Ingulstad Frid - Wiatr nadziei 10 - Dziewczyna na moście.pdf

(561 KB) Pobierz
302277119 UNPDF
Frid Ingulslad
DZIEWCZYNA NA MOŚCIE
Saga część 10.
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Kristiania, luty 1906 roku
Elise odwróciła się do pieca plecami do chłopców, by ukryć targające
nią uczucia. Kim była kobieta, która przyszła po Emanuela? Co miał na
myśli, gdy oparty czołem o ścianę, mamrotał pod nosem: „Boże drogi,
stało się to, czego się obawiałem"? Chyba chodzi o coś poważnego, skoro
„wyglądał bardzo dziwnie", jak to określił Peder, a potem wyszedł.
Elise wzięła się w garść i nakazała chłopcom:
- Poskładajcie podręczniki i do spania!
- Już? - Kristian posłał jej zdumione spojrzenie. - Dopiero co zacząłem
rachunki.
- Trudno. Wstaniesz jutro wcześniej, gdy tylko cię obudzę, i do-
kończysz. Późno już. Jesteście zmęczeni, wszyscy trzej.
Wstali niechętnie, ale posłuchali polecenia Elise.
Ona tymczasem wyjęła z kołyski Hugo, który się właśnie obudził, a
ponieważ nie musiał się dopominać o uwagę głośnym krzykiem, gaworzył
sobie wesoło. Pośpiesznie weszła do sypialni i zamknęła za sobą drzwi.
Usiadła na brzegu łóżka i przyłożywszy Hugo do piersi, popatrzyła w okno
zamyślona. Co się stało? Gdzie jest Emanuel i co go tak wytrąciło z
równowagi?
Zrobiło jej się niedobrze, bo nagle nabrała pewności, że ma to jakiś
związek z Signe. Czyżby pojawili się jej rodzice i dowiedzieli się, że
ojcem dziecka, którego oczekuje, jest Emanuel? Może zażądali, by poczuł
się do odpowiedzialności? Serce zabiło jej mocniej. Jak Emanuel temu
podoła? Póki ona nie zacznie dorabiać szyciem, musi
ze swej marnej pensji utrzymać ich sześcioro. Niepojęte, by dodatkowo
łożył jeszcze na Signe i jej dziecko.
Rozległo się pukanie i Peder wsunął głowę przez uchylone drzwi.
- Coś się stało, Elise? - zapytał i popatrzył na nią zatroskany swoimi
ufnymi niebieskimi oczami.
Zaprzeczyła, zmuszając się do uśmiechu.
- Jestem po prostu zmęczona, Peder. Chyba też się położę, chociaż
właściwie powinnam usiąść do szycia.
Tak bardzo pragnęłaby opowiedzieć mu o cudzie, jaki spotkał Annę, ale
przecież nie mogła przekazać takiej radosnej nowiny, gdy zbierało jej się
na płacz. Lepiej już udawać zmęczenie.
- Od jutra zacznę ci więcej pomagać, Elise. Słowo honoru. Jeśli tylko
obudzisz mnie trochę wcześniej, przyniosę wody i drewna.
- Bardzo ci dziękuję, Peder. Jesteś dobrym chłopcem. Idź już do łóżka, a
ja za chwilę, jak tylko nakarmię i przewinę Hugo, przyjdę odmówić z
wami pacierz.
Hugo wydawał się zadowolony i śpiący, kiedy go ułożyła z powrotem w
kołysce. Pewnie szybko zaśnie. Starając się ukryć zdenerwowanie,
uklęknęła przy łóżku chłopców. Ciasno im spać tu we trójkę, pomyślała.
Lepiej by było ich przenieść do sypialni. A ja z Emanuelem moglibyśmy
spać w salonie, tak jak wtedy, gdy jeszcze mieszkała z nami mama.
Złożywszy dłonie, modliła się głośno: „Zamykam już oczy, mój Ojcze w
niebiosach. Chroń mnie od grzechu, trosk i niebezpieczeństw. I niech mnie
nocą strzeże Anioł Stróż, który szedł za mną krok w krok za dnia. Amen".
Peder i Kristian odmówili modlitwę wraz z nią, ale Evert leżał milczący.
Nie był przyzwyczajony do wieczornego pacierza.
- Po co to właściwie mówisz, Elise? - zapytał zdziwiony.
- Żeby Bóg nas pilnował - wyprzedził ją z odpowiedzią Peder. Elise
potwierdziła skinięciem, pocałowała każdego z nich na dobranoc i zgasiła
lampę.
W sypialni jednak zostawiła zapaloną świecę i leżąc w łóżku,
wpatrywała się nieruchomo w sufit. Tak się martwiła o Emanuela, że
całkiem przygasła w niej radość z tego, co przydarzyło się Annie.
Godziny wlokły się niemiłosiernie, a on nie wracał. Dlaczego?
A może powinna wyjść go poszukać? Ale przecież skoro ktoś po niego
przyszedł, to znaczy, że nie był sam. Zapewne zasiedział się u Carlsenów.
Może razem z rodzicami Signe? Ojciec dziewczyny pewnie nie szczędził
mu pretensji.
Że też coś takiego przydarzyło się Emanuelowi, który tak się starał
postępować jak należy, pomagać ludziom w potrzebie i żyć jak przystało
na chrześcijanina! Na pewno odczuwał palący wstyd. Gdyby tylko
wierzyła, że zdradził ją jeden jedyny raz, szczerze by mu współczuła.
Wyobraziła sobie kłopotliwą sytuację, w jakiej się znalazł, gdy musiał
stanąć twarzą w twarz z ojcem Signe i przyznać się do swego występku.
Ale jeśli to prawda, że ich romans trwał przez dłuższy czas...
Pokręciła głową, nic z tego nie rozumiejąc. To wszystko zupełnie nie
pasowało do tego Emanuela, którego znała i pokochała. On nie mógłby
wielokrotnie sypiać z inną kobietą, nie odczuwając z tego powodu
wyrzutów sumienia.
Wydawało jej się, że minęła wieczność. Przewracała się niespokojnie z
boku na bok, gdy wreszcie usłyszała, że Emanuel wchodzi do domu. Po
chwili wśliznął się cicho do sypialni.
Usiadła i popatrzyła na niego w milczeniu.
Podszedł do niej, osunął się na krawędź łóżka i przytulił się do niej jak
dziecko szukające pociechy.
- Coś się stało, Elise - odezwał się nieszczęśliwym głosem. Kiwnęła i
pogłaskała go po głowie.
- Wiem - rzekła. - Chłopcy mi mówili, że przyszła po ciebie jakaś pani.
Słyszeli, jak wymamrotałeś, że stało się to, czego tak się obawiałeś.
Pokiwał głową, wciąż przytulony do niej.
- Przyjechali rodzice Signe?
- Nie - zaprzeczył. - Moi rodzice, mama i ojciec.
- Twoi rodzice? - powtórzyła Elise i jęknęła z niedowierzaniem.
- Karolinę wygadała wszystko Carlsenom, a ci posłali natychmiast
telegram do Ringstad i poprosili rodziców, by przyjechali. Sig-ne dała
Karolinę do zrozumienia, że wziąłem ją gwałtem, co dla Karolinę było
ciosem. Nie mogła znieść, że tak skutecznie opierałem się jej wdziękom, a
uległem urokowi innej. Zraniło ją to bardziej niż moje małżeństwo z tobą,
bo wciąż jest przekonana, że poślubiłem cię wyłącznie z powodu
szlachetnych ideałów, jakie we mnie zasiała Armia Zbawienia. Nie sądzę,
by Karolinę współczuła Signe, na to jest zbyt wielką egoistką. Gdy tylko
się dowiedziała prawdy, miała w głowie tylko jedno: zemstę. Czekała na
stosowny moment, by opowiedzieć rodzicom, jaki ze mnie potwór i jak
bardzo się pomylili co do mojej osoby. Carlsenowie są wściekli i nie chcą
mnie widzieć na oczy, a mama i ojciec oświadczyli, że mnie wydziedziczą.
Twierdzą, że przyniosłem wstyd całej rodzinie, skalałem jej dobre imię i
zbrukałem szanowane nazwisko Ringstad.
Elise pogłaskała go po włosach.
- Biedaku, to musiało być straszne. Jestem jednak pewna, że zmienią
zdanie, gdy tylko otrząsną się z szoku.
- Jeszcze nie słyszałaś najgorszego - wydobył z siebie z wyraźnym z
trudem.
- A jest coś jeszcze?
- Karolinę oznajmiła, że odnosi wrażenie, iż Hugo nie jest moim synem.
Elise wydała z siebie przeciągły jęk.
- A skąd ona może to wiedzieć?
- Powiedziała, że z wiarygodnego źródła. Podobno zaszłaś w ciążę z
pijanym bezrobotnym, gdy twój narzeczony siedział w więzieniu, a ja,
żeby wybawić cię z kłopotów, zaproponowałem ci małżeństwo. Ojciec,
patrząc mi prosto w oczy, zażądał szczerej odpowiedzi. Nie byłem w stanie
mu skłamać, Elise. Bardzo mi przykro z tego powodu.
Zapadła cisza.
- A więc teraz już wiedzą, że Hugo nie jest ich wnukiem - odezwała się
bezbarwnym głosem. Ogarnęła ją rezygnacja. Nie była ani zła, ani smutna,
czuła jedynie pustkę. Wszystkie ich zabiegi, by dać Hugo dobry dom,
chłopcom poczucie bezpieczeństwa, a mamie oszczędzić wstydu, okazały
się daremne. Wszystko to na nic.
To kara za to, że wszystkich oszukaliśmy, pomyślała nagle. Minęły
zaledwie dwa dni od chrzcin, które nigdy nie powinny się odbyć.
- Dlaczego tak bardzo się upierałeś, by pośpiesznie ochrzcić Hugo? -
odezwała się z wyrzutem, bo w głębi serca miała do niego o to żal.
- Właśnie dlatego. Obawiałem się, że dojdzie do takiej sytuacji.
Próbowałem cię uspokoić, udając, że ufam Karolinę, ale tak naprawdę
byłem bardzo niespokojny, bo dobrze ją znam i wiem, że nie jest ani
wyrozumiała, ani miła. To zwyczajna egoistka, która nie liczy się z nikim i
myśli wyłącznie o sobie. Postanowiłem dopilnować tego, by Hugo
otrzymał moje imię i nazwisko rodowe, zanim mama i ojciec dowiedzą się
o Signe. Pomyślałem też, że z czasem o niej zapomną. Nie miałem jednak
pojęcia, że Karolinę uknuła taki szatański plan. Do głowy też mi nie
wpadło, że zwęszyła naszą tajemnicę. W tej sytuacji tylko pogorszyłem
sprawę, nadając dziecku imię mojego ojca. Ojciec uznał to bowiem za
kpinę z jego osoby, a mama oświadczyła, że wolałaby umrzeć niż żyć z
takim wstydem.
Elise nie była w stanie się odezwać. Ogarnęła ją dziwna niemoc.
Myślała tylko, że teraz mama i Hvalstad dowiedzą się o jej hańbie, a z
czasem pewnie Anna, Torkild i pani Thoresen. A potem już się rozejdzie to
na całe Sagene, zwłaszcza gdy plotki zwietrzą pani Evertsen, pani
Albertsen i Magda ze sklepu kolonialnego na rogu. Usłyszą o tym koledzy
z klasy Kristiana i z klasy Pedera. Bracia popatrzą na nią wpierw z
wyrzutem, a potem posmutnieją. Wstyd przytłoczy ich wszystkich, ugną
się pod nim jak pod nosidłami na wodę. Tu, nad Aker, nie piętnowano
dziewczyny, która urodziła dziecko, nie będąc mężatką. Nie miano jednak
litości nad kimś, kto kłamie i usiłuje udawać lepszego, niż jest w
rzeczywistości. Tego tu nie wybaczano.
- Powiedz coś, Elise - odezwał się zdruzgotany.
- A cóż mam powiedzieć? Można było przewidzieć, że tak się stanie,
zwłaszcza gdy Signe zamieszkała u Carlsenów. - Poczuła znów, jak
ogarnia ją rozgoryczenie. Wszystko to wina Emanuela, pomyślała.
Dlaczego pozwolił na to, by Signe została tu, w pobliżu? Powinien ją
odesłać gdzieś na wieś. Tyle lat służył w Armii Zbawienia, więc na pewno
Zgłoś jeśli naruszono regulamin