wi´c po∏o˝y∏ si´ w szerokim rozkro-
ku na posadzce. Hubert ukl´knà∏ z boku
jego g∏owy i wsadzi∏ mi swego chuja
w usta, ja trzyma∏em swojà ∏ap´ w jego
dziurze, wykonujàc ruchy w ró˝nych kie-
runkach, a od obciàgania i trzepania kuta-
sa Arka tym razem by∏ Robert. Szybko da-
∏o to efekt i stra˝nik pokrzepi∏ si´ dawkà
spermy od stuprocentowego byka. Na za-
koƒczenie by∏y jeszcze poca∏unki, przytu-
lanie si´, mycie pod prysznicem i – na pa-
miàtk´ – wymiana zu˝ytych, przepoco-
nych, nasiàkni´tych moczem, spermà
i Êluzem majtek.
Po paru podobnych spotkaniach Robert
rozsta∏ si´ ze swojà dziewczynà i prze-
szed∏ ca∏kowicie na naszà stron´. Spoty-
kamy si´ we czwórk´ nie tylko w fabryce
i nie tylko przy piwie. Je˝eli pracujesz
w Cussonsie, to zapraszamy do naszego
grona. Nie musisz byç byczkiem jak my –
wystarczy, gdy b´dziesz m∏ody i spra-
gniony silnych, m´skich i opiekuƒczych
ramion, zapachu i ciep∏a m´skich cia∏.
Krzysztof
/adres w redakcji/
13
137111228.008.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin