02. Beppo - Byron.doc

(39 KB) Pobierz
BEPPO

BEPPO

Wenecka historia.

 

Próbka późniejszego, największego dzieła jakim jest Don Juan; historia jak gdyby podglądnięta za kulisami teatru Carlo Goldoniego (słynny komediopisarz włoski).

Ostatni wtorek, kończy się zapust (najhuczniej obchodzona końcowa część ostatków, po nim nastąpi przygotowanie się do postnej pokuty); przemyślenia faceta – noc sprzyja kochankowi nie mężowi, nie ma już wtedy żadnych oporów; ulice są pełne ludzi różnych narodowości, wieku i płci (tak, tak, wiem. mamy dwie do wyboru),  brakuje tylko … księży, no generalnie karnawał (co z łaciny oznacza „bywaj mi zdrowe, mięso”), trochę w tym prawdy jest, bo w poście to już potem tylko ryba na stole; ubolewanie nad tym jak to teraz przez 40 dni człowiek będzie przechodził katusze, bo tylko ryba będzie na stole i to bez sosu (trzeba w związku z tym wysłać kuchtów żeby przynajmniej w sos zaopatrzyli dom za granicą).

Najsłynniejszym i najhuczniejszym karnawałem jest oczywiście ten wenecki, o którym teraz będzie mowa, Wenecja w momencie kiedy ta historia jest spisywana wyrosła już na potęgę.

Wenecjanki są śliczne – mają czarne oczy i czarne brwi, widać w nich słodycz i urok z dawnych rzeźb greckich, które są teraz tak źle odwzorowywane

Byron zachwyca się obrazami Giorgiona, i generalnie jest fanem szkoły weneckiej, chociaż malarstwem się niezbyt interesuje; zachwyca się kobietami, wenecjankami poopieranymi o słupy balkonów i samą atmosferą tego miejsca, pełną cudzołóstwa i rozpusty; włoszki są według niego rozwiązłe :D od czasów kiedy pisał o tym Szekspir we Florencji i Wenecji niewiele się zmieniło, może tylko oblicza zazdrości mężów i kochanków którzy wolą się teraz mścić na żonach sąsiadów niż na swoich własnych (no trochę bez sensu ale ok.)

Byron zachwyca się teraz gondolami mknącymi po kanałach w dzień i w nocy; teraz przechodzi wreszcie do opowieści:

Kilkanaście, trzydzieści lub czterdzieści lat temu (nie może się zdecydować) był rewelacyjny karnawał, na który zjechały się najpiękniejsze damy, jedna szczególnie zapadła mu w pamięć, niestety  nie zna jej imienia, więc umownie, na potrzeby opowieści nazwie ją Laurą (tak mu się będzie łatwiej rymowało)

Laura była ani młoda, ani stara (w tak zwanym z francuska „wieku pewnym”, tylko nikt nie umie Byronowi wytłumaczyć w jakim to właściwie okresie ludzkiego życia jest ten pewny wiek); w każdym razie była jedną z najpiękniejszych wenecjanek, jej mężem był kupiec Giuseppe, zwany Beppem; pływał po Adriatyku i kiedy wrócił do Wenecji musiał odbyć kwarantannę; Beppo to prawdziwy maczowłoch, śniady, rewelacyjnie zbudowany

Rozstanie tej pary było bardzo patetyczne, po prostu pewnego razu przed odpłynięciem Beppo doszli do wniosku, że już się więcej nie zobaczą, to znaczy przeczucie takie mieli, pożegnali się bardzo poetycznie i romantycznie (i to nie jest Frąckowiak to o czym sobie teraz pomyślałaś), ludzie mówili, ze Beppo zatonął wraz ze swoim okrętem lub po prostu miał dosyć swojego życia tutaj i prysnął licząc, ze o nim zapomną

Laura usychała z tęsknoty, nie jak na włoszkę przystało stała się niezdobyta! Jednakże to oczekiwanie na męża w takiej rozpaczy odbierało jej całkiem siły, do jedzenia, chodzenia, spania.. i bała się, ze ja jacyś zbójcy w nocy napadną, bo przecież cała Wenecja wie, że jest sama … musiała więc znaleźć sobie vicemężula, na ta chwilę dopóki Giuseppe nie wróci ;]

Wybór padł na szlachcica, opiekuna wszelkich wyższych sztuk, mecenasa muzyki i malarstwa, znamienitego krytyka, przed którego opinią trzęśli się najznamienitsi artyści; był uczniem starej szkoły amantów, niby zimny i wyrachowany, ale w swoich uczuciach wierny i stały, nie widział większej winy niż martwić piękną; stąd był w stanie zawrócić w głowie nawet najskromniejszej damie

Laura czekała na Beppo już kilkanaście lat wiec słusznie można go było uznać za zmarłego, bo nawet jeśli żyje to już nie dla nas, skoro się nie odzywa

Anegdotka o tym, że we Włoszech kobietom wolno mieć dwóch mężów, jednego na wszelki wypadek (o właśnie taki); tego drugiego nazywa się czyczysbej, a po hiszpańsku (gdzie też panuje taki obyczaj) cortejo, dziś nazywa się takiego pana kawalerem-sługą (czyli taki mąż pantoflarz, co to wszystkie zachcianki żoneczki spełnia)

Dygresja – Byron woli damy niż dziewice czy małe miss, bo dojrzała kobieta wie jak się zachować w towarzystwie i roztoczyć przed mężczyznami wszystkie swoje wdzięki, a taka młoda to się  rumieni o byle co i zdania nie potrafi bez jąkania sklecić

Byron o Włochach, Włoszech i Wenecji – jest zafascynowany pełnią zycia, szczęściem i optymizmem, które tu goszczą, pod wrażeniem tych gorących głów i obyczajów; lubi wyjeżdżać tutaj wieczorami konno na spacery, nie boi się deszczu ani nic z tych rzeczy, tu cały rok na okrągło jest przepięknie; na obiad lubi jadać nogi w galarecie i zachód słońca lubi tez, cały obraz Włoch porównuje do Anglii, która wypada w tym momencie raczej słabo, jednakże nadmienia, że to jest jego ojczyzna i mimo wszystko ją kocha (i teraz wymienia, ze pije piwo jak anglik, je blef-steak jak anglik, i tą angielską mgłę w sumie też lubi, i ta mała ilość słońca w sumie też mu aż tak bardzo nie przeszkadza, że musi te kaganki wieczorem zapalać i ze zimno i trzeba w piecu palić ..)

Wracając do rzeczy, taka właśnie była umowa Laury z hrabią, godził się na rolę takiego kawalera-sługi.

Rozpoczął się karnawał. Hrabia i Laura przybyli gondolą do Risotto, gdzie dama brylowała w towarzystwie oczywiście. Przy okazji opisów panujących wśród śmietanki towarzyskiej zwyczajów (intrygi, kłamstwa, obgadywanie); koleżanki objeżdża także Laura, to jest norma przy takich okazjach, jak to która jest ubrana, ze kolor beznadziejny, że krój fatalny, ta gruba, ta siaka, ta owaka itd. Itp.

Przez cały czas przygląda jej się jakiś egzotyczny przybysz w tureckim stroju. Po zakończeniu balu czeka na nią pod domem, krzyczy, ze to jego żona. Hrabia nie chce robić skandalu więc natychmiast zaprasza go do środka.

Laura odnosi się do Beppo „mężusiu, mężuniu”, jest słodka, uległa i kochana. Mężczyzna opowiada swoją historię, jak jego statek się rozbił, trafił do niewoli, w końcu uciekł i trafił do zbójeckiej bandy. Dowiedział się, że niedługo będzie przepływał przez Gibraltar statek  z transportem tabaki płynący do Korfu, w Korfu chyba na nich wtedy napadli i na innym statku z bagażami udawał, ze jest Turkiem i handluje szalami, tak uciekł ze zbójeckiej bandy. I pierwsze co przybył tutaj.

Biskup na nowo ochrzcił Beppo.

I teraz niezbyt kminie. Jest napisane tak, a wy oceńcie sobie same jakie jest zakończenie, według mnie dosyć dwuznaczne

 

„Jakiekolwiek koleje znosił będąc młody,

Los mu za nie w przyszłości gotował nagrody;

Ponieważ się zbogacił, a jego przygody

Niewyczerpanym były źródłem do rozmowy;

Choć czasem Laurze grymas zawitał do głowy,

On przecież nie pomyślał nigdy o rozwodzie

I z hrabią Az do śmierci żył w największej zgodzie”

 

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin