Emilie Richards - Romans z nieznajomą.pdf

(906 KB) Pobierz
39110936 UNPDF
39110936.002.png
EMILIE RICHARDS
ROMANS Z NIEZNAJOM Ą
Tytuł oryginału: Woman Without A Nam
 
PROLOG
Norbert Colter nie zakochał si ę w Pary Ŝ u. Podczas tygodniowego pobytu w Mie ś cie
Ś wiatła noc ą spacerował po Polach Elizejskich, a w dzie ń patrzył na l ś ni ą c ą w blasku sło ń ca
wst ę g ę Sekwany. Jadał coq au vin i haricot de mouton w romantycznych kafejkach oraz
sypiał w nieskazitelnej po ś cieli najlepszych paryskich hoteli. Ale nie poddał si ę magii Pary Ŝ a.
Przyjechał tutaj w interesach i nie oczekiwał Ŝ adnych szczególnych wra Ŝ e ń . Od dawna
miał zwyczaj kolekcjonowa ć miasta równie beznami ę tnie, jak zbierał dzieła sztuki z okresu
renesansu. Codziennie pozwalał sobie przez pewien czas obserwowa ć ś wiat, lecz podró Ŝ e
były tylko zaj ę ciem akademickim, poniek ą d ć wiczeniem intelektu.
Teraz Norbert od godziny siedział na ławce w Ogrodzie Luksemburskim, ko ń cz ą c
notatki. W otoczeniu równiutkich klombów, palm w wielkich donicach oraz spacerowiczów,
niekiedy podnosił głow ę , aby poobserwowa ć spektakl. W to letnie przedpołudnie chyba
wi ę kszo ść pary Ŝ an znalazła jak ąś wymówk ę , aby uda ć si ę do parku. W pewnej chwili jego
uwag ę zwróciła młoda kobieta, której widok podziałał na niego zdumiewaj ą co silnie.
Poruszała si ę z wdzi ę kiem, mijaj ą c grupki wielbicieli sło ń ca i dzieci szykuj ą cych si ę
do puszczania łódeczek na płytkim stawie. Miała na sobie prost ą , czarn ą sukienk ę opinaj ą c ą
biodra i piersi, rozci ę t ą z boku na tyle wysoko, Ŝ e odkrywała smukłe, kremowe udo.
Niezale Ŝ nie od tego, sk ą d pochodziła ta kreacja - z butiku Chanel czy te Ŝ z wyprzeda Ŝ y w
Bon Marche - wygl ą dała tak, jakby została stworzona z my ś l ą o tej dziewczynie.
Norbert zauwa Ŝ ył równie Ŝ szczególny sposób chodzenia nieznajomej. Przy ka Ŝ dym
kroku lekko unosiła si ę na palcach, jakby chciała wznie ść si ę a Ŝ do nieba, oraz łagodnie, lecz
prowokuj ą co kołysała biodrami. A ciało Norberta, od dawna pozbawione seksu, natychmiast
zareagowało na tak ą podniet ę .
Kobieta wygl ą dała jak galijska le ś na nimfa - jej l ś ni ą ce, kasztanowe włosy z rudawym
odcieniem lekko falowały na ramionach, a nogi o długo ś ci równie imponuj ą cej, co wyob-
ra ź nia Francuzów, były bardzo zgrabne. Mimo to Norbert nie całkiem rozumiał, dlaczego
nieznajoma tak szybko obudziła jego libido. Widywał w Pary Ŝ u pi ę kniejsze dziewczyny.
Nale Ŝ ała do nich na przykład ta, z któr ą wczoraj jadł kolacj ę . Spotkanie miało charakter
słu Ŝ bowy, lecz bez trudu zako ń czyłby je bardziej intymnie, gdyby nie wyczuł pułapki w
drapie Ŝ nym u ś miechu towarzyszki.
39110936.003.png
Natomiast ta le ś na nimfa wcale si ę nie u ś miechała. Szła do ść szybko, obserwuj ą c
mijanych ludzi, lecz nie patrzyła im w oczy, tylko uwa Ŝ nie omiatała spojrzeniem kolejne
twarze, jakby je skanowała. Norbert był niemal pewien, Ŝ e ona kogo ś lub czego ś wypatruje.
Normalnie ju Ŝ by si ę znudził obserwowaniem jednej osoby i znów zabrałby si ę do
pracy. Ale dzisiaj, całkiem bez zastanowienia, wepchn ą ł dokumenty do teczki i wstał.
Wyje Ŝ d Ŝ ał dopiero wieczorem, miał wi ę c sporo wolnego czasu. Zaliczył ju Ŝ wszystkie muzea
i po raz pierwszy od kilku dni był zaintrygowany. Pój ś cie ś ladem uroczej nieznajomej
wydawało si ę wybaczalne w mie ś cie słyn ą cym z romantyzmu.
Po wyj ś ciu z parku Norbert starał si ę nie zgubi ć jej z oczu, chocia Ŝ sam si ę sobie
dziwił, Ŝ e za ni ą idzie. Było to całkiem nie w jego stylu i ju Ŝ zaczynał czu ć si ę głupio. Nie
zmartwiłby si ę , gdyby dziewczyna znikła w tłumie, lecz ona skr ę ciła w w ą sk ą uliczk ę i
weszła do jakiego ś lokalu.
Mo Ŝ e wła ś nie spotkała si ę z kochankiem - jakim ś młodym, ciemnookim Francuzem -
lub z przyjaciółkami? Norbert nie miał poj ę cia, co odkryje. Nie spodziewał si ę jednak, Ŝ e
nieznajoma stanie za lad ą drugorz ę dnej kawiarenki w Dzielnicy Łaci ń skiej, we ź mie z r ą k
nabzdyczonej paniusi biały fartuszek i go zało Ŝ y. Z tymi wysoko sklepionymi ko ść mi
policzkowymi i dumn ą postaw ą wygl ą dała jak ksi ęŜ niczka. Idealnie pasowałaby do katedry
na Sorbonie, lecz jako osoba podaj ą ca kaw ę i ma ś lane bułeczki wydawała si ę dziwnie nie na
miejscu. Norbert uznał, Ŝ e warto jeszcze troch ę j ą poobserwowa ć .
W kiosku na rogu kupił dziennik „USA Today” i poszedł do kawiarni. Nimfa była
sama.
- Cafe au lait, s'il vous plait - powiedział, u ś miechem przepraszaj ą c za swój
beznadziejnie ameryka ń ski akcent.
Zauwa Ŝ ył, Ŝ e dziewczyna przez sekund ę mu si ę przygl ą dała, zanim odwróciła si ę do
ekspresu. Jej twarz była równie intryguj ą ca, jak sposób chodzenia. Do ść długi, w ą ski nos i
przeci ę tne usta nie zwracały uwagi, w przeciwie ń stwie do szerokich, ciemniejszych ni Ŝ
włosy, brwi i zadziwiaj ą co turkusowych oczu. Te oczy na moment leciutko pociemniały, gdy
nieznajoma stwierdziła, Ŝ e klient patrzy na ni ą badawczo.
Podała mu fili Ŝ ank ę kawy z mleczn ą piank ą , której odrobina spływała na spodek.
- Co poleciłaby pani do tego? - Norbert nadal mówił po francusku.
- Wszystko jest dobre - odpowiedziała w nienagannej, urokliwej francuszczy ź nie. Głos
zabrzmiał mi ę kko i o ton ni Ŝ ej, ni Ŝ si ę spodziewał.
- Wi ę c poprosz ę croissanta.
39110936.004.png
Dziewczyna podała rogalik bez słowa i dopiero po chwili powiedziała, ile franków
wynosi nale Ŝ no ść .
W małej, niezbyt czystej kawiarence stały tylko cztery stoliki. Norbert usiadł w rogu,
gdzie na blacie mógł rozło Ŝ y ć gazet ę i widzie ć lad ę . Niczego nie planował, chciał tylko miło
sp ę dzi ć nieco czasu. Z przyjemno ś ci ą zabawił si ę w kotka i myszk ę z atrakcyjn ą nieznajom ą ,
tropi ą c j ą ulicami Pary Ŝ a, a teraz zamierzał poczyta ć .
Od lat pasjonował si ę psychologi ą i był wielkim znawc ą charakterów, co zawsze
przydawało mu si ę w prowadzeniu firmy. Osobi ś cie wybrał lub zatwierdził ka Ŝ dego pracow-
nika na szczeblu kierowniczym Tri - C International, wielkiej korporacji zało Ŝ onej prawie sto
lat temu przez jego pradziadka. Norbert nigdy nie miał powodu Ŝ ałowa ć Ŝ adnej z tych
decyzji. Lubił wyobra Ŝ a ć sobie Ŝ ycie innych ludzi, ich nadzieje i obawy, codzienny byt. A
gdy ju Ŝ zebrał gar ść spostrze Ŝ e ń , szedł dalej, nie ogl ą daj ą c si ę za siebie. Tak było najlepiej -
Ŝ adnych komplikacji, zb ę dnych zobowi ą za ń ani powodów do cierpienia.
Znalazł stron ę ze sportem i sprawdził wyniki rozgrywek baseballowych. Raz zerkn ą ł
na dziewczyn ę i zauwa Ŝ ył - zanim pospiesznie spu ś ciła oczy - Ŝ e na niego patrzy.
Kilka minut pó ź niej dopił zimn ą kaw ę . Musiał jeszcze jako ś zagospodarowa ć
popołudnie i jecha ć na dworzec. Składaj ą c gazet ę , poszukał spojrzeniem dziewczyny.
I stwierdził, Ŝ e jest w kawiarni sam.
Po chwili do lokalu wszedł ciemnowłosy m ęŜ czyzna. Postał przy ladzie, po czym za
ni ą zajrzał, jakby podejrzewaj ą c, Ŝ e kto ś si ę tam chowa. Nikogo nie zobaczył, wi ę c
mamrocz ą c pod nosem, wyszedł na ulic ę .
Po kwadransie wróciła nabzdyczona paniusia i na widok pustego miejsca za lad ą
brzydko zakl ę ła. Nast ę pnie odsun ę ła ciemn ą zasłonk ę i zajrzała na zaplecze. Norbert
zobaczył, Ŝ e w małym pomieszczeniu te Ŝ nikogo nie ma, lecz tylne drzwi s ą otwarte, a na
klamce wisi biały fartuszek.
U ś miechn ą ł si ę do siebie. Siedzenie le ś nej nimfy okazało si ę bardziej interesuj ą ce, ni Ŝ
oczekiwał, gdy ujrzał j ą dzisiaj po raz pierwszy w Ogrodzie Luksemburskim.
39110936.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin